W nawiązaniu do tego wpisu https://www.hejto.pl/wpis/musicie-zrozumiec-ze-jak-bedziecie-jesc-suchy-chleb-i-pic-wode-z-kranu-to-mieszk naszły mnie pewne przemyślenia dotyczące ludzi na dorobku kiedyś i teraz.

Na wstępie zaznaczam, że potępiam zjawisko fliperstwa oraz wysokie oprocentowanie kredytów. Uważam jednak, że dziś młodzież żyje dużo bardziej konsumpcyjnie a trudno zjeść ciastko i mieć ciastko. Ponadto diametralnie zmieniły się standardy mieszkaniowe.

Moja mama często powtarza: "jak się nie ma miedzi to się na dupie siedzi" I z takiego założenia wychodzono kiedyś. Życie nie było aż tak kasochłonne jak obecnie. Teraz młody człowiek wydaje znaczną część zarobków na kosmetyki, ubrania, podróże, koncerty, serwisy typu Netflix i Spotify. Miesięczna wypłata przeznaczona na zakup telefonu nie jest rzadkością. Grosz do grosza i w ciągu roku robi się z tego kilka(naście) tysięcy. Kiedyś tak nie było, już nawet pomijając kwestie technologiczne ludzie mieli inne priorytety.

Tak samo narzeka się, że wybudowanie chałupy jest droższe. Owszem, jest, ale dla dzisiejszego trzydziestolatka standard wykończenia jego rodzinnego domu byłby dziś niedopuszczalny. Teraz obowiązkowe są: fotowoltaika, pompa ciepła, podłogówka, zmywarka, suszarka, kostka przed domem itp. Do ciężkiej cholery, to wszystko kosztuje! Kiedyś budowano taniej ale ludzie potrafili latami nie ocieplać domu czy chodzić po gumolicie i dopiero jak wpadło kilka groszy to położyć jakieś panele.

Inne realia, inne standardy, inne ceny. Pamiętam lata 90 i doceniam czasy w jakich żyję teraz.

#nieruchomosci #hejto30plus
bartek555

Moj tesciu budowal dom przez 10 lat. Sami nawet cegly wypalali, dzieki czemu mieli dom wiele lat temu. Oprocz tego chlop cale zycie pracowal od rana do wieczora, zeby utrzymac 4 os rodzine. Ale tak jak mowisz, nie bylo latania po swiecie, nawet za bardzo po polsce, nie bylo fajnych samochodow, ani luksusowych produktow.


Czy to znaczy, ze tak bylo lepiej? Nie wiem, ja jednak wolalbym korzystac z zycia, chociaz niektorzy wcale nie potrzebuja tych poddozy i innego gowna do szczescia, a kawalek wlasnej podlogi i ogrodek.

bartek555

@Felonious_Gru no dokladnie. Niestety jak sie chce kupic mieszkanie czy budowac dom to jest niewiele osob, ktore sobie moga na to pozwolic nie zaciskajac pasa na jakis czas.

CoryTrevor

@bartek555 nie uważam, że było lepiej. Było inaczej a wielu ludzi zdaje się tego nie dostrzegać.

A.Star

@bartek555 Wiesz, pamiętam te początki dorosłości. Pierwsze małe mieszkanie 35m2 na obrzeżach. Nie było ubera, a taksówka do centrum w weekend kosztowała tyle, co tygodniowe wyżywienie. Nasze życie towarzyskie kwitło na domówkach u nowych sąsiadów. Nie mieliśmy wakacji zagranicznych, tylko lokalne spływy kajakowe itp. Nie chodziłam do kosmetyczki, jedzenie w restauracji też rzadko. Ale pierwszy dom udało się zbudować w ciągu dwóch lat. Oczywiście z kredytem. Tak, żyliśmy oszczędnie, ale nie wspominam tego jakoś traumatyczne. Chociaż czasem zazdrościliśmy znajomym z "fajniejszymi" rodzicami, od których dostawali mieszkania na start, bo mogli mieć zagraniczne wakacje, fajne ciuchy itp bez kredytu i nadgodzin.

