#anonimowehejtowyznania

215
288
#anonimowehejtowyznania
Temat #zdrowie #medycyna
Uprzedzam, że chodzę do lekarzy. Ale możliwe, że komunikacja nie jest najlepsza, bo nadal nie rozumiem dlaczego wydaje się, że nie jestem blisko rozwiązania.
przeskocz do "TU WAŻNE:", bo historia to tylko tło wydarzeń.
Tu trzeba nadmienić, że jestem kimś z innym pov niż zwykli ludzie i zwykle w przypadku problemów zdrowotnych lubiłem się samodiagnozować i obserwować przebieg choroby i patrzeć jak sama znika. Np jak byłem w liceum to w czasie kiedy miałem inne problemy dodatkowo miałem problem z układem moczowym, że ciągle chciało mi się sikać i chyba przez pół roku nie poszedłem do lekarza, bo z poziomu logicznego wiedziałem, że nie chce mi się sikać i to tylko dysfunkcja "funkcji opiniotwórczych" organizmu, a mój umysł wie lepiej co i jak. Więc tak z pół roku się opierałem, co raczej nie było rozsądne, bo wymęczyło mój organizm, a pozbycie tego problemu to było tylko zażycie Furaginy, czyli leku bez recepty. W każdym razie modus operandi w sprawie problemów zdrowotnych był daleki od optymalnego. Ciekawość, cynizm i ignorancja miały/mają dodatkowy koszt.
Jak byłem w ostatniej klasie gimnazjum bolał mnie brzuch na poważnie po raz pierwszy. Odczuwałem na tyle poważny problem, że nie poszedłem do szkoły i odwiedziłem lekarza, który dał skierowanie na USG. Byłem bardzo napalony na wersję w której mam zapalenie wyrostka(bo to był znany problem u innych dzieci w szkole), więc jak byłem na USG i lekarz powiedział, że wszystko OK, ALE mam wzdęcia to przy zdawaniu relacji lekarzowi rodzinnemu nie powiedziałem nic o wzdęciach i uznałem, że to nie jest problem. I tak jeśli odczuwałem od tego czasu dyskomfort to mówiłem do siebie trudno i go ignorowałem. Bo zwykle mijał (np ten oryginalny ból też na drugi dzień został ograniczony).
Później jak byłem w liceum to zrobiłem kilka bardzo złych rzeczy na raz:
  • złe odżywianie (przy czym analiza rzeczywistości w pryzmacie innych ludzi mówi mi, że wcale nie było takie złe, ale niestety u mnie miało to związek z problemami, które ciągną się do teraz). Ale generalnie to co było bardzo złe to byłem ciągle odwodniony. Bo tam jedzenie to walić.
  • ściskałem pasek do maksa, może mam złą budowę ale spodnie mi ciągle uciekają więc ściskałem je do maksa
  • z jakiegoś powodu jeszcze złapałem owsiki (i jakże inaczej, zanim wgl ogarnąłem, że to osobny problem to też minęło z pół roku). W sumie jedyne leczenie farmakologiczne jakie miałem w związku z tymi rzeczami to było branie tabletki przeciwpasożytowej. Ale po tym długim okresie męczenia organizmu.
  • dodatkowo od połowy liceum zaczęły mi się robić jakieś problemy laryngologiczne związane w jakimś stopniu z układem pokarmowym
W wyniku 2 i 3 , ale niewątpliwie reszta też ma jakiś związek byłem w pewnym momencie w takim stanie, że generowało mi się ciśnienie w brzuchu (plus organizm reagował bardzo źle na noszenie długich spodni i opinanie brzucha w jakikolwiek sposób) i miałem wzdęcia plus chciało mi się często odwiedzać toaletę, ale nie zawsze mogłem sobie na to pozwolić, np 1h na lekcji czy 1h w autobusie więc musiałem wstrzymywać wszystko w sobie, co też nie było dobre dla całego problemu.
TU WAŻNE:
**I teraz minęło pare lat od tego, ogólnie na studiach zastosowałem troche tricków np zacząłem trochę lepiej się odżywiać i trochę dało się to ogarnąć. Przynajmniej do stanu w którym da się żyć. Ale nadal mam niestabilny układ pokarmowy, trochę wzdęć, czasem jak ubiorę długie spodnie to mam ten sam problem co kiedyś. W sumie najbardziej mi przeszkadzają problemy laryngologiczne, bo ewidentnie gardło jest podrażnione ( i nos i potem uszy), mam objawy zgagowo-refluksowe. I problemy z oddychaniem przez nos ogólnie (który dodatkowo się zatyka przez te objawy zgagowo-refluksowe) i np strasznie źle mi się śpi, budzę się z wysuszonym gardłem. Jestem ciągle zmęczony i jeszcze chyba z uwagi na te podrażnienia mi tarczyca odpierdala.
Więc zacząłem leczenie na poważnie. I teraz jest problem, bo nie mam żadnej poważnej diagnozy. Na początku trochę przepychania na linii laryngolog-gastro(entero)log-alergolog (nie mam żadnych alergii). Z laryngologicznego punktu widzenia muszę zrobić sobię jakąś korekcję nosa plus nie wiem co z tym wrażliwym gardłem. Wiem tylko, że obecnie najlepszym lekiem na objawy jest a) alugastrin w saszetkach b) nawilżanie pomieszczenia do wartości 80+ % oraz stosowanie pastylek do podrażnionego gardła. Dodatkowo miałem już gastroskopię i podobno nie mam refluksu, tylko magiczne objawy z nim związane. Z gastrologicznego punktu widzenia robię jakieś badania, na jakieś nietolerancje, kalprotektyny i wszystko wychodzi bardzo dobrze/w normie. I nie wiem wgl jaki będzie dalszy kierunek leczenia**
W każdym razie nie rozumiem czy to jest tak unikalne, czy robimy leczenie w sposób przestarzały, że jeszcze nie ma pewności co mi jest i jak to wyleczyć. Może coś z tego opisu brzmi znajomo dla kogoś? Albo ma jakieś inne pomysły?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #644cb85abb3d95800be5431e
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
pare lat temu spotykalem sie z pewna dziewczyna, randki itd. i ktoregos razu dosc mocno mnie obrazila, smiejac sie ze mnie, mojego wygladu, czegos na co nie mam wplytu..... rozstalismy sie chwile pozniej ale aby to jakos zdusic, odreagowac postanowilem ze podejme probe ekstremalnej przemiany ciala. wtedy sporo cwiczylem wczesniej (5 treningow tygodniowo) ale to co odpaliłem to byl istny hardcore. cwiczylem dwa razy dziennie. rano godzina mocnego treningu areobowego, po poludniu 1,5h ciezkich cwiczen silowych, codziennie, 7 dni w tygodniu przez 2 miesiace. zero przerw czy dnia wolnego. do tego zarzucilem ekstremalnie zbilansowana diete, nie tyle ze malo jadlem, a bardziej zdrowo, zero slodyczy, zero pustych wegli, lecialo bialko z miesa, zdrowe tluszcze i weglowodany. wszystko podliczone na 7-8 posilkow. do tego pelna suplementacja. czulem sie jak zawodnik pro ktory szykuje sie do mr olimpia. wstawalem i od razu mysli byly skierowane co dzis cwicze jakie posilki przygotowuje, co suplementuje, do tego bieganie, plywanie, odnowa biologiczna. te 2 miesiace zmienilem sie nie do poznania - schudlem 30kg. sylwetka zdecydowanie na plus. wiec niech nikt nie mowi ze sie nie da. da sie wszystko - siedzi w glowie. fakt ze przez te 2 miechy zylem tylko silownia, zero wyjsc, duzo spania i praca ktora byla jakby jej nie bylo bo tez tam glownie jadlem i rozpisywalem treningi. na dluzsza mete nie do zrobienia, intensywnosc by mnie zmiotla z planszy. ale czulem sie jak bog, ze moge wszystko.....

