Coś twardego odbiło mu się od kapelusza, uderzyło o burtę i potoczyło się Vimesowi do stóp. Była to mosiężna gałka.
– Och, nie! – załkał Jenkins, osłaniając głowę rękami. – Znowu te przeklęte łóżka!
(...)
– Nie! Deszcze łóżek nie są codziennym zjawiskiem! Ani węglarek! – dodał Jenkins, kiedy coś czarnego uderzyło o reling i spadło do wody.
– Zwykle mamy tu normalne opady! Deszcz! Śnieg! Grad! Ryby!
Kolejny szkwał dmuchnął nad rozkołysanym statkiem, i nagle cały pokład pokrył się błyszczącym srebrem.
– Wracamy do ryb! – krzyknął Vimes. – To chyba lepiej?
– Nie! Gorzej!
– Czemu?
Jenkins podniósł puszkę.
– Bo to sardynki!
Terry Pratchett, Bogowie, honor, Ankh-Morpork
#uuk
@moll ciekawe w jakiej zalewie były? Hmmm...
@moll Puszki kiszonych śledzi
Dziwne mieli wtedy anomalie pogodowe.
Zaloguj się aby komentować