Dziewięć punktów partyjnej dezinformacji wokół papieża.
Zwykle nie tykam tu kwestii Kościoła i wiary, bo ta strona nie jest od tego. Dziś zrobię jednak mały wyjątek. Bowiem temat, który chcę poruszyć, wychodzi poza tematykę stricte kościelno-religijną i obejmuje również pola propagandy, patoprawicowych mitów, kultu jednostki, edukacji i zwykłej dezinformacji.
-
Zacznijmy od tego co się właściwie stało. Otóż holenderski dziennikarz Ekke Overbeek wydał książkę, w której udowadnia, że Karol Wojtyła, jeszcze jako krakowski kardynał, wiedział o przypadkach pedofilii w Kościele i je tuszował. Rozumiem, że komuś powyższe zdanie może się nie podobać, ale taka jest prawda. Overbeek odkrył zarówno dokumenty milicji, jak i dotarł do ofiar i świadków. Okazało się, że w Małopolsce są wsie, gdzie wszyscy pamiętają księdza-pedofila, oraz karę, jaka go nie spotkała. Rzecz jest dobrze udokumentowana.
-
Równolegle, Marcin Gutowski z TVN24, autor słynnej serii reportaży “Bielmo”, opublikował nowy reportaż pt. “Franciszkańska 3”, w którym również opisuje trzy przypadki, gdy biskup Wojtyła, stając twarzą w twarz z księdzem pedofilem, przenosił go do innej parafii, w jednym przypadku aż do Austrii. Gutowski również porządnie swój materiał dokumentuje, dociera do świadków, ofiar, papierów. Dowody są.
-
No i Partia oczywiście zdefekowała na malinowo. Zróbmy zatem szybki podgląd propagowanej przez politbiuro dezinformacji na ten temat. Bo gwarantuję, że na pewno na nią traficie.
-
Po pierwsze: Partia i Kościół klasycznie mówią, że to atak. Atak na papieża, wielkiego Polaka, obalacza komunizmu, światłości wiekuistej itd. To chyba najpopularniejsza technika dezinformacyjna, stosowana wszędzie tam, gdzie podważa się czyiś rzekomo niekwestionowany autorytet. Oczywiście w rzeczywistości ani Overbeek, ani Gutowski papieża nie atakują. Oni o nim INFORMUJĄ. Pamiętacie? Informowanie to takie coś, co media powinny uprawiać, by ludzie poznawali rzeczywistość, a świat stawał się lepszy. Atakiem możemy nazwać wulgarnego i niesmacznego mema czy złośliwy paszkwil. Tutaj mamy do czynienia z rzetelnymi i porządnie oźródłowanymi materiałami dziennikarskimi, które po prostu pokazują coś, czego wcześniej nie wiedzieliśmy. Ale gdyby Partia i Kościół uznały ustalenia dziennikarzy za krytykę, musieliby się do niej jakoś odnieść. A do ATAKU nie muszą. I cyk, głowa pod dywan i jaka dyskusja?
Oczywiście narracja o ataku jest od lat podpierana rosnącą w internecie falą memizacji Wojtyły. Oczywiście na pytanie “czy te memy nie są odpowiedzią na wtłaczany nam do głów kult jednostki” - mało kto próbuje sobie odpowiedzieć.
-
Po drugie: jak już się zmieniło zwykłą krytykę w konflikt, to trzeba go jeszcze wynieść do rangi cywilizacyjnej. Oto “atak” na papieża nie jest atakiem wymierzonym tylko w niego, nie. To jest atak na - a jakże - Polskę, polskość, polską tradycję, podwaliny wiary itd. itp. Więc nawet jeśli nie chce Ci się chodzić do kościoła, to musisz stanąć do walki, bo atakowane jest jądro Twojej tożsamości. A że zbitka “Polak-katolik” dalej powszechnie funkcjonuje w naszej świadomości (choć od 30 lat jej pozycja konsekwentnie słabnie), to miliony Polaków uwierzą, że stoją na froncie potężnej wojny kulturowej, która zagraża ich istnieniu. Chciałbym zwrócić uwagę, że taka elewacja każdego konfliktu do rangi starcia cywilizacyjnego, jest jednym z ulubionych narzędzi w repertuarze partyjnej propagandy. Dopiero co dowiedzieliśmy się od Marszałek Reasumpcji, że dopuszczenie do obrotu mączki z owadów jest “wojną cywilizacji”. Półtora roku temu naszej polskości zagrażali brązowi ludzie z podlaskich lasów. Cztery lata temu, atak na polskie rodziny przeprowadzać miało międzynarodowe lobby LGBT, do spółki ze Światową Organizacją Zdrowia. W 2015 roku groziła nam jakoby “depopulacja”, związana z falą migrantów. W międzyczasie oczywiście opozycja nieustająco mordowała prezydenta w Smoleńsku, wiadomo. To jest kłamstwo wyjątkowo toporne, ale niestety również wyjątkowo skuteczne. O tym ostatnim najlepiej świadczy fakt, że gdy tylko Partia zdejmuje któryś z tych tematów ze sztandarów, znika również powszechne przerażenie suwerena. Albo więc niesiony na tych sztandarach atak w sposób magiczny znika, albo po prostu Partia manipuluje społeczeństwem, w celu utrzymania się u władzy. Nie inaczej jest teraz.
