#psychoterapia #psychologia

W internetowych kręgach, w których normalnie się obracam, raczej przejawia się jeżdżenie po terapiach i ogólnie psychologach, wliczając w to mnóstwo niezadowolonych klientów, "success stories" widzę względnie niewiele.

Ktoś tu próbował i nie żałuje, albo zna taki przypadek z własnej okolicy?
c2c68ddf-af53-43b5-b3e3-40aee7c493d5
m-q

@TRPEnjoyer a na końcu stack overflow

Shagwest

@TRPEnjoyer Znam dwa. Oba depresja, jeden to młoda dziewczyna po rozpadzie małżeństwa, drugi to starsza kobieta po przejściu na emeryturę. Obie wyciągnięte.

Wrzoo

@TRPEnjoyer ja jestem zadowolona, ale trafiłam na świetnego terapeutę, z którym się dobrze dogadywałam.

m-q

@Wrzoo zgaduję, kazał pić dużo wody?

Wrzoo

@m-q Nie kazał, ale zawsze mi nalewał

Konto_serwisowe

@Wrzoo

zawsze mi nalewał


Chyba kojarzę kogoś takiego.

b370ff2a-6d34-4b41-86fe-fb8bcc344d7f
Zarieln

W telegraficznym skrócie - mam 33 lata, przez prawie całą edukację byłem przez rówieśników gnębiony, rodzice albo tyrali w polu albo pracowali zagranicą przez co de facto byłem sam z moimi problemami. Na studiach nie potrafiłem się odnaleźć i je oblałem, relacje z kobietami mnie przerażały, na liczniku miałem 125 kg. W wieku 22 lat postanowiłem pożegnać się z tym światem, ale w ostatniej chwili jak już czekałem przy torach na swój ostatni pociąg, poczułem że muszę spróbować coś ze sobą zrobić ostatni raz, bo jedyne co mnie bolało, to jak sobie z tym poradzą moi rodzice, nie mogłem im tego zrobić.


I poszedłem najpierw do psychiatry, która ogarnęła co mi jest i poleciła psychoterapeutę. Najpierw rok terapii, powrót na studia, dalsza terapia (leki od psychiatry brałem jakieś półtorej roku, nie potrzebowałem ich potem) a potem roczna terapia grupowa, która była niesamowicie skuteczna.


Przenosimy się w czasie do czasów współczesnych - studia ukończone, jestem 5 lat po ślubie ze wspaniałą kobietą, mam super robotę na JDG którą uwielbiam, może mógłbym lepiej zarabiać pracując wiecej i szukając więcej klientów ale z drugiej strony mam czas na żonę i na moje pasje. A i przez ostatnie 2 lata schudłem prawie 25 kg.


Nie będę bardziej się rozpisywał, bo wyszłoby z tego małe opowiadanie. Ale to wszystko zawdzięczam terapii i bez tego po prostu by mnie już nie było - i tak jak kiedyś nienawidziłem życia, tak teraz je kocham i doceniam każdy dzień.


Ale teraz ważna uwaga - na terapii grupowej (było 12 uczestników) poznałem 2 gości, którzy po prostu nie akceptowali pomocy, ich stan był tragiczny i rozkoszowali się w tym, że mogli obwiniać cały świat o to, że jest im tak źle. I po roku terapii oni jako jedyni nie poprawili swojego życia. Także terapia może uratować twoje życie, ale jak przede wszystkim sam tego nie będziesz chciał i nie będziesz chciał słuchać tego co mówią Ci inni, to się nie uda. I nie można tego traktować jak kurwa giereczki, że jak użyjesz prawidłowych kwestii dialogowych, to odblokujesz osiągnięcie "jest w pytę".

zuchtomek

@TRPEnjoyer Żona znajomego, od niedawna na terapii, a chłop wraca do żywych - po trzech latach pojechaliśmy wreszcie razem na krótki urlop wspólny - opowiedziała o swoich problemach, spędziliśmy dobry czas. Tak się zebrała w garść, że jak poszła do pracy po L4 to w pierwszej kolejności po podwyżkę


To tak jak z opiniami w sklepie - jak coś działa to 90% olewa temat, natomiast jak coś nie działa to 90% o tym napisze.

TRPEnjoyer

@zuchtomek Znam to zjawisko, aczkolwiek wg mnie tu tak nie występuje: oczytałem się przeróżnych smaków i rodzajów "nie wychodzi mi w życiu" na internecie, regularnie pojawiał się wątek "uuu terapia" i wtedy sporo pisało że tak, pomogło im to pozbyć się pieniędzy, a nie problemów.

Anteczek

@TRPEnjoyer widzę, że nic nie zrozumiałeś z tego co napisał @zuchtomek

TRPEnjoyer

@Anteczek Nie znam innych usług, co ludzie by tak narzekali na ich jakość i efekty końcowe, narzekania na mechaników/wykończeniówkę to przy tym pikuś.

zuchtomek

@TRPEnjoyer No to już zależy od wielu czynników..


  1. Jakie to kręgi? - na wykopie 3/4 to programiści 15k byli, a z logiką u połowy nie po drodze - czy możesz zaufać tym kręgom? Bo piszesz, że 'jedynie' się naczytałeś.

  2. Czy osoba chce pomocy? - to tak jak z alkoholizmem - niektórych trzeba niemal siłą wysyłac na leczenie, zaszywają się, a i tak wracają do nałogu - czy to oznacza, że terapie nie działają? No nie - znam ludzi, którzy rzucili różne nałogi i takich, którym się to nie udało - na ulicy zauważam raczej tych drugich, bo ci pierwsi zajmują się już własnymi sprawami, własnym życiem, są bardziej szczęśliwi niż w ciągu i nie zwracasz na nich uwagi po prostu, a tego ziomka z klasy co mu w życiu nie wyszło widzisz pod sklepem każdego dnia.

  3. No i oczywiście zawsze pozostaje też margines nieodpowiedniego prowadzącego - absolutnie nie zaprzeczam.


Po prostu pytałeś dlaczego jest tyle żali, a pochwał mniej - ci którym terapia nie pomogła (o ile na niej byli i chcieli być, a nie powtarzają tylko to co słyszą we własnych kręgach) dalej jojczą w sieci - ci którym się udało zajmują się swoim życiem i też nie każdy chce i potrafi wracać wspomnieniami do 'ciemnych czasów'.

Dudleus

@zuchtomek ładne porównanie z tymi opiniami w sklepie, nie znałem tego wcześniej. Drugi komentarz zgadzam się.


Też sam po sobie mogę napisać, że trzeba najpierw chcieć tak to się człowiek nie zbierze. Jeszcze co do nałogów to u mnie w szkole był nauczyciel, na odwyku, ale po wyjściu z niego jakiś czas było dobrze, poczuł się pewniej i w wakacje wrócił do chlania.

TRPEnjoyer

@zuchtomek


Jakie kręgi? Ludzi spędzających dużo czasu na internecie, zrzeszeni wokół hobby, którym w danej chwili się interesowałem, głównie młodzi mężczyźni z anglojęzycznego internetu. Reddit, Youtube, Discord, różne strony etc.


Czy osoba chce pomocy? - to tak jak z alkoholizmem - niektórych trzeba niemal siłą wysyłac na leczenie, zaszywają się, a i tak wracają do nałogu - czy to oznacza, że terapie nie działają?


Przykładowy komentarz z YT:

"One of the first experiences I had with therapy was the therapist telling me "I can't help you if you can't help yourself" and I mentally I was like "if I could help myself I wouldn't be here" and every chance at building rapport was destroyed right then and there."


Skoro wydają na to kasę, to tak, chcą pomocy lol. Po prostu coś w całym procesie poszło nie tak, np podejście "sam musisz rozwiązać swoje problemy" bardzo często i szybko kończy się reakcją "...to po co ci płacę?!".


znam ludzi, którzy rzucili różne nałogi i takich, którym się to nie udało - na ulicy zauważam raczej tych drugich, bo ci pierwsi zajmują się już własnymi sprawami, własnym życiem, są bardziej szczęśliwi niż w ciągu i nie zwracasz na nich uwagi po prostu, a tego ziomka z klasy co mu w życiu nie wyszło widzisz pod sklepem każdego dnia.


Moje doświadczenia są zgoła odwrotne: czaasem widziałem jednego gościa z mojej klasy, co mu mocno nie wyszło (alkoholik), za to na resztkach mediów społecznościowych ludzie zwykle chwalili się sukcesami, wspólnymi zdjęciami z rodziną, a nie stressem, kłótniami czy porażkami.


No i oczywiście zawsze pozostaje też margines nieodpowiedniego prowadzącego - absolutnie nie zaprzeczam.


"Margines" [[cititation needed]]


Całe te terapie są śliskie, bo zwykle płaci się ludziom, żeby zrobili coś za ciebie, tu tak się nie da, a w zawodach typu "pokaż mi co i jak", typu trener na siłce, to one zwykle są bardzo konkretne. Nie licząc wyjątków typu radzenie sobie z jakimś PTSD, to ci nawet nie są w stanie odpowiedzieć precyzyjnie na pytanie "co mi da taka terapia?", co tylko utwierdza wielu ludzi we wrażeniu, że to głównie scam.

zuchtomek

@TRPEnjoyer

Po co Ci płacę? Żebyś pomógł mi dojść do siebie, mózg to nie jest złamana ręka, że poskładasz gips i elo. Nikt nie zacznie za Ciebie inaczej myśleć - analogicznie do nałogów.


No właśnie - na facebooku widzisz szczęśliwych i nikt nie pisze, że jest szczęśliwy bo przeszedł terapię - po prostu żyją i nawet nie wiesz kto walczył z nałogiem albo psychą. Nie myślisz o ich problemach tylko szczęściu - widząc temu, któremu nie wyszło od razu możesz go zdefiniować.


To nie bicek, że wiesz najoptymalniejszy sposób jakie składniki dostarczać w pokarmie i jakie obciążenia stosować co można przeliczyć na każdą osobę i zadziała.


Mózg każdy jest inny więc odgadywanie wyników terapii byłoby po prostu kłamstwem i ja bym do takiego, który daje „gwarancję” „wyleczenia” to bym na pewno nie poszedł ;p


Noe twierdzę, żę sie znam - ot taka moja opinia.

TRPEnjoyer

@zuchtomek No jak sam napisałeś: nie dostaniesz żadnych konkretnych zapewnień, bo to nie jest łatwe, m.in z powodów wymienionych przez ciebie. Z bickiem jest łatwiej, a tu nie wiadomo co, nie wiadomo jak, a kasa leci. Widziałem opinie na internecie, że jak chcesz efektów to sam musisz zostać swoim psychoterapeutom i się sam wyleczyć - super, ale wtedy to idealny przypadek "lepiej zrób to sam" zamiast zatrudniać kibica i pomagacza o nieokreślonej przydatności za 150h/godzina (czy ile tam biorą). Jakikolwiek inny instruktor wygląda na przydatniejszego nie licząc może coachy do ogólnego samorozwoju czy "sukcesu".


na facebooku widzisz szczęśliwych i nikt nie pisze, że jest szczęśliwy bo przeszedł terapię - po prostu żyją i nawet nie wiesz kto walczył z nałogiem albo psychą


Tak, po to ten wątek założyłem z ciekawości ( ͡° ͜ʖ ͡°)

zuchtomek

@TRPEnjoyer No, ale to właśnie nie ja mam problem, że nie ma 'gwarancji' tylko najwyraźniej ludzie, którzy nie wiedzą jak to działa takich gwarancji oczekują i z tego co piszesz są zdziwieni, że muszą pracować nad sobą.


"Lepiej zrób to sam" - no tak o każdej usłudze można powiedzieć, przecież auta też nie musisz stawiać do mechanika, możesz się nauczyć i naprawić samodzielnie - przecież każdy wie jak się odkręca śrubę! NIestety nie każdy wie którą i za to płacimy specjaliście (nad niektórymi usterkami mechanicy też rozkładają ręcę, ale mimo wszystko za swoją prace kasują).


Ale generalnie tak - 'zrób to sam' to generalnie podstawa każdej terapii i znów analogicznie do nałogów (to też w pewnym stopniu choroba psychiczna):


  1. Niektórym wystarczy terapia szokowa - upadek na dno czy inny życiowy 'dramat' wywołany nałogiem i postanowienie zmiany życia - dają radę bez pomocy.

  2. Inni potrzebują 'nakierowania myśli' - wystarczy im rozmowa co jakiś czas, spotkania kontrolne i silna wola

  3. Kolejni potrzebują terapii zamkniętej i odcięcia od bodźców i 'okazji'

  4. Następni potrzebują zamknięcia oraz terapii farmakologicznej

  5. Zawsze zostaje grupa, na którą nie zadziała żadne z powyższych


Dlatego nie rozumiem zdziwienia i oczekiwań, o których piszesz. Dla mnie tak jak pisałem, gdyby ktoś się reklamował pełną skutecznością to tym bardziej na wejściu nie zyskałby mojego zaufania.


Co znów oczywiście nie znaczy, że wśród terapeutów nie ma gamoni bo na pewno są jak w każdym zawodzie.

TRPEnjoyer

@zuchtomek


"Lepiej zrób to sam" - no tak o każdej usłudze można powiedzieć, przecież auta też nie musisz stawiać do mechanika, możesz się nauczyć i naprawić samodzielnie - przecież każdy wie jak się odkręca śrubę! NIestety nie każdy wie którą i za to płacimy specjaliście (nad niektórymi usterkami mechanicy też rozkładają ręcę, ale mimo wszystko za swoją prace kasują).


Nie, nie można tak o każdej usłudze powiedzieć. Zastąp sobie dentystę albo wspomnianego mechanika mieszkając w bloku gdzie nie masz kanału czy nawet narzędzi potrzebnych. Powodzenia.


I jaka znowu gwarancja pełnej skuteczności jak aktualnie często jesteśmy na etapie "popróbujesz różne, może coś ci podpasuje" i "nie zaszkodzi". Fakt, są lepsi niż "danie na msze w intencji X", ja bym ich porównał do... pośredników nieruchomości, gdzie relacja cena vs jakość i trudność usług jest zwykle bardzo zła. Rehabilitanci, gdzie też ciężko ocenić ile zejdzie leczenie i czego będzie wymagać już są bardziej konkretni.

No ale jak ktoś potrzebuje i nie ma kolejek na NFZ - to wtedy faktycznie można z ciekawości spróbować

zuchtomek

@TRPEnjoyer

"Zastąp sobie dentystę albo wspomnianego mechanika mieszkając w bloku gdzie nie masz kanału czy nawet narzędzi potrzebnych. Powodzenia."


xSDDDDDDD


Raz sam ekstapolujesz, a potem zawężasz..

Z samochodem żaden problem, wynajęcie wyposażonego garażu to nie jest duży koszt.


" jaka znowu gwarancja pełnej skuteczności jak aktualnie często jesteśmy na etapie "popróbujesz różne, może coś ci podpasuje" i "nie zaszkodzi"."

No, ale to nie ja oczekuję takiej gwarancji tylko takie oczekiwania wynikają z Twoich cytowanych komentarzy, trzeci raz o tym piszę, że takiej gwarancji nikt nie da.

Anteczek

@TRPEnjoyer Opuszczenie tych “internetowych kręgów” to pierwszy krok do poprawy

TRPEnjoyer

@Anteczek Czy to te słynne "Law #10: Infection: Avoid the Unhappy and the Unlucky." ?

Shagwest

@TRPEnjoyer Rozumiem, że ta zasada to jakiś mem, ale to 100% racji. Mam w swoim otoczeniu ekstrawertyka z depresją. Zabójcze combo, każda rozmowa po chwili kierowana jest na "jak mi jest źle, jak niedobrze", a gdy ktoś niechcący wyrazi pozór zainteresowania sytuacją, to ma gwarantowane depresyjne relacje z życia co kilka dni.


O ile to nie jest ktoś, na kim ci personalnie zależy ani nie jesteś jakąś Matką Kalkutą z Teresy, to odcięcie się jest absolutnie obowiązkowe. Bo to siada na mózg po jakimś czasie, naprawdę.