bartek555

@A.Star troche odplyne od glownego tematu, ale w mojej rodzinie trafila sie sytuacja, ktora zmienila moje postrzeganie na pewne sprawy. rodzice wiele lat odkladali pieniadze na budowe domu, nie chcieli brac kredytu, albo wziac jak najmniejszy. i tak zamiast wybudowac sie z kredytem powiedzmy 10 lat wczesniej to wybudowali w 2006r. tata zmarl w 2012.


i tak sobie po tym zawsze mysle jak ludzie czekaja na te magiczne spadki, ktore nigdy nie przyjda czyt. slawny mike z wykopu, czy odkladaja w skarpete pieniadze, ktore traca wartosc, a jednoczesnie nieruchomosci drozeja. wkoncu kiedys tam uda sie dogonic tego kroliczka, a tu przychodzi jeb i po robocie. swoja droga rodzice tez ten dom wybudowali jak ja mialem 18 lat, a siostra 20, wiec za kilka lat i tak szlismy na swoje, a oni zostaliby w 260m kw domu we dwoje.


nie ma lepszego momentu na podjecie decyzji o budowie czy kupnie swojego lokum niz teraz.

A.Star

@bartek555 No, my bez kredytu byśmy nie dali rady. A odkładanie do skarpety byłoby bez sensu, bo ceny mieszkań i działek już zaczęły wtedy galopować.

kodyak

@CoryTrevor zgadza się. Trzeba też zauważyć że przez kilka lat mieliśmy dość spora inflację który sięgnęła sumarycznie pewnie jakiś 30 proc więc tak mieszkania są po porstu w innych cenach niż jeszcze 5 lat temu.


Dodatkowo młodzi ludzie są czesto mega roszczeniowi tzn. a to nie w centrum?, a to ja na przedmieściach mam mieszkać?, a to komunikacja miejska mam jeździć?. Tak dziecko kochane. Nie wszystko od razu się dostaje z miejsca, nie każdy od razu w loterii genetycznej wygral. XD


Kiedyś ludzie patrzyli na to a wezmę kredyt i spłacę go wcześniej , a teraz dzieciaki patrzą na te 30 lat jak na wyrok i wiezienie

bartek555

@kodyak splyce to do tego, ze spierdolenie umyslowe siegnelo zenitu i ludzie mysla, ze wszyscy zyja jak na instagramie. kazdy na zlotej44 i lambo w garazu. jesli tego nie osiagnales w wieku 25 lat to jestes nikim mordo.

mortt

@kodyak też kurczę, ludzie patrzą na ten kredyt jakby musieli go spłacić do końca. Tzn, oczywiście że trzeba. Chodzi o to, że jak mówisz - można go wcześniej spłacić ale można też po prostu sprzedać dom, wziąć to co zostanie i kupić inny. Myśmy zaczęli od mieszkania na obrzeżach miasta, potem dom też nie do końca "idealny" a teraz "kończymy" budowę swojego. Mieszkanie i pierwszy dom były na kredyt oba na 30 lat, nie mam 60+ lat a dom do którego wkrótce się wprowadzamy już bez obciążeń.

A.Star

@mortt U nas podobna droga. Małe mieszkanie na kredyt, dwa lata później większy kredyt i pierwszy dom, po dziewięciu latach drugi dom "na wymiar". Kredyt frankowy w styczniu br ugodą z bankiem zamknięty.

kodyak

@bartek555 w sumie słuszna uwaga

viollu

@CoryTrevor tu raczej chodzi o to, że jak się mieszkało z rodzicami, to kasę się wydawało na przyjemności, bo na życie po prostu było od rodziców, a później ciężko wydawać tylko na życie i zrezygnować z tego co było wcześniej. Stąd ludzie nie potrafią oszczędzać. Za czasów wcześniejszych pokoleń tego nie było, więc mieli inne przyzwyczajenia.

Znam wiele osób, które zarabiają kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie i wydają wszystko każdego miesiąca na głupoty, dalej nic nie mając poza super telefonem, komputerem i wynajmowanym autem.

A.Star

@viollu Może rzeczywiście dzisiejsza młodzież miała bardziej dostatnie dzieciństwo, więc trudniej zmienić nawyki. Nie miałam zagranicznych wyjazdów z rodzicami, mama gotowała w domu, ciuchy często z lumpeksu, jedna para butów na sezon itp. Więc to zaciskanie pasa nie było aż tak bolesne. Zwłaszcza po latach spędzonych w akademiku, które były świetną szkołą zarządzania skromnym środkami.

ivaldir

@CoryTrevor

Czy ja wiem, czy było inaczej? Tzn było, zupełnie inny świat, ale ludzie chyba są podobni. Teraz młodzi wydają na "zbytki", ale kiedyś też to robili. Za komuny każdy młodzik chciał mieć jeansy, płytę/kasetę z muzyką z zachodu i w ogóle zachodnie rzeczy. To wtedy kosztowało majątek, nierzadko trzeba było nakołować prawdziwe $. W latach 90-tych, może i nie było już przeszkód generowanych przez sam ustrój, ale bieda piszczała z każdego kąta. I w zasadzie było gorzej, bo "wszystko" było dostępne, tylko forsy nie było.

Kto dojrzał do ustatkowania ten się ustatkowywał. Widzę to po ludziach w mojej firmie. Kilka lat temu kasa poszła na sportowe auto, teraz jest Skoda kombi, mieszkanie, dziewczyna zmieniła się w żonę i pojawiły się dzieci. I takich znajomków mam na pęczki. To kwestia wieku, potrzeb itp.

Piszesz, że teraz to fotowoltaika, pompa ciepła, pralka, suszarka itp, a kiedyś to człowiek się cieszył z dachu nad głową co sam zbudował. Otóż nie do końca. Moja ciotka budowała dom w latach 1970-80 około. W tych cudownych czasach, to osobiście musiała pojechać ze Szczecina gdzieś pod Rzeszów, żeby ceramikę do łazienki i kibla załatwić. Powszechny brak czegokolwiek generował koszta, których dzisiaj nie poznasz - łapówki, kupowanie "pod stołem", załatwianie, kombinowanie. Wyższa szkoła jazdy, dzisiaj nie do pomyślenia. Wtedy to właśnie cegły, kibel, rury do hydrauliki, kable, dachówka, nawet cholerne gwoździe trzeba był chachmęcić, czarować, kombinować. Wcale "taniej" nie było.

CoryTrevor

@ivaldir swoim postem potwierdziłeś moje słowa: nie było wcale taniej ani lepiej, a ludzie byli skłonni do większych poświęceń.

ivaldir

@CoryTrevor Czyli nie do końca zrozumiałem Twój post. Mimo to cieszę się, że pomogłem .

Dudleus

@CoryTrevor ja niestety się obracam w środowisku, które można uznać za błąd statystyczny i nie widzę tego wszystkiego. Sam żyję skromnie za to bez wygód, próbując się pogodzić z losem, że nie zrobię kariery.


Te telefony za miesięczną wypłatę, jaki mają udział w rynku? Może ten jest tak, że odkładają na niego jakiś czas.


Kiedyś ludzie kupowali: kasety, płyty. Teraz abonamenty. Na koncerty się chodziło, moja nauczycielka mówiła, że była depechówą, mama mówiła, że jej przyjaciółka też. Kiedyś były subkultury, emo, punki, hipohpowcy a teraz tego nie ma. Nawet tutaj na Hejto wrzucali zdjęcia z koncertów.


Rodzice mojego kolegi są starsi, dom budują od dawna i nie mogą skończyć. Teraz nawet nie pytam jak tam jest. Od 6 lat jak byłem w szkole i robiliśmy tam nocowanie to chyba nic się nie zmieniło, po prostu pustostan. Nie wiem czy chcą się bawić w fotowoltaike zmywarki itp.

Mój wujek dom skończył w pandemii, jednak w środku było git. Z czasem doszła fotowoltaika, kostka, kosiarka automatyczna. W tym roku na pewno wiata doszła. Nie pamiętam, kiedy wujas budowę zaczął.

Iknifeburncat

@CoryTrevor niestety liczby nie są po stronie Twojej tezy. Osoby spoza górnych pułapów zarobków nie są w stanie kupić mieszkania nie dlatego, że jedzą awokado i piją kawę w kawiarniach trzeciej fali, tylko dlatego, że rynek mieszkaniowy w Polsce jest jednym z (jeżeli nie najbardziej, zależy od tego jakie kryteria przyjmiesz) spierdolonych rynków w Europie.


