Byłem wczoraj w swojej rodzinnej wiosce na pikniku i mem stał się prawdą
O, a o tego mema mi chodziło
@MarianTonczyk uff, całe szczęście że to gmina płaci, sołtys równy gość z własnego portfela sponsoruje kiełby.
Łap lepszego mema:
@wonsz każda wieś otrzymuje od gminy coś takiego jak fundusz sołecki. Są to pieniądze pozwalające na rozwój wsi, do dyspozycji mieszkańców. Jak zostaną skonsumowane, zależy od rady sołeckiej, którą wybierali mieszkańcy. Czy pójdzie na zorganizowanie imprezy integracyjnej, czy na postawienie wiaty, czy na nowe sprzęty na plac zabaw - zależy tak de facto od mieszkańców. Więc nie, to nie jest socjal. To część zapłaconych przez nich podatków w ten sposób do nich wraca.
@wonsz to skąd rząd wziął 300 miliardów za covida? Bo ja nic im nie dawałem
Jednak jak pokazuje badanie „Czego Polacy nie wiedzą o podatkach?", aż 21% obywateli jest przekonana, że nie płaci podatków w ogóle, 58% sądzi, że nie płaci VATu, a 16% zatrudnionych na umowie o pracę uważa, że nie płaci podatku PIT.
@smierdakow załapałeś się do 21%, to prawie jak elita.
@MarianTonczyk nie chodziło o pomoc społeczną tylko o źródło pieniędzy - ot mem był mocno w temacie i na tyle świeży żebym pamiętał. Twierdzenie że wsiowy festyn taki fajny bo kiełbasa gratis a w miastowym foodtrucku czeba piniondze płacić to jakaś komedia, bo za kiełbę z foodtrucka zapłaci klient, a na wsiową zrzucili się w podatkach wszyscy okoliczni ¯\_(ツ)_/¯
Do cen w samych foodtruckach się nie odnoszę bo to inny dramat.
@wonsz państwo ma ogrom możliwości, to nie jest tak, że tylko podatki płacisz i oni tym obracają
Imo upraszczanie, że "rząd ma pieniądze z podatków" jest o wiele bardziej szkodliwe, bo w ten sposób pozwalasz politykom oszczędzać na obywatelach, zwłaszcza na uboższych warstwach społeczeństwa
@wonsz nie, z pieniędzy które i tak już zapłaciliśmy
@MarianTonczyk wieś to przyszłość polskiego mieszkalnictwa i społeczeństwa. Buduje się coraz więcej dróg i autostrad, wszędzie paczkomaty, coraz więcej osób pracuje zdalnie, samochód to już nie żaden luksus. Poza tym sad, ogród, zieleń, świeże powietrze, przyroda, przestronny dom, może jakieś kury dla jajek… po co mieszkać w mieście? Taki festyn (z którego tak wielu się śmieje) to tylko jeden z pozytywnych przykładów.
Wieś za sprawą rozwijającej się technologii i infrastruktury niedługo przestanie się kojarzyć z biedą lat 90-tych i brakiem pracy i perspektyw.
@Wyrocznia dwa lata temu przeprowadziłem się na wieś, do roboty jadę tak samo długo jak wcześniej, choć jest dużo dalej, ale nie stoję na 100 światłach po drodze. Mam ciszę, spokój, zieleń i jest w pyte. Nie wyobrażam sobie powrotu do bloków w mieście.
@Wyrocznia wieś spoko dopóki nie ma dzieci. Potem robisz za szofera: wożenie do szkoły, zajęcia dodatkowe, wszystko w mieście
@serel
Częściowo prawda. Nie wiem, jak to w innych gminach jest, ale u nas do szkół wozi szkolny autobus, do którego obcy pasażer nie wsiądzie.
Z zajęciami pozalekcyjnymi się zgodzę, trzeba kombinować.
@Wyrocznia wies jest spoko. do momentu gdy nie jest. kilka rzeczy, ktore skutecznie mi ja obrzydzaja:
-
zima i nieodsniezone drogi. nawet w mniejszych miastach to jest problem. a o swoj podjazd zadbaj sam. fakt, porzadnej zimy nie bylo od lat...
-
prad. jak Strzybóg pierdnie to rodzice nie maja swiatla przez 2 dni
-
internet. jest coraz lepiej ale nadal swiatlowod to nie jest standard
-
dzieciaki. szkola to jeszcze ujdzie bo jezdza szkolne autobusy. karate? jezyki? basen? robisz za szofera po pracy
-
no wlasnie praca. jak musisz byc w biurze to w wiekszosci stoisz w korkach. i tak codziennie...
