Tytuł: Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną
Autor: Dorota Masłowska
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 7/10

#bookmeter

Ja na to bym chciał coś odpowiedzieć, żeby się odpierdolił, gdyż łyknąć sobie na zszargane nerwy nervosolu z panadolem to nie jest jeszcze żaden grzech, cobym się z niego miał spowiadać na Sądzie Ostatecznym przed wujkiem Lewym, co to też bezgrzeszny nie jest w tej kwestii, gdyż sam sobie lubi ostrzej przypierdolić.

Dowiedziałem się ostatnio, że afera mnie ominęła. Dwadzieścia lat temu z okładem to było, bo w roku 2002. W tym to roku 2002 pani Dorota Masłowska, osiemnastolatka wówczas, wydała książkę Wojna, i właśnie wokół tej książki się rzeczona afera rozkręciła. Ja w roku 2002 miałem czternaście lat i nie zajmowałem się wtedy takimi pierdołami jak czytanie książek, od tego to tylko oczy się psują. Dzisiaj jestem sporo starszy i trochę mądrzejszy i wiem, że to nieprawda. Od czytania książek nie psują się oczy. Od czytania książek psuje się w głowie.

Ale w głowie może popsuć się nie tylko od czytania książek, przyczyny psucia się w głowie mogą być różne. Może to być na przykład mieszkanie w czasie ostatniego przełomu wieków na którymś z polskich blokowisk. Albo zażywanie amfetaminy. Albo jedno i drugie jednocześnie, bo oba czynniki są ze sobą dość blisko powiązane. I właśnie na tych dwóch czynnikach wyrośli bohaterowie Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną.

Bełkot narracyjny, strumień świadomości, narkotyczna huśtawka fizjologiczno-emocjonalna i od czasu do czasu lekki gwałt na polskiej deklinacji – takie określenia jako pierwsze przychodzą mi do głowy, kiedy myślę o tej książce po jej przeczytaniu. I sam się sobie dziwię, bo jednak mi się podobało. Nie ze względu na treść, tej znowu nie ma aż tak wiele (choć znalazłoby się i coś, co od biedy można nawet nazwać intrygą), ot jeden w zasadzie dzień w małym miasteczku, choć – fakt – dzień wyjątkowy. To w końcu Dzień Bez Ruska. I narkotyczny rajd głównego bohatera i narratora w jednej osobie, Andrzeja Robakoskiego, zwanego Siwym. Świetnie oddana była przez autorkę jego chybotliwa osobowość, to popadanie w przesadne stany emocjonalne na skutek rozgrywających się wydarzeń albo jego wyobrażeń na temat rozgrywających się wydarzeń. Momentalna podróż od miłości do nienawiści, od ekstazy do załamania była u niego nawet nie na porządku dziennym, ale wręcz na porządku godzinowym.

Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną została nazwana te ponad dwadzieścia lat temu, kiedy wybuchła afera, która mnie ominęła „pierwszą polską powieścią dresiarską”. Nie wiem czy miał to być zarzut czy też próba definicji nowego gatunku literackiego, ale z terminem „powieść dresiarska” w przypadku tej książki zgodziłbym się w całej rozciągłości. Bo Andrzej Robakoski nie tylko był dla mnie zupełnie wiarygodny jako postać – w czasie lektury przypominałem sobie naszego klasowego podstawkówkowo-gimnazjalnego arcydresa i pasowało mi to wszystko do niego tak, jakby o nim była mowa – ale też język, jakim napisana jest powieść pozwalał wczuć się całkowicie w to, co było nim opisane. Nie mówiąc już o tym, że ten język, mało elegancki, wypaczony i dziwny też przypominał mi Marcina (tego arcydresa, tak miał na imię) – on też układał, kiedy naszła go wena, długie, barwne zdania okraszone od czasu do czasu skomplikowanymi wyrazami (rzadko użytymi poprawnie, co prawda), które do tych zdań się zupełnie nie nadawały i nie pasowały, co nadawało tym zdaniom jakąś komiczność, a jednocześnie, pomijając momentami ich zupełny brak sensu, sprawiało, że brzmiały ciekawie. To samo dzieje się u pani Masłowskiej, choć tutaj wierzę, że było to zrobione celowo i świadomie, bo wydaje mi się, że już wtedy autorka językiem posługiwać umiała się sprawnie. A to, jak jej Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną jest, tak mi się wydaje, efektem wspaniałego słuchu literackiego.

