Malvs otwiera się zapachem jabłka. Nie jest to jednak typowe perfumiarskie ujęcie tego owocu w postaci zielonej, bardzo świeżej, ale też przez to syntetycznej. Tu jabłko jest czerwone, dojrzałe i słodkie. Zostało ono podane na bazie drzewno-ambrowej, grzecznej, uczesanej, ale na szczęście nie przesłodzonej. W dalszym etapie pojawia się jeszcze wanilia w swojej naturalnej pylistej postaci, co nadaje tym perfumom pudrowości ocierającej się o elegancki vintage oriental a'la HdP Ambre 114. Natomiast wbrew wszelkim recenzjom, które można przeczytać w internecie kadzidła jest jak na lekarstwo. Co prawda jest to kadzidło prawilnie kościelne, chłodno-metaliczne, ale jest go dosłownie szczypta, w dodatku gładko zblendowana w bazie i choć dodaje głębi, to nie wybija się jakoś znacząco, więc żadnego kardynała, ani nawet wikarego nie czuję.
Malvs to perfumy komfortowe, ciepłe, drzewno-ambrowe i całkowicie uniseksowe. W żadnym wypadku nie jest to ulepna papka, ale też nie są jakoś wyraźnie niszowe. Mogą się podobać i prawdopodobnie fajnie się sprawdzą w chłodniejszą porę roku w roli milusiego otulacza. Szczerze mówiąc, to osobiście jestem z tego powodu rozczarowany, bo raz, że nazwa jest złowieszcza (‘malus’ to z łaciny ‘zły’), z dwa to naczytałem się recenzji o rzekomym mrocznym charakterze, dominującym kadzidle, więc spodziewałem się czegoś mocnego i bezkompromisowego, co można by postawić na półce obok DEV 2, a dostałem przyjemniaczka-przytulaska.
Ponadto po kolejnym już teście jednego z bardzo licznych dzieł Chrisa Maurice, a właściwie Christiana Carbonnela, dochodzę do wniosku, że mogę go już włożyć do koszyka, w którym jest już kilka nosów znanych i powszechnie lubianych m.in. Alberto Morillas. Zaraz pukniecie się w czoło, ale ja ten koszyk zamykam i opatruję karteczką podpisaną ‘unikać’, gdyż mimo niewątpliwie bogatego portfolio i wielkiej popularności twórczość obu panów nie dogaduje się z moim nosem.
#perfumy #perfumyniszowe #recenzjeperfum #smrodysaradonina
"malum" to po łacinie też jabłko ^^"
@Villdeo o, faktycznie!
Ledwo dzień się zaczął, a już się czegoś nauczyłem.
@saradonin na marginesie, to Christian Carbonnel a.k.a. Chris Maurice jest płodny niczym chemiczny Piotruś i obawiam się, że- od pewnego już czasu- podąża w tym samym kierunku. Ratuje go jedynie jakość części składników, które firma Carbonnel sama wytwarza.
@kris1111 nie dziwi mnie to specjalnie, bo prawdopodobnie jak wielu znanych perfumiarzy, ma od tego cały zespół "czeladników", którzy odwalają większość roboty, a sam tylko zatwierdza lub nie. Nawet Ellena, którego bardzo lubię tak pracuje, i też trochę skręca w dziwnym kierunku, bo mimo notorycznego nadużywania ISO znany jest z raczej naturalnego brzmienia, a w ostatnich tworach zaczyna sięgać po ambroksan.
@saradonin jak twierdzą niektórzy, Carbonnel dodatkowo, o czym już tutaj wspominałem, ponoć zatrudnił też komputery z odpowiednim oprogramowaniem. No, sztuka pełnom gembom
@kris1111 oj, czepiasz się, przecież AI tworzy znakomite zapachy (pic rel) XD
@kris1111 pewnie większość "nosów" już tak robi, plus taki że przynajmniej ich składniki nie jebią okropną chemią
@kris1111 Roxane
@saradonin ja już dawno zrozumiałem, że od Carbonella nic nie złapie ciekawego i zazwyczaj unikam testów jego rzeczy. Wyjątkiem jest tu duży Hype, jak w przypadku alexandria 2, ale wtedy też się rozczarowałem.
Fajna recenzja, dobrze się czyta takie wpisy i mimo że kadzidła nie znoszę w perfumach to fajnie trochę zrozumieć odczucia osoby która lubi te nutę.
@saradonin "Co prawda jest to kadzidło prawilnie kościelne, chłodno-metaliczne, ale jest go dosłownie szczypta, w dodatku gładko zblendowana w bazie i choć dodaje głębi, to nie wybija się jakoś znacząco, więc żadnego kardynała, ani nawet wikarego nie czuję."
Uratowałeś mnie przed blindem. Był na mojej liście do zwąchania.
BTW, fajnie napisane! Czekam na kolejne recenzje.
Zaloguj się aby komentować