-
przyroda. fajnie jak sie to lubi. ale wiekszosc posiewa trawnik by nie robic etatu na pieleniu, nawozeniu, podlewaniu, pielegnowaniu, walki ze szpakami, kretami czy lisami/kunami
-
ogrzewanie. bogaty postawi na prad/olej i elo. reszta szuka opalu juz w lipcu.
-
sklepy. jak nie mieszkasz na wypizdowiu dolnym to da sie zyc. inaczej robisz zapasy na min. tydzien. brakuje proszku do pieczenia? mleko skislo? jakims cudem zabraklo srajtasmy? a o zapasy tez trzeba zadbac bo potem okazuje sie ze pomidory w puszczce byly dobre 3 lata temu.
-
bezpieczenstwo posesji. brama wjazdowa musi byc caly czas zamknieta (choc standardem sa juz automatyki) bo cholerni zlomiarze potrafia wjechac i spakowac gromadzone puszki aluminiowe w 30s. o kradziezy co lepszych aut nie wspomne.
-
dostep do uslug np naprawczych (jak hydraulik czy elektryk) czy publicznych. na karetke do babci czekalem 3h.
-
prywatnosc. jak stac kogos na porzadne ogrodzenie to spoko. z reguly to jest zwykla siatka i czekanie latami az tuje urosna
trzeba tez rozgraniczyc. ta legendarna "cisza i spokoj" tylko, gdy mieszka sie w totalnej dziczy lub ma sie ogromna dzialke. wiejskie osiedla sa niewiele spokojniejsze od miejskich. dochodza jeszcze popularne quady i crossy. no i nie daj bog ktos sie obok buduje.
nie demonizuje wsi. tylko uwazam ze trzeba wziac duzo pod uwage nim wskoczy sie w ten "rajski krajobraz". nie kazdy poradzi sobie bo to wymaga czasu i zamozaparcia. wies sie rozwija i np. bedzie mozna obalic teze o swiatlowodzie. Dino ma coraz wiecej punktow a paczkomat to chyba nawet na pustyni stawiaja juz. jednak kino czy basen to nadal miejska domena.
dla mnie najlepsze kombo to tydzien w miescie a weekend na wsi. sam rozgladam sie za RODem na kupno.
@ciri0x5a dałbym dwa pioruny za pierdnięcie Strzyboga xD
@ciri0x5a
Jak najbardziej, te wszystkie minusy są rzeczywistymi problemami wsi.
Wszystko rozbija się o lokalizację. Ja mam to szczęście, że do miasta powiatowego miałem 8km, do Wrocławia 30km, do autostrady też ok. 10km. Sama wiocha jest "dziurą zabitą dechami", ale położenie miało bardzo korzystne.
Z tego, co wypisałeś, to jako największe wypisalbym 3 minusy:
- problem z odśnieżaniem dróg, jak popada, to mama już do auta nie wsiądzie, bo się boi, a o solidne odśnieżenie trzeba się dopraszac w gminie,
- szybki internet - albo nieosiągalny, albo płaci się krocie. W tej chwili dostępny u nas jest radiowy, 60 zł za 18mb/s. W mieście w tej cenie dostaniesz światłowód.
- dowóz dzieciaków na zajęcia - albo dzieciak jest skazany na transport gminny, który z reguły kuleje, albo szoferuj.
Reszta to już kwestia indywidualna, moja żona na przykład do pracy we Wro potrafi dojechać szybciej, niż jej koleżanka z drugiego końca Wrocławia.
Z opałem problemu nie ma, dzwonisz, przywożą, często tego samego dnia. A coraz więcej ludzi i tak montuje nieszczęsne pompy ciepła albo gaz. Fakt, w lipcu ceny węgla i pelletu są zazwyczaj niższe, jak to zazwyczaj poza sezonem.
Z zakupowymi nagłym potrzebami zazwyczaj radził sobie wiejski sklep. Sieciówki typu Lewiatan czy Rabat są zazwyczaj dobrze zaopatrzone, a to one celują w małe miejscowości.
Kradzieże zdarzają się wszędzie, może Ci okraść podwórko, ale też altankę na RODZie, czy piwnice w bloku.
Z dostępem do hydraulikow i elektryków też dziś nie ma problemu, masz internet, masz dostęp do co najmniej kilkunastu fachowców w okolicy bliższej lub dalszej. Jak się podzwoni, to z wysokim stopniem prawdopodobieństwa ktoś w miarę szybko się zjawi.