Ta afera, która mnie ominęła dotyczyła wówczas właśnie tej książki. Nie dość, że na rynku ukazało się coś nowego – nie w kwestii tytułu, ale stylu, tematyki i tak dalej, to jeszcze wyniosło na literackie salony, zdominowane wówczas przez mędrców – czyli mężczyzn w marynarkach i okularach (oczy zniszczone od studiowania ksiąg) – nastolatkę. I jedno i drugie nie wszystkim się podobało. Czytałem wydanie jubileuszowe tej książki, pochodzące z roku 2022 i opatrzne wstępem napisanym z tej okazji przez autorkę. Ciekawie, choć niestety krótko i szczątkowo, wspomina tę aferę, która mnie ominęła. I teraz nie wiem, czy powinienem żałować, że przeszło to wszystko wtedy obok mnie (albo ja obok tego – zależy jak patrzeć, ruch jest przecież względny), czy cieszyć się, że zabrałem się za Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną dopiero teraz. Bo zastanawiam się jak odebrałbym ją ja czternastoletni. Ile bym zrozumiał z tego, co się w niej działo i z tego, co działo się wtedy wokół niej. I choć mam w tej sprawie kilka koncepcji, to żadna nie wydaje się być nie tylko pewną, ale nawet wiodącą.
226871f2-7a40-4b01-b6fc-f0ef3a049726
moll

@George_Stark to teraz ekranizację sobie odpal


Widziałam film lata temu i to był bełkot, więc książki szukała nie będę

George_Stark

@moll Od patrzenia w monitor to się oczy psują.

moll

@George_Stark ale tylko jak siedzisz przed samym ekranem. Odsuń fotel trochę dalej i można paczać

splash545

@moll film ma swoje momenty i jest dosyć dobrze zagrany

moll

@splash545 co kto lubi

splash545

@moll ale nie twierdzę, że to dobry film

moll

@splash545 ale że miał momenty xD

splash545

@moll no kurde bo miał momenty! Wciągania barszczyku czerwonego albo sceny - lej te cole bo Silnemu chce się pić, to chyba do końca życia nie zapomnę xd

moll

@splash545 nie zrobiło to na mnie takiego wrażenia

splash545

@moll bo to trzeba mieć popsutą głowę, żeby zrobiło xd

moll

@splash545 czyli oglądać po lekturze Rozmyślań

KatieWee

@George_Stark ta afera toczyła się głównie w raczkującym wtedy internecie. Dobrze ją pamiętam, bo przeczytałam wtedy tę książkę i miałam poczucie, które można podsumować czterema słowami: to jest bez sensu.

George_Stark

@KatieWee O aferze się nie wypowiem, ale o bezsensie tak. Bo generalnie to się zgadzam, że jeśli by tę samą "fabułę" opisać klasycznym językiem relacji, to byłoby fatalnie. Ale ona nie jest tak opisana, a naśladownictwo rzeczywistości pani Masłowskiej naprawdę jest udane i to mi się w niej podobało. Tak przynajmniej myślę dziś, trochę już jednak starszy. No i zakładam, że taki miała cel, choć może nie do końca świadomy.

splash545

@George_Stark od czytania książek chyba aż tak mocno się w głowie nie psuje

George_Stark

@splash545


Ta? To weź sobie siebie sprzed Rozmyślań przypomnij.

splash545

@George_Stark uważasz, że Rozmyślania popsuły mi głowę? No trochę tak

bojowonastawionaowca

@George_Stark mnie Masłowska wymęczyła, więc po paru stronach odłożyłem książkę, oddałem do biblioteki i nigdy więcej nic z tą autorką nie chcę mieć wspólnego. Dla mnie po prostu bełkot

George_Stark

@bojowonastawionaowca Kurde, chyba nam się kolejna afera tutaj kręci!

bojowonastawionaowca

@George_Stark czemu afera? Każdy ma swój gust, całe szczęście że mamy różne rzeczy, które lubimy, inaczej świat byłby nudny

George_Stark

@bojowonastawionaowca


inaczej świat byłby nudny


No tak. Bo nie byłoby afer.

bojowonastawionaowca

@George_Stark mi już afer z moderacją w życiu wystarczy xD

RogerThat

@bojowonastawionaowca spróbuj film "inni ludzie", tam jest trochę bardziej z sensem

serotonin_enjoyer

@George_Stark Jakby co to ja jestem w team Masłowska. Dla mnie książka rewelacja. Lubię taki typ humoru. Przypomina mi filmy typu "Dziewczyny do wzięcia" Ekranizacja też mi się podobała.

globalbus

@George_Stark czy to się komuś podoba, czy nie, kwestia dyskusyjna. A ta dyskusja bardzo się przydała startującej autorce w rozpoznawalności. Może nie wszyscy przeczytali, ale tytuł raczej się kojarzy.

George_Stark

@globalbus


To też racja. Zaraz mi się teorię spiskowe włączą, że pani Masłowska została wykreowana albo wymyślona.

Dzban3Waza

Jestem ciekawy co powiesz o jej płycie muzycznej

Pan_Buk

@George_Stark Czytałem tę książkę zaraz po wydaniu - zachwyciła mnie. To było coś nowego i odmiennego od tych wszystkich przemądrzałych pisarzy, piszących poprawną polszczyzną. Tam był język mieszkańców blokowisk, którym się wtedy naprawdę mówiło. Kilka fragmentów było surrealistycznych, ale ogólnie książka była dla mnie super.

PanPaweuDrugi

A ja jestem ciekawy co powiesz o ekranizacji, która była gównem, choć zdania ekspertów da podzielone, bo druga część uważa że była chujowa.

Zaloguj się aby komentować