-
Po trzecie: ponieważ ujawnione przez Overbeeka i Gutowskiego zdarzenia miały miejsce za PRL-u, a część dowodów stanowią akta milicji, SB i UB - partyjna propaganda gładko je odrzuca jako niewiarygodne. Jasne, możemy postawić znak zapytania przy odkrytych przez obu dziennikarzy historiach dotyczących mentora Wojtyły, kardynała Sapiehy, który już w latach 50. miał molestować seksualnie młodych kleryków, które opierają się o dokumenty UB, które mogło chcieć kardynała niesłusznie oczerniać (zwracam uwagę, że obaj autorzy bardzo starannie unikają stawiania tezy, że sam Wojtyła, który był “osobistym ministrantem” Sapiehy, też mógł być przez niego molestowany) oraz współpracującego z UB księdza alkoholika. Ale historie z lat 70. są już podparte zwykłymi aktami ze spraw kryminalnych prowadzonych przez milicję oraz szeregiem zeznań świadków i zachowanymi listami Wojtyły do innych duchownych. Dodam jeszcze, że Gutowski jasno mówi, iż tych spraw jest więcej, ale póki co opisał tylko trzy, bo tyle udało mu się porządnie udokumentować. Ale to tylko fakty, którymi Partia nigdy się nie przejmowała. Jeśli dowód pochodzi sprzed 1989 roku, to cyk, agitprop gładko go odrzuca, bo “komunisty fałszowali”. Oczywiście teczki Wałęsy to nie dotyczy, wiadomo…
-
Po czwarte: w związku z powyższym, partyjne media lansują teraz tezę, że dziennikarze są nieobiektywni, bo opierają się o akta peerelowskich służb, a nie o kościelne archiwa. Nie dodają jednak, że kościelne archiwa są dla badaczy po prostu zamknięte. Do pewnego stopnia zawsze były, ale decyzją Franciszka z 2021 roku, są zamknięte na amen. Dostęp do nich może uzyskać państwo, po złożeniu odpowiedniej prośby do Watykanu. Zwykły historyk czy dziennikarz nigdy ich na oczy nie zobaczy. W tym miejscu wypada dodać, że właśnie odtajnienie kościelnych archiwów w innych krajach umożliwiło jakiekolwiek rozliczenie Kościoła za krycie pedofilów.
-
Po piąte: ów “atak” jest przedstawiany jako coś nowego. Wedle tej narracji, Gutowski (pracujący dla TVN24) i Overbeek (wydający książkę w Agorze), po prostu któregoś dnia wstali rano, wypili kawusię i uznali, że zaczną szkalować papieża. Tymczasem ich ustalenia, choć są nowe, doskonale wpisują się w to, co już o papieżu wiedzieliśmy. Od kilkudziesięciu lat wiemy, że Wojtyła, już jako papież, krył austriackiego biskupa Groera, który skrzywdził nawet 2000 ofiar. Wojtyła, już jako papież, posuwał się nawet do porównywania Groera do Jezusa, a jego krytyków do nazistów, a co. Od kilku lat wiemy, że dawał kryszę meksykańskiemu liderowi sekty i pedofilowi Marcialowi Macielowi Degollado, który gwałcił nawet swoje dzieci. A pamiętacie jak Sinead O’Connor podarła jego zdjęcie, w ramach protestu przeciw tuszowaniu pedofilii w Irlandii? No, to było 31 lat temu, nie wczoraj. A kolejne ujawniane pedofilskie skandale, w USA, Niemczech, Australii czy właśnie Irlandii, pokazywały, że krycie miało charakter systemowy. Czyli, że Watykan wiedział. Do tego możemy dodać całą listę odkrytych w ostatnich latach przypadków tuszowania pedofilii przez polskich biskupów, a także krycie pedofilów wśród biskupów.