Dudleus

@TRPEnjoyer jak chodziłem do szkoły, to osobom, które miały depresję pomógł terapeuta.

Jak pytałem po internecie ludzi o opinię na temat terapii to same pozytywne, podnieśli się z doła życiowego wyszli na prostą, mają ogarnięte kariery, mieszkania własne, jedna osoba napisała książkę.


Sam będę musiał udać się na terapię, jednak jeszcze potrzebuję dokładniejszej diagnozy.

Odczuwam_Dysonans

@TRPEnjoyer w moim środowisku jednak zdecydowana przewaga opinii jest na tak. Nawet ja, gdzie sądzę że mógłbym mieć lepszego terapeutę, no i przede wszystkim pociągnąć terapię dłużej, nie wnikając w szczegóły, mogę powiedzieć że nawet jeśli nie wiem czy pomogło, to na pewno nie zaszkodziło. Na plus że leki od psychiatry pozwoliły na nieco inny ogląd.


Inną kwestią jest, że często osoby po terapii nie mówią o tym. Z różnych względów. U mnie raczej nie ma tabu bo ekipę mam zżytą, a i poza nią raczej szybko ukrócam smalltalk i rozmawiam otwarcie. To też wymagało ode mnie pracy, i właśnie takich rozmów, bo kiedyś raczej dusiłem wszystko w sobie.


Jeśli chodzi o ludzi którzy mocno krytykują terapie (fakt faktem, w internetach często można się natknąć na takie pejoratywne opinie), to trzeba pamiętać, że lekarz też człowiek, i nie z każdym jest tak samo kompatybilny i da sobie radę. Uczciwy jeśli zobaczy że nic nie zdziała, to o tym powie. Tak samo jeśli ktoś nie ma woli zmian, to nic się nie zmieni, jeśli się idzie z nastawieniem że to nic nie da, no to na 75% nic to nie da. Czasem to też oczekiwanie efektów po paru miesiącach - znam osoby którym wystarczyło pół roku, a znam takie gdzie wyjście na prostą trwało parę lat.

Myślę też że część osób nie rozumie jak to ma działać, i spodziewa się jakichś, czy rad, czy rozwiązań, konkretów. A to nie o to tutaj chodzi. Terapeuta ma zadawać odpowiednie pytania i nakierować rozmowę na odpowiednie tory, równocześnie analizując daną osobowość. Niektórzy myślą że gadają i gadają i nic z tego nie wynika - no oczywiście różne są formy terapii, ale to taki baseline. Jeśli terapeuta dobrze oceni pacjenta, to zaczynają się dziać dziwne rzeczy - mówisz o jakimś wydarzeniu które wydaje się być bez większego znaczenia, czy bagażu emocjonalnego, i nagle napływają łzy do oczu i dla mnie to było mega dziwne. Bo przecież to jakieś zamierzchłe czasy, i w sumie nic takiego, itp. Ale to może potrwać. Tak naprawdę przepracowujemy to sami, a lekarz jest tylko naszym przewodnikiem. Ja ogólnie polecam jeśli ktoś czuje że coś jest nie tak, żyjemy niestety w ciężkich dla naszej psychiki czasach, a choroby z nią związane, to nasze choroby cywilizacyjne.


A no i osoby po przeżyciach raczej nie chcą się angażować w rozmowy osób, które narzekają na coś, co im pomogło, stąd raczej jeśli się zlecą osoby narzekające na leczenie, to mało kto podejmie się obrony - bo i może to być dla nich trudne, i też pewnie nauczyły się nie przejmować pewnymi kwestiami.

TRPEnjoyer

@Odczuwam_Dysonans

Nawet ja, gdzie sądzę że mógłbym mieć lepszego terapeutę, no i przede wszystkim pociągnąć terapię dłużej, nie wnikając w szczegóły, mogę powiedzieć że nawet jeśli nie wiem czy pomogło, to na pewno nie zaszkodziło. Na plus że leki od psychiatry pozwoliły na nieco inny ogląd.


"Nie zaszkodziło" to nie do końca zachęca, płacisz czasem i pieniędzmi. Psychiatra to lekarz, to co innego, płacisz za inspekcje lekarską i za testowanie leków na receptę jako remedium na swoje problemy ALBO jako tymczasowy wspomagacz życia w trudnych chwilach (tak opioidy powinny być używane).


Jeśli twoim problemem jest przepracowanie traum czy żali (regrets), to ok. Ale na sporo życiowych problemów nic ci nie poradzą.

Dudleus

@TRPEnjoyer możesz iść na NFZ u mnie jest poradnia zdrowia psychicznego, są wolne terminy bo mało kto wie o tym. Ale nawet jak jak ciężko o termin to warto poczekać by chociaż się nakierować

TRPEnjoyer

@Dudleus aż się zdziwiłem, że gdzieś na NFZ są wolne terminy


...choć jakbym miał sam korzystać to pewnie wolałbym wybulić na wersję "rynkową".

Dudleus

@TRPEnjoyer z takim podejściem to nie wróżę sukcesów, spróbuj, ile stracisz na jednej wizycie na NFZ?

Odczuwam_Dysonans

@TRPEnjoyer czekaj czekaj, to ty byłeś na terapii w jakiejś formie? Bo brzmi jakbyś stawiał tezę, a nie wyciągał wnioski z tego co napisałem

Mówię że nie zaszkodziło, bo w sytuacji w której byłem, ciężko ocenić skuteczność leczenia bez żadnego wykładnika, bez punktu odniesienia. Miałem jednak swoje powody, żeby w tamtym momencie ją przerwać. Ale też, jak wspomniałem, oceniam, że żeby przeprowadzić ją do końca, to powinienem ją praktykować dłużej, niż te kilka miesięcy. Co nie zmienia faktu, że zmieniło to zupełnie moje myślenie o terapii jako takiej.

Że psycholog to nie lekarz i w ogóle co innego? Proszę cię. To niezrozumienie tematu. Tak piszą ludzie, którzy chcieliby postrzegać świat jako czarno-biały, przeważnie prawaki i lewaki :P. To nie tak. Owszem, psychiatra jako, de facto, farmakolog, musi być odpowiednio przeszkolony i przejść tą samą drogę co lekarz. Czy to go jednak kwalifikuję jako osobę która lepiej poprowadzi twoją terapię? Niekoniecznie. Trzeba mieć wysoki poziom tzw. inteligencji emocjonalnej, jeśli chcesz odpowiednio odczytać drugiego człowieka, a bez tego nie przeprowadzisz terapii.

Myślę też, że masz na myśli typowo ćpuńskich psychiatrów. Takich gdzie się wchodzi, odbiera receptę, i idzie dalej. Ale to nie tak powinno wyglądać. Różnica sensu stricte jest taka, że psychiatra wspomaga lekami swoją terapię, przez co jest skuteczniejsza, ogranicza twoje negatywne doświadczenia, pozwala lepiej egzystować - tak. Czego leki nie robią, to nie przeprowadzą terapii. No bo czym różni się wizyta u psychologa od psychiatry, poza tym że od psychiatry dostaniesz jeszcze lek na koniec? Pomijając jakieś profilowanie leczenia, to niczym. Bo i tak należy określić twój typ osobowości i tak jak pisałem, zadawać odpowiednie pytania, żeby odkryć sedno problemu.

I testowanie leków - też się nie zgodzę, nie w dzisiejszych czasach. Ja dostałem SSRI i już. Bo tak rozpoznał mnie mój lekarz i to się sprawdziło. U naprawdę niewielu osób trzeba mocno kombinować z lekami w trakcie leczenia, są oczywiście takie przypadki, ale psychiatra tym się różni od psychologa, że powinien wiedzieć jak zniwelować takie kwestie na podstawie tej psychologicznej pracy. Co nie zmienia faktu że to tylko dodatek do właściwej terapii. Nic nie da psychiatra, który będzie tylko faszerował dragami swoich klientów - chyba że ćpuński, ziomek chodził do takich po używki, no ale ćpuny tego wymagają.

Nie czaję czemu niby terapia miała działać tylko na traumy i żale. Ja nie miałem takowych. Znowu myślę, że wychodzisz z błędnego założenia - otóż to nie jest tak, że człowiek z dnia na dzień zapada w jakiś marazm, depresję, albo zyskuje niechęć do otoczenia, etc. bez powodu. Z dekadę temu, kiedy tkwiłem w jakiejś dystymii, to czytałem trochę opracowań na temat tego, jak działa nasz mózg.