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #644bbf9ebb3d95800be5428e
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
jaka byście dali sobie rade gdybyście hipotetycznie mogli cofnać się w czasie do lat gdy mieliście te naście lat? oczywiście nie chodzi mi o banały i banialuki w stylu kupuj krypto, tu masz nr totka ale bardziej o takie życiowe rady. mi nie dane było niestety spotkać na swojej drodze życiowej nikogo kto takimi dobrymi radami mógłby mnie obdzielić wtedy gdy kończyłem podstawówkę czy byłem w liceum. chociaż nawet gdyby i taki ktoś był i dawał słuszne i cenne porady życiowe to pewnie wiedzac jakim idiotą wtedy byłem i tak bym go nie posłuchał. teraz mając te ponad 40 lat w sumie też nie mam komu takich rad dawać, tak już się życie ułożyło. więc jeśli masz te <20 lat i ktoś znacznie od ciebie starszy daje ci cenne rady to nie neguj tego a posłuchaj i zastanów sie. bo czesto przemawia przez niego szereg doświadczeń, także tych przykrych, okupionych cierpieniem a może dzięki niemu ich unikniesz w swoim życiu.
zresztą, chyba tak jestesmy skonstruowani że nie słuchamy w tak młodym wieku starszych, czesto myślac ze jest to czcze gadanie staruchów. po latach dochodzimy do wniosku ze byliśmy idiotami i robiliśmy tak fatalne błędy życiowe które przekresliły wiele naszych zyciowych szans.
ja zaczne:
  • nigdy nie ufaj kobiecie (chyba że własnej matce), cokolwiek by nie mówiła, cokolwiek by nie robiła mniej w głowie że wystarczy sekunda aby zamieniła twoje zycie w pieklo. mniej zawsze własne zdanie i bierz poprawke ze nawet najwieksze uczucie z twojej strony ona moze spuscic doslownie w kiblu...
  • ucz sie dla siebie nie dla ocen, wal to ze masz 2,3 czy 4, nie musisz miec samych 5 i ucz sie głównie tego co sprawia ci radosc i w czym czujesz sie dobrze. poznawaj, dociekaj, pytaj.
  • otaczaj sie ludzmi tylko takimi ktorzy prą do przodu i są madrzejsi od ciebie
  • nie boj sie inwestowac, odkladanie do skarpety to zly pomysl. kupuj tylko to co naprawde potrzebujesz lub dzieki czemu zdobedziesz wiecej funduszy
  • nawiazuj jak najwiecej znajomosci. poznawaj ludzi, dbaj o relacje na stopie kolezenskiej. oferuj swoje uslugi. w pozniejszym zyciu te kontakty utoruja twoja droge do wszystkiego o czym zamarzysz.
  • jesli pracujesz w firmie w ktorej nie masz perspektyw rozwoju a tym bardziej sie meczysz, jak najszybciej ja zmien, nie tkwij w jednym miejscu za dlugo jesli nie ma rozwoju. nie boj sie pytac o podwyzki.
  • zawsze mniej wlasne zdanie ale sa sytuacje ze trzeba schowac dume do kieszeni

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #644bbd88bb3d95800be54287
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#anonimowehejtowyznania
Szukam jakiejś książki, która pomogłaby mi lepiej rozumieć własne emocje.
Zarówno w rozmowach z rodziną, jak i we wszystkich moich związkach miałem i mam problem z przyjmowaniem krytyki. Bardzo dużo rzeczy odbieram jako personalne ataki i zdarza mi się wówczas odpowiadać tym samym - często kończy się na słownej agresji.
Do tego bardzo rzadko zdarza mi się uznać, że to ja popełniłem błąd. Automatycznie szukam winnych, ilekroć coś mi nie wyjdzie. "Zaciąłem się nożem przy krojeniu, bo mi to Twoje radio przeszkadza".
Myślę, że pomogłoby mi gdybym lepiej zrozumiał co się dzieje w mojej głowie i wiedział jak to kontrolować. Chciałbym automatycznie rozumieć, że to nie każda uwaga wobec mnie, to personalny atak na moje jestestwo. Albo że to że ktoś schował moją szczoteczkę do szafki nie było zrobione mi na złość. Itd.
Nie sądzę, żebym był w stanie wymagającym terapii, stąd chciałbym zacząć od jakichś książek i pracy nad sobą. Co polecacie?
PS Mam 28 lat jbc, więc to raczej nie kwestia niewykształconych synaps xD Albo kij wie - może nie dojrzałem jeszcze jednak.
#psychologia #ksiazki #samorozwoj #rozwojosobisty #pomocy