Dbanie o podwórko jest ceną przestrzeni, w której żyjesz. Jak dbasz, tak masz, chcesz mieć wystrzyzony trawnik, to niestety kosiarką trzeba po burczeć, chcesz mieć ładne kwiatki, trzeba podlewać, chcesz mieć warzywa, trzeba grządki odchwaścić. Życie na wsi nie jest dla ludzi leniwych
A prywatność w dalszym stopniu większa, niż w bloku, bo jak kichniesz, to przynajmniej sąsiad z dołu nie krzyknie "na zdrowie"
@ciri0x5a Przez wiele lat mieszkałem na wsi i od kilku lat mieszkam w mieście. Dużo zależy od samej wsi, bo np.:
-
U mnie w zimie nie ma w ogóle problemu z zasypanymi drogami - fakt jest ślisko, ale można przejechać na luzie. Za to trzeba samemu odśnieżyć podwórko, od garażu do drogi... a jak ktoś ma jeszcze jakąś swoją drogę to już w ogóle przekichane.
-
Z prądem nie miałem nigdy takiej sytuacji, a mieszkałem na wsi 25 lat. Zdarzały się sytuacje, że np. kilka razy był jakieś zawiadomienia, że wyłączają prąd/wodę od 9 do 16, bo będą jakieś prace wykonywać - ale to rzadziej niż raz w roku.
-
Od jakichś ośmiu lat rodzice mają światłowód, ale tutaj sytuacja na pewno jest korzystna dla miasta, bo internet wychodzi taniej.
-
Nie byłem nigdy wożony na dodatkowe zajęcia, bo całe dzieciństwo biegałem z innymi gówniakami w moim wieku po sadach, wspinałem się na drzewa, jeździłem na rowerze, kopałem piłkę, czy bawiłem się w jakieś inne zabawy zespołowe, typu chowanego. W wieku 14 lat złapałem zajawkę na karate i trenowałem przez kilka lat i bez problemu jeździłem na zajęcia autobusem/rowerem.
-
zdalna, więc się nie wypowiadam
-
tutaj już opcjonalnie co chcesz mieć obok domu - ale masz wybór. Moi rodzice mają taki mały sad: mają gruszki, jabłka, czereśnie, śliwki, borówki, porzeczki, maliny i truskawki. Trawę trzeba kosić niestety raz na tydzień.
-
podobnie jak ja w bloku, rodzice grzeją się gazem
-
mamy mały sklepik 100m od domu, ale jest mało produktów - w 99.9% przypadkach robi się zakupy w mieście. U mojej babci na wsi zabitej dechami jeździ dostawczak z produktami, zatrzymuje się co 2-3 domy, ludzie wychodzą, kupują co chcą, a on jedzie dalej. Jest też opcja, że się wywiesza reklamówkę na ogrodzeniu (z listą co się chce i kasą) i potem wychodzisz kiedy Ci pasuje, żeby odebrać zakupy, które na Ciebie czekają.
-
z bezpieczeństwem jest tak, że ludzie się znają i jak ktoś obcy zacznie się kręcić, to się zainteresują sąsiedzi, ale tak brama zawsze zamknięta (automatyczna).
-
raczej bez problemu, karetka na pewno będzie dłużej jechać
-
no tak, ale w mieście nie masz w ogóle tej prywatności poza swoim mieszkaniem i nie masz opcji jej zwiększyć np. takim płotem czy tujami
Obie opcje mają swoje plusy i minusy. Ja osobiście chciałbym domek na wsi (takiej bardziej cywilizowanej, obok miasta), mieć więcej przestrzeni i wolności. Jednocześnie ciężko mi się zdecydować, bo za tą przestrzeń i wolność trzeba poświęcić trochę swojej uwagi i wolnego czasu. Gdybym miał dziecko, to nie wyobrażam sobie mieszkać w trzy osoby na 60m2.
@Wyrocznia Dołożyć do tego szybki internet i możliwość pracy zdalnej (choć przez połowę dni w tygodniu) i nagle okaże się, że miast jest Ci potrzebne tylko od czasu do czasu i nie musisz się tam pojawiać codziennie. Piękna wizja.
@Wyrocznia no jak się wieś widzi jako otoczenie wojewódzkiego, gdzie miastowi sobie budują sypialnię, to pewnie że jest super, ale przeciętna wieś tak nie wygląda
@smierdakow
Zależy gdzie leży ta wieś. Ta z której ja pochodzę (i oczywiście sąsiednie wioski) to niebo a ziemia jeśli chodzi o postęp. I nie, nie jest to sypialnia
Wszystko rozbija się o lokalizację.