I o ile od strony "hardwarowej" dalej nasz umysł jest dla nas w większości zagadką, o tyle już mechanizmy jakimi się kierujemy, nasz zachowania i ich schematy, mamy dosyć dobrze rozkminione. I tak terapeuta ma pozwolić ci dotrzeć do podłoża twojego złego samopoczucia. To nie musi być wcale żadna forma traumy. Bynajmniej. To są często małe iskierki, które doprowadziły do pożaru. A że mamy skłonności do określania przyczyny, to później widzimy ją w tym przykładowym ognisku, nie będąc w stanie samemu zdiagnozować, rozbić pożaru na wspomniane punkty zapalne. Ciężko jest się samozdiagnozować. Jest to możliwe, ale nie można polegać na samym sobie - można jak najbardziej, mając już jakąś wiedzę, porozmawiać o tym ze specjalistą. Ale podstawą jest rozpoznanie. Jeśli taki psychiatra po 15 minutach wypisuje receptę i bierze kolejnego typa, to nie ma opcji żeby dobrze prowadził terapię - co innego jeśli to któryś raz, i tylko kontynuowane jest leczenie farmakologiczne, wtedy to może tak wyglądać po robi się kontrolę i dłuższą rozmowę co jakiś czas. Ale, koniec końców, nie jest tak że psychiatra i psycholog robią różne rzeczy, i jeden jest lepszy od drugiego tylko ze względu na wykształcenie - a dobrym przykładem jest to, że czasem wystarczy nam odpowiednia osoba do rozmowy, niekoniecznie terapeuta, żebyśmy ubrali swoje myśli w słowa i zaczęli rozumieć co jest nie halo. Jedną z najlepszych rad od terapeuty, którą ja również nieraz polecam, tam akurat w stosunku do osoby mającej problem z konfrontowaniem się z bliską osobą która była dosyć opresyjna w stosunku do niej, było przed rozmową napisanie tego co chce się powiedzieć. Później przeczytanie tego, co się napisało, poprawienie, itp. To dużo zmienia, kiedy ubierzemy myśli w słowa, a do tego utrwalimy je i jakiś czas później je przeczytamy. To, że kiedyś bardzo popularne były pamiętniki, nie wzięło się znikąd.

Odczuwam_Dysonans

@TRPEnjoyer

I o to chodzi. Żeby pomóc samemu sobie, z przewodnikiem w formie terapeuty. To nie jest tak że to działa tylko na jakieś traumy czy coś, nie, za to cała nasza osobowość to wynikowa jakiegoś procesu przyczynowo-skutkowego. Jak ktoś ma to wszystko poukładane, a chemia w jego mózgu jest niezaburzona, to będzie się dobrze czuć z samym sobą. Jednak żyjemy w takich czasach, że ciężko uchwycić ten balans. Za dużo się zmienia, przyszłe pokolenia uodpornią się na tą prędkość życia i ilość bodźców, moje pokolenie przeszło od telefonów stacjonarnych i ustawiania się pod trzepakiem, do internetu w każdej kieszeni 24 na dobę.


I oczywiście każdy ma swoją optykę, ale z czym się szczególnie stanowczo nie zgadzam, to ze stosowaniem opioidów w takich wypadkach. Opio to gówno, i jeśli poznało się opiowraki to wiadomo o czym mówię. SSRI, benzo - spoko. Opio - nope. Opio dla osoby przewlekle chorej, żyjącej w bólu rozumiem. Przepisywanie ich młodym, zaburzonym osobom które poszukują swojej równowagi... Bardzo zły pomysł. Większość opiowraków dzisiaj wpadło w nałóg przez aptekę.


Mimo wszystko polecam nawet tego terapeutę na NFZ. Tak jak pisałem, to nie musi być osoba która ma nie wiadomo ile dyplomów, chociaż taka ma pewnie dobre metody wypracowane przez lata, wie jak podejść człowieka... Ale to przede wszystkim musi być osoba, która będzie w stanie cię odczytać i zrozumieć, co masz do powiedzenia. Więc może się okazać że psycholog młodszy od nas sprawdzi się lepiej, niż gość z dyplomami i 20 latami stażu. Tak to jest z tymi umysłami

TRPEnjoyer

@Odczuwam_Dysonans Wyciągam wnioski z tego, co napisałeś, a mam wrażenie, że ty się "nie słyszysz". No kilka miesięcy i "nie zaszkodziło", może po kilku ekstra miesiącach by pomogło, może nie. Wow.

Chcesz kupić mój nowy suplement Niezaszkodzum Ekstra? Skład scrobia, sacharoza, zapewniam, że nie zaszkodzi, więc dobry deal.


Ludzie chcą efektów i konkretów. Z twojego opisu wynika, że terapeuta (a to coś więcej, niż zwykły psycholog), nawet nie tyle zdiagnozuje ci problem, co pomoże ci się samozdjagnozować. Nie zaprzeczam, że dla niektórych to może być akurat to, czego potrzebują... ale serio nie widzisz jak bardzo słaby jest to rodzaj usługi? Nic nie napisałeś o rozwiązywaniu twojego problemu, bo ten człowiek ci go zwykle nie może rozwiązać. Wyobraź sobie, że idziesz do mechanika z problemem z autem, a on cię zaprasza do kanału i się razem zastanawiacie, co może być nie tak z zawieszeniem, a jak już znajdziecie, to sobie sam naprawisz dalej. I tak, wiem, że problemy z psychiką są nieporównywalnie bardziej skomplikowane i delikatne niż naprawy mechaniczne, ale przez to cały sektor pomocy psychicznej jest... no IMO nie działa dobrze.


Jedną z najlepszych rad od terapeuty, którą ja również nieraz polecam, tam akurat w stosunku do osoby mającej problem z konfrontowaniem się z bliską osobą która była dosyć opresyjna w stosunku do niej, było przed rozmową napisanie tego co chce się powiedzieć. Później przeczytanie tego, co się napisało, poprawienie, itp. To dużo zmienia, kiedy ubierzemy myśli w słowa, a do tego utrwalimy je i jakiś czas później je przeczytamy. To, że kiedyś bardzo popularne były pamiętniki, nie wzięło się znikąd.


Czyli jednak coś wyniosłeś z tych terapii, zawsze coś.


SSRI, benzo - spoko. Opio - nope.


SSRI są względnie bezpieczne, ale to loteria i lekarze "na czuja" próbują leki różne. Przynajmniej kiedyś tak było. Benzo to nadal gówno, jak można przepisywać czasem jak cukierki coś, czego nagłe odstawienie w skrajnych przypadkach kończy się zgonem no ja pier...


Tak jak pisałem, to nie musi być osoba która ma nie wiadomo ile dyplomów, chociaż taka ma pewnie dobre metody wypracowane przez lata, wie jak podejść człowieka... Ale to przede wszystkim musi być osoba, która będzie w stanie cię odczytać i zrozumieć, co masz do powiedzenia. Więc może się okazać że psycholog młodszy od nas sprawdzi się lepiej, niż gość z dyplomami i 20 latami stażu. Tak to jest z tymi umysłami


W życiu bym nie poszedł za własne pieniądze do kogoś młodszego niż ~35 lat, nie bez powodu ongiś się chodziło po radę do starszej wioski a nie 2X letniej siksy. I co mi ze "zrozumienia", od tego mam kolegów, jak poszedłem do dietetyczki to po kilku dniach dostałem na maila plan żywieniowy na tydzień, a tu za pieniądze mogę (jak się uda) dostać zrozumienie? Ano fakt, nie zaszkodzi mi to, to kupujesz to Niezaszkodzum Ekstra? Niektórzy nawet twierdzą, że się po tym czują lepiej.

Odczuwam_Dysonans

@TRPEnjoyer

Wyciągam wnioski z tego, co napisałeś, a mam wrażenie, że ty się "nie słyszysz". No kilka miesięcy i "nie zaszkodziło", może po kilku ekstra miesiącach by pomogło, może nie. Wow.