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #644aacf05d0028568aacc076
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Witam wszystkich,
Może moje wyznanie wyda wam się nudne i pozbawione sensu, ale proszę was o radę. Ze swoją różowa spędziliśmy ostatnio fantastyczna niedzielę. Jeździliśmy razem na motocyklu, po drodze zatrzymaliśmy się w kilku ciekawych miejscach. Zjedliśmy dobry obiad i deser. Na jednym z przystanków, zrobiłem różowej fajna fotkę. Różowa poprosiła mnie o wysłanie fotki. Po czym powiedziała, że opublikuje je na IG, ale wyśle je tylko bliskim znajomym. Po 2 dniach mówi mi że wysłała fotkę do swojego byłego i on je polubił. Temat przemilczałem, ale nie czuje się z tym dobrze. Pytanie czy jest o co być zazdrosnym czy olać temat?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #644a07ca5d0028568aacc02b
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
TLDR: Pokłóciłem się z laską która ma mózg w kształcie orzeszka którego całe życie szukała wiewiórka z epoki lodowcowej, po tym jak stwierdziłem że nie zgadzam się z roszczeniami LGBT i że z biologicznego punktu widzenia, istnieją tylko 2 płcie - otrzymałem ostrzeżenie w korpo że to niedopuszczalne zachowanie z mojej strony. Czytaj całość jak chcesz się dowiedzieć o co cho;)
Dostałem dzisiaj ostrzeżenie z HR przez jedną akcję która miała miejsce w czwartek w ubiegłym tygodniu. Podczas przerwy jak każdego dnia, jedna z moich „koleżanek” zaczęła komentować pewien filmik który w towarzystwie omawialiśmy. Dotyczył on pewnego filmu na YT w którym ktoś opisywał XX i XY z biologicznego punktu widzenia i jaki wpływ mają media oraz internet na dzisiejszy rozwój intelektualny oraz postrzegania pewnych faktów przez ludzi (zaginanie rzeczywistości i kreowanie jej pod własne poglądy). Po pewnej wymianie zdań, koleżanka ta zaczęła troszkę unosić głos i próbować nas przekonać co do pewnych kwestii związanych z ilością płci itd. Starałem się trzymać poziom podczas wymiany zdań ale jak to w takich sytuacjach bywa, doszło do małej sprzeczki ponieważ po słowach „…moim zdaniem LGBT to bzdurne próbowanie wciskania na siłę czegoś czego nie można pokryć w faktach i nie zgadzam się z twoimi poglądami bo dla mnie były, są i będą 2 płcie które maja pokrycie w biologi a ty próbujesz na siłę nas przekonać ze jest inaczej…”.
Żeby jeszcze była to jakaś wymiana zdań i zwykła rozmowa na ten temat, która można by było w cywilizowany sposób zakończyć i powiedzieć sobie siema nara. Niestety nie. Skończyło się na krzykach z jej strony i zniknęła gdzieś za rogiem krzycząc tylko że dyskryminuje jej poglądy i wyciągnie z tego konsekwencje. Dziś miałem rozmowę z przełożonym który ostrzegł mnie ze jest to niedopuszczalne zachowanie i się nie może więcej powtórzyć bo w tej firmie nie toleruje się dyskryminacji i dostaje ostrzeżenie.
Ja się pytam kurwa - czy to przypadkiem ja nie powinnienem się czuć dyskryminowany skoro ja tylko starałem się rozmawiać a to ona nie potrafi kontrolować swoich emocji i tracąc argumenty, starał się wywierać na mnie presję.
Ahhh korpo szczury… Czasami się zastanawiam gdzie ja żyje ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6446c8125d0028568aacbf4f
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Po raz kolejny dałem sie zrobić. Laska poznana w grudniu, telefony non stop, 6-7 razy dziennie, sex w zasadzie od razu, poznawała mnie ze swoimi znajomymi, rodziną itp. Generalnie lovebombing po całości. Naciskała na wspolnme wyjazdy, wycieczke itp. wkrecała, ze jest niesamowicie wrażliwa i przy konflikcie sie zamyka itp (jestem dość obcesowy i mam generalnie wojskowa maniere, wiec uważałem, sprawiała wrazenie zakochanej na 100% wiec nie chcialem jej zranić). Byłem kiedys w związku z NPD i jednak to wygladało inaczej wiec to troche uśpiło moją czujność. Ja raczej trzymałem sie na lekki dystans, dzwoniłem może raz w tyg (bo nie bylo potrzeby, skutecznie mi zajmowała całą linie 24/7). Po 3 miesiącach z dnia na dzień totalne 180. Unikanie seksu, walenie kitow prosto w oczy itp. Na delikatne pytania co jest grane dostawałem żenujace kity. Miarka się przebrała w swięta gdy najebana wypaliła wyjatkowo chamskim tekstem, co nigdy sie wczesniej nie zdarzyło. Wcześniej nie bylo nawet kłótni. Postawiłem sprawę na ostrzu noża i teraz najlepsze:
  • wszystko było za szybko i ona nie mogłas juz za mna nadarzyć - tylko że to ona to pchała, w zasadzie 80% inicjatywy wychodziło z jej strony
  • to ja chciałem jechac na wyjazd i ona zrobiła to dla mnie LOL
  • nadinterpretowałem sobie to co jest miedzy nami - szkoda, ze nigdy nie próbowała wyprowadzić mnie i wspólnych znajomych z błędu
  • standardowe pierdololo o lękach, nie wiem co czuje itp ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Oczywiście uciałem to natychmiast, zabrałem swoje rzeczy i nara.
Wiem, wiem, bolec na boku. Dowodów nie mam, no cóż. Natomiast jej historia to jakis zart. Opowiadała o stalkerze, który za nia jezdził (pewnie facet wrażliwiec, odjebała taka gierkę jak mi i chłop nie wytrzymał), miała 2 krótkie zwiazki w wieku 29 lat (a była dość ładna co tym bardziej mnie zastanawialo czemu jest sama i czemu nie moze sobie ulozyc zwiazku), oczywiscie nie wspomniala o gosciach z ktorymi sie "spotykala" XD skłócona z cała rodziną, w pracy również wywołała awanture o kompletna pierdołe (stylu kolezanka powiedziala ze ma ladny ciuch itp, sic! kompletne szalenstwo). Wszystko pasuje pod dissmisive avoidant type (polecam attachment theory, przepraszam, czytam materiały tylko w ang i nie znam polskiej terminologii, wielu osobom pomoze otworzyc oczy i zrozumiec co jest nie tak w ich relacjach)
Pochodzę z rodziny gdzie jeden rodzic miał NPD, mam traume z tym zwiazana i leczę to od lat. Teraz mam wrazenie, ze cofnałem sie o kilka lat do tyłu. Jak to jest ze przyciaga się takie osoby do siebie? Ktoś ma podobne doświadczenia? Drogie panie, jeśli robicie w podobny sposób, nie płaczcie pozniej, ze faceci to sami psychopaci. Bo same ich tworzycie w najlepszym przypadku, w najgorszym facet sie wyhuśta, jak 2 gosci ktorych znalem
#zwiazki #milosc #psychologia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #64463edd5d0028568aacbeb3
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Jestem alkoholikiem.
Daje sobie radę pół roku ale to wraca, już któryś raz pół roku nie piłem i nagle jeb 2 tygodnie ciągu i tak jest o 7 lat około.
Już nie wiem co robić. Ale szczerze mam tego dość. #alkohol to najgorsze gówno jakie mnie w życiu zaatakowalo.
#zalesie #alkoholizm

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6445c31c5d0028568aacbe82
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Mam 26 lat i całe życie byłem sam, nigdy nie trzymałem za rękę, nie całowałem się, nawet nigdy nie tańczyłem z dziewczyną. Ostatnio los się do mnie uśmiechnął i poznałem dziewczynę z którą spotykam się już kilka miesięcy i może wyjdzie z tego coś więcej. Przez ten czas kiedy nie miałem dziewczyny rozładowywałem swoje napięcie oczywiście za pomocą ręki i z pomocą różnych materiałów z internetu. Robiłem/robię to średnio raz dziennie, czasami zdarzało się więcej a czasami zdarzały się też dłuższe przerwy. Boję się tylko że jeśli teraz między nami dojdzie do czegoś więcej to przez ten wyżej wymieniony fakt mogę nie podołać. Więc jakie kroki powinienem podjąć aby gdy do czegoś dojdzie nie było większego przypału niż powinienem być za pierwszym razem? Oczywiście rzucenie porno wiem, czy zrobić całkowity no fap czy po prostu ograniczyć i pilnować aby nie fapać np. 2-3 dni przed spotkaniem? I czy są jakieś jeszcze kroki które mogę podjąć?
! Z góry dziękuje osobom które poważnie po traktują temat i się do niego odniosą bo domyślam się że 99% odpowiedzi to będą heheszki :(
#seks #pytanie #przegryw #wychodzimyzprzegrywu #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6444ed425d0028568aacbe02
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
#zalesie #zwiazki
Jak żyć z poczuciem winy? Czy ktoś z Was miał sytuacje w której przez chwile czuliście się jak za dawnych lat a później przyszedł żal i nienawiść do samego siebie bo zrobiliście coś pod wpływem emocji?
Tak. Zdradziłem najbliższą mi osobę. I nie dlatego ze jestem podłym człowiekiem który robi to nagminnie, ale dlatego ze w pewnym momencie swojego życia, byłem w sytuacji w której chciałem się rozwieść bo już nie dawałem rady, ale siła wyższa czyli dzieci, skutecznie mnie od tej myśli odciągały. Przyszedł czas i miejsce ze jednak zasmakowałem zakazanego owocu (alkohol w tym mi bardzo pomógł) i choć czułem się jak w niebie pierwszy raz od dawna, to po dziś dzień mam wyrzuty sumienia. Minęły prawie 3 lata od tego zdarzenia, a ja nadal zasypiam i budzę się z nienawiścią do samego siebie. Oczywiście ze nie powiem o tym nikomu a tym bardziej żonie, ale chciałbym pozbyć się uczucia winy.
Nie oceniajcie bo naprawdę byłem w dołku i wiem że zachowałem się jak ostatni drań. Podjąłem decyzje i teraz jej żałuje.
Nie chce wnikać w szczegóły. Po prostu popełniłem błąd w swoim życiu którego żałuje i nie potrafię się pozbyć tej myśli obrzydzenia do samego siebie.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #644435055d0028568aacbd66
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
20fd194c-7b50-40c8-a122-b099270c9b8a

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Znowu pije. Zabrakło mi 17 dni do pełnego roku abstynencji. Przegrałem tą walkę.
Zresztą #przegryw to moje drugie imię
#alkoholizm

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6442c69b5d0028568aacbc55
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Jako że poprzedni wpis spotkał się z zainteresowaniem to kontynuuję opisywanie znajomych ze wschodu i jak wojna na nich wpłynęła.
  1. Olga (imię zmienione)
Urodziła się i wychowała w Donbasie w miejscu które obecnie jest po stronie ukraińskiej kilkanaście km od linii frontu. Jak miała 15 lat to rodzice się rozwiedli, matka znalazła pracę w Moskwie i ją ze sobą zabrała a jej brat postanowił zostać z ojcem na Ukrainie. Z tego co opowiada to dla nich (dla ludzi z Donbasu) Rosja tak naprawdę nie była do czasów wojny traktowana jak zagranica. Ci którzy chcieli w Rosji studiować lub pracować to sobie to w miarę łatwo ogarniali ale to też nie oznacza że ludzie się tam czuli ruskimi, po prostu był to dla nich naturalny kierunek migracji z racji dupnej sytuacji ekonomicznej na UA, w RU też łatwo się było odnaleźć ze względu na praktycznie tę samą kulturę i język. Po jakimś czasie w rosji ona z matką dostała RU obywatelstwo, w temacie obecnej wojny ona (Olga) jest po stronie ukrainy ale się z tym nie wychyla nigdzie i nie protestuje bo 15 lat więzienia itp... pytałem o matkę to powiedziała że nie wie po czyjej jest stronie i że unika z nią rozmów na ten temat ale się domyślam. Jak zaczęła się wojna jej brat który został na ukrainie z ojcem dostał ukraińską pawiestkę (powołanie) ale pomimo tego że jest pro ukraiński to bał się iść w kamasze i ukrywa się do tej pory u znajomych na zachodzie ukrainy co jest bardzo problematyczne podobnież, nie może legalnie pracować ani wyjechać z kraju, robi jakieś fuchy online. Ojciec natomiast jest pro-rosyjski, jak wspomniałem mieszka po ukraińskiej stronie i wkurwia go obecność ukraińskich żołnierzy dookoła, pomimo tego że rakiety co chwila spadają niedaleko wciąż o całą wojnę obwinia ukrainę i rząd z Kijowa.
Olga pomimo tego że stoi po stronie UA (a przynajmniej tak mi mówi) nie zamierza ruszać się nigdzie z moskwy, jest kobietą więc mobilizacja jej nie grozi, twierdzi że Moskwa to jej miasto i ma tam znajomych, matkę, ubolewa nad rządami na kremlu i chciałaby żeby "wróciła normalność", jest przeciw wojnie ale publicznie się w ogóle na jej tematy nie wypowiada.
  1. Luba
Tym razem Ukrainka z Kijowa posiadająca rodzinę w Rosji. Pomimo tego że mieszkała sporo na emigracji (poznaliśmy się na zachodzie europy kiedy tam żyła) kocha Ukrainę i nie widzi dla siebie miejsca nigdzie indziej. Jak zaczęła się wojna i ruscy zaczęli podchodzić pod kijów przyjechała do mnie ale po 3 tygodniach jak ruscy z północy ukrainy się wycofali od razu wróciła do kijowa. Jak w zeszłym roku były naloty na kijów i było ryzyka braku wody i ogrzewania firma (ukraińska działająca w branży IT) przeniosła część pracowników do Lwowa ale jak tylko się ustabilizowało znów wróciła do Kijowa. Do czasów wojny mówiła w domu po rosyjsku, od zeszłego roku ona jak i wielu jej znajomych zaczęli przechodzić na ukraiński i twierdzi że po rosyjsku mówi już tylko z matką z przyzwyczajenia.
Jak wspominałem Luba ma w rosji rodzinę i to bliską w tym babcię, na początku wojny rodzina twierdziła że ruscy atakują tylko wyznaczone cele militarne i dzwonili i mówili żeby się niczym nie przejmowała że to dla ich dobra. Od tego czasu odcięła się od nich i z nimi nie rozmawia ale czasami zmuszona jest zadzwonić do ciotki żeby podała telefon z babcią z którą nie ma innego kontaktu, babcia przesiąknięta jest rosyjską propagandą z TV więc na temat wojny nawet nie próbuje rozmawiać ale jak mi pokazywała screeny od znacznie młodszych RU członków rodziny to o mało się nie przewróciłem (jedna kuzynka wprost napisała jej: "bombardujemy Was bo jesteście nazistami, trzeba było nie dopuszczać nazistów do władzy")
  1. Vova
Tym razem wracamy do Rosji.
Vova przed wojną miał dobrze prosperujący sklep e-commerce w St. Petersburgu. Ze wszystkich ruskich znajomych jest najbardziej pro-europejski i nienawidzi putina i w ogóle rosji. Pod koniec lutego zeszłego roku wyjechał do finlandii i dalej się kręcił po europie ale w końcu osiadł w Tajlandii. Jest obecnie na wyspie Phuket gdzie jest ogromna diaspora rosyjska i tam próbuje ułożyć sobie życie co też nie jest łatwe. Cały czas kombinuje z wizami, podobnież rząd tajlandii się strasznie miota w tej kwestii a jest tam bardzo dużo rusków (w Wietnamie i Kambodży też) i nie mogą się zdecydować czy ich tam na stałe chcą czy nie.
Od Vovy dowiedziałem się też że za ~30-50k USD na darknecie można kupić obywatelstwo kazachstanu i rozważa taką opcję ale też boi się że to jakaś ściema i czeka aż jakiemuś innemu znajomemu się to najpierw uda, nie chce wracać już nigdy do rosji i jako jedyny z moich znajomych wstydzi się bycia rosjaninem.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6442c5ca5d0028568aacbc4d
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Dobra walić to - Mam to gdzieś jak to pytanie zostanie odebrane i czy większość pomyśli ze to bajt. Pytam bo na wykopie by mnie zjechali a tutaj te wasze anonimowe jakoś dziwnie trzyma poziom.
Pytanie do niebieskich którzy albo potrafią się przyznać albo nie - jak sobie radzicie ze świadomością że nie macie się czym szczycić tam na dole? Inaczej mówiąc - jak sobie poradzić z blokadą przeciętnego penisa? Nie, nie mam na myśli mikro czy innych schorzeń czy chorób. Mam na myśli 9-11 cm. Dlaczego pytam? A no bo jestem w miarę przystojnym gościem (żaden kurwa Alvaro) ale w miarę fajny gość. Ćwiczę pare razy w tyg. i uważam się za spoko gościa z sylwetki. Żaden koks czy coś. Zwykły typ z lekkim zarysem. Różowym się podobam ale za każdym razem kiedy wejdę w głębsza relacje, mam blokadę bo boje się pieprzonego seksu. Tak. Boje się rozczarowania.
Te całe social media itd. wyprały mi mózg bo od dłuższego czasu, przy każdym kontakcie z płcią przeciwną, moje myśli wychodzą w przyszłość i zaczynam myśleć o tym ze jak dojdzie do bliższego spotkania, to każdy mój atut mężczyzny zniknie w cieniu tego ze (nazwijmy rzeczy po imieniu) mam małego. Jasne pewnie bajt. Nie, nie jest to bajt. Mam taka schize ze zaczynam unikać bliższych spotkań. Sytuacja - laska śliczna. Bardzo fajna. 3 randki za nami. Idziemy do mnie i jest fajnie. Rozmowa się kleji i jesteśmy po kilku drinkach. Niby wiecie, Netflix and chill, ale gdy już się całujemy i czuje ze do czegoś dojdzie, no cholera blokuje się bo boje się ze myśli ze jej nie znam ale oceniając jej ciało i charakter, jestem w stanie ocenić ze była w kilku związkach i boje się ze pewnie będę na końcu jej listy jeśli chodzi o „doznania”.
Tldr: mały penis i jak sobie przeciętny facet ma poradzić z ta myślą przy bliższych kontaktach.
#problemypierwszegoswiata #niebieskipasek #seks #anonimowe

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #64419c5c5d0028568aacbb71
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
anonimowehejto

WybranyGrabarz: znam temat az zbyt dobrze, co prawda blisko mi do 18 ale wszystko zalezy tez od budowy, ja jestem bardzo wysoki i taki rozmiar wyglada wrecz komicznie malo... cale zycie zastanawialem sie co bedzie jak ktorejs partnerce sie nie spodoba, a moze wrecz mnie wysmieje? nie dawalo mi to spokoju. tym bardziej ogladajac wiadome filmy gdzie masz przepasc jesli chodzi o wymiary. no i tak sie dreczylem az w koncu trafilem na taka co wysmiala, ze maly, ze co to ma byc itd. rozstalismy sie i od tego czasu nie zwracam na to uwagi.rozmawialem tez z wieloma kobietami ne ten temat i mimo tego co mowia "oficjalnie" to tak naprawde zwracaja na to ogromna uwage. i jesli trafi taka na posiadacza >20cm to jest wrecz przeszczesliwa i w 99% tylko dlatego ze moze sie pochwalic wsrod kolezanek. serio....


niestety baby upodobaly sobie zwracac szczegolna uwage na cechy mezczyzn z ktorymi sie rodzi i nie bardzo jest sie w stanie je zmienic, poprawic operacyjnie. wzrost, dlugosc penesa, charakterystyka owlosienia glowy, itd.


mitem jest tez ze rozmiar nie ma znaczenia bo ma ogromne. chociazby na pewnosc siebie. ktos kto ma mikrusa przewaznie jest jak baba, niepewny siebie, babki to wyczuwaja. tak jak z poziomem tescia. taka juz nasza natura. do tego w mediach, filmach, mainstreamie uksztaltowal sie wrecz mit duzej palki. no i panny to lykaja.


nic sie z tym juz nie da zrobic wiec pozostaje sie pogodzic, trafisz na taka jak ja co cie wysmieje ale pozniej trafisz na taka dla ktorej bedzie spoko, albo na taka ktora zabawy nie kreca i tez sie dogadacie. do nba tez sie kurduple nie pchaja.




<br />

Zaakceptował: HannibalLecter

Barabarabasz7312

@anonimowehejto Tu nie chodzi o długość szpady tylko o to jak nią władasz. Zawsze będą jacyś więksi ale kobiety cenią u chłopów pewność siebie. Bierz przykład z pana Wołodyjowskiego i nie porównuj się z innymi bo laska spotyka się z tobą żeby pobyć z tobą a nie z nimi.

anonimowehejto

ZakochanaUkochana:


Mam też małego a na pewno sporo poniżej przeciętnej, zorientowałem się tak naprawdę dopiero w liceum na jakichś wyjazdach jak się inni kąpali na basenach itp bez gaci.


Nigdy nie miałem z tym problemu, gdzieś kiedyś przeczytałem że dla laski grubość jest ważniejsza niż długość i sobie wkręcam że mam grubego (a tak naprawdę nie wiem) i że lepiej potrafię ją zadowolić. Czasami miałem problem kiedy żona chciała wypróbować jakieś nowe pozycje a do nich niestety dłuższy był konieczny ale jak tylko zdawałem sobie sprawę to zmieniałem szybko na wygodniejszą.


A tak w ogóle to nie wiem jak inni ale w moim przypadku to jak już dochodziło do łóżka (zawsze trwało to dłużej niż 3 randki) to laska była na mnie tak napalona że nawet nie zwracała uwagi na mojego penisa.




<br />

Zaakceptował: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
panowie z duzy #wzrost tez macie tak ze jak idziecie ulica/ w sklepie/galerii itp to bardzo czesto #kobiety nawiazuja z wami kontakt wzrokowy? kiedys na to nie zwracalem uwagi ale z racji ze mam 201cm, praktycznie kazda kobieta zerka, usmiecha sie lub widac ze obczaja. nie robi to juz na mnie wrazenia bo przyzwyczailem sie do tego ale pytanie czy tez tak macie? #logikarozowychpaskow #tinder

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6440ffab5d0028568aacbb12
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
To_Stan_Umyslu

@anonimowehejto też tak mam. Każda mijana kobieta na mnie patrzy i też się już przyzwyczaiłem. Mam 157 cm wzrostu.

Roche

Raczej każdy normalny człowiek się patrzy. XD wg mnie nie ma różnicy czy to kobieta czy mężczyzna, każdy spojrzy na wielkoluda. Uśmiechy i obczajanie to już inna sprawa.

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Kiedyś na wypoku ten post spotkał się ze sporym zainteresowaniem więc stwierdziłem że napiszę znowu kilka słów o tym co tam słychać u moich bliskich znajomych ze wschodu.
Background: Za młodziaka sporo tułałem się autostopem po wschodzie i poznałem blisko ludzi zarówno z Ukrainy, Białorusi, jak i Rosji. Po wielu tygodniach spędzonych od Brześnia po Sachalin mam o wielu z nich odczucia takie że są to ludzie bardzo zbliżeni mentalnie do ludzi z małej wioski na wschodzie Polski z której pochodzę, aczkolwiek niektóre cechy (zarówno te pozytywne jak gościnność jak i te negatywne jak kombinatorstwo czy korupcja) są w nich bardziej pogłębione niż u wspomnianych Polaków. Są też sporo większe różnice pomiędzy ludźmi z dużych miast i wiosek. Mam też wrażenie że przez ostatnie 30 lat bardzo dużo Polaków miała kontakt z zachodem Europy i zwyczajnie posunęliśmy się cywilizacyjnie mocno do przodu kiedy to oni zostali w miejscu, dlatego też często wydaje nam się że pomiędzy nami jest taka przepaść.
Wracając do opisu tego co tam dzieje się u moich znajomków, zacznę od tych najbardziej interesujących:
  • Alex, młody ambitny chłopak lvl 33, mieszka w małym miasteczku pod Moskwą, freelancer działający w IT i robiący do tej pory projekty dla zachodnich klientów. Naprawdę spoko koleś, uczestniczył w przeszłości w protestach antyputinowskich, siedział raz za to w areszcie. Jak zaczęła się wojna to zrobiło mu się bardzo pod górkę, najpierw mu zablokowali możliwość zarobkowania przez zachodnie strony, następnie poblokowali platformy płatnicze przez które klienci mu płacili. Jak jeszcze aeroflot latał rozkładowo za granicę to namówiłem go na ucieczkę najpierw do Kirgistanu a potem do Turcji gdzie mógł sobie otworzyć konto w banku i dalej zarabiać. Niestety szybko się okazało że jego żona ani myśli o dołączeniu do niego za granicą i po jakimś czasie zatęsknił za dziećmi i wrócił do Rosji. Jak tylko zaczęła się mobilizacja na jesieni znowu w popłochu zaczął uciekać, tym razem Gruzja gdzie stwierdził że będzie mu łatwiej i że uda się namówić małżonkę żeby przyjechała tam z dziećmi (podobna kultura język itp). Niestety się okazało że żona (która zresztą zajmuje się tylko dziećmi i nie zarabia) pod wpływem matki i w ogóle cała rodzina żony stoi murem za putinem i w ogóle rosja najlepsza i ani myśli o wyjeździe choćby na tydzień ("po co wyjeżdżać, tu nam dobrze, jak chcesz to jedź sam"). Przez rok wojny nie przemówił do niej żaden argument nawet ten finansowy, Alex twierdzi że jedyna możliwość to odejść od niej ale wtedy jej zemsta jest prawie pewna i już nigdy nie zobaczy dzieci (podobno w Ru jest z tym gorzej niż u nas). Po kilku miesiącach samotnego pobytu w Gruzji Alex stwierdził że kolejnej mobilizacji już raczej nie będzie i że tęskni za dziećmi więc wrócił w na początku roku do Rosji. Mówi że życie w Rosji jest nawet do zniesienia ale ma spory problem z przesyłaniem sobie kasy spoza rosji. Co z tego że ma pieniądze w bankach w gruzji czy turcji jak nie da się zrobić z nich przelewu do rosji, większość zachodnich platform też przestało wysyłać tam kasę. Dochodzi więc do sytuacji że bardzo dobrze zarabiający koleś ma na zagranicznych rachunkach kupę szmalu ale musi prosić matkę o ruble na jedzenie bo nie ma do tej kasy dostępu (z krypto też podobno coraz trudniej). Koleś na początku wojny był bardzo energiczny w rozmowach, miał nadzieję na obalenie putina i zmiany w kraju, teraz jak z nim rozmawiam to mam wrażenie że jest totalnie zrezygnowany i nie widzi szans na lepsze jutro ani dla siebie ani dla kraju w którym mieszka.
Nie wiem czy ktokolwiek dotarł aż tutaj, jeśli spodobał się wpis to dajcie piorun a wrzucę za kilka dni opis pozostałych kilku osób.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #643d82e95d0028568aacb7c0
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
fyttt6

@anonimowehejto Strasznie mi z tego powodu wszystko jedno.

anonimowehejto

OP: 1. dlaczego piszę anonimowo? często udzielam się na hejto w różnych wątkach więc pewnie w miarę łatwo mnie w soc mediach odnaleźć i po imionach znajomych odnaleźć też ich. A ponieważ chciałem opowiedzieć o sprawach raczej prywatnych o których się gada przy piwku to zależy mi żeby bohaterowie nigdy się nie dowiedzieli że ich tutaj opisuję.


