Dyżur w NPL. Rano. Sennie. Telefon - wnuczek znalazł babcie, od wczoraj nie odbierała telefonu, teraz leży, nie rusza się, sztywna jak proboszcz na otwarciu przedszkola.
Biorę kierowcę i jedziemy. Na miejscu na pierwszy rzut oka widać ze kobiecina bardziej martwa niż moje życie towarzyskie. Badam - serce, płuca, źrenice, tętno- standard. Patrzę, coś wystaje z ust. rozchylam- kawałek jabłka wypada. Na stoliku obok łóżka nadgryzione jabłko.
-wygląda na to ze starsza pani się udlawiła jablkiem- mowie. Kierowca zaczyna parskac ze śmiechu. Wnuczek pali buraka. Każe kierowcy wyjść, w myślach zapamiętuje żeby go potem #!$%@?. Kończę wypełniać papiery, składam kondolencje i wychodzę.
W samochodzie zaczynam fuczec na kierowcę, że głupia śmierć, ale nie śmiejemy się przy pacjentach bo to brak profesjonalizmu itp. "Zobacz adres" mówi tylko. Patrzę.
Ul. Królewny Śnieżki.
#niemoje
#heheszki
#czarnyhumor
Zaloguj się aby komentować