Państwo zarobi miliardy na podwyżce płacy minimalnej. Tak się łata budżet

Państwo zarobi miliardy na podwyżce płacy minimalnej. Tak się łata budżet

Businessinsider
Jeśli teraz podniesiemy płacę do 4 tys. 300 zł urzędowego brutto, to koszt pracodawcy wynosić będzie 5 tys. 180 zł 64 gr, a netto pracownik dostanie 3 tys. 261 zł 53 gr. Różnica między płacą netto a kosztem pracodawcy (ZUS i PIT) rośnie do 1 tys. 919 zł 11 gr
#polska #polityka #bekazpisu #pieniadze #ekonomia #podatki

Komentarze (12)

Emantes

Trzeba płacić 2 tysiące characzu żeby móc "legalnie" pracować. To się robi chore. Dojebią mały biznes całkowicie.

AmbrozyKalarepa

@Emantes Bo to sługusy Davos. Kolejne wcielenie rockefellerystów.

tatarysh

@Emantes a co to interesuje morawieckiego, on dla małego biznesu nie pracuje

tomasz.mintorski

Oznaczałoby to wzrost o aż 24,6 proc. rok do roku. To dwukrotnie powyżej prognozowanej inflacji na rok bieżący


No przecież bynajmniej bombelką pośrednio dajo!

Matteo

@tomasz.mintorski przynajmniej*

ferculorum

@Matteo Nowy w Internecie?

tomasz.mintorski

@Matteo Ale że "bombelką" nie skorygowałeś?!

Matteo

@tomasz.mintorski skończyłem czytać na bynajmniej xD

PornoKing

Brawo, zróbcie paliwo za 20 zł/L to jeszcze więcej zostanie na podwyżki dla pracowników.

Kolanin

To jest zrobione po to żeby zmniejszyć koszt wypłacanych emerytur. W przyszłym roku mają je zwaloryzować o 12 % a płacę minimalną prawie o 2 x tyle. Korzystaja z tego że emeryci nie znają się na ekonomii i jak dostaną jeszcze ekstra 1000 zł w ramach 13 czy 14 to będą jeszcze z radości klaskacz uszami. Plus rząd dba o to aby inflacja za mocno nie spadła bo sam jest jej największym beneficjentem

kodyak

@Kolanin byc może masz rację ale akurat inflacji to oni beneficjentem nie są. Ona powoduje że musza się zapożyczać dużo drożej. A wysoka inflacja to też spadki produkcji i kryzys.


Wygląda że faktycznie realizują program Kaczyńskiego za cenę gospodarki

kaszalot

Mój kumpel ze szkoły średniej, kilka lat temu wszedł na rynek pracy, pracuje w Polsce B, albo nawet C (nie występuje tam zjawisko rynku pracownika), zrobił studia i wrócił w rodzinne strony, pracuje na stanowisku konstruktora maszyn wojskowych, praca wymaga rzecz jasna skończenia kierunkowych studiów w zakresie budowy maszyn, do tego co jakiś czas robi jakieś kursy, szkolenia. Od jakiegoś czasu ma też swój zespół. Jak zaczynał zarabiał niewiele ponad minimalną i co prawda co roku dostaje te ~10% podwyżki, ale co z tego skoro pensja minimalna goni go szybciej niż te podwyżki które dostaje, finalnie, o ile nic się nie zmieni, a się na to nie zanosi, od następnego roku będzie zarabiał tyle ile zarabiają najgorzej opłacani pracownicy w jego firmie, czyli minimalną. Odkąd zaczął tam pracować, z ~20% do ~45% wzrosła ilość osób pobierających pensję minimalną a to jeszcze nie uwzględnia tej nowej podwyżki od następnego roku, gdzie mówił że o ile nic się nie zmieni ten współczynnik dobije do 55-65%. Nawet jakieś Mietki które mają dziesiątki lat doświadczenia, na produkcji co prawda, ale to nie jest taka produkcja że stoi się na taśmie i nakleja nalepki na pudełka, tylko to są ślusarze, spawacze, operatorzy maszyn kuźniczych itp. już zarabiają minimalną. I jak tacy ludzie mają się starać, skoro tak to wygląda. Wszyscy równo i wszyscy gówno.


Młodzi raczej tam miejsca na dłuższy czas nie zagrzewają, mój kolega z młodego pokolenia jest tam najdłużej, młodzi popracują max kilka lat i wyjeżdżają na zachód europy, głównie Niemcy i wspierają tamtejszy przemysł maszynowy. Powiedział swoim rodzicom (jak wspomniałem, Polska B, albo nawet C, czyli wyborcom jedynie słusznej partii) że zabiera żonę, wnuki i wyjeżdża. I tu uwaga, mamy wspólnego znajomego ze szkoły, który zaraz po technikum wyjechał do Australii i tam również pracuje w hutnictwie przy budowie maszyn i mój kumpel, bardzo już poważnie planuje do niego wyjechać. Wyobraźcie sobie zonk jego rodziców, ale jak to masz 2x500 na wnuki od nowego roku 2x800 i chcesz wyjeżdżać? Mieli syna i wnuki za płotem, a teraz będą te wnuki oglądać raz na kilka lat przy dobrych wiatrach. Mi to trochę serce się kraje, bo sam mam dzieci i nie chciałbym żeby dziadków pamiętały tylko ze zdjęć, on też długo ze swoją decyzją się wstrzymywał (tak jak mówiłem, z młodych jest tam najdłużej), ale jakie ten człowiek ma wyjście? Nawet jak pis zostanie odsunięty od władzy to ile lat zajmie odbudowa gospodarki rynkowej, tak żeby mógł godnie żyć w tym kraju, dojść kiedykolwiek do poziomu klasy średniej, 10 lat, 15? A nawet jak ta władza się zmieni to wcale nie zanosi się na to że ludzie którzy po nich przyjdą odwrócą swoją politykę gospodarczą o 180 stopni, bo na razie to wszyscy przekrzykują się w pomysłach komu dać więcej kiełbasy.

Zaloguj się aby komentować