  1. Tag -> niechaj będzie w takim razie #zyciewonucowie

  1. Wracając do Alexa, miałem z nim kilka rozmów w których to namawiałem go na zostawienie rodziny i zaczęcie życia na nowo, jednak w obu przypadkach po dłuższym czasie samemu na obczyźnie dotykała go samotność i decydował się na powrót. Koleś jest typowym IT introwertykiem, ciężko mu było poznać ludzi i nawiązać relacje za granicą. Z ciekawostek to wymyślił ostatnio sposób na pozyskanie zarobionej na zachodzie kasy w rosji. Chce kupić za granicą samochód który to zaimportuje do kraju, podobno używane zachodnie samochody bardzo dobrze teraz się tam sprzedają.



Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)


Zaakceptował: HannibalLecter

bizonsky

@anonimowehejto jasne sankcje na jakieś gówno przelewy albo gotowke nie do ominięcia ale saszka ominie sankcje na import auta XD ale bredzisz opie

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
cos mi sie dzisiaj przypomnialo, niezbyt fajne wspomnienie....
lata 90 to byly w Polsce ciekawe czasy, z jednej strony zachlysniecie zachodem z drugiej jeszcze resztki czasow minionych. w tv lecial fantastyczny serial dla mlodziezy tajemnica Sagali. pamietam jak dzis odcinek 12 - bodajze ostatni, tej serii. i scena gdzie dwojka bohaterów wbija na istną uczte. dostaja duze szklany cocacoli, nastepnie fure frytek, burgerów i na koncu ze 4 ogromne pizze.
pamietam tą scene jak dzis, patrzylem na to i nie dowierzalem, ze takie jedzenie istnieje. pamietam nawet skurcz brzucha, z glodu, uczucie tak ciezkie do opisania - bo moze jedynie zrozumiec ten kto chodzil glodny. mialem wtedy jako dziecko naprawde ciezko, a sucha bulka z plastrem chleba to rarytas. widok tego zarcia byl dla mnie nieczym widok amerykanskiego kosmonauty ladujacego na ksiezycu. serio. jak to wspominam ogrania mnie przygnebienie, ze codzilem wtedy glodny, mialem jedna pare spodni na caly rok szkolny....
dzis znalazlem ta scene na youtube. dzis nie robi to wrazenia a wrecz moze obrzydzac, te frytki, pizza niczym najgorsza odgrzewana mrozonka, czy burgery - gotowce. ale wtedy uwierzcie, to bylo jak ogladanie 10 gwiazdkowego dania w lokalu michelin.
czesto wracam myslami do tamtych chwil, wspominam to uczucie - glownie gdy mam jakis kaprys i chce kupic jakas pierdole ze pare tysi, zastanawiam sie i dziekuje ze los pokierowal mnie inaczej i ze moje dzieci nie zaznaja tego uczucia.
pielegnujcie to co macie, nawet jesli wydaje sie wam ze niejest tego za duzo to uwierzcie ze dla innych wasza podloga moze byc sufitem ktorego nie osiagna przez cale zycie.
#filmy #seriale
to ten fragment
https://youtu.be/RdlJnoRb1rw?t=1000

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #643d314e5d0028568aacb77c
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
1542761e-2e78-46ca-b2e3-2ca7de182007
GazelkaFarelka

Nie chce mi się tutaj odpisywać każdemu trollowi z osobna, od "nieudaczników" i "gównianych starych".


Nie macie pojęcia o czym piszecie, w tamtych latach po prostu nic nie było, każda śmieszna dziś rzecz była rarytasem, jak ktoś nie miał rodziny za granicą i dolarów to nawet będąc dobrze sytuowany w tamtych realiach miał to co wszyscy czyli gówno. Moje dzieciństwo to lata '80, rodzice byli "prywaciarzami", czyli dosyć zaradnymi ludźmi w tamtych czasach, ale w domu nigdy nie było zbędnych wydatków na głupoty, całe pieniądze zawsze szły w rozwój firmy, rodzice też budowali dom w tym czasie, to też wydatki, wiadomo. Pierwszą wymarzoną dżinsową spódniczkę kupiłam sobie w wieku 7 lat za pieniądze zarobione na sprzedaży porzeczek i malin na skupie, trochę pieniędzy dołożył mi dziadek na urodziny. Lalkę Barbie (podróbę, bo na oryginalną było szkoda pieniędzy) za pieniądze z komunii. Pierwszego w życiu banana zjadłam chyba dopiero jak upadł ZSRR, serio, to już była może 3-5 klasa podstawówki? Pamiętam swoje rozczarowanie. Wydawało mi się, że banan jest w środku jak pomarańcza, soczysty. Nie trzeba było być biednym niedożywionym dzieckiem, żeby pizza, hamburgery i cola wydawały się w tamtych czasach luksusowym posiłkiem z innego świata.

thomson

Końcówka lat 80' i lata '90 to był zupełnie inny świat. Wychowywałem sie w dużym mieście w blokowisku. Bieda na każdym kroku. @GazelkaFarelka pisała o bananie, a ja pamiętam scenkę, jak moja siostra pomarańczę jadła pierwszy raz w wieku chyba 4 lat. Nie wiadziała co to jest i myślała, że to piłka i zaczęła się nią bawić. Mama nie wytrzymala i sie rozryczała.


Nigdy nie chodziłem głodny spać, ale na obiad zdarzał się ryż z cynamonem.


Dla mnie to była niezła szkoła życia. I taki kompas moralny, że jak nie będę się ogarniał, to będzie bieda jak w 90'.


Z pozytywów to były wtedy mega filmy i muza.

PanNiepoprawny

@anonimowehejto też doskonale zapamiętałem ten odcinek i też z tego względu. Czegoś takiego się po prostu nie jadało.

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Moje pytanie jest poważne, nie chcę tutaj gimbohejtu tylko konstruktywne odpowiedz.
Ja wiem, że dzisiejsi młodzi ludzie maja problem z kupnem nieruchomości (dzisiejsze ceny są nierealne jak ktoś wchodzi na rynek), pytanie do dzisiejszych 30 Latków. Jak się opieprzaliscie, że do dzisiaj nie macie swojej chaty?
Ledwo co mam średnie wykształcenie (w sumie to niezdalem w technikum i poszedłem do zawodowki plus jakies studium by mature aby zdać) rodzice nie dali mi ani grosza a w swoim życiu mieszkam już w 3 mieszkaniu. Nie mam żadnego kredytu, kasę mam z pracy na budowie plus dodatkowa kasa ze sprzedaży wcześniejszych mieszkań. Co Wy robiliście z kasą zamiast ja inwestować?
#nieruchomosci #pytanie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #643b50575d0028568aacb6e6
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
anonimowehejto

SzczęśliwaStara: Nie mam kredytu. Nie mam mieszkania. Nie mam dzieci a rodzina to już jednostki. Kasy mam dużo jak na polskie warunki, mógłbym kupić te 3 mieszkania ale wolę wynajmować i tak też robię, co rok, 2 lata w innym miejscu innym środowisku. Nie potrafię przywiązać się do jednego miejsca. Nie widzę potrzeby wyłożenia swoich oszczędności tylko po to by się kisić w jednym miejscu. Póki Polska jest tania to jeszcze żyje tutaj ale koniec końców pewnie zamieszkam gdzieś na starość gdzie nie będę musiał jeździć elektrykiem i czytać komentarzy jak bardzo truje świat swoim autem a wraz z tym z innymi nowymi regulacjami jakie zaserwuje nam nasza władza i nie reagujące na to społeczeństwo. Dla jednych posiadanie


mieszkania oraz dziewczyny :) to wyjście z przegrywu. Ja się czuję w swojej skórze dobrze, inwestuje w siebie by te ostatnie 25 lat spędzić bezproblemowo, bezstresowo, robiąc to co lubię i żyć tam gdzie mi się tego dnia to spodoba. Świat jest ogromny i pełen pięknych miejsc,




