W Polsce, w której – jak wskazywały kolejne sondaże – zwolennicy integracji przeważali nad jej przeciwnikami, głównym problemem nie stał się wynik referendum, ale jego prawomocność.
Konstytucja przewidywała, że warunkiem uznania wyników referendum za wiążące jest udział w nim ponad połowy uprawnionych do głosowania. Tymczasem w dwóch poprzednich referendach przeprowadzonych w III RP (tzw. uwłaszczeniowym z 1996 r. oraz konstytucyjnym z 1997 r.), takiego progu frekwencji nie udało się osiągnąć. Dlatego nowa ustawa o referendum, uchwalona przez Sejm w lutym 2003 r., przewidywała, że głosowanie będzie dwudniowe, co stanowiło nowość w polskim życiu politycznym.
Z inicjatywą wydłużenia czasu głosowania wystąpili socjologowie Lena Kolarska-Bobińska i Jerzy Głuszyński, obawiający się zbyt niskiej frekwencji, a ich pomysł poparła Platforma Obywatelska. Przeciwnicy tego rozwiązania wskazywali m.in. na wzrost kosztów dłuższego referendum o około 20 mln złotych. Ostatecznie za ustawą, podpisaną przez prezydenta 28 marca 2003 r., głosowało 297 posłów (głównie z SLD i PO), przeciwnych było 89 (LPR i PiS), natomiast 7 wstrzymało się od głosu.
Kampania przed referendum, które wyznaczono na 7–8 czerwca 2003 r., przebiegała w atmosferze wyraźnej dominacji zwolenników integracji. Obok kilku partii politycznych (z SLD, PO i UW na czele) w przekonywanie Polaków do głosowania na „tak” zaangażowało się ponad 250 organizacji społecznych i znanych osobistości, a także administracja państwowa.
Budżet rządowej kampanii informacyjnej zachęcającej do poparcia integracji wyniósł 7 mln złotych, natomiast kancelaria prezydenta wydała na ten cel 5,9 mln złotych.
Przeciwnicy wejścia do UE, straszyli Polaków wszechwładzą „brukselskiej biurokracji”. Największym potencjałem dysponowała LPR [Giertych], której działacze przekonywali też, że składki członkowskie Polski wpłacane do kasy Unii mogą się okazać wyższe niż cała płynąca z niej pomoc. W kampanię przeciwko członkostwu Polski w UE zaangażowała się też wegetująca na marginesie sceny politycznej UPR [Korwin] oraz kilka nacjonalistycznych ugrupowań. Natomiast niejasne stanowisko zajęła Samoobrona, twierdząc, że popiera wejście do Unii, ale na innych, korzystniejszych warunkach. W praktyce równało się to wezwaniu do głosowania na „nie”.
[PiS trochę kręcił, ale też jednoznacznie poparł głosowanie na tak - https://www.bankier.pl/wiadomosc/PiS-poprze-czlonkostwo-Polski-w-UE-w-referendum-akcesyjnym-604888.html ]
Przeciwko integracji opowiedziało się też wpływowe Radio Maryja oraz stojąca za nim część hierarchii kościelnej. Niemniej generalnie wśród duchowieństwa katolickiego – jak wynikało z badań socjologicznych – poparcie dla UE było wyższe niż wśród ogółu społeczeństwa. Episkopat nie zajął oficjalnego stanowiska w tej sprawie, ograniczając się w liście pasterskim z 2 maja do zachęcenia wiernych do udziału w referendum. Jednak przemówienie Jana Pawła II z 19 maja, w którym padły zdania: „Europa potrzebuje Polski. Polska potrzebuje Europy” oraz słynne sformułowanie: „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej!” powszechnie odczytano jako poparcie papieża dla integracji.
Wsparciem dla zwolenników integracji były też wyniki referendów w pięciu innych krajach aspirujących do członkostwa w UE (Malta, Słowenia, Węgry, Litwa i Słowacja), które odbyły się przed głosowaniem w Polsce. Wszędzie wyraźną większością wygrali euroentuzjaści. Tak też się stało w Polsce, gdzie w referendum wzięło udział jedynie 17,58 mln z 29,86 mln uprawnionych czyli 58,85%.
