Znacie jakieś historie z rozmów kwalifikacyjnych z pokoleniem Z?

U mnie w pracy, koleżanka opowiadała że na rozmowę do Contact Center przyszła 20 letnia dziewczyna i powiedziała, że nienawidzi rozmawiać z ludźmi. Babka z HR próbowała ją zapytać to jak sobie w takim razie radzi na co dzień, a ona że bierze tabletki.

Inny przykład: Dziewczyna na rozmowie twierdzi, że nie może przychodzić do pracy na 8 lub 9 ze względów zdrowotnych bo wtedy się nie wysypia. Praca 5 dni w tygodniu również jest za długa.

Obecne pokolenie ma zupełnie odmienne podejście do pracy, ciekawie będzie obserwować rozwój wydarzeń
redve

Przy ocenie jakiegokolwiek pokolenia warto spojrzeć na to kto je wychował

noniewiem

@redve nie oceniam, tylko przytaczam historie. Ich podejście do pracy jest odmienne do dotychczas stosowanego, nie bez powodu i z tym się zgadzam.

moll

@noniewiem pokolenie Z to które roczniki?


Mam jedną z targów pracy, gdzie na stole miałam oferty pracy głównie na szeregowe stanowiska na produkcję, trochę dla "białych kołnierzyków", ale też raczej wąsko i specjalistycznie i typ mi całkiem na poważnie wyskakuje, że on kończy stosunki międzynarodowe i czy mam coś po tym kierunku... Po czym, gdy zapytałam czy zapoznał się z ofertami na stole i czy zna chociaż jakieś języki obce, to stwierdził, że nie...

noniewiem

@moll Istnieją różne teorie, dla mnie to urodzeni po 2000.


Uczestniczyłeś w takich większych targach? Bo tam nie dość, że ciężko znaleźć pracę to i pracownika.

Jeszcze jako student byłem na dwóch czy trzech i na żadnym nie było nic ciekawego poza ofertami dla IT...

moll

@noniewiem ten mógł być sama końcówka dziewięćdziesiątych...


Tak, uczestniczyłam. Firma się co roku wystawiała. Ale tam szli raczej tacy z aspiracjami niewspółmiernymi do kompetencji, bardzo ciężko było sensownego kandydata wyłowić. Miałam takie wrażenie, że to było bardziej żeby się pokazać niż faktycznie nałapać kandydatów, bo jak potem obdzwaniałam, to już nie było takich chęci na rozmowy rekrutacyjne.


I sporo osób przychodzi tylko po fanty. I to serio widać, bo nawet komentują gdzie co jest lepszego i w co się można obłowić xD

noniewiem

@moll nawet się nie dziwię xD Skoro o robotę trudno to chociaż parę długopisów się przyda

moll

@noniewiem akurat o robotę momentami łatwo, ale co ludzie nie wymyślą, żeby do niej nie iść to głowa mała. Albo żeby ją rzucić szybciej niż do niej poszli

grzyp-prawdziwek

@moll no nie do końca. Podam Ci dwa przykłady ze swojego życia. Aplikowałem kiedyś do Leroy Merlą, rekrutacja tydzień, badania lekarskie kolejne 3 dni, papierologia w kadrach kolejne kilka dni. Drugi przypadek, przyjeżdżam do Holandii, odsypiam podróż. Na drugi dzień na 9 jadę do firmy po papiery i chip, o 14.00 zaczynam pracę. Polski rynek pracy jest zyebany i tyle, sto lat za murzynami.

Ziutson

@moll powiem Ci że jako osoba z licencjatem ze stosunków międzynarodowych... To są cholernie wszechstronni ludzie ja jestem kierownikiem ds. wdrożeń aplikacji w korpo. Ze znajomych którzy ze mną kończyli mamy stewardessy w Dubaju, prawniczki i prawników, doktorów habilitowanych którzy zostali na uczelni, gościa w IT czy też typa który wyjechał do Azji i tam prowadzi jakieś biznesy ale że ktoś nie zna angielskiego to trochę przypał...

moll

@grzyp-prawdziwek a ja Coś mogę powiedzieć że do końca. Wcale nierzadko miałam oferty, że potrzebowałam ludzi z dnia na dzień. A przychodziły też płaczki "pani, daj mi pracę, bo opieka społeczna zabierze mi dzieci" albo coś równie łzawego.

Żaden z takich płaczków nigdy mi się do pracy ani na rozmowę u klienta nie stawił. Zawsze była wymówka, że coś tam, za to osoby, które normalnie szukały pracy takich problemów nie miały.

moll

@Ziutson ja nie mówię że nie są. Tylko powiedz mi, jak widzisz na blacie oferty na operatora maszyn i księgową, to pytałbyś o to co mam po tym konkretnym kierunku? Gdzie nawet na niekierunkowe oferty za biurko wszędzie miałam angielski albo niemiecki. Jednak przypał, najpierw nie zapoznać się z ofertami, a potem okazać się samemu kimś kto poza kwitem że dane studia skończył nic więcej nie ma do zaoferowania

wiatrodewsi

@noniewiem Różne historie słyszałem, ale najbardziej mi utkwiło w pamięci jak na pół zakładu się rozniosło że oto jakiś typ przyszedł na rozmowę z mamą. Aż kurwa poszliśmy całym stadem zobaczyć czy to prawda. To była prawda - mama w oczekiwaniu tuptała wyraźnie się denerwując, typ miał w pełni wyjebane - siedział i grał na telefonie

sireplama

Ja szanuje pod tym względem Millenialsow i "JeyZ". To pokolenie, które powie "chyba mnie wykorzystujesz - #jbc na twoją firmę, zwalniam się". Pękające dupy boomerow słychać w całej Polsce. Sam na to nie mam odwagi i akurat uważam, że "nowe pokolenia" mają zdrowsze podejście do pracy od mojego i tych wcześniejszych.

UmytaPacha

@sireplama a jbc nie oznacza "jakby co"?

sireplama

@UmytaPacha na ulicy krąży jeszcze inne rozwinięcie tego skrótu :] samogłoskowe...

Ziutson

@sireplama wydaje mi się że tu trzeba szukać złotego środka. To o czym tu mówią to raczej wyjebka na 100%, boomer znowu prędzej pęknie hemoroida wykałaczką niż zmieni pracę. A prawda tkwi gdzieś pośrodku i się kuli w przerażeniu myśląc "co się tu odjaniepawla"

Zaloguj się aby komentować