<br />

Zaakceptował: HannibalLecter

anonimowehejto

Anonimowy: Bez obrazy, ale z reguły ludzie z pracą fizyczną mają wąskie horyzonty oraz postrzegają świat prosto i ty dałeś tu tego dowód. Nie bierzesz pod uwagę masy różnych sytuacji życiowych. No a jak kupiłeś pierwsze mieszkanie? Jeżeli oszczędziłeś no to musiałeś gdzieś mieszkać, pewnie u rodziców, a nie wszyscy mają taką możliwość, bo albo mają toksycznych rodziców albo musieli wyjeżdżać z pipidówy za pracą. Jeżeli na pierwsze miałeś kredyt, no to też nie wszyscy mieli taką możliwość w młodym wieku, bo poszli na studia wierząc że da im to lepszą pracę ale rzeczywistość okazała się inna a nikt im nie powiedział jak naprawdę jest. Niektórzy rozkręcali własny biznes ładując tam wszystkie możliwe pieniądze, niektórzy mieli kłopoty zdrowotne i leczyli się prywatnie, innych ogołociła żona podczas rozwodu, inni zmieniali miejsce zamieszkania szukając swojego miejsca i nie chcieli siedzieć w jednym mieście. Taki chłopek-roztropek z ciebie z prostym rozumem pt. czarne albo białe.




<br />

Zaakceptował: HannibalLecter

3lfka

@anonimowehejto po prostu 2 pokoje w Warszawie są warte tyle ile łącznie 3 twoje mieszkania. A pracy w korpo nie znajdziesz w pipidowce.

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Mój życiowy paradoks - pomogłem przyjacielowi pokonać demona o nazwie alkoholizm a demon ten wrócił i opętał mnie.
Kilka lat tematu mój przyjaciel zmagał się z potężna choroba alkoholowa która dosłownie krok po kroku, zabierała mu cześć jego życia. Wiecie pewnie jak to jest wmawiając sobie „to tylko 2-3 piwa po pracy. Należy się”, a kończysz na mocniejszym alkoholu co wieczór, dopełniając sobie popołudnia szybkim piwkiem w toalecie w pracy. Tak zaczynała się przygoda ciągłej, kilku letniej wojny między alkoholem a moim przyjacielem. Taki koń trojański przynoszący ulgę, odprężenie i uczucie ze możesz więcej będąc pod wpływem. Trwało to dość długo lecz po dość długiej wojnie, przegranych wielu walkach, ta ostateczna skończyła się naszym zwycięstwem.
Było to kilka lat temu. Przyjaciel zmienił prace, miasto i zainteresowania (choć kontakt pozostał lecz odległość i obowiązki robią swoje). Ja niestety straciłem coś ważnego w życiu co spowodowało ze to tym razem ja jestem Troją.
Wiecie co jest najgorsze? Ze jestem swiadomy konsekwencji, tego jakie skutki alkoholizm ze sobą niesie, lecz nadal sięgam po to żeby zapomnieć lub choć trochę „ogłupić” swój mózg by myśli które po trzeźwemu przechodzą przez moja głowę, zamilkły. Alkohol jest moim budowniczym który za każdym razem stawia mór który choć na chwile stara się zatrzymać lawinę smutku i wspomnień.
Chce się leczyć lub iść po pomoc ale co wtedy? Utracę moc odseparowania rzeczywistości od „siebie” i będę musiał walczyć z codziennością, stawiać czoła temu czego stawiać czoła nie chce.
Chce zapomnieć ale nie wiem jak…
#alkoholizm #wyznanie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #643af5615d0028568aacb63d
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
90a75f39-bca9-4f4a-b171-9b0acc7fbe1f
Matteo

Gdybyś umiał sam odciąć w się odpowiednim czasie od alkoholu i dzięki temu uniknął terapii to zrobiłbyś to?

GtotheG

@anonimowehejto kazdy z nas czasem cierpi. Jest x sposob na poradzenie sobie ze stresem i smutkiem. Mozesz wybrac sport, albo mozesz wybrac flache. Wybor nalezy do Ciebie. Trzymaj sie cieplutko.

BettyLou

A dlaczego ten przyjaciel co go wyciągnąłeś z alkoholizmu teraz Tobie nie daje wsparcia? Powinien być z Tobą w trudnych chwilach i walczyć o Ciebie tak samo jak wtedy Ty o niego.

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Znamy się 18 lat, od ponad 12 jesteśmy razem. Od kilku lat to co się stało z partnerem i naszym związkiem dosłownie niszczy mi życie, dołuje i zatruwa. Bardzo się zmienił, do tego stopnia że czuję że jestem z innym człowiekiem. Kiedyś był aktywny, towarzyski, pozytywny, dało się z nim rozsądnie rozwiązywać konflikty i trudności życiowe. Dzisiaj - zamknięty w sobie, najchętniej nigdzie by nie wychodził i z nikim nie rozmawiał. Stał się radykalny w poglądach, gdy zacznie jakiś temat np. polityczny to się odpala, podnosi głos, gdy nie podzielam jego argumentów to się obraża że nie uważam dokładnie tak jak on.
Kiedyś kłótnie rozwiązywaliśmy bardzo szybko, dziś on nie ma problemu nie odzywać się do mnie tydzień, dwa. Ja jestem osobą która nienawidzi się kłócić i szybko dążę do wyjaśnień i zgody dlatego nawet wbrew sobie idę do niego i pierwsza wyciągnę rękę mimo że to on sprawił mi przykrość. Przez to niestety "nauczyłam" go że to on zawsze jest górą, on nie musi wychodzić z inicjatywą bo ja i tak w końcu przyjdę bo inaczej mnie to niszczy. Doszło do tego że ja uważam na każde słowo, byle go czymś nie zdenerwować i wywołać konfliktu o pierdołę, a ja już nie mogę liczyć na to samo. Moja asertywna postawa nie działa, gdy dążę do rozmowy, wyjaśnień, gotowa na kompromisy jednocześnie dbając o swoje uczucia, bo tylko jest dobrze kiedy jest 100% tak jak on chce, tylko wtedy jest dobrze i żyjemy normalnie.
Męczy mnie to życie na szpilkach, uważanie na wszystko i dopasowywanie się pod niego. Jest mi przykro że moje potrzeby nie są spełniane i rozumiane.
Powiecie że ma depresję, coś go dręczy, ma problemy. Owszem, ostatnie lata były dla nas bardzo ciężkie, musieliśmy mierzyć się z wieloma przeciwnościami, z wieloma walczymy do dziś. Ma problemy w pracy i ze zdrowiem które wspólnie staramy się naprawiać. Ale do niego nie da się dotrzeć, przetłumaczyć że to nie oznacza że można nasz związek totalnie odłożyć na bok, nic nie robić razem, prowadzić tak rozmów. Nie daje się namówić na terapię czy wizytę u specjalisty, "bo on nie będzie komuś obcemu się zwierzał z problemów i nikt go i tak nie zrozumie". Wielokrotnie przedstawiałam swoje argumenty, na wszystkie sposoby próbowałam dotrzeć ale nic. Ja nie wiem co z tym człowiekiem się stało, bo kiedyś tak nie było.
Jedyną sferą która u nas bezbłednie działa jest seks. Mam wszystko czego kobieta mogłaby oczekiwać w tej kwestii. Doszło do tego, że zaczęłam traktować to jako używkę. Sama bardzo często inicjuję zbliżenia, żeby cokolwiek jeszcze poczuć w tym związku... Tak wiem jak to brzmi i że jest to niezdrowe, słabe. Ja chcę po prostu zatracić się, poczuć emocje, bliskość, jedność, mieć resztkę tego kim byliśmy kiedyś. Gdy pomyślę sobie o tym jak prowadziliśmy życie kiedyś, jak rozmawialiśmy, jak spędzaliśmy czas to chce mi się płakać. Często gdy wychodzę na zakupy albo spacer to szlocham sama do siebie, bo w domu on się irytuje. Jest znieczulony i zobojętniony na mój płacz.
Rozstawać się bym nie chciała bo wciąż mam w pamięci jak było kiedyś, wciąż się łudzę że to tylko przejściowe i jak tylko wyjdziemy z problemów to wróci dawny on. Ale z tyłu głowy mam świadomość że nie mogę żyć przeszłością i muszę patrzeć jak jest teraz, że on się mógł zmienić już na zawsze. Że nigdy już nie będziemy potrafili normalnie rozmawiać, że już zawsze będę musiała ustępować, uważać na to co przy nim mówię, robię, nie być sobą i rezygnować z rzeczy które bym chciała robić czy przeżywać bo on nie chce. Też po takim czasie rozstania nie są łatwe, łączy nas bardzo wiele spraw, jak pomyślę o przeprawie przez to, to robi mi się słabo.
Jestem nieszczęśliwa.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #643968835d0028568aacb564
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
anonimowehejto

OP: @Kubilaj_Khan Nie


@Basement-Chad @grzyp-prawdziwek Wiele razy podnosiłam ten temat, proponowałam pójście do specjalisty, rozpoczęcie leczenia, przy pełnym moim wsparciu, proponowałam też wspólną terapię, ale on nie chce o tym słyszeć i irytuje się. Tak jak pisałam w poście, on nie chce z kimś obcym rozmawiać o swoim życiu i problemach. Nie potrafię do niego dotrzeć.




Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)


Zaakceptował: HannibalLecter

CzosnkowySmok

@anonimowehejto Brakuje wam prawdopodobnie emocjonalnej więzi, poczucia, że mozecie siebie czytać. Wcześniej naturalnie rozumieliscie się nawzajem.

Powinniście zadbać o swoje emocje. Przyglafnij się jak sie zachowuje. Prawdopodobnie gnieździ w sobie bardzo dużo smutku, wstydu i słabości.Nie chce się tym z tobą dzielić, moze się po prostu boi.

Rozmawiaj z nim, zadawaj pytania ale nie oceniaj. Musicie postarać sie z powrotem zaufać. Nie obciążaj go za bardzo swoimi uczuciami ale tez ich nie ukrywaj. Nie wiń go za niepowodzenia. Moze kilka razy zdarzyło ci sie go ocenić i po prostu teraz woli nie dzielić się swoimi uczuciami.

Nie licz na szybką zmianę, to w jakim momencie zycia jesteście pracowaliście wiele lat, nie zdarzylo sie to z dnia na dzień, więc naprawa tego tez potrwa. Podobnje jak z odchudzaniem, z dnia na dzień nikt nie stał sie gruby.

Spróbuj do niego dotrzeć, daj mu sie spokojnie podzielić jego uczuciami, niech sie wygada. Nie oceniaj i nie staraj sie pomóc mu za wszelką cenę. Musi spokojnie ci zaufać a ty musisz ufać jemu. Zadawaj pytania, zadawaj pytania, zadawaj pytania. Dowiedz się co w nim siedzi. Pewnie nawet znasz odpowiedź, ale to on sam musi ci to powiedzieć. Poczytaj co to są pytania pionowe i poziome.

Staraj sie spędzać z nim wiecej czasu choćby wykonując razem jakieś czynnosci domowe, nawet nie musicie rozmawiać, po prostu poczuć że jesteście tu interaz... razem.

Wspominałem o pytaniach?

anonimowehejto

OP: @Basement-Chad @CzosnkowySmok Bardzo dziękuję za odpowiedzi. To też nie jest tak że ja nie wiem jaka jest przyczyna i ja nie wiem co mu jest i co przeżywa, bo jednak jesteśmy już długo i dobrze się znamy. Podczas ciągnięcia za język i wychodzenia z mojej inicjatywy rozmów wyszło że on nie jest w stanie funkcjonować dopóki nie skończy projektu w pracy, który prowadzi już kilka lat, miał zostać skończony rok temu i wciąż dochodzą nowe rzeczy i przeciwności które to przedłużają. Dodatkowo ma problem zdrowotny który pomimo dwóch operacji i leków wciąż nie pozwala mieć dobrego samopoczucia. Te dwie rzeczy w połączeniu powodują że on nie może normalnie funkcjonować, mieć normalnego życia i związku. Teraz nawet gdy go gdzieś wyciągam żeby wyjść albo coś zrobić, to nie cieszy się niczym i od razu chce wracać do domu. Ja już przestałam cokolwiek proponować.


Rozmawialiśmy i on obiecywał że jak skończy projekt to nasze życie się zmieni, że odżyjemy, że on się weźmie porządnie za zdrowie, że on będzie innym człowiekiem i on mi wszystko wynagrodzi. Początkowo w to wierzyłam i tym żyłam, w domu będąc idealną partnerką dając mu spokój i warunki jakich potrzebuje. Ale to trwa już tyle czasu, że ja powoli tracę wiarę i zaangażowanie w ten związek, boję się że gdy on wreszcie znajdzie czas dla nas to ja już nie będę nic czuć... Boli mnie to, bo ja uważam że związku nie można odłożyć na półkę na kilka lat i przypomnieć sobie po czasie że pasowałoby o niego dbać. Czuję się nieszanowana i na drugim miejscu. Boję się że ja stracę uczucia, one się wypalą i nie będę potrafiła się cieszyć tym znowu.


@Kubilaj_Khan Ja wiem że on robi to dla nas, dla naszej przyszłości, ale on idzie w skrajności. Nie chcę go zostawiać, on jest naprawdę fajnym i dobrym człowiekiem. Nie jest łatwo trafić na kogoś takiego jak on. Wizja rozstania tylko go dodatkowo załamie, sprawi że nie dokończy tych rzeczy co robi i skończy źle. Ja nie chcę nikogo innego, chcę jego i nasz związek z powrotem. No ale jeśli sytuacja się nie zmieni to chyba nię będę miała wyboru bo tak się nie da żyć.




Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)


Zaakceptował: HannibalLecter

Zaloguj się aby komentować

#anonimowehejtowyznania
Nie umiem przestać pić. Pije 5ty dzień z rzędu albo jakos tak sam nie jestem pewien. O ile dziś jest piątek to za dwa dni idę do pracy i zaczynam panicznie się bać że nie wytrzeźwieje . Myślę czy nie iść do mamy żeby schowała mi karty płatnicze. Moze do brata zadzwonię, moze on by ogarnął. Partnerka raczej nie da rady, Jezu a było już tak dobrze... #alkoholizm

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6438b72f5d0028568aacb4bf
Post dodany za pomocą AnonimoweHejtoWyznania: https://anonimowehejto.pl - Zaakceptowane przez: HannibalLecter
uraczmnieurna

Pierdol robotę, bądź facet i idź na terapię

msr99

rady kurwa od parady.


1 co to znaczy ze pijesz 5 dzień ? ile ? dla jednego 3 piwa to będzie dużo, dla drugiego 12 mało. 0.75L / dzień ?


anyway, abys wyhamował przed poniedziałkiem dzisiaj musi byś ostatni dzień chlania!!!!.

jutro będzie kac, i niestety słabe samopoczucie. pij dużo wody. dziś wieczorem weź jakiś Apap aby głowy nie rozsadzilo. pewnie się porzygasz, ale spoko. zjedz coś lekko strawnego. niedziela, tutaj już będzie lepiej. trzęsące ręce to raczej nie.


skończ dzisiaj pić toj w poniedziałek będziesz na chodzie, nawet samochodem będziesz mógł jechać.. tylko nie możesz pić w weekend. znajdź sobie jakieś zajęcie.


zabieranie kart etc nie pomoże. alko siedzi w głowie. zajmij głowę. najlepiej jakbyś dzisiaj już przestał. przeszedł się na spacer. jak pijesz piwo, zrób sobie wiadro herbaty i pij ja zamiast. zajmiesz ręce..

Kubilaj_Khan

@anonimowehejto ja dwa dni temu wypiłem sam 0.7 45% whisky ale się chujowo czułem następnego dnia. Masakra

Zaloguj się aby komentować