@MarianTonczyk ale wiesz, że gdyby nie lokalizacja to wieś przestałaby być wsią i straciła niemal wszystkie swoje zalety? To właśnie lokalizacja jest tym co przyciąga do wsi. Czyli z dala od tłumów.
@Wyrocznia lokalizacja nie zmienia automatycznie wsi w miasto. Wieś to po prostu mała miejscowość. Chodziło mi o to, że wieś może być 10 km od Wrocławia i być cichym i spokojnym miejscem do życia z wygodami miasta na wyciągnięcie ręki, a może być też zapomnianą przez ludzi wichurą na Podkarpaciu.
Kiedyś ludzie ze wsi wyoriwadzali się do miast, teraz miastowi przeprowadzają się na wieś. Można powiedzieć, że teraz życie na wsi jest bardziej luksusowe
Przede wszystkim cisza i spokój. 4 auta przejeżdżające przez wieś na godzinę. Dużo "prywatnej" zieleni pod postacią sadów, tak jak wspomniałeś, możliwość wyhodowania sobie swojego jedzenia. Owszem, kosztuje to masę pracy, ale mnie to relaksuje
A i obraz dzisiejszej wsi różni się od tego, co było 20 lat temu. Mało kto już trzyma świnie i krowy, więc środku i hałasu też nie ma. Ludzie bardziej dbają o swoje podwórka.
Tylko integracja mieszkańcow coraz mniejsza, ten festyn był pierwszym od blisko 10 lat.
@MarianTonczyk what? Osiedla domow jednorodzinnych nawet w najwiekszych miastach sa ciche i spokojne. Do tego wszedzie jest blisko. Ludzie wyprowadzaja sie na wies bo po prostu w miescie nie stac ich na zakup dzialki.
@MarianTonczyk
możliwość wyhodowania sobie swojego jedzenia.
Pamiętam jak kiedyś mój ojciec miał ogródek działkowy i tam właśnie była taka hodowla marchewki itp warzywek. To był horror i dzięki temu wiem żeby się od tego trzymać z daleka.
@TrzymamKredens
Za gówniaka też tak myślałem. Dzisiaj mnie to relaksuje i daje pewną satysfakcję
@MarianTonczyk to jest chyba dofinansowane z gminy. Jak byłem u siebie na strefie kibica to 12 zł piwo 0% Lech, na dniach miasta wszystko drogie bo food trucki a ci co brali jedzenie stamtąd mówili, że jakość beznadziejna
@Dudleus tak jak wspominałem wcześniej: hajs na imprezkę poszedł z funduszu sołeckiego, który de facto przydziela gmina. Ale niektórzy robią imprezę, żeby pozyskać więcej kasy na fundusz sołecki, jak mają zaplanowany jakiś większy wydatek, wtedy ceny są nastawione na zysk.
W tym przypadku celem nadrzędnym była integracja mieszkańców
@MarianTonczyk U nas na wsi wszystko było za darmo: piwo, kiełbacha, ciasta, wódka, dmuchańce dla dzieci, lody, nawet w mordę można było dostać za darmo.
@s_____ darmo to uczciwa cena
@s_____ słowo klucz " było". Teraz to nawet e mordę za darmo nie dostaniesz.
@MarianTonczyk soltys finansuje, ale rolnik i tak musi skubnac trochę
@MarianTonczyk ale masz świadomość, że za hajs podatnika to ja i we Wrocławiu mam za darmo jak rada osiedla załatwi? Normalnie dostajesz kupony na żarcie i picie. Woda za free całkowicie. Dzieci za free jedzenie i dmuchańce oraz inne tego typu atrakcje.
Do tego stali goście typu mpk dający też za darmo fanty.
No ale za hajs podatnika to każdy głupi potrafi zrobić festyn.
@Amhon no i fajnie, tylko się cieszyć, że w miastach też potrafią takie rzeczy zorganizować, ja się nie spotkałem, zdecydowanie częściej natrafialem na opcję "memiczną".
No z tym, że każdy głupi festyn zrobi, to się nie zgodzę. Przede wszystkim trzeba mieć wolę, żeby to zrobić. Trzeba poświęcić na to czas. Mieć chociaż trochę zmysłu organizatoskiego, żeby załatwić atrakcję, oszacować ile jedzenia zamówić, załatwić obsługę tego, zgrać to w czasie
A że z pieniędzy podatników, to powiedz mi, co w tym jest złego? To jest impreza otwarta dla ludzi, dla tych, którzy te podatki płacą. Nie jest to wesele politycznego działacza, czy urodziny wójta.
@Amhon otóż nie każdy głupi, w większości takich festynów się nie robi w ogóle.
@BajerOp we Wrocławiu rok w rok robimy rajd po osiedlach i młody przynajmniej z 5 razy w roku ma cały dzień na dmuchancach. Z tego co wiem, to Katowice i wawa mają identyczne festyny.
@MarianTonczyk za pierwszym razem z nową radą nie było żadnego planu. Było pospolite ruszenie i ktoś uderzył do szkoły z prośbą o ogarnięcie zajęć dla dzieci, ktoś napisał do mpk itd. Serio, z hajsu na same atrakcje kosztowne typu żarcie i dmuchańce nagle okazało się, że jest program na cały plakat, a na koniec jeszcze WOT zapytał czy może wpaść. Z rzeczy ciekawych, to z dupy wpadła SM na koniach i też była atrakcja.
To była samknakrecajaca się impreza w pierwszej edycji. W kolejnych tylko było kopiuj wklej.
@Amhon dmuchance i owszem, na świętach dzielnicy. Ale żarcie nigdy.
@Amhon Nie do końca, bo jest częściowo finansowane, a częściowo przygotowywane przez mieszkańców np. KGW. Sama nieraz piekę ciasta czy ciasteczka na takie okazje.
@MarianTonczyk dorzucę swoje 3 grosze, jako ktoś pochodzący ze wsi, takiej prawdziwej, nie z "sypialni" i mieszkający już teraz w mieście. Jestem totalnie przeciwna robieniu ze wsi sypialni dla mieszczuchów (czyli tego, o czym tu się pisze). Tacy ludzie nie dość, że swoją obecnością niszczą to czym jest wieś - np. jeżdżąc we te i we wte samochodami parę razy dziennie, bo trzeba dojechać do pracy, do sklepu, dziecko zawieźć na zajęcia z kaligrafii ugrofińskiej, a potem na origami sportowe, dzięki czemu gdy jestem u rodziców czuję się jak w centrum Wrocka, bo taki jest ruch (a to mała wieś, kilka kilometrów od miasta powiatowego), nie rozumieją specyfiki pracy na roli - ileż to razy były przypadki, że jakiemuś mieszczuchowi przeszkadzało, że np. ktoś kilka godzin orze pole i jest hałas, albo że kombajn kosi zboże, to jeszcze takie zewsiałe mieszczuchy nie należą ani do miasta, z którym łączy ich praca i praktycznie wszystkie rzeczy, poza spaniem, ani do wsi, gdzie w zasadzie tylko śpią. Więc mają głęboko w pompie problemy i miasta i wsi. Nie angażują się w żaden sposób społecznie na rzecz wsi, w której niby to mieszkają, mają tendencję do tworzenia enklaw zabudowy w najbardziej atrakcyjnych miejscach wsi, np. przy jeziorze, a potem ograniczania dostępu do tych miejsc innym ludziom. No i najważniejsze - mają nieuzasadnione zresztą poczucie wyższości wobec innych mieszkańców danej wsi. No bo oni "som z miasta i pracujom w mieście". Podsumowując - wielkie ha tfu na takich. Nie zapraszam do rozmowy, bo nie ma o czym.
@rain tak właśnie! Tak samo z ludźmi ze wsi, niech nie przyjeżdżają do miast, powodują, że mieszkania na najem są drogie, zajmują miejsca w komunikacji miejskiej, stają pod naszymi blokami gruzami zabierając miejsca parkingowe, mimo, że nie mają tutaj meldunku. Tworzą swoje enklawy, nie rozumiejąc potrzeb miasta.
@BajerOp ale ze wsi do miasta raczej wyjeżdżają młodzi ludzie, którzy chcą zaznać miejskiego życia. Natomiast z miasta na wieś, często wyjeżdżają ludzie, którym odpowiada miejskie życie i przenoszą je na wieś, bo zwyczajnie ich nie stać na wygodne lokum w centrum…
@rain zgadzam się. Jebać tę biedę umysłową i miejski egocentryzm.
@MarianTonczyk to teraz porównaj do cen na narodowym i ile sodexo skasuje i zarobi na mrożonej bułce podgrzanej w piekarniku parowym, jednej parówce i keczupie z Fanexa
Zaloguj się aby komentować