@BoTak
> Linux to po prostu nie jest system na komputery osobiste. Nigdy nie był i prawdopodobnie nigdy nie będzie
Używam jako główny system na komputerze osobistym od 15 lat, bangla bez problemu.
> Oba są proste do tego stopnia, że małpa je obsłuży, czego o linuksie powiedzieć nie można.
Mam poważne problemy z obsługą Windowsa, czego nie powiem o Linuksie.
> Nie każdy chce się bawić i szukać rozwiązania na bolączki linuksa po całym internecie. I tutaj taka osoba może sobie zadzwonić do Microsoftu lub Apple i mu pomogą rozwiązać problem.
To jest bardzo ciekawe, bo mam też oryginalnego Windowsa (odpalam go czasami, jak muszę przetestować soft, który piszę) i nie mam pojęcia, gdzie mógłbym zadzwonić z problemami. Pod Linuksem zawsze znajdę odpowiedniego bugtrackera, gdzie mogę zgłosić problem, który będzie zresztą publicznie widoczny dla wszystkich, włącznie z dodawanymi w komentarzach obejściami problemów.
> Natomiast zwykły kowalski nie będzie się pierdzielił z: menadżerami sieci,
Odkąd Microsoft wprowadził tę nową aplikację do ustawień, sieć w Windowsie jest już dla mnie nieogarnialna. Panel Sterowania pokazuje jedno, nowa aplikacja, pokazuje coś innego - o co tu chodzi, nie mam pojęcia.
> brakiem obsługi monitorów 4k
Dziwne, kiedyś podpiąłem przenośny monitor 4K, i zadziałał od strzała.
> doinstalowywaniem/wymianą kodeków video w systemie
Linux mi przynajmniej filmiki na DVD odtwarza, Windows już przestał. Wymieniać kodeków nigdy nie musiałem - szczerze, nie do końca kojarzę, jaki problem masz na myśli. To pod Windowsem trzeba było u koleżanki sz.ukać jakiegoś dziwnego softu, bo system nie potrafił otworzyć rawek z aparatu fotograficznego.
> montowaniem dysków
Jedno czy dwa kliknięcia to taki problem?
> niedziałającymi instalatorami
Jakimi znowu instalatorami? Menedżer pakietów wszystko załatwia. To w Windowsie trzeba przeklikiwać się przez 10 ekranów, czytać licencję (może się zmienić w każdej chwili), pilnować żeby się jakiś crapware nie zainstalował, nie raz trzeba za każdym razem przy aktualizacji wybierać, co ma zainstalować a co nie (bo gówno nie zapamięta), itd.
> wyborem menadżera okien
Nie chcesz, nie wybieraj, będziesz miał domyślny. Ja przynajmniej mam wybór i nie muszę się wkurzać, że Microsoft usunął coś, z czego korzystałem, a alternatywny soft dodający brakującą mi funkcjonalność został przez Microsoft zablokowany.
> brakiem supportu
Potrafią dostarczyć poprawkę na zgłoszony błąd w ciągu kilku dni.
> toksycznym społeczeństwem linuksiarzy
Mam świetna ekipę na GitHubie.
> i pierdyliardem innych cudów.
Jak kartami Intel Arc działającymi pod Windows jak gówno, a bezproblemowo śmigającymi pod Linuksem? Jak jakimiś gównianymi gierkami, które się same instalują? Jak z problematycznymi aktualizacjami, których instalacji nie da się zablokować? Jak z programem do poczty, który dzieli się twoimi danymi z 200 „partnerami”? Jak ze sterownikiem do dźwięku na płycie głównej, który zajmuje 1GB (tak, widziałem już takie coś)?