Przez ostatnie pół roku większą część czasu spędziłem pomieszkując w Brukseli. To oczywiście moja subiektywna opinia, ale mam wrażenie, że faktycznie jest istnieje zjawisko całkiem sporej migracji ludzi LGBT ze wschodu na zachód. Przez te pół roku w Brukseli poznałem osobiście więcej gejów niż przez resztę życia w Polsce. Wszyscy to Polacy plus jeden Rosjanin.
Zaznaczę przy tym, że pochodzę z Warszawy, czyli zakładam, że najbardziej przyjaznego LGBT miasta w Polsce.
Czemu to dowodzi? Pewnie niczemu. Ale myślę że ludzie którzy uważają że geje i lesbijki nie istnieją, albo stanowią skrajny margines, twierdzą tak tylko dlatego, że patrzą przez pryzmat swojej społecznej bańki.
#lgbt #przemyslenia #dyskusje
I jeszcze ciekawostka na koniec: w ostatni piątek wylądowałem przypadkiem w klubie LGBT xD
Mieliśmy z różową dołączyć do jej znajomych, a oni weszli tam wcześniej, myśląc że to zwykły cocktail bar. Dopiero potem, jak impreza zaczęła się rozkręcać, okazało się, że to klub LGBT. Żeby było śmieszniej, wszyscy nasi znajomi, którzy tam byli (włącznie z nami) są hetero.
Na początku trochę poprzewracałem oczami, szczególnie kiedy dziewczyna na bramce robiła każdemu przed wejściem wykład co to za miejsce i upominała żeby pytać ludzi o zaimki (sic! XDD) (jak znajomi tam wchodzili to jeszcze nie było bramki). Jednak potem (z każdym kolejnym szotem xD) podobało mi się tam coraz bardziej.
Ogólnie ja NIENAWIDZĘ klubów. Nie lubię takiego hałasu, taniec nie sprawia mi absolutnie żadnej przyjemności, generalnie nie moja bajka.
A tam - bawiłem się wyśmienicie. Jako że klub jest nastawiony na bycie totalnym safe space to nikogo nie obchodzi co robisz, ani jak wyglądasz. Chcesz tańczyć? Tańcz. Nie chcesz? Nie tańcz. Chcesz nafurany jak kosmonauta odpierdalać na stole gorączkę sobotniej nocy? Proszę bardzo. Do tego dochodzi absolutny brak napalonych gości, przystawiających się do każdej laski, bądź szukających zaczepki. Każdy robi to na co ma ochotę, nikomu przy tym nie przeszkadzając w zabawie.
Bardzo mi się podobała ta atmosfera ogólnego nie oceniania.