Encyklopedia mitologii japońskiej
72/1000- Dodomeki
Mianem dodomeki określa się przeklęte istoty o bardzo długich ramionach, na których można dostrzec dziesiątki małych oczu podobnych do tych posiadanych przez ptaki. Mówi się, że w przeszłości były to zwyczajne kobiety, które słynęły z zamiłowania do kradzieży cudzych pieniędzy. Ich złe czyny sprawiły, że w pewnym momencie zmieniły się one w monstrum z nadmiarem gałek ocznych na swoim ciele.
Legenda: Tam, gdzie dzisiaj leży prefektura Tochigi, miał żyć pewien znamienity człowiek szlacheckiego pochodzenia, Fujiwara no Hidesato. Mężczyzna dopiero co otrzymał zaszczytny tytuł kokushi, zarządcy prowincji Shimotsuke, co było związane z jego zasługami w pokonaniu jednego z buntowników sprzeciwiających się obecnej władzy, Tairy no Masakado. Któregoś dnia, gdy polował na terenie zarządzanych przez siebie włości, Hidesato został zaczepiony przez miejscowego mieszkańca, który poinformował go, że nieznany rodzaj demona został zauważony na terenie cmentarza dla koni w Utsunomiya. Mężczyzna natychmiast złapał za swój łuk i pojechał zbadać tajemniczą sprawę.
Po dotarciu na teren cmentarza Hidesato postanowił przyczaić się aż do nastania zmroku. Gdy ziemię spowiły ciemności nocy, objawił się demon, który zaczął ucztować na końskich truchłach. Istota mierzyła jakieś trzy metry wysokości, a jej głowę zdobiły podobne do kolców włosy. Jednak najbardziej niezwykłe w jej wyglądzie były dziesiątki oczu pokrywające całe ciało, dodatkowo w ciemnościach promieniowały one dziwnym, jasnym blaskiem.
Hidesato postanowił wystrzelić strzałę w najjaśniej świecącą gałkę oczną. Trafienie było idealne, a demon rycząc z bólu uciekł w kierunku lasu, by w końcu dotrzeć do stóp góry Myojin, gdzie też z braku sił padł na ziemię. Walka wciąż jednak trwała, bowiem demon mimo poważnej rany nie zamierzał wyzionąć ducha. Z jego ust wydobyły się trujące opary, a z ciała płomienie. Niebezpieczne dla zdrowia toksyczne opary i piekielna temperatura, która otoczyła stwora, stworzyły barierę nie do pokonania dla zwykłego człowieka, dlatego też Hidesato poddał się i powrócił do swojego domu. Gdy odwiedził to miejsce następnego dnia, pozostała już tylko spalona, poczerniała ziemia.
400 lat po tym incydencie dodomeki ponownie dał o sobie znać. Stało się to, ponieważ na obszarze góry Myojin powstała wioska, a w jej pobliżu świątynia. Wkrótce potem zaczęły dziać się niewytłumaczalne zdarzenia. Świątynię zaczęły trapić dziwne pożary, a główny kapłan przybytku doznał ran zadanych mu przez niezidentyfikowaną siłę. Na miejsce wezwano innego kapłana imieniem Chitoku, na którego barkach spoczęło rozwikłanie całej sprawy.
Chitoku bardzo szybko dostrzegł potencjalne źródło miejscowych problemów, którym okazała się być młoda kobieta. Kapłan zauważył, że często podczas jego kazań zatrzymywała się przy świątyni, a także to, że nie jest ona człowiekiem, lecz dodomeki. Po bitwie 400 lat wcześniej schronił się on w pobliskich jaskiniach, by podleczyć się po konfrontacji z Hidesato. Z czasem w ludzkim przebraniu rozpoczął wędrówki do miejsca swojego zranienia, by stopniowo zbierać utraconą krew w celu odzyskania całego swojego zdrowia. Przeszkodą w tym procesie okazała się być budowa świątyni, która została postawiona w miejscu historycznej potyczki. Dodomeki wywoływał pożary oraz zaatakował kapłana, by odstraszyć go od tego miejsca i w spokoju dalej leczyć swoje ciało.
Chitoku zdecydował się na konfrontację z demonem, który ukazał przed nim swoje prawdziwe oblicze. Nie zaatakował jednak kapłana, który swoimi kazaniami zrobił na nim olbrzymie wrażenie. Dodomeki obiecał, że więcej nie popełni żadnych złych czynów. Obszar dookoła góry Myojin od tego czasu nosi nazwę po tej legendarnej istocie.
#mitologiajaponska #demonologiajaponska #necrobook