No ale po mniej więcej 3 latach tam wypłata to była najniższa krajowa + premia mniej więcej 300 złotych czasem więcej, jak był lepszy miesiąc.
No więc postanowiłem złożyć wniosek o podwyżkę. Przekazałem go kierownikowi a ten posłał to dalej. Po jakimś czasie przyszła odpowiedź negatywna, z uzasadnieniem że na początku roku dostałem podwyżkę. Podwyżka to tak naprawdę było wyrównanie do minimalnej krajowej, które mi po prostu przysługiwało.
Później przypadkiem trafiłem na maila, którego kierownik dołączył do mojego wniosku o podwyżkę.
Było to mniej więcej coś w stylu że nie zasługuje na podwyżkę bo nie umiem pracować w grupie (czytaj nie chciałem z nimi siedzieć po godzinach za które nie mieli płacone) i mogę się zwolnić, nikt po mnie płakać nie będzie.
Akurat zbliżał się termin końca mojej umowy, stwierdziłem że nie ważne czy będą chcieli ją przedłużyć czy nie pora się zwijać z tamtąd. I tak mniej więcej miesiąc przed końcem robiłem jak najmniej, by jak najwięcej zaległej roboty zostawić za sobą. Najlepsze jest to że na miesiąc przed końcem umowy wysłali mnie do Trójmiasta, na szkolenie z nowego programu sprzedażowego.
Na dwa tygodnie, przed końcem umowy dowiedziałem się jednak że firma nie przedłuży ze mną umowy.
Ostatni dzień pracy, najpierw skasowałem plik z ewidencja bębnów, który sam zrobiłem i znacznie ułatwiał pilnowanie terminu zwrotu tych bębnów do dostawców. Sam go "wymyśliłem" więc stwierdziłem że mogę (kierownikowi bardzo zależało na tym by go dostać , a tu peszek). Potem zaraz po wyjściu zablokowałem wszystkie numery z których mogliby do mnie dzownić (oczywiście przed wyjściem obiecywałem że będę pod telefonem). Pierwszy telefon od kierownika miałem już 5 minut po wyjściu. (Nawet 3 miesiące po próbowali się jeszcze skontaktować).
Dlaczego o tym piszę? Dziś podczas przejażdżki rowerowej, spotkałem klienta (nazwijmy go Janek) z tej hurtowni. Chwilę gadamy co i jak i pół żartem pół serio pytam "jak tam koledzy z hurtowni".
Okazuje się że dalej nie znaleźli nikogo na moje miejsce, przerobili już 9 kandydatów, a minął rok odkąd odszedłem. Bardzo żałują że mnie zwolnili i chętnie widzieliby mnie z powrotem, tyle że głupio im proponować (Janek nawet im sam proponował że pogadałby ze mną na ten temat, bo wiedział gdzie pracuje).
Jak to było? "Nikt po nim płakać nie będzie". Satysfakcja w *uj.
#pracbaza