Chcesz kupić mój nowy suplement Niezaszkodzum Ekstra? Skład scrobia, sacharoza, zapewniam, że nie zaszkodzi, więc dobry deal.


Ech, powtarzam, że nie mogę ocenić skuteczności mojej terapii, mogę jednak oceniać metody. To z resztą było jednym z powodów, że się na nią zdecydowałem, poszedłem do poleconego mi przez zaufaną osobę człowieka.

Może patrzysz na to inaczej, ale w mojej opinii w momencie kiedy jedna z najbliższych ci osób się wyhuśtała, jakiś czas później musisz patrzeć bezradnie jak druga umiera w bólach, a do tego biznes ci się rozsypuje, i każda z tych sytuacji została zainicjowana przez rzeczy na które nie miałeś wpływu, to nie fair byłoby silenie się na jednoznaczną ocenę terapii, którą świadomie przedwcześnie przerwałeś. Mógłbym powiedzieć, że mi pomogła i to pewnie racja, ale pewnym jestem że mi nie zaszkodziła, ponieważ nie mogę odnieść się do żadnych innych doświadczeń i odczuć w moim życiu. Jeśli lubisz proste odpowiedzi to tak, było lepiej, inaczej, ale w stosunku do moich odczuć, było mi lepiej niż bez pomocy. OK? Uczepiłeś się jednego sformułowania podczas kiedy na jakiejś podstawie stwierdziłem że nie mogę tego ocenić. Patrz trochę szerzej bo ująłem to tak, ponieważ nie chcę na tej podstawie jednoznacznie zachęcać bądź zniechęcać - oceniam za to metody, i to jest jednak trochę inaczej niż nawet znając teorię, gdy pozwolisz komuś pogrzebać w swojej głowie.

Na czym mogę się jednak opierać, to na rozmowach z parunastoma, może parudziesięcioma ludźmi. Niektórych poznałem na końcu leczenia, niektórych w trakcie, przy niektórych byłem od początku do końca choroby. Nie mówię o randomowych komentarzach w internecie, a o ludziach, z którymi rozwinąłem jakąś relację, na tyle, że mogliśmy się otworzyć. Zazwyczaj również po latach sprawdzam co u nich. Ot, typowe ludzkie rozmowy, chociaż taki rodzaj komunikacji międzyludzkiej zdaje się zanikać. Jest to dla mnie poniekąd zrozumiałe. Konwersowałem również z samymi lekarzami na stopie koleżeńskiej.


Ludzie chcą efektów i konkretów.


Tylko że życie, to nie koncert życzeń. Ja chce prywatny odrzutowiec na własnym pasie startowym, może być tak do pięciu lat, nie musi być już. Ma ktoś plan jak to zrealizować?


Z twojego opisu wynika, że terapeuta (a to coś więcej, niż zwykły psycholog), nawet nie tyle zdiagnozuje ci problem, co pomoże ci się samozdjagnozować. Nie zaprzeczam, że dla niektórych to może być akurat to, czego potrzebują... ale serio nie widzisz jak bardzo słaby jest to rodzaj usługi?


To jest właśnie bardzo "mocny" rodzaj usługi, ciężki do wycenienia. To nie jest samodiagnozowanie się, diagnozę stawia terapeuta, nie wydaje mi się żebym przedstawił to w sposób gdzie sam musisz być swoim lekarzem. Jednak nie dostaniesz też instrukcji w punktach, na podstawie opisu że "wie Pan, wstaję rano zmęczony, zmuszam się do wstania i potem cały dzień chciałbym tylko wrócić do łóżka".

Do tego, jak każda, nazwijmy to, naprawa, ma nikłe szanse na powodzenie bez trafnej diagnozy. To jest praca z obu stron. Spotkałeś się kiedyś z alkoholikiem i współuzależnionymi? Gdyby było tak jak mówisz, to wszywka powinna być idealnym rozwiązaniem. Tak jednak nie jest, i to wcale nie dlatego że można ją zapić.

Odczuwam_Dysonans

@TRPEnjoyer

Nic nie napisałeś o rozwiązywaniu twojego problemu, bo ten człowiek ci go zwykle nie może rozwiązać. Wyobraź sobie, że idziesz do mechanika z problemem z autem, a on cię zaprasza do kanału i się razem zastanawiacie, co może być nie tak z zawieszeniem, a jak już znajdziecie, to sobie sam naprawisz dalej. I tak, wiem, że problemy z psychiką są nieporównywalnie bardziej skomplikowane i delikatne niż naprawy mechaniczne, ale przez to cały sektor pomocy psychicznej jest... no IMO nie działa dobrze.


A to jest akurat świetny przykład, tylko oględnie go używasz. Czaj to:

Samochód możesz porównać ze swoim ciałem. Samochód nie psuje się sam z siebie, samochód psuje się różnie ze względu na sposób eksploatacji, na kolizje, albo z powodu zastania. Może mieć też wadę fabryczną. Na przykład - możesz mieć zajechane panewki bo deptasz na zimnym, nie zmieniasz oleju, a może to być spowodowane tym, że producent dobrał zły stop. Zła dieta vs wrodzona wada serca.

Załóżmy, że wymieniasz sprzęgło co wymianę oleju. Mechanik po rozebraniu woła cię do tego przysłowiowego kanału, i pokazuje jak ono działa - docisk wywiera nacisk na tarczę sprzęgła, przez co jest dociskana odpowiednią siłą do koła zamachowego, dzięki czemu moment obrotowy jest przekazywany na wałek odbiorczy skrzyni biegów. Kiedy wciskasz Pan sprzęgło, to zdejmujesz tę siłę, a puszczając je przykładasz ją znowu. Jeśli nie będziesz Pan odpuszczał sprzęgła do końca, to sprzęgło będzie wciąż się przypalało, jako że ma za zadanie przejmować na siebie część tej siły w tym procesie tak, żeby zmiana biegów przebiegała płynnie.

Dostajesz taką instrukcję, podpartą prezentacją mechanizmu. I teraz czy wymagasz od siebie żeby nauczyć się nie dusić tego cholernego sprzęgła, czy oburzasz się bo wymagasz od dobrego mechanika żeby wciskał sprzęgło za ciebie?


Albo może inny przykład. Jimi Hendrix zrewolucjonizował grę na gitarze. W twojej opcji nie powinniśmy przypisywać osiągnięć Jimiemu, kiedy to jego gitary wydawały dźwięki, a on co najwyżej smagał je palcami. To gitara odwaliła całą robotę w tworzeniu dźwięków.


Nie mam intencji cię obrazić, ale przypomina mi to trochę rozmowy z ludźmi z zespołem Aspergera. W podobny sposób trzeba im tłumaczyć mechanizmy niektórych ludzkich zachowań, żeby byli w stanie zbliżyć się do ich zrozumienia. Też woleliby żeby to było proste i logiczne. Nie masz czasem wrażenia że nie do końca dobrze odczytujesz sygnały od innych osób, nie reagujesz kiedy zdają się wymagać reakcji? Nie piszę tego żeby cię jakoś deprecjonować, bo nie mam w tym żadnego interesu, szczególnie że zdaję sobie sprawę że już raczej nikt poza nami tego nie przeczyta - z resztą jak dla mnie akurat przyrównanie do ludzi z Aspergerem nie jest krzywdząca, normalni ludzie tylko nieco specyficzni, ale jedna o swoim, jak to nazwała "lekkim Aspi" dowiedziała się już będąc u progu dorosłości. Dziwi mnie po prostu, że tak opacznie odczytujesz moje słowa i sprowadzasz wszystko do układu wkład vs wynik. Umysł to nie lodówka, żeby można ją było naprawić prosto i szybko.

Odczuwam_Dysonans

@TRPEnjoyer

Czyli jednak coś wyniosłeś z tych terapii, zawsze coś.


No cóż, wolę uczyć się na cudzych błędach, zamiast udawać przed sobą, że mam już wystarczającą wiedzę w każdym temacie.


SSRI są względnie bezpieczne, ale to loteria i lekarze "na czuja" próbują leki różne. Przynajmniej kiedyś tak było. Benzo to nadal gówno, jak można przepisywać czasem jak cukierki coś, czego nagłe odstawienie w skrajnych przypadkach kończy się zgonem no ja pier...

