Ciesz się, kochana młodzieży, żeś nie musiała jeździć takim gównem.
https://www.youtube.com/watch?v=ggAmpnNpfFI
#samochody #motoryzacja #nostalgia #prl
Ale do tłuczenia się po polu z ziomkami to był super sprzęt xD
Pamiętam jak kiedyś podczas takiego świrowania wypadła na mnie szyba, boczna z tyłu xD
Tego samego dnia się też wyjebalismy na bok xD
Jak zapala maluch?
-
nieeeee, nieeeeeee, nieeeeee, nieeeeeeee
-
taaaaakkk, tak tak tak
Uff, do ostatniego zdania obawiałem się, że to będzie wysryw wychwalający tego zasranego parcha. Ha tfu na niego
@Aksal89 Uczyłem się na kaszlu jeździć i zdawałem prawko. Mój wujek, który był kierowcą zawodowym, powiedział mi wtedy, że jak poprowadzę to gówno, to poprowadzę już wszystko. Miał rację.
Ani miejsca, ani mocy, ani świateł, ani bagażnika, ani bezpieczeństwa, ani hamowania, no kurwa absolutnie niczego to ścierwo nie miało. Nawet synchronizowanej jedynki.
@xniorvox kolega ze szkoły średniej zakupił, za namową rodziny, z ostaniej produkcji. zamiast kupić np. nowego lanosa...w podobnej cenie...
niestety straciłem kontakt, ale możę opierdolił go za trzy tysiące w wersji kolekcjonerskiej...
@slynny_skorpion maluch pod koniec produkcji kosztował około 12 kafli, w tym samym czasie podstawowy Lanos niecałe 30.
Obowiązkowe kamyczki w kielichu sprężyny silnika - check.
I jeszcze psika tym szprajem w stronę filtra zamiast w stronę gaźnika, profeska xD
@Glonojad XDD
@xniorvox jedną z rozpatrywanych przez ówczesnych włodarzy był 2CV. Nie narzekaj
@macgajster Tak naprawdę to oni szukali auta które dzisiaj byśmy określili jako segment B, ale pod warunkiem że będzie można je eksportować za dewizy, które były niezbędne socjalistycznej gospodarce. Tylko to by oznaczało, że by konkurował na zachodnich rynkach z oryginałem. Żaden z producentów nie chciał się na to zgodzić, oprócz Fiata. Dlatego Polacy zostali uszczęśliwieni tym parchem, który miał odtąd robić za popularne auto dla rodziny.
@xniorvox zabrakło w moim komentarzu słowa "alternatyw", ale wyłapałeś o co chodzi.
Popatrz z perspektywy ówcześnie dostępnych pojazdów w "naszym" kraju skomunizowanym. Nysa - wielka, silnik archaiczny. Syrena - rozmiarowo spoko, ale zacofana technologicznie. Warszawa - wielka i niedostępna, także zacofana. 125p - