Po 1, jedyne co zmieniłem to mąka - reszta dokładnie taka sama (70% wody, 10% zakwasu, 2% soli). Wnioski takie, że praca nad takim ciastem była dużo, dużo mniej przyjemna. Już w mikserze ciasto nie chciało mi się odrywać tylko się rwało. Potem na blacie jakbym klej urabiał. Tak się lepiło, że chyba z 10% masy stracił na moich rękach xD Na manitobie to od razu ciasto mam suchutkie, sztywne i twarde. A tutaj mi się trochę rozjeżdżało, kleiło, rozrywało. Musiałem robić 6 iteracji rozciągania i składania, a nie 3, żeby to ciasto miało konsystencję, z którą byłem w stanie się pogodzić.
W koszyku też tak trochę kiepsko chciało urosnąć, a na drugi dzień jak z lodówki wyciągnąłem to miałem wrażenie, że się skurczył nawet
I co? I cholera nie wiem jak ale ten chleb nawet wyszedł xD Zdziwiony byłem jak rosyjski soldat, gdzie go przywitano ołowiem, a nie chlebem.
Dobry wyszedł, ale proces był brudny i mało przyjemny, że chyba zostanę przy modelu pay 2 win.

