Z dala słychać korków strzelanie

Widmo ze sobą niesie ono kaca

I krzyk niedaleki, przepraszam panie

I butów rząd przedpokój zagraca

Kolacja, potem ostre strzelanie,

Wujek Staszek pracuje na kaca,

Matka kąpie się w szampanie...

Rączkę urwała ojcu raca.

Czeka mnie dziś strzelanie

Jutro nie będę leczył kaca

Uleczysz mnie o ty, szampanie.

I wystrzelona w dupie raca

Nie kręci mnie strzelanie

nie będę też miał jutro kaca

w sylwestra zapraszam panie

konar zapłonie niczym okrętowa raca

Ostatnia wieczerza

Już fajerwerków drażni strzelanie,

Sylwestrowego nie będzie kaca,

Zamoczę tylko usta w szampanie,

Bo znów o rok mi się życie skraca…

Jezusa kazanie jak na ślepo strzelanie

Lecz gdy je głosił niestety miał kaca

Po wypitym w sylwestra ruskim szampanie

Typ rzygał przed siebie jak strzela raca

O północy wielkie strzelanie,

Po wieczornej bibie mają kaca,

Zgaga mnie męczy po szampanie,

A w ręce zjeba zostaje raca.

W ostatnim dniu roku skry mają strzelanie

Wzbijają się w niebo jakby by miały kaca

To po wlanym w ognisko szampanie

W dymie wszystko wraca

Dobra rada na Nowy Rok

(dla Was od mojego taty)

Klinika strzelanie

na giganta kaca,

nie działa po szampanie -

ból głowy wnet wraca.