Krótko mówiąc: Overbeek i Gutowski odkryli nowe elementy tej historii, nie samą historię. Bo tą znamy od dawna. Przedstawianie ich reportaży jako “nagłego ataku” jest po prostu kłamstwem.
-
Po szóste: partyjne media doszukują się w publikacjach spisku, twierdząc, że nie jest przypadkiem, iż obie ukazują się w podobnym czasie. Nie dodają, że Gutowski pracuje nad swoim cyklem reportaży już od kilku lat, podobnie jak Overbeek nad swoją książką. Oczywiście ta teza ma gładko przejść do porządku dziennego nad faktem, że ich ustalenia są dobrze udokumentowane. No bo skoro doszło do “spisku”, to takie detale jak fakty nie mają już znaczenia.
-
Po siódme: prawicowi publicyści na całego grzeją teraz znaną narrację pt. “nie można sprowadzać pontyfikatu Jana Pawła II tylko do jednowymiarowej kwestii pedofilii, bo on wielkie rzeczy robił”. Jako przedstawiciel pokolenia, które od dekad nazywane jest “pokoleniem JPII” powiem, że tysiące razy słyszałem już o tych wspaniałych osiągnięciach Wojtyły, ale chyba ani razu nie usłyszałem, na czym właściwie miały polegać. Tak, wiem, przyjechał z pielgrzymką do Polski, podniósł wierzących ludzi na duchu, wspierał Solidarność, co jakoś tam dołożyło się do ogólnego wysiłku obalenia komuny. Sęk w tym, że połowa pontyfikatu papieża przypadła już na czasy wolnej Polski, gdzie raczej dał się poznać jako propagator skrajnie konserwatywnej linii ideologicznej, promotor “ochrony życia od poczęcia”, inicjator wprowadzenia religi do szkół i zaciekły wróg używania prezerwatyw, bo w targanej epidemią AIDS Afryce przyczyniło się do śmierci ogromnej liczby ludzi. Opowieść o jego wielkich dokonaniach jest samoudowadniającą się bajką. Wierzymy, że Wojtyła był wielki, ergo: jego działania były dobre, ergo: był dobry i wielki, ergo: nie wolno go krytykować, przepraszam: atakować, z powodu, że był wielki. Dodajmy, że to właśnie ci troszczący się teraz o niuansowanie postaci papieża publicyści, przez lata uprawiali tępy kult jednostki, jakiekolwiek niuansowanie zabijając w zarodku. To przez nich nie można było mówić o choćby najbardziej jawnych skandalach pedofilskich. To oni sprowadzili go do jednowymiarowej ikony obalacza komunizmu, przyjaciela młodzieży, wielkiego filozofa, dowcipnisia i wybitnego kajakarza. To co się dzieje teraz, nie jest wychyleniem wahadła w drugą stronę, tylko właśnie niuansowaniem, o które tak się troszczą. Ja nie mam problemu z powiedzeniem “Wojtyła przez lata krył pedofilów ORAZ pomógł obalić komunę”. Podobnie jak zdania “Churchill obronił miliony ludzi przed nazizmem ORAZ doprowadził do ogromnej klęski głodu w Indiach”. Albo: “Piłsudski był ojcem polskiej niepodległości ORAZ dyktatorem, który przejął władzę na drodze zamachu stanu i zamykał przeciwników politycznych w Berezie Kartuskiej”.
Niuansowanie naprawdę nie jest trudne. Wystarczy nie angażować się emocjonalnie. Fakty leżą na stole. Niuansujmy.
-
Po ósme: jak zwykle przy tej okazji, wysuwane są zarzuty, że oto obraża się “pamięć o papieżu”. Czyli nagle nie dyskutujemy o samym papieżu, tylko o tym jak niektórzy z nas go pamiętają. Przecież ten pogląd z definicji odrzuca fakty. Jednowymiarowy obraz Wojtyły, który przez lata funkcjonował w polskiej przestrzeni publicznej nie jest efektem obiektywnej oceny tej postaci, tylko gloryfikującej go opowieści, propagowanej przez Kościół i prawicowe media. A że kult ten trwa sobie od dekad, to wrósł w naszą kulturę i przez niektórych traktowany jest jako prawda niekwestionowana i wartość sama w sobie. Ot, niebo jest niebieskie, rzeczy spadają w dół, papież wielkim Polakiem był. I gdy na jaw wychodzą kolejne fakty, które ten kryształowy obraz zaburzają, niektórzy szczerze uważają, że ich obowiązkiem jest go bronić. W ten sposób bronią po prostu historii, do której słuchania się przyzwyczaili za młodu, prawdopodobnie nigdy nie zastanawiając się, ile jest w niej prawdy.
