#originalcontent #prawdziwehistorie #banki #biznes #policja
Nie prosiliście, ale macie. Za cholerę nie chce mi się pracować, a czuję wenę twórczą, więc opiszę jeszcze dziś rzutem na taśmę jak to się w bankowości robiło
Rok to był chyba 2005, czy 2006, gdy szykując się do ślubu i kredytu na mieszkanie, stwierdziłem "Dość tego kombinowania ze starociami na Allegro, trzeba poszukać sobie normalnej i uczciwej pracy" I wiecie co debil pomyślał? Do banku! Uczciwa praca w banku LOL.
Akurat mój przyszły były wspólnik wyleciał z roboty za kombinowanie i stwierdziliśmy że razem pójdziemy do GetinBanku. Poszliśmy na rekrutacje, jego przyjęli, mnie nie. Nawet wiem dlaczego mnie nie przyjęli. Poległem na pytaniu:
-
dlaczego chce Pan pracować w naszym banku?
-
A ja debil odpowiedziałem zgodnie z prawdą: szykuję się do ślubu i kredytu na mieszkanie, szukam stabilnej pracy
Minęło parę lat, kolega rozwijał się w bankowości, ja dalej swoje starocia obrabiałem, aż pewnego razu pijąc piwo w parku doszliśmy do wniosku "Te! Robimy razem byznes? Robimy! Ale co? Może kredyty? No! To za kredyty!". I zajęliśmy się kredytami.
Wynajęliśmy biuro w Panoramie, jednej z pierwszych galerii handlowych w Warszawie, ówcześnie już podupadającej ale adres robił wrażenie na klientach.
Ah, bym zapomniał napisać czemu kolega przestał pracować w banku
No ale wracając do naszego biura. Biuro ładne, biurka też, tylko gdzie szukać kredytów? Nie było tak lekko.
Ja zająłem się kredytami na działalność, a kolega poszukiwał ludzi którzy by podsyłali chętnych na kredyty gotówkowe.
Takie wtedy w bankowości było parcie na wyniki, że potrafili obsługiwać przy podpisywaniu umowy klienta który ledwo na nogach stał taki pijany. W drzwiach się wypierdolił, ale dalej "Szanowny Pan tu podpisze kredycik, dziękuję bardzo szanownemu panu!".
Kolega przy okazji korzystania z ksero, zapoznał się z pewnym panem z punktu ksero mieszczącego się w jednej z bardziej szemranych okolic Warszawy. Dziewczyna tego pana pracowała w DBanku i podsyłała klientów którzy u niej "nie przeszli". Było dobrze ale coś się pokłócili i współpraca się skończyła. Temat przejął pan z ksero. Ale tak jakoś coraz częściej słyszałem że nasi klienci wchodzą do banku sami, a wychodzą już w towarzystwie i w bransoletkach
I pewnego dnia przychodzę do pracy, a tam przestraszona sekretarka i pan z policji z panem ze straży miejskiej (brak ludzi to jego wzięli do pomocy). I trzepią nam dokumentację. Kazali wyłączyć telefon, typowy kocioł, co wpadnie to już nie wyjdzie. Na szczęście mieliśmy osobne działalności z kolegą, więc mnie to nie dotyczyło.
W biurze mieliśmy taki mały kantorek dla szefów, pytam czy mogę pracować na komputerze. Oni że tak, ale zakaz korzystania z internetu. To sobie poszedłem do siebie, biurko kolegi naprzeciwko, patrzę a tam leży jego przenośny dysk twardy. Co on tam może mieć? To debil większy ode mnie, to może lepiej coś z tym zrobię. Panowie nie patrzyli to ja hyc! dysk sformatowałem.
Jak skończyli trzepanie w sali obsługi to przyszli do mnie. Pokazałem im co jest kolegi a co moje i mowie "a tu dysk kolegi ale pusty niech pan spojrzy". "A faktycznie, to nie bierzemy". No to ja dumny z siebie, mistrz szpiegostwa i intrygi.
Kolega nie przyszedł do pracy. O tym co działo się u niego to dowiedziałem się później jak pogadałem z jego dziewczyną, która też u nas pracowała.
Otóż o godzinie 6 rano kolega miał wjazd na chatę. Łącznie z psem rasy beagle o imieniu Krakers (dopiero później się zorientowaliśmy z tego żartu) który jak strzała poleciał w kącik gdzie kolega trzymał dragi. Wylądował w areszcie (kolega, nie Krakers. Krakers był good bojem).
Śmieszna akcja była bo ta jego dziewczyna przychodzi potem do mnie i pyta się "Natenczas, czemu jak policja weszła, to powiedzieli 'Dzien dobry panie Krzysztofie, a może panie Marku?". Ja poker face, bo wiedziałem że jak dupy na lewo bajerował to mówił że nazywa się Marek
A skąd w ogóle cała sprawa? Okazało się że pan z ksero miał dużo klientów i to takich których banki lubiły: rencistów i emerytów. Tylko że decyzje o przyznaniu renty czy emerytury to ten pan im wystawiał a nie ZUS
Kolega w areszcie, mnie przesłuchali, zgodnie z prawdą nic nie wiedziałem. Ale po tygodniu dzwonią do mnie i mówią "Panie Wojski, niech pan przyjedzie, mamy list od kolegi z aresztu". Oooo pierwszy kontakt z kolegą, ciekawe co tam pisze.
Przyjechałem, dali list, poznałem charakter pisma, śladów łez nie było, czytam "Natenczas, dogadałem się z policją, będę zeznawał, daj im dysk twardy z mojego biurka, tam są moje zapiski o klientach." Przeczytałem, oni treść listu znali, spojrzałem w górę, zrobiłem się czerwony i dukam "No wiem pani ale ten dysk no to on tak że tak powiem uległ przypadkowemu sformatowaniu..."
Pani uśmiechnęła się pod nosem i mówi "Nie będzie dysku, kolega nie wyjdzie z aresztu".
To ja geniusz informatyki zaproponowałem, że obok naszego biura jest punkt z komputerami, na pewno dane odzyskają. Pojechali ze mną, jeden moim samochodem ze mną, babka drugim. Dojechaliśmy do biura, dysk znalazłem, w punkcie powiedzieli że jak kupie pendrive i zapłacę 300 zł to mi zrzucą to z dysku.
OK, siedzimy, czekamy, a koleś z obsługi tak się patrzy i patrzy na tą babkę z policji gospodarczej. patrzy i mówi "Ja panią skadś znam!". My z gliniarzem po sobie (byli po cywilu) to będzie dobre.
On jeszcze chwilę myśli i mówi "Już wiem! Pani mnie w banku aresztowała, jechaliśmy do mnie do domu na rewizję!"
W trakcie mojego przesłuchania babka się mnie pyta o tego kolesia od ksero, czy go znałem. Mówię że raz go widziałem jak kserowaliśmy, że wiem że kolega z nim coś tam działa, że ma na imię Zdzisio itp.
A czy wiem jak Zdzisio ma na nazwisko?
Nie wiem.
Otóż on się nazywa .......... (jakieś nazwisko) - i patrzy na mnie z wyczekiwaniem, jakby miało to na mnie zrobić wrażenie.
No i? Nie kumam o co chodzi.
To rodzina tego ........... (ksywka) znanego gangstera.
Aaaaaa. No wie pani ja w branży nie jestem to celebrytów po nazwiskach nie znam
Ale to stąd był podsłuch i cała gruba sprawa, zrobili z tego zorganizowaną grupę przestępczą, już nie pamiętam ale chyba u kogoś klamkę znaleźli to wyszła uzbrojona grupa przestępcza
Kolega wyszedł z aresztu, było to prawie 15 lat temu. Do tej pory nie zapadł wyrok w sprawie pierwszej instancji
A potem przyszedł rok 2008, wielki kryzys, banki na krawędzi upadku, skończyło się rozdawanie kredytów jak i nasz biznes. Zainwestowaliśmy więc w komis samochodowy, ale to już inna historia
@NatenczasWojski masz pan talent do past, 8/10, pisz dalej.
@NatenczasWojski no to czekam na kolejny wpis, super się to czyta i aż się czuje ten klimat dwutysięcznych, wałków, naginania prawa i w ogóle.
@NatenczasWojski świetnie się to czyta, masz talent. Chciałbym mieć tyle pomysłów na biznesy.
@NatenczasWojski Panie Wojski, Pan coś za często powtarzasz, że Pan nic o tym nie wiesz..
@NatenczasWojski czytać czytam, ale wierzyć nie wierzę
@CzosnkowySmok po prostu zacznij działać i ucz się od najlepszych. Oglądaj Kuba łyko na YT
@NatenczasWojski mam gdzieś czy to prawdziwa historia. Czyta się cudnie
@NatenczasWojski
Wawa 2000+ Ach... jak się wtedy dało po wawie moto jeździć to już nigdy tak się nie da.
W sumie bardzo koledze pomogłeś tym formatem, gdyby znaleźli dysk na wstępie nie miałby żadnej karty przetargowej.
Akcja; ja panią skądś znam to jebany majstersztyk rzeczywistości
Nie bardzo rozumiem powolne zwijanie się Panoramy, to rewelacyjna lokalizacja jest, Sadyba Best Mall jest dalej od Centrum a tłumy dzikie.
