Niestety, z własnego doświadczenia widzę, jak bardzo poprzedni rząd obrzydził ludziom chęć posiadania dzieci:
-
Jestem za bogaty na żłobek/przedszkole publiczne więc, nie mamy szans na nie.
-
Argument powyżej wydaje się błahy? Prywatnych przedszkoli i żłobków też brakuje, ludzie wokół Wrocławia zapisują dzieci zanim się urodzą.
-
Mamy środki na kolejne dzieci ale, zbliżamy się do 40, każdy kolejny rok, większe ryzyko, że coś może być nie tak. Problem z badaniami prenatalnymi, czy sugerowanie odpowiedzialności karnej za aborcję, na pewno nie jest czymś co działa na korzyść decyzji o staraniu się o kolejne dziecko.
-
Wyłączenie invitro na wiele lat.
-
Preferowanie porodów naturalnych zamiast cesarek, nawet tam, gdzie są ku temu wskazania. Moja córka skończyła z wrodzonym zapaleniem płuc, bo lekarz kazał rodzić naturalnie, potem przyznał, że cesarka to "ekstra" usługa.
-
Wytyczne KNF w zakresie wyliczania zdolności kredytowej, która zabrała ludziom szanse na własne "m". Niestety dzieci nie da się wychowywać na stancji.
-
Pompowanie inflacji + stopy procentowe, nasz kredyt wzrósł dwukrotnie, podwyżka zjada równowartość utrzymania jednego dziecka.
-
Fikcja bezpłatnej opieki zdrowotnej, poza pediatrą/internistą, można zapomnieć o tym, że w przypadku dzieci leczenie u specjaliaty jest bezpłatne, każda wizyta 200 - 300 pln, zabiegi między 5000 - 10000.
Chcieliśmy mieć więcej dzieci, jesteśmy świadomymi, ustatkowanymi ludźmi ale niestety zbyt wiele kazało nam poprzestać na jednym dziecku, a i tak nie mając pomocy od bogatych rodziców, czy do opieki przez nich jako dziadków, logistycznie dzieci to jest bardzo "trudny biznes" w dzisiejszych czasach.