Mechanik na czuja wybiera producenta części które ci założy w aucie. A może jednak bazuje na jakiejś swojej wiedzy, bo w Beemce czujniki z zamiennika się nie sprawdzają, a w takim VAGu raczej nie ma z tym problemu? Hmm...

Kurde, znowu mam zgryz, że dla ciebie benzo jest mniej odpowiednie od opio. Cholera, spotkałem tylu ludzi którzy się leczyli benzodiazepinami i jedynie ćpuny waliły to garściami. Podobnie z zejściem z dawek raczej nikt nie miał większych problemów, nawet ćpuny wiedzą jak to się robi, no i przy normalnych dawkach ciężko żeby odstawienie było śmiertelnym zagrożeniem. Za to jak sobie przypominam podawanie morfiny, rozmowy z opiowrakami, czy choćby te filmy ze stanów z ludźmi po fencie... Uch, ciarki mnie przechodzą. Jasne że odpowiednio stosowane nie sieją spustoszenia, ale łatwo się w to wjebać i ciężko wyjść. Jak dla mnie to to są właśnie specyfiki które cię mogą zmieść z planszy. IMO do stosowania w uśmierzaniu przewlekłego bólu, do leczenia głowy są lepsze środki.

Inna sprawa, że są ludzie którzy ciągną leczenie bez celu. Taki ich sposób na życie. Ja uważam że to i źli lekarze, i pacjenci nierozumiejący mechanizmów działania (ewentualnie totalni konformiści) ponoszą winę za takie przypadki. No ale czemuś takiemu jestem przeciw, niemniej spotkałem takich ludzi na swojej drodze co można dosyć łatwo odczytać jeśli się z kimś takim ma regularny kontakt, i mnie to odrzuca. W toku terapii dochodzisz do tego, co chciałbyś osiągnąć (co nie zawsze jest rozwiązaniem problemu, z którym przychodzisz). Ba, bez tego to cała terapia jest raczej jałowa, poza może jakimiś specyficznymi sytuacjami.


W życiu bym nie poszedł za własne pieniądze do kogoś młodszego niż ~35 lat, nie bez powodu ongiś się chodziło po radę do starszej wioski a nie 2X letniej siksy.


Znowu zupełnie inne doświadczenie życiowe, bo mi nieraz ww. pokazało, że twierdzenie że z wiekiem przychodzi mądrość jest mrzonką. Spotkałem mega ogarniętych ludzi mających 20-30 lat, z otwartym umysłem i szerokimi horyzontami, jak i sporo starszych osób zamkniętych w swoim zacietrzewieniu, nie potrafiących poddać swojego zdania pod wątpliwość, za to będących święcie przekonanych o swoich racjach. Co nie znaczy oczywiście że nie znam mądrych, starszych ludzi, ale skreślanie kogoś tylko ze względu na wiek - zakładając że już jest, powiedzmy, dojrzały? No nie, za dużo przeżyłem żeby wierzyć że to tak proste. Za to wiem, że nie każdy się z każdym dogada.


I co mi ze "zrozumienia", od tego mam kolegów,


Ja tam wolę mechanika który rozumie istotę problemu który ma rozwiązać, niż bezmyślnego wymieniacza który co najwyżej przeprowadzi procedurę którą przewidział producent. Z resztą skąd pomysł że kupujesz jakieś zrozumienie czy inne gówno? Nie czaję.


jak poszedłem do dietetyczki to po kilku dniach dostałem na maila plan żywieniowy na tydzień, a tu za pieniądze mogę (jak się uda) dostać zrozumienie?


A wystarczyło iść do kolegów. Skoro są świetnymi terapeutami, to z pewnością również na dietetyce się znają. A może i auto naprawią i nie będziesz musiał jeździć do mechanika?


Ano fakt, nie zaszkodzi mi to, to kupujesz to Niezaszkodzum Ekstra? Niektórzy nawet twierdzą, że się po tym czują lepiej.


Jezu, jakie to jest niskie. Serio, nie żenują cię takie teksty? Ja cię szanuję jako rozmówcę, w końcu poświęciłem czas żeby z tobą konwersować. Nie wiem, albo, najprawdopodobniej, przychodzisz z tezą, i z tyłu głowy czujesz potrzebę jej bronienia, albo masz jakiś problem, albo no nie wiem, jeszcze nie do końca dorosłeś, pod pewnymi względami? Ja cię serio nie mam żadnej intencji obrazić, nie muszę cię wcale przekonać, to nie jest żadna moja misja, a jedynie chciałbym przedstawić mój punkt widzenia, bo myślę że jednak mam w temacie coś do powiedzenia i lubię sobie czasem pogadać o czymś więcej niż pogodzie. Ale uczepiłeś się jednego stwierdzenia (pomijając że zaznaczyłem, że nie jestem w stanie tego akurat ocenić) i robisz przepychankę słowną, jakbyśmy byli w gimnazjum. Mimo wszystko miałem cię za niegłupią osobę więc napisałem, zatem i ty mnie nie ośmieszaj na siłę. Też tak mogę, ale po co.

Jeśli chcesz, to odpisz mi na spokojnie, jeśli nie, no to tutaj zakończmy bo widzę że emocje biorą górę, a ty nie dasz się przekonać. I masz do tego pełne prawo, ale utrzymajmy jakiś poziom dyskusji, a nie licytujmy się kto ma dłuższego, szkoda i mojego i twojego czasu.

TRPEnjoyer

@Odczuwam_Dysonans


Spoko, że coś ci dało, akurat jak sytuacja była mocno do dupy i trzeba było korzystać z tego, co jest dostępne. Rozumiem... tylko to, co tu jest dostępne, jest chwiejnej jakości. "Tylko że życie, to nie koncert życzeń.", tak mógł mówić listonosz poczty polskiej na pytania "gdzie moja przesyłka i czego tak wolno", a później przyszły paczkomaty i kurierzy i jednak się da. I jak pisałem, wiem, że psychika ludzka jest specyficzna i skomplikowana, ale IMO to tylko częściowo ich usprawiedliwia.


Twój przykład z mechanikiem nie jest trafny, bo tutaj i rozwiązał twój problem i ci doradził, co masz robić. Z opowieści ludzi terapeuci często nawet ci nie doradzają konkretnie co masz robić, tylko... pomagają ci to wykminić? Drobna część tego, co mechanik zrobił w sprawie rozwiązania problemu. Tego nie da się porównywać 1:1 bo to inny poziom trudności, no ale...

BTW przykład z gitarą ma idealnie 0 sensu, bo to jest człowiek wymagający narzędzia do pracy, a terapeuta to człowiek pomagający ci rozwiązywać twoje problemy. Jakbym zatrudnił chłopów do przeprowadzki i oni by mi tylko otwierali i przytrzymywali drzwi, to też nie byłbym zadowolony. No ale pomogli? Pomogli.


I tak, jestem najprawdopodobniej na spektrum, nie, nie mam problemu z komunikacją z ludźmi. Mam za to bardzo ścisły umysł i wiem, że czasami ciężko coś uprościć, ale zazwyczaj to non-argument ludzi nierozumiejących dostatecznie dobrze tematu i próbujących w ten sposób uciec od twardego sprawdzenia wiedzy.


Dziwi mnie po prostu, że tak opacznie odczytujesz moje słowa i sprowadzasz wszystko do układu wkład vs wynik. Umysł to nie lodówka, żeby można ją było naprawić prosto i szybko.


Nie odczytuje nic opacznie (a przynajmniej nie to było moim zamiarem), raczej dziwi mnie czego ty nie rozumiesz, że ludzie chcą widzieć efekty inwestycji. Z takim podejściem nadawałbyś się na... polityka, tam można powiedzieć "będziemy zmieniać Polskę na lepsze" i jest cacy. Przypomniało mi się jak się Szewko spluł na traktat ostatni między Polską a Ukrainą, tam też są zwroty typu "będziemy pomagać(...) będziemy wspierać" jak najmniej konkretów, też ma assburgera czy może jednak pewne rzeczy wymagają profesjonalizmu i konkretów?