Zaspojleruję historię z komisu:
- Nie, to nikt stąd panie komisarzu, te zwłoki musiały już być w bagażniku jak klient zostawiał auto. Jego dane? Oczywiście, mamy tu ksero legitymacji rencisty.
Gx
@Man_of_Gx kiedyś czytałem o galeriach. Wraz z rozwojem pojawiały się kolejne generację, zwykle te z poprzedniej generacji podupadały.
Gen 1: np panorama
Gen 2: dokładali supermarket, strefę gastronomiczna
Gen 3: do powyższego jeszcze kino (to jest Best mall)
Gen 4: do tego jeszcze część biurowa np złote tarasy
Oczywiście każda kolejna generacja go też większą powierzchnia.
Dodatkowo w każdej galerii sa sklepy które mają (mialy, bo jakiś czas temu sie cos zmienilo) powierzchnię gratis lub za grosze. To marki które przyciągają ludzi, jak np Reserved.
@Man_of_Gx nie myślałem że ten format faktycznie mu pomogł w negocjacjach...
@NatenczasWojski fajna pasta i to bez zbędnego przesadzania 9/10
@NatenczasWojski A na tym komisie to jakie wałki kręciliście?
To brzmi troche jak scenariusz do odcinka pitbulla (tego serialu).
Kuffa ja w tym czasie na starowce i nowym swiecie w Warszawie ludziom kadzidła wciskalem podajac sie za studenta i zbierajac kase na wyjazd do Katmandu. 18 lat mialem... Ale 500 stowek dziennie czasem wskoczylo wtedy
@NatenczasWojski Krakers XD Dzięki, czekam na kolejną przygodę
Już ja wiem jak to z tym komisem było, nawet telewizja była
Ale bzdury
@NatenczasWojski Ja kiedyś miałem bojowe zadanie wciskania ludziom kart kredytowych. Wszystko było nawet ok, dopóki nie wyszło polecenie kłamania im wprost, że opłata aktywacyjna za kartę już i tak weszła, więc muszą korzystać. A mogli zrezygnować za darmo, rozmyślić się.
Oczywiście jakby co winnym miałem być ja, że to z własnej inicjatywy tak mówiłem. Taa, tyle mnie widzieli...
Dobrze się to czyta, wincyj!
@NatenczasWojski fajna pasta dobrze sie czyta
@NatenczasWojski pomijając czy to wszystko prawda czy nie, bardzo fajnie się czyta. Rób więcej
@NatenczasWojski pracowałem w nieruchomościach komercyjnych (biura, magazyny, centra handlowe).
Reserved nie miał powierzchni za grosze (no może gdzies miał, ale w tych C.H. które widziałem - nie).
Natomiast stawki są zróżnicowane.
Zwykle najtaniej mają hipermarkety i markety budowlane, bo raz, że są "driverem ruchu", tzn ludzie przyjeżdzają do C.H. najczęściej w celu zakupów tam, a inne sklepy odwiedzają "przy okazji". Dwa - biorą kilka tysięcy m2. Trzy - zwykle sami robią wykończeniówkę swojej powierzchni. Cztery - to zwykle pierwszy najemca, bez niego dweloper nie dostanie kredytu na budowę centrum handlowego; a skoro taki hipermarket podpisuje umowę 3 lata przed innymi najemcami i skoro od niego tak wiele zależy, to ma to odzwierciedlenie w stawkach. Nie wiem, jak teraz, ale dekadę temu taki hipermarket mógł mieć czynsz między 4 a 15 dolarów za metr; zależnie od obiektu itd.
Potem są duże sklepy, gdzie stawki te kilkanaście lat temu zwykle mieściły się między 20 a 50 dolarów.
I wreszcie malinka na torcie, sklepy takie jak jubiler, sklep ze złotymi monetyami itd mogły mieć czynsze w okolicach 70-90 dolarów za metr.
Mowa o centrach handlowych "średniakach". Stawki w Złotych Tarasach są raczej zdecydowanie wyższe; a i nie ma tam normalnego carefoura tylko maluszek. CH "kraj za miastem" na zadupiu małego miasteczka - stawki będą niskie; CH w centrum dużego miasta, przy dworcu kolejowym, albo przy najdogodniejszym wjeździe/wyjeździe z autostrady - wyższe.
@sebie_juki dzięki za szczegóły
@sebie_juki Teraz wystarczy sobie obejrzeć taki sklep, przeliczyć to i owo żeby zrozumieć skalę kosztów i dlaczego za całkiem spore pieniądze nie kupimy tam wcale wysokiej jakości.
Gx
@NatenczasWojski 2 tygodnie mina zaraz... mozna cos naskrobac o tym komisie
Zaloguj się aby komentować