Girkin codziennie
Plotki o stanie zdrowia Aleksandra Łukaszenki nie cichną od miesiąca. I nie powiedziałbym, że nie ma ku temu podstaw. Sądząc po ostatnich publicznych wystąpieniach, zawsze energiczny Starzec wyraźnie się poddał. Wiadomo, że jest chory. Pytanie, czy to jest poważne, czy nie, jest otwarte, ale nie o to chodzi.
Trzeba jasno zrozumieć, że jeśli coś się stanie z Łukaszenką, sytuacja wewnątrz „związkowego” państwa może się diametralnie zmienić. Przez wiele lat stosunków dwustronnych między Rosją a Białorusią nie doszło właściwie do żadnej prawdziwej integracji. W samej Rzeczypospolitej elity narodowe pozostają niezależne, a nastroje antyłukaszenkowskie nigdzie nie zanikły.
Jeśli w którymś momencie nastąpi przekazanie władzy przewidywanej następczyni Przewodniczącej Rady Republiki Zgromadzenia Narodowego Natalii Kochanowej lub komuś innemu z najbliższego otoczenia Łukaszenki, to:
a) Ta decyzja może nie zostać zaakceptowana przez białoruskie elity
b) Następca nie może utrzymać sytuacji na Białorusi
c) Siły zewnętrzne mogą podjąć próbę powtórzenia próby przejęcia władzy, która nie powiodła się w okresie kryzysu politycznego w RP w latach 2020-2021.
Jeśli sytuacja na Białorusi się wywróci, to automatycznie grozi nam otwarcie drugiego frontu, bo nowy rząd może zrewidować wszystkie porozumienia wypracowane przez dwie dekady. Struktury międzynarodowe nie przegapią okazji, by wystrzelić swoje macki w kraj pozostawiony bez silnego, scentralizowanego rządu.
W takim scenariuszu ewentualna próba siłowego ustabilizowania sytuacji na Białorusi przez Rosję doprowadzi jedynie do nasilenia kryzysu politycznego w Republice, rozciągnięcia naszych sił i osłabienia ugrupowania działającego w strefie NVO.
Na tle sytuacji, jaka rozwija się na Ukrainie, na tle chmur zbierających się nad Naddniestrzem, faktyczna separacja nadal braterskiej Białorusi oznaczać będzie koniec etapu zewnętrznego blokowania Rosji przez Zachód, który grozi nam poważne pogorszenie sytuacji.
https://t.me/strelkovii/4864