-
Po dziewiąte: wysuwa się argument o niezastępowalności papieża. Ta linia obrony zasadniczo nie kwestionuje karygodnego zachowania Wojtyły, ale szybko dodaje, że nie można zburzyć jego obrazu, bo spowoduje to jakąś kulturową katastrofę. Mogę się zgodzić, że szybkie odejście od kultu papieża, spowoduje u wielu wierzących w jego wielkość potężny dysonans poznawczy. Ci ludzie mogą i będą się czuli zagubieni i oszukani, co zaraz wykorzysta cynicznie Partia, Konfederacja, SP czy jakiś ich klon. To jest realne niebezpieczeństwo. Natomiast nie wynika z tego, że mamy udawać, iż zrewidowanie jego wizerunku nie jest konieczne, bo jest. Zresztą: miliony młodych Polek i Polaków już od dawna żyją bez tego kultu i świetnie sobie radzą. Podobnie jak setki milionów ludzi w krajach świeckiego Zachodu. Ale znowu: to tylko fakty. Łatwiej jest powiedzieć publice, że bez spiżowej postaci papieża szczeźniemy. I cyk, możliwość dyskusji zostaje wyłączona.
-
Jak postąpi Partia? Na razie nie wiadomo. Jeśli nowe fakty o Wojtyle na dobre wgryzą się w świadomość Polaków, Partia prawdopodobnie będzie kontynuowała szaleńczą obronę, posuwając się w tym celu do wskazanych wyżej manipulacji. I choć w dłuższej perspektywie ta walka jest skazana na porażkę, to możliwe, że uda im się dojechać na tej “wojnie kulturowej” do wyborów. Bitwa o papieża spełnia wiele warunków świetnego paliwa wyborczego, być może lepszego od robaków. Już teraz partyjne periodyki straszą z okładek atakiem na Kościół i “wojną z papieżem”, a Jędraszewski wprost nazywa publikacje “drugim zamachem”. Będzie im o tyle łatwiej, że wszelkie nowe fakty, które mogą jeszcze potencjalnie ujrzeć światło dzienne, będą wypływały raz na jakiś czas, bo dziennikarze pokroju Gutowskiego pracują nad swoimi materiałami miesiącami lub latami. A propagandę w mediach Partii będzie można uprawiać masowo i codziennie, nie oglądając się na prawdę i fakty, tym samym dominując przekaz. Jest też możliwe, że Partii wyjdzie z badań focusowych, że to się nie opłaca i weźmie temat na przeczekanie. Wtedy ominie nas wielomiesięczny festiwal “obrony papieża i polskości”.
-
Pewne jest jedno. Partia, ze swoim autorytarnym mindsetem, nie przeprowadzi na ten temat rzetelnej dyskusji, bo w jej wyniku prawdopodobnie okaże się, że kult papieża wymaga poważnej rewizji. Partia i Kościół zbyt wiele w ten kult zainwestowały, zbyt daleko go upaństwowiły, by teraz go podważać i niuansować. Zamiast tego dostaniemy obronę za wszelką cenę, promowanie mentalności oblężonej twierdzy i dalsze indoktrynowanie społeczeństwa z młodzieżą szkolną na czele. Jak wspomniałem wyżej: najlepsze na co możemy liczyć, to wygaszenie tematu do wyborów, choć i to nie jest pewne. Na pewno nie możemy liczyć na debatę, bo do takiej Partia po prostu nie jest zdolna. Widzieliśmy to przy Smoleńsku, migrantach, prawach osób LGBT+, kryzysie na granicy, pandemii i setkach afer. Zobaczymy to i teraz.
-
Operacja dezinformacyjna już trwa. Znowu. Jest sterowana z Nowogrodzkiej (oraz z Kościoła) i skierowana przeciwko polskiemu społeczeństwu. Znowu.
Pytanie “jak nazwać państwo, które przeprowadza takie operacje przeciwko własnemu społeczeństwu?” - zostawiam Wam do popołudniowych rozważań.
#bekazpisu #jebacpis #bekazkatoli #wiadomoscipolska
(tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)