Kwestia rozchodzi się, czy konkrety są tutaj możliwe. Te "eksperymenty" czyli dopieranie leków i patrzenie jak pacjent reaguje to CHYBA nawet nie była kwestia lekarzy... tylko naszego stanu wiedzy w tej dziedzinie, za dużo zmiennych, za dużo subtelności i indywidualnych cech. Acha, btw, ja nie broniłem morfinopodobnych specyfików, ja atakowałem stosowanie benzo, między innymi z relacji kolegi, który to sam odstawiał. Nie było to przyjemne ani łatwe.


Podobnie z zejściem z dawek raczej nikt nie miał większych problemów, nawet ćpuny wiedzą jak to się robi


...a jeden pan od sprzątania pokoju aż sam sobie z tym nie poradził i musiał stosować alternatywne metody :^) więc to nie takie proste.


Znowu zupełnie inne doświadczenie życiowe, bo mi nieraz ww. pokazało, że twierdzenie że z wiekiem przychodzi mądrość jest mrzonką. Spotkałem mega ogarniętych ludzi mających 20-30 lat, z otwartym umysłem i szerokimi horyzontami, jak i sporo starszych osób zamkniętych w swoim zacietrzewieniu, nie potrafiących poddać swojego zdania pod wątpliwość, za to będących święcie przekonanych o swoich racjach. Co nie znaczy oczywiście że nie znam mądrych, starszych ludzi, ale skreślanie kogoś tylko ze względu na wiek - zakładając że już jest, powiedzmy, dojrzały? No nie, za dużo przeżyłem żeby wierzyć że to tak proste. Za to wiem, że nie każdy się z każdym dogada.


Mądrość może przyjść z wiekiem, ale wcale nie musi. A jak ktoś był wcześniej ogarnięty, to przez te 10 lat nie zgłupieje - więc więc tak, to jednak jest takie proste, tak długo jak to stosujesz jako rule of thumb a nie jakiś arbitralny i ""precyzyjny"" mechanizm. Poza tym znam typ osoby pchających się na psychologie, pasjonatów i tytanów intelektu było tam niewiele.


Co do "zrozumienia", to taka perspektywa zakłada, że źródła problemów danej osoby są głęboko ukryte i wymagają zbadania, odkrycia i zrozumienia. Czasem tak jest, ale co w innych przypadkach? Bo zrozumienie jako nić porozumienia to mogę mieć z kolegami.


Jezu, jakie to jest niskie. Serio, nie żenują cię takie teksty?


Ja serio nie wiem, dlaczego nie widzisz, jak bardzo absurdalne było to twoje stwierdzenie, dlatego się tak tego czepiłem. To nie jest wyzywanie się czy przepychanka słowna. Nie wiem czy mam tu "tezę", mam punkt widzenia i jak słyszę, że wydanie tysięcy złotych "nie zaszkodzi" (no bo tu się zgodzę, że nie wiem jaki problem można zamknąć w 3 wizytach, ale raczej mało który, rzeczy potrzebują czasu) no to reaguje na to złośliwymi komentarzami, wiele emocji tu nie ma.

Odczuwam_Dysonans

@TRPEnjoyer

Spoko, że coś ci dało, akurat jak sytuacja była mocno do dupy i trzeba było korzystać z tego, co jest dostępne. Rozumiem... tylko to, co tu jest dostępne, jest chwiejnej jakości. "Tylko że życie, to nie koncert życzeń.", tak mógł mówić listonosz poczty polskiej na pytania "gdzie moja przesyłka i czego tak wolno", a później przyszły paczkomaty i kurierzy i jednak się da. I jak pisałem, wiem, że psychika ludzka jest specyficzna i skomplikowana, ale IMO to tylko częściowo ich usprawiedliwia.


Akurat jak zaczynałem to nie było jeszcze tak źle nawarstwienie problemów miało miejsce już w trakcie trwania terapii, no ale mniejsza już o nią.

Nie widzę też powodu żeby musieć usprawiedliwiać jakoś działania terapeutów. To nie tak że mamy inne, bardziej efektywne opcje podczas kiedy oni chcą nas naciągnąć na niedziałające rozwiązanie.


Twój przykład z mechanikiem nie jest trafny, bo tutaj i rozwiązał twój problem i ci doradził, co masz robić. Z opowieści ludzi terapeuci często nawet ci nie doradzają konkretnie co masz robić, tylko... pomagają ci to wykminić? Drobna część tego, co mechanik zrobił w sprawie rozwiązania problemu. Tego nie da się porównywać 1:1 bo to inny poziom trudności, no ale...

Nie rozwiązał problemu, jeśli dalej będziesz palić sprzęgło. Jest trafny, bo hipotetyczny problem tkwi w głowie użytkownika, a nie w mechanice pojazdowej. Mógł pokazać mechanizm działania sprzęgła, i w ten sposób rozjaśnić tą kwestię osobie która nie ma doświadczenia w mechanice. Ale jeśli ktoś nie uważa swojego zachowania za błędne, uważa że to sprzęgło jest winne a on robi wszystko dobrze, albo mimo naocznego przedstawienia dalej nie jest w stanie zrozumieć jak to sprzęgło działa, no to mechanik może być mistrzem w swoim fachu, a nic się nie zmieni. Rozumiem, że oczekujesz rozwiązania pokroju przekładki skrzyni na automat tak, żeby w szybki sposób obejść ograniczenia klienta, no ale nie zawsze się tak da. IMO dalej, dobry przykład.


Jakbym zatrudnił chłopów do przeprowadzki i oni by mi tylko otwierali i przytrzymywali drzwi, to też nie byłbym zadowolony. No ale pomogli? Pomogli.

No nie, jeśliby to był powiedzmy dozorca, który otwiera drzwi które sam próbowałeś otworzyć bez skutku. Z resztą nawet jeśli, bez ręki żeby przytrzymać te drzwi nie przeniesiesz mebli. Albo bez rozmontowania domykacza. Albo bez ściągnięcia drzwi z zawiasów które są zabezpieczone. Tak czy siak, niektórych rzeczy których nie zrobisz bez pomocy w całym procesie.


Nie odczytuje nic opacznie (a przynajmniej nie to było moim zamiarem), raczej dziwi mnie czego ty nie rozumiesz, że ludzie chcą widzieć efekty inwestycji.

Heh, inwestycje, inwestycje. Ludzie chcą chyba jak najwięcej zabrać ze sobą do grobu. Na tej zasadzie większość pasji, czy choćby uprawa ogródka jest bez sensu - nie ma z tego wymiernych korzyści. Można w międzyczasie pracować, zamiast sadzić kolejne drzewko, zamiast uczyć się kolejnej technologii, tylko czy dzisiaj większość ludzi nie wydaje części kasy na jakieś gówno, które akurat zapewni chwilowy wyrzut endorfin? Koło się zamyka.

To tak jak ludzie kupują "dealer phone'y" żeby zrobić sobie detoks od internetu. Jaki jest efekt tej inwestycji? Przecież mógł po prostu nie odpalać tych wszystkich apek na telefonie a wydał jeszcze dodatkowo kasę. A moim zdaniem bardzo dobra metoda żeby trochę unormować sobie tą chemię w mózgu. Sam od lat stronię od dużych social mediów.


Kwestia rozchodzi się, czy konkrety są tutaj możliwe. Te "eksperymenty" czyli dopieranie leków i patrzenie jak pacjent reaguje to CHYBA nawet nie była kwestia lekarzy... tylko naszego stanu wiedzy w tej dziedzinie, za dużo zmiennych, za dużo subtelności i indywidualnych cech. Acha, btw, ja nie broniłem morfinopodobnych specyfików, ja atakowałem stosowanie benzo, między innymi z relacji kolegi, który to sam odstawiał. Nie było to przyjemne ani łatwe.

Na pewno, działamy tylko w obrębie dzisiejszego stanu wiedzy. Jak wspomniałem, dalej działanie mózgu jest dla nas zagadką, a bazujemy na schematach zachowań, które już jednak mamy dosyć dobrze opisane.

Co do benzo to nie jest super, ale też ma bardzo małe możliwe skutki uboczne, a widząc jakie spustoszenie robią opiaty, nigdy nie będę ich zalecać nikomu, kto nie jest już jedną nogą po drugiej stronie. Bardzo inwazyjne.


