Ostatnio poruszyliśmy temat kilku wcześniejszych dramatów rodzinnych i efektów z nimi związanych.
<Matka stwierdziła, że w pewnym momencie jak w 2 miesiące przytyłem 30kg to było przecież normalne, bo nudziło mi się, dorastałem i lubiłem jeść. (była to przeprowadzka do obcego kraju)
<Innym razem kiedy choroba ojca pochłonęła nam przez kilka dobrych miesięcy życie, to też nie widziała niczego dziwnego w tym, że dobiłem do swojej wagi maksymalnej w ciągu krótkiego okresu. I znowu, miałem apetyt i pewnie jadłem z nudów.
<Kiedy 10 lat temu sam miałem duży problem to również nie widzieli z ojcem w tym niczego złego, że w ciągu krótkiego okresu dobiłem do swojej minimalnej wagi. Widocznie byłem zarobiony i zapominałem jeść.
Kiedy powiedziałem wczoraj rodzicom, że te zarówno zajadanie jak i głodzenie było skutkiem ubocznym stresu to nadal się z tym nie zgadzali, bo "przecież nie płakałeś jak twoja siostra, więc jaki mogłeś mieć stres".
Mam ich za osoby jako-tako inteligentne, ale czasami ich ignorancja mnie rozbraja.
Do czego zmierzam z tym wszystkim? Jeżeli macie w swoim kręgu osoby które ostatnio bardzo szybko nabrały kilogramów albo je straciły i wam na nich zależy, to warto zapytać co się u takiej osoby w życiu dzieje.
Jeżeli to nie jest określona dieta w której ktoś chce szybko schudnąć albo przytyć to istnieje duże ryzyko, że dzieje się coś więcej.
W większości przypadków nie jest tak, że ludzie nagle dowiadują się o istnieniu majonezu kieleckiego (czy tam winiary..) i zaczynają go do wszystkiego dodawać i tyć. Tak samo przeważnie "od tak" nie rezygnujemy z posiłków, które się sprawdzały u nas przez lata. Tak samo większość ludzi nie jest jak Christian Bale który do filmów rotuje swoją wagą i sylwetką.
Swoją drogą, może kiedyś wy również mieliście takie epizody nagłych zmian wagi w dużej mierze przez sytuację życiową?
#nobodycares #rozkminy
@nobodys - a zapłakałbyś to powiedzieliby Ci abyś wziął się w garść
@nobodys a szkoda gadać, szkoda strzępić ryja bo znowu mi się na emocjonalny wpis zbierze...
Wszystkie moje problemy i źle nawyki żywieniowe to wina moich rodziców.
Tak samo żal mi krzywdzonych dzieci z nadwagą bo to przemoc rodziców, której dzieci nie są świadome i skrócenie ich zdrowia i życia.
Kiedy powiedziałem wczoraj rodzicom, że te zarówno zajadanie jak i głodzenie było skutkiem ubocznym stresu to nadal się z tym nie zgadzali, bo "przecież nie płakałeś jak twoja siostra, więc jaki mogłeś mieć stres".
@nobodys Świadomość problemów dot. zdrowia psychicznego u osób z pokolenia naszych rodziców (zakładam, że masz 35 +/- 5 lat) jest dramatycznie słaba.
Swoją drogą, może kiedyś wy również mieliście takie epizody nagłych zmian wagi w dużej mierze przez sytuację życiową?
Ja też, im bardziej się stresuję, tym więcej jem, niestety to odbywa się powoli, rośnie, rośnie, aż w końcu się wkurwiam, i zrzucam 10kg w 2-3 miesiące, i cykl się powtarza. Przy czym jestem dosyć wysoki (194cm) i codziennie ćwiczę, średnio tak godzinę-półtorej dziennie dosyć intensywnego treningu, więc aż tak bardzo nie obrastam w tłuszcz, nawet jeśli więcej jem.
Najbardziej ekstremalny moment miałem z 9 lat temu, kiedy w 7 miesięcy zszedłem ze 121kg do 86kg , przez radykalny deficyt kaloryczny i ciśnięcie ćwiczeń. Ludzie pytali czy nie mam raka. xD
@LondoMollari a propos świadomości psychicznej rodziców pokolenia lat 90' - rodzice woleli zamieść sprawę ćpania brata i rozpierdalania sobie życia pod dywan. Okazało się to bardziej atrakcyjne niż ogarnąć pomoc psychologa, czy wybrać się gdzieś razem - bo yyy jak to tak do obcego i w ogóle.
Nie zgadniesz które dziecko jest teraz tym złym, bo do dzisiaj wymaga od nich jakiejś akcji w temacie i postanowiło że nie będzie ich odwiedzać.
@ciszej mam podobny przykład pewnej starszej pary która stosunkowo dobrze zarabiała i budowała swoim dzieciom duży dom w innym kraju, żeby wszyscy tam żyli na starość (pierwszy błąd, planowanie życia za swoje dzieci).
Mieli 3 synów:
Najstarszy ostro ćpał, a to, że cały czas się śmiał --> "ah, bo on tak już ma, że jest cały czas wesoły". W wieku 35 lat serce się poddało.
Młodszy syn brał przykład ze starszego, a po jego śmierci jeszcze mocniej zaczął ćpać i odbijał się z jednego więzienia do drugiego (nadal tak jest).
Najmłodszy syn na szczęście nie wpadł w ten sam nawyk, bo założył swoją rodzinę i ma stosunkowo stabilne życie.
Zamiast korepetycji, wizyt u specjalistów albo chociaż jakimś interesowaniem się swoimi dziećmi ich rodzice najbardziej koncentrowali się budową domu i.. paleniem papierosów.
@ciszej Akurat, mimo starań, moim rodzicom nie udało się w jakiś sposób poróżnić mnie z moją siostrą, i mamy całkiem dobrą relację. Ta relacja to jedna z niewielu rzeczy, które w tej rodzinie się udały
W każdym razie - nawet ciężko mi winić tych ludzi (rodziców) za ich totalną niekompetencję. Oni po prostu przenosili w wychowaniu swoje wzorce z domu, i przekazaną przez ich rodziców traumę międzypokoleniową.
Babka od strony matki wyznawała zasadę, że dzieci należy bić "prewencyjnie", żeby były super grzeczne, więc to się na mojej matce w sposób oczywisty odbiło (na niej relatywnie najmniej, bo jej bracia skończyli jako alkoholicy). Prababka od strony matki podobno miała podobne metody... i tak się to kręciło z pokolenia na pokolenie.
Czy kogoś winię za takie zachowania - raczej nie. To naturalne zjawisko, i szukanie winnych ma dokładnie tyle samo sensu co winienie deszczu za to, że nas zmoczył. Natomiast dostrzegam, że w pewnych rodzinach jedynym sposobem na zatrzymanie międzypokoleniowej karuzeli spierdolenia, i przekazywania sobie fatalnych schematów psychicznych jest odpuszczenie sobie tego całego pomysłu rozmnażania.
To sie chyba nazywa jakos, zajadanie emocji czy cos takiego. Wg mnie bardzo popularne zjawisko i ciezko mu tak dobitnie zaprzeczyc.
@bartek555 Dokładnie
https://en.wikipedia.org/wiki/Emotional_eating
Psychodietetycy mają na to różne "haki", ale ciężko w nerwach się powstrzymać, mi się zdarzało "rzucać na lodówkę" przy wysokim stresie, więc trzeba się pilnować znając swoją głowę.
@nobodys w sumie ważny wpis. Mam wrażenie że mężczyźni częściej wbrew pozorom łapią takie zmiany wagi spowodowane stresem i podjadaniem - już klasyczna kalka medialna, czyli gruby przedsiębiorca z lat 00, to nie tylko wynik obżarstwa i dobrobytu, ale właśnie zajadania stresu i kumulowania tego przez lata.
Przynajmniej kilka takich przypadków znam osobiście.
Dobrze że zauważyłeś swój problem i rozmawiasz o tym wprost z rodzicami. A oni niestety, reagują jak typowy beton swoich czasów.
@nobodys ja za każdym razem słyszę - przecież sobie poradzisz
@moll - przynajmniej w Ciebie wierzą
No ale wiadomo, że nasi rodzice nie są wyposażeni by nas emocjonalnie wspierać - i boję się, że my będziemy tacy sami dla naszych dzieci
@koszotorobur ja tak słyszę od wszystkich xD mam wysłuchać, pojojać i im pomóc/doradzić, ale w drugą stronę to jest machnięcie i "poradzisz sobie", a jakie ja mam, kurła, wyjście? xD
@koszotorobur czasem wystarczy bycie szczerym. Myślę że to clue relacji. Szczerość i lojalność.
Resztę można jakoś sobie dograć, ale bez dwóch powyższych relacja jest do kosza.
@moll - moi to chociaż załamują ręce i lamentują (zwłaszcza matka) - nie mogę im nic powiedzieć bo bardziej boję się o ich zdrowie niż o swoje bo nie mogą spać po nocach - niestety prowadzi to do tego, że nie mam żadnej pomocy psychicznej of nich (prócz tego, że wiem, że chcą dla mnie dobrze i się martwią) bo oni nie rozumieją co do nich mówię (bo jak to mieć depresję?) i nie są w stanie dać żadnej konkretnej rady (prócz "idź pobiegać" albo "jakoś to będzie") - po prostu za duża przepaść pokoleń.
@moll jak w tej paście - już grzeją xd
Silnych kobiet nie brakuje, ale to nie są te rozwrzeszczane z instagrama czy gazet, tylko takie czarodziejki jak Ty!
@ciszej oraz @moll - czy Hejto przez takie dyskusje nie pełni roli swoistego psychologa?
@koszotorobur i tak źle i tak niedobrze... Jak potrzebujesz się wygadać, to pisz do mnie
@ciszej dosłownie, już grzeją xD
Bo zawsze idiotki są najgłośniejsze i najbardziej widoczne, jak ze wszystkim
(づ•﹏•)づ
@koszotorobur czasami
@moll Dla mnie częstym rozwiązaniem na wszystkie takie to iść się porządnie zmęczyć. No z tym radzeniem sobie różnie wychodzi, co nie ? Zdrówka heh.
@koszotorobur O jak moja Ciocia z Warszawy, cokolwiek powiem to będzie czarnowidzenie, więc lepiej nie mówić, bo później 3 miesiące będzie "a jak sobie zrobisz to tamto sramto", najlepiej się zamknąć w domu i przestać oddychać, wtedy będziemy bezpieczni... a nie czekaj.
@pluszowy_zergling ja sobie nie mogę "iść"... Odreagowuję książkami, robótkami, gotowaniem - póki zajęcie się czymś działa, a najbardziej napadami żarcia na przemian ze ściśniętym żołądkiem, gdy zajęte ręce przestają działać
@moll dokładnie
@pluszowy_zergling
@nobodys ty a może wziął byś odpowiedzialność za swoje decyzję stwierdził że zajadasz stres i pomyślał o słowie samokontrola?
Jest do tego kilka książek
@Sweet_acc_pr0sa ty, ale clou tego wpisu nie jest o tym, ze on sobie nie moze poradzic
@bartek555 clue tego wpisu jest ze inni mu nie zwracali uwagi,
Ja uważam że to nie ich jest praca tylko jego i nikt nie ma obowiązku ci mówić że coś jest chyba nie tak, a już napewno nie rodzice
Tyle z mojej strony xD jak mialem 15 lat to się zapaslem do prawie 100 kilo i rodzice też mi słowa nie powiedzieli, sam uznalem ze chyba mnie pojebało i zacząłem jesc połowę i zakurwiac na siłkę 5 razy w tygodniu
@Sweet_acc_pr0sa Hehe, żebym się czasem nie wyleczył książkami z ciężkiego uzależnienia od węglowodanów... Takie rzeczy, jak ty, piszą osoby, które tego nigdy nie doświadczyły. Jak byłem młodszy, to takie rzeczy kontrolowałem, a teraz już wiem, jak potrafi wyglądać cięższe stadium.
U mnie nie ma dramatu, ale jest sporo wieczorów, że o żadnej kontroli nie może być mowy.
@Fly_agaric dobra to jeszcze raz, pod koniec gimbazy zajebałem 100 kilo, nikt mi słowa nie mówił sam musiałem wpaść na to że chyba nie jest to najlepsza opcja na nastoletnie i później dorosłe życie
Od tego czasu twardo trzymam swoje ciągoty do obżarstwa za morde,
I robie to własnym umysłem a nie kurwa pomocą innych ludzi
Wiec mi tu kurwa nie pierdol że nie wiem jak to jest xD
@Sweet_acc_pr0sa ja mysle, ze to wlasnie twoim rodzicom powinno najbardziej zalezec na twoim zdrowiu. Wkoncu jestes ich dzieckiem, cale zycie.
Ty zauwazyles i sobie ogarnales, ale nie wszyscy to potrafia. To troche cos na zasadzie slawnego „jak masz depresje to idz pobiegaj”.
No i najwidoczniej inaczej radzisz sobie ze stresem niz zajadaniem go. Ty po prostu sie obzerales i tyle ;)
@bartek555 ze stresem sobie radzę bardzo łatwo, mam zajebiste adhd więc nie potrafię się przejmować a pozatym marek Aureliusz to byl fajny gość więc wiesz xD
Stres to konstrukt społeczny(żart)
Komentarz usunięty
@Sweet_acc_pr0sa Nie chcę nic mówić, i Cię psychoanalizować na forum publicznym, ale to co piszesz trochę przypomina upychanie problemów do szafy, i wiązania drzwi szafy mocnym sznurem, tak żeby wszystko nie wypadło.
Problem jest taki, że faktycznie długo nie wypada, ale kiedy już wypada, to rozpierdala się do epickich rozmiarów. xD
A mówię z doświadczenia, bo sam miewałem (a i do pewnego stopnia nadal mam) takie tendencję. Ale to tylko obserwacja randoma z internetu, więc nie bierz tego sobie zbytnio do serca.
@Sweet_acc_pr0sa no masz niezłe samozaparcie, mi musiała w Awiteksie Pani powiedzieć "Proszę Pani" by się uruchomił wewnętrzny wkurw, z zalet, może w kwietniu się przeżyje ten maraton
@Fly_agaric Prawda, nie jest lekko, ogólnie polecam sprawdzić na sobie jak Twoje Ciało reaguje na dietę niskowęglowodanową (żadne keto), u mnie od 2020 działa dobrze, sytość w miarę jest, warzyw sporo, panele witamin i krew w miarę ok jak na ex 146 kilogramowego misia (teraz nie wiem w porywach 80 a 176 cm wzrostu, najniżej zleciałem do 67, to też nie było ok
@pluszowy_zergling Uczucie sytości nic do tego nie ma. To jest uzależnienie - ma przyjść, to czego, mózg/ciało się domaga i koniec.
Byłem na takiej diecie i stąd właśnie wiem, że jestem uzależniony.
@Fly_agaric ok, próbowałeś to przepracować z psychodietetykiem ?
@pluszowy_zergling Nie, to jeszcze nie ten etap, no i dostęp do takich rzeczy jest koszmarnie drogi tu gdzie mieszkam.
@Fly_agaric Nie trzeba od razu chodzić, można zaznajomić się z tematem.
Magdy trochę słuchałem, fajne ma lifehacki dla podopiecznych i dzieli się nimi nieodpłatnie jak widzisz
https://www.youtube.com/watch?v=lcqjOdqKS90
Ogólnie podcasty Darii mega ciekawe. Zdrowia życzę!
Przynajmniej masz oboje rodzicow,mnie jak tatus zobaczyl jak szukalem choinki na swieta to szybko skrecil i dal gaz do dechy,ze prawie wjechal w tylek innego samochodu <3
@jajkosadzone pewnie zapomniał kupić masła, po które wyszedł ileś lat temu
@bojowonastawionaowca
Az tak to nie:)
Z mama rozwiodl sie z 10 lat temu.
@jajkosadzone Ja z moim podobno się widziałem do 2-go czy 3-go miesiąca, ujawnił się Matce w ciąży z alkoholizmem i nie było mowy o żadnym ślubie, zwiała od typa, zmieniła nazwisko. Nie żałuję, ale też zamierzam nie tykać alkoholu never ever, chociażbym miał jako samotna cebula skonać to nie będę pił, straszne ścierwo.
Chlanie/ćpanie/zajadanie stresów to jest ta sama para butów. Wypróbowane każde z osobna, a także wszystkie na raz. Nie polecam.
A no i w sumie zajadanie stresów i otyłość z tym związana to był mój pierwszy nałóg zwiazany z rozwodem rodziców.
@splash545 Noo, liczenie kalorii, świadomość składu produktów, wiedza dietetyczna, halo, gdzie to jest w tej całej zakichanej "szkole" ? Przydało by się. Troszkę psychologii i ekonomii takiej "do życia" też.
@nobodys strasznie reluję z wieloma odpowiedziami
A poza tym, wydaje mi się że endgame terapii to "wybaczam moim rodzicom, bo jak widzę sami nie znają odpowiedzi na pytanie 'jak sobie radzić'".
@wombatDaiquiri O bez kitu, czym człowiek starszy, tym bardziej zdaje sobie sprawę z tego, jak nikt w około nie ogarnia nic a nic
Smutne to, ale nie ma co rodziców winić. Przez swoje życie nabyli inny filtr poznawczy niż nasze pokolenie.
To bardziej brzmi jak próba redukcji dysonansu poznawczego, żaden rodzic nie chce stanąć przed faktem, że zawiódł swoje dziecko. Nie ma to wiele wspólnego z inteligencją. Powiedziałbym, że wręcz przeciwnie, ineligencja działa tu na niekorzyść, bo łatwiej im przychodzi znalezienie wymówek.
@nobodys może nie jedz tyle a nie rodziców się czepiasz
Wielu rodziców nie rozumie wielu rzeczy, zawsze tak było.
@Enzo Dobre! "A ciasteczko dla syneczka/córeczki ? A może fanta/cola/sprite ? Pączka ? Kremówki ?" Kto wysyłał co kilka dni do cukierni
Swoja droga, co do rodzicow, to tez bylem kiedys w kryzysie, jak mialem 17/18 lat - niestety oni zupelnie nie kumali, ze mozna np takiego dzieciaka wyslac do chociaz psychologa xD I zreszta nadal tak jest.
Na szczescie, jak juz bylem dorosly, to sam wiedzialem, jak takie rzeczy ogarnac. Teraz przynajmniej mam wsparcie od partnerki w razie czego, a i pojscie do psychologa nie jest niczym strasznym. Ot normalna wizyta w razie jakiejs gorszej zyciowej sytuacji.
Znajomy, ktory ma depresje tez wiedzial co i jak, poszedl do psychiatry po leki. Mam wrazenie, ze nasze pokolenie millenialsowe jest o wiele bardziej swiadome i nie stygmatyzuje tak zdrowia psychicznego. Dla tamtego pokolenia cokolwiek zwiazanego z psychologiem/psychiatra to "pojscie do czubkow" XD
Ot spad po komunie i ruskiej mentalnosci.
Oj niezła dyskusja się wywiązała, za to lubię hejto
Podsumowując
@nobodys
Ja osobiście po latach doświadczeń.
-
Liczę kalorie - ale nie obsesyjnie, obserwuję trendy bardziej niż co do grama, u mnie sprawdza się Cronometer, bo angielski to wręcz mój drugi język, ale Fitatu jest w PL najbardziej popularne.
-
Staram się - bo Ci nie zawsze wyjdzie - jeść świadomie i komponować sobie papu tak, by nie mieć żadnych hipoglikemii wynikających z bomb kalorycznych... dziś Wigilia więc będzie challenge, bo nawet jakbym chciał to nie wybiegam jedzenia O_o Tak samo staram się mieć w lodówce zdrowe, a w szafce głęboko słodkie, by dostęp do zdrowego był łatwiejszy ^_^
-
No i ruch, aktywność fizyczna to konieczność, by czyścić głowę, może dla Ciebie np książki, filmy, seriale, muzyka, jest coś, co Cię odrywa od tego całego światowego bajzlu i pozwala się uspokoić.
-
Obecnie sen jest dla mnie największym wyzwaniem, no ale sobie wymyślam coraz to ciekawsze cele jeśli chodzi o fitness, to muszę nad tym pracować konsekwentnie.
Jak widzisz, przez lata nie jest idealnie, ale jakoś ta waga ani nie szoruje po dnie ani nie poszła w kosmos, czyli jakoś-tam działa, oby jak najdłużej
Zaloguj się aby komentować