Pięćdziesięcioprocentowy próg frekwencji został przekroczony dopiero pod wieczór w drugim dniu głosowania, co potwierdzało wcześniejsze obawy. Na pytanie: „Czy wyraża Pani/Pan zgodę na przystąpienie Rzeczpospolitej Polskiej do Unii Europejskiej?”, pozytywnie odpowiedziało 77,45% głosujących, czyli 13,51 mln Polaków. Przeciwnego zdania było 3,93 mln.
Najsilniejsze, bo przekraczające 80%, poparcie dla członkostwa w UE ujawniło się w województwach zachodnich i północnych. Najmniejsze było natomiast na wschodzie kraju, ale nawet w województwie lubelskim, gdzie odsetek euroentuzjastów okazał się najniższy, sięgnął on poziomu 63,3%. Poparcie dla wejścia do UE rosło wraz z wykształceniem: za było 74% głosujących z wykształceniem podstawowym i 88% z wyższym. Korespondowały z tym dane dotyczące miejsca zamieszkania. Najsilniej popierali członkostwo Polacy zamieszkali w największych miastach, najsłabiej zaś mieszkańcy wsi.
Z książki Historia polityczna Polski.
#polityka #historia
Za te kolory to pędzel w dupę się należy.
a za ustalenie zakresu wartosci to chyba i kamień w łeb.
jak można zrobić przedział 45-57? Przecież to ten sam kolor ma obszar gdzie większość była na tak i większość na nie.
czemu od 0 do 57 jest właściwie ten sam kolor bo ja różnicy nie widzę.
@NatenczasWojski rzeczywiście bez sensu xd
@smierdakow i to są dobre kolory. Od razu widać kto był na tak a kto był na nie. Ciekawe co się wydarzyło w tych powiatach.
@smierdakow co to za wieś koło Mazowieckiego? Nie tam gdzie lotnisko teraz stawiają? XD
@NatenczasWojski otępienie
@NatenczasWojski
Radio Maryja i Giertych
@NatenczasWojski powody czasem bardzo banalne i abstrakcyjne. W tamtym okresie w domu obok mieszkała pani Stasia, ogólnie miła babka, ale wypisz wymaluj jak chłopstwo z filmu Konopielka. Przyszedł jeden facet który lokalnie agitował żeby głosować przeciw. Nagadał Pani Stasi że jak zagłosuje na tak, to przyjdą Niemcy i zabiorą jej krowę, a Stasia pamiętała jak kiedyś niemcy przyszli i zabrali krowę, więc zagłosowała na Nie. Brak edukacji, niezrozumienie, strach, zacofanie, oto powody
Spoko @smierdakow nic się nie martw, kaczy wróci do władzy to w drugiej kadencji ogłosi że wejście do UE było nielegalne tak jak obecny rząd, konstytucja i demokracja. Skończy się kasa z UE, a razem z nią skończą się dla wyborców pis europejskie wartości. Będzie można wrócić do wartości wschodnich. Będzie upragniona suwerenna Polska.
@voy.Wu Wystarczy jedno nocne głosowanie w Sejmie i występujemy z Unii. Jakby Kaczor chciał Polexitu, to już by dawno to zrobił w poprzedniej kadencji. Widocznie jakieś profity mu to jednak przynosiło.
Takiego właśnie Romka pamiętam
przynajmniej radyjko dalej takie samo
Widać zabory
Co ciekawego wynika z mapy to wysoki wynik na tak w gminach górskich. Były wtedy inne nastroje niż obecne "góralskie veto".
Oczywiście mogło też chodzić o pobudzenie sporego wtedy i tak handlu przygranicznego. Myślę, że wtedy nikt nie przypuszczał, że to Słowacy będą jeździć do nas, a nie my dla nich.
@smierdakow Za nawoływanie do głosowania NIE z polityki powinni na zawsze zniknąć: Giertych, Kaczyński, Korwin-Mikke i Lepper, ale ten to się już sam wyautował.
Problemem Polaków jest nasza chrześcijańska pamięć złotej rybki i szlachetne wybaczanie politykom popełnionych błędów. Ja im jednak wszystkie pamiętam.
Zaloguj się aby komentować