A Wy hultaje jak zwaliście tę dziecięcą i niewinną, ale jednak kradzież?
via: facebook.com/swietlanmaps #regionalizmy
#ciekawostki #mapporn #mapy #polska #semantyka #jezykoznawstwo #zuchpostuje
Złodziejka, a mały złodziej to u nas szabrownik 😊 słodkie prawda😆
Z tym, że pachta to u nas typowo kontekst podkradania owoców.
**Szaber **można też powiedzieć na każdą inną kradzież.
@zuchtomek u mnie (Pomorskie) mówiło się juma
@evilonep @Romanson ale „juma” to też generalnie szersze pojęcie? W sensie - każde złodziejstwo?
Bo u nas pachta była zarezerwowana typowo dla podkradania owoców, a oszabrować można również np. garaż sąsiada ;p
@zuchtomek tak, my mówiliśmy np. "zajumałem cukierka" analogicznie "idziemy jumać winogrona", "idziemy na jume"
@SuperSzturmowiec ekskluzywnie 🦹♂️
Chodzenie było "na szaber", natomiast czynność to "juma".
Edytka
@zuchtomek ogólnie "zajmumać" znaczyło "ukraść". Żeby być precyzyjnym, w tym konkretnym kontekście mogłeś użyć "iść na działki".
Myśmy chodzili na haby.Oznaczalo to kradzież z działek, nic innego.
Szaber…ale jakoś nigdy nie wdrożony.
No ja na pachte i zgadza się w zielonym mieszkałem
@zuchtomek warszawa, słyszałem określenia "szaber" i "zajumać", ale nigdy w tym znaczeniu "dzierżawa" xd
Szaber i granda
A my chodziliśmy na rabówę, nieujęte w zestawieniu
@zuchtomek brakuje tego co się u mnie mówiło - pójść "na pyca" lub "na kroca"
@zuchtomek na szaber, jumę, złodziejkę :)
Szaber to na owoce, juma czy złodziejka to typowa kradzież
Szaber, zajumać
@zuchtomek na dziorgę
@zuchtomek Ha, nie wiedziałem że to aż takie lokalne, bo u nas na podkarpackim zadupiu się rzeczywiście chodziło na opędy.
Ale o szabrach też słyszałem.
@hellgihad Też nie wiedziałem ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
Chciałem tylko sprawdzić 'pachtę' bo myślałem, że wszyscy tak mówią, a tu zdziwko ile w ogóle różnych regionalizmów na ten proceder istnieje.
@zuchtomek
Jestem z zachodniopomorskiego, ale w moich okolicach słyszałem tylko określenie „szaber” albo „juma”.
W Wlkp chodziło się również "na skibe"
Juma, Wrocław
Zawsze mi się wydawało że juma to gwara nas warszawioków a tu proszę, ścian zachodnia.
@SpokoZiomek u mnie bardzo rzadko spotykane, praktycznie wcale, kilka razy mi się to obiło może o uszy w latach '90 w kontekście 'zajumanego samochodu' - w sensie, że kradziony z Niemiec ktoś kupił (niekoniecznie sam ukradł) - więc ściana zachodnia mi tu pasuje
A samo słowo, z ciekawości definicja według wiki to przede wszystkim 'kradzież z przemytem'
:
"Juma – określenie i zjawisko wieloznaczne:
-
przestępstwo polegające na dokonywaniu kradzieży związanej z przemytem, wykonywanej za zachodnią granicą Polski w okresie PRL;
-
przedmiot pochodzący z kradzieży;
Słowo to wywodzi się z rejonów nadgranicznych. Określało rodzaj przestępstwa polegający na kradzieży towarów w zachodnich wtedy sklepach, głównie w niemieckich. W trakcie ewolucji było używane również do określania kradzieży luksusowych aut na terytorium Niemiec i przetransportowaniu ich do Polski. W każdym z przypadków element kradzieży poza terytorium Polski był najbardziej istotny i nadawał znaczenia temu słowu, odróżniając go od standardowej kradzieży. Zwany był wtórnym, słowiańskim, sprawiedliwym podziałem dóbr osobistych.
Przypuszcza się, że samo słowo juma pochodzi od określenia pociągu PKP, którym wyjeżdżano z Zielonej Góry do Berlina, który odjeżdżał o 15:10, co kojarzone było z westernem 15:10 do Yumy."
No za bardzo od moich wyobrażeń to nie odbiega, wręcz potwierdza
Ja pochodzę ze wsi z pod Kalisza i u nas lokalnie na praktykę podkradania owoców bądź warzyw z cudzego pola mówiło się "harenda". W sumie poza moim regionem słowo chyba w ogóle nie używane. Jeno dwóch starszych poznaniaków kiedyś spotkałem którzy też w ten sposób opisywali tę praktykę.
Zaloguj się aby komentować