Najpierw są mury. Jest w nich nadal zimno, a na głowę pada deszcz, ale jak schowasz się do pomieszczenia bez okien to jest tam cieplej, bo jesteś już osłonięty od wiatru i daje ci prywatność, odsłaniając cię od drogi. To jest taki przedsmak ciepła, jakie daje twój dom.
Potem dach. Dach to kolosalny etap. Dach to coś, co odróżnia schronienia ludzi od zwierząt. Zadaszenie to coś, czego szukają zwierzęta, usiłując schronić się przed deszczem. Ptaki, koty sąsiadów. Oto twój dom jest już takim schronieniem. Od pustego miejsca na działce gdzie pada i wieje jak wszędzie naokoło, masz już prawdziwe schronienie. Możesz stać, słuchając deszczu bębniącego po dachu, z tą miłą świadomością, że na ciebie nie spadnie ani kropelka. Możesz już pod tym dachem przechować coś, co trzeba chronić przed opadami. Jeszcze hula wiatr. Ale to nic.
Potem okna. Okna mój mąż najpierw zrobił z grubej zbrojonej folii, przymocowanej drewnianymi listwami do ościeży. Wstawił prowizoryczne drzwi z OSB. W środku przestał hulać wiatr i choć nadal jeszcze było zimno, najwyżej kilka stopni, tak jak na dworze, wejście do domu było już odczuwalną przyjemnością. A jak jeszcze wstawił tani tymczasowy piecyk koza! Można było rozsiąść się na styropianie z kubkiem herbatki.
Lubię teraz bardzo zasypiać w nocy, jak pada deszcz, jak wieje - im gorsza pogoda na zewnątrz, tym czuję się bardziej przytulnie w naszej kryjówce.
#budowadomu