Dzisiejsza młodzież wydaje te pieniądze nie dlatego, że wolą je przepieprzac na głupoty, zamiast oszczędzać, tylko dlatego, że nie mają złudzeń co do tego, że będą w stanie to mieszkanie kupić. Zresztą, co do optymizmu wobec przyszłości - generacja z nie przejawia go wobec czegokolwiek, ale to inny temat.

CoryTrevor

@Iknifeburncat stwierdzam oczywiste fakty. Dawniej ludzie żyli oszczędnie, jednocześnie zadowalając się niskimi standardami mieszkaniowymi. Dziś jest całkowicie odwrotnie.

Iknifeburncat

@CoryTrevor ale na jakiej podstawie stwierdzasz te "fakty"? Trendy pokoleniowe i sytuacja gospodarcza to nie opinie tylko zestawy danych, a z nich wynikają dwie rzeczy, które przeczą temu co mówisz: generację z cechuje wszechobecny pesymizm, a sytuacja na rynku mieszkaniowym im w tym nie pomaga. To nie ma związku z rozrzutnością czy dobrobytem.


Nie przeczę natomiast, że wychowanie w gorszym standardzie pomaga doceniać życie w lepszym. Tyle tylko, że w obecnych okolicznościach nie jest to główny czynnik.

CoryTrevor

@Iknifeburncat podajesz pod wątpliwość to co napisałem, więc odpowiedź mi krótko tak lub nie na poniższe pytania:

-czy młodzież żyje bardziej konsumpcyjne niż nawet dwie dekady temu?

-czy standardy wykończenia i wyposażenia domów sprzed dwóch dekad są akceptowalne w dzisiejszych czasach?


Tego i tylko tego się tyczy mój wpis: ludzi chcących więcej odkładając mniej.


Bynajmniej nie twierdzę, że to jedyny powód trudności z dorobieniem się mieszkania (dwa inne nawet wymieniłem).

Iknifeburncat

@CoryTrevor zgadzam się z pierwszym i nie zgadzam się z drugim.


Problem mam natomiast z przypisaniem pierwszego do tego, że przykłada się to do braku możliwości zakupu mieszkania. Zachowują się tak dlatego, że nie mogą go kupić, więc mają w nosie oszczędzanie, a nie nie oszczędzają, więc nie mogą go kupić.


Co do standardu wykończenia trudno mi się odnieść, podejrzewam, że sytuacja jest analogiczna. Media społecznościowe na pewno nie przyczyniły się do jego obniżenia, ale nie mam tu żadnych dowodów na za i przeciw, same anegdotyczne. Znam ludzi z pełnego przekroju społecznego i ci zarabiajacy słabiej wykańczają jak mogą. Ci z drugiej strony potrafili zaskakiwać mnie naprawdę niepoważnymi pomysłami.

Boski

Robiono porównania cen mieszkań do zarobków i mówiąc krótko od czasu odejścia parytetu dolara względem złota ceny nieruchomości zaczęły rosnąć, a zarobki i zdolność do ich zakupu niekoniecznie. Odmawianie sobie pierdół nic nie zmieni, bo cały system finansowy jest przeciwko młodym.

CoryTrevor

@Boski moja pamięć sięga najdalej do lat 90 - dwucyfrowego bezrobocia, przeciętnych zarobków rzędu kilkuset złotych miesięcznie i wszechobecnej korupcji. Dodajmy do tego kradzieże. Nie chciałbym kupować mieszkania/budować się w tamtych realiach.

Boski

@CoryTrevor Ty piszesz o Polsce, która ze względu na bycie w bloku wschodnim miała trochę inną historię, aczkolwiek w kwestii braku dostępu do mieszkań szybko nadgoniliśmy kraje zachodu w ostatnich latach. Ja zaś pieję do zdolności finansowych dzisiejszych ludzi 20+. Prawie wszystkie kraje zachodniego świata doprowadziły do sytuacji, w której dzisiejsi młodzi są realnie biedniejsi od swoich rodziców i dziadków.

Fingal

jakoś muszę wydawać pieniądze zaoszczędzone na wódzie i fajkach.

Zaloguj się aby komentować