...a jeden pan od sprzątania pokoju aż sam sobie z tym nie poradził i musiał stosować alternatywne metody :^) więc to nie takie proste.

J.w., ja nie twierdzę że każdy lekarz jest super i może ten akurat z jakiegoś powodu olał prowadzenie pacjenta przez odstawianie. Ale i tak, lepiej odstawiać benzo niż opio.

Odczuwam_Dysonans

@TRPEnjoyer


Mądrość może przyjść z wiekiem, ale wcale nie musi. A jak ktoś był wcześniej ogarnięty, to przez te 10 lat nie zgłupieje - więc więc tak, to jednak jest takie proste, tak długo jak to stosujesz jako rule of thumb a nie jakiś arbitralny i ""precyzyjny"" mechanizm. Poza tym znam typ osoby pchających się na psychologie, pasjonatów i tytanów intelektu było tam niewiele.


Równie dobrze można założyć że przez te 10 lat trzyma się tych samych metod, zamiast być na bieżąco z tym co dzieje się w świecie nauki. Żaden argument, jak dla mnie, bo jak widzisz benzo się stosuje od trzech dekad, a i tak twój kolega miał problem z odstawieniem. No, argument, ale anegdotyczny a nie jakiś twardy wyznacznik.


Co do rule of thumb, to fajnie jakby wszystko dało się sprowadzić do prostych, praktycznych przepisów. Ale sama ta zasada może mieć zastosowanie przy prostych, łatwo poznawalnych empirycznie procesach. Nie przy czymś bardziej skomplikowanym. Więc tak, uważam że wiek nie jest żadnym wyznacznikiem kwalifikacji, z wielu względów. Mierzalne dokonania, a i owszem. Wychodzę też z założenia, że każda praktyka, powinna być podparta teorią. Inaczej po prostu nie rozumiemy czemu coś działa, jak działa.


Co do "zrozumienia", to taka perspektywa zakłada, że źródła problemów danej osoby są głęboko ukryte i wymagają zbadania, odkrycia i zrozumienia. Czasem tak jest, ale co w innych przypadkach? Bo zrozumienie jako nić porozumienia to mogę mieć z kolegami.


No tylko co zdefiniujemy przez inne przypadki? Wszystko siedzi w głowie, my to mózg, prowadzą nas procesy chemiczne w nim się odbywające. Nie możesz oczekiwać od psychologa, że pomoże ze złamaną ręką. Nie idziesz do niego po poradę, odnośnie problemów ze wzwodem. Co nie znaczy, że z tych problemów nie wynikła na przykład niepewność w kontaktach z płcią przeciwną, bo zawsze hipotetyczny gość szukał problemu w swoim wyglądzie, uważał że się nie nadaje, podczas kiedy bagatelizował problem z wzwodem, bo było to dla niego wstydliwe, i potrafił to zakopać gdzieś głęboko za swoimi kompleksami. A tymczasem wizyta u urologa i naprawienie tego sprawi że zacznie myśleć w inny sposób.


Czy w takim przykładzie koledzy mogą pomóc? Owszem, jeśli się trafi na ogarniętego ziomka i ma się tą swobodę w zwierzaniu bliskim. Ale równie dobrze kolega może próbować pocieszyć na zasadzie "mi też nie zawsze staje" i tylko utwierdzić w przekonaniu, że to jest normalne a problem tkwi gdzie indziej, mimo że tak naprawdę problem jest cały czas w tym samym miejscu, po prostu jako wstydliwy jest wypierany.


Nie doceniamy jak wielką rolę w naszym samopoczuciu i zachowaniu odgrywa głowa, jako społeczeństwo dopiero zaczynamy się z tym oswajać.


Ja serio nie wiem, dlaczego nie widzisz, jak bardzo absurdalne było to twoje stwierdzenie, dlatego się tak tego czepiłem. To nie jest wyzywanie się czy przepychanka słowna. Nie wiem czy mam tu "tezę", mam punkt widzenia i jak słyszę, że wydanie tysięcy złotych "nie zaszkodzi" (no bo tu się zgodzę, że nie wiem jaki problem można zamknąć w 3 wizytach, ale raczej mało który, rzeczy potrzebują czasu) no to reaguje na to złośliwymi komentarzami, wiele emocji tu nie ma.


Nie widzę, szczególnie w kontekście reszty wypowiedzi, bo zgodnie z tym co piszesz, powinienem odczuwać tą stratę pieniędzy i czasu czy nawet z powodu braku fajerwerków ogólnie oceniać ją negatywnie. Mimo że zaznaczyłem, że nie została w pełni przeprowadzona, i że sama farmakologia była na plus. Więc co dla ciebie jest śmieszne, dla mnie jest logicznym i rzetelnym określeniem stanu rzeczy, gdzie zaznaczam, że tak się nie powinno robić. A mimo to, że na pewno nie było to dla mnie in minus. Wydaje mi się to logiczne.

Odczuwam_Dysonans

@TRPEnjoyer

Co do kasy, to jeśli dla kogoś to rzeczywiście jest obciążenie i koszt którego nie chce pokrywać, to tak jak kolega napisał wyżej - są terminy na NFZ. To są choroby jak każde inne, i jak każde inne leczymy je, z różnym poziomem skuteczności. Akurat nasz Duduś ma przypadłość której nie da się po prostu leczyć (nie chcę tutaj pisać jaką), co nie znaczy że nie przyda mu się ktoś, żeby pomóc mu sobie wszystko poukładać w głowie i żyć z tym, zamiast nurzać się w myślach samobójczych. I tego nie zrobi żaden kumpel, chyba, że by sam przeszedł tą drogę i naprostował sobie spojrzenie na świat. A i to nie jest pewne.


Tak jak nie ma prostej recepty na alkoholizm, tak samo nie ma prostego sposobu na żadną z chorób psychicznych. Pozostaje praca nad sobą. I jak na siłce, bez trenera nawet jeśli dojdziesz do założonego celu, to zajmie ci to więcej czasu, no i musisz mieć w sobie pokłady motywacji bo nikt ci nie powie że jesteś coraz bliżej. A może zrobisz sobie krzywdę. Tak samo jest z terapeutą, nie wykona za ciebie treningu, ale może zasugerować że problem nie tkwi w bicku, tylko w złym chwycie. I znowu to ty musisz pracować nad poprawną pozycją, nie on. Na koniec możesz powiedzieć że to ty wykonałeś całą robotę, ale przecież bez tych porad wcale nie zaszedłbyś tak daleko. Ale są też przecież ludzie którzy całe życie trenowali w stodole jak im się podobało, a wyniki mają niezłe.


Nie wiem jak to lepiej zobrazować. Terapia to nie tylko rozgrzebywanie starych ran, bo też często problemy są współczesne. Jednak prawdą jest, że wszystko siedzi w głowie i bez spojrzenia z zewnątrz nie ocenimy ich obiektywnie. Możesz być hipochondrykiem, i czy leki ci pomogą? Nie, bo masz problem z głową, a nie tym co sobie uroiłeś. I ktoś musi ci to uświadomić. Więc potrzebujesz lekarza od głowy.

memorystor

@TRPEnjoyer Też przechodziłam terapię. Kilka traum z dzieciństwa, które jednak mi ciążyły. Chciałam założyć rodzinę, ale wolną od pokoleniowych patologii, które oglądałam całe życie. Odblokowałam szczękę, gardło, ramiona. Bo traumy psychiczne też odbijają się na ciele. Sięgnięcie po pomoc było w zasadzie kolejnym krokiem w autoterapii, bo pracowałam nad sobą już od dłuższego czasu. Oni nie są od tego, żeby rozwiązywać twoje problemy, ale żeby doprowadzić cię do stanu, kiedy jesteś w stanie sobie sam z tymi problemami radzić.

camonday

Generalnie pod koniec miałam właśnie takie "a jak myślisz, czego potrzebujesz?" "A jak myślisz co by Ci pomogło?" No bo wiesz, terapia nie jest na całe życie no i musisz umieć samemu rozwiązywać sytuacje. Ale tak jak mówię to jest na koniec jak już masz narzędzia wyrobione

Zaloguj się aby komentować