Na wstępie zaznaczam, że potępiam zjawisko fliperstwa oraz wysokie oprocentowanie kredytów. Uważam jednak, że dziś młodzież żyje dużo bardziej konsumpcyjnie a trudno zjeść ciastko i mieć ciastko. Ponadto diametralnie zmieniły się standardy mieszkaniowe.
Moja mama często powtarza: "jak się nie ma miedzi to się na dupie siedzi" I z takiego założenia wychodzono kiedyś. Życie nie było aż tak kasochłonne jak obecnie. Teraz młody człowiek wydaje znaczną część zarobków na kosmetyki, ubrania, podróże, koncerty, serwisy typu Netflix i Spotify. Miesięczna wypłata przeznaczona na zakup telefonu nie jest rzadkością. Grosz do grosza i w ciągu roku robi się z tego kilka(naście) tysięcy. Kiedyś tak nie było, już nawet pomijając kwestie technologiczne ludzie mieli inne priorytety.
Tak samo narzeka się, że wybudowanie chałupy jest droższe. Owszem, jest, ale dla dzisiejszego trzydziestolatka standard wykończenia jego rodzinnego domu byłby dziś niedopuszczalny. Teraz obowiązkowe są: fotowoltaika, pompa ciepła, podłogówka, zmywarka, suszarka, kostka przed domem itp. Do ciężkiej cholery, to wszystko kosztuje! Kiedyś budowano taniej ale ludzie potrafili latami nie ocieplać domu czy chodzić po gumolicie i dopiero jak wpadło kilka groszy to położyć jakieś panele.
Inne realia, inne standardy, inne ceny. Pamiętam lata 90 i doceniam czasy w jakich żyję teraz.
#nieruchomosci #hejto30plus