Henry to była jedyna osoba, której zależało na wiernej adaptacji. Ostatnio wypłynął news, że rzekomo scenarzyści serialu nie lubili materiału źródłowego. Co widać.
Często, kiedy pojawiała się krytyka serialu krytycy byli nazywani 'rasistami' i 'fobami', bo rzekomo o to chodziło. Nie chodziło tylko o to, że jakaś wiedźma była w serialu innego koloru skóry niż w książce. Chodziło o to, że to nie miało sensu. Jakoś w HotD potrafili cały ród o ciemnej karnacji wpasować i wyszło spoko. A tu, w serialowym wiedźminie, wszystko popierdolone. Jakiś nagle czarny elf, bez backstory, czy sensu. Mogli wrzucić wątek 'czarnych' zerrikan i pół-elfa o ciemnej karnacji, którego nienawidzą za bycie innym. Mogli wątek czarnej wiedźmy powiązać z niewolnicą z południa, czy chuj wie czym... to nie. Dobrze znane postaci brali i przekręcali tak, że człowiek łapał się za głowę co jest czym.
O kompletnym odwróceniu motywacji niektórych postaci (jak Yennefer) nawet nie wspomnę. Serial Wiedźmin to nie adaptacja tylko fan fiction i do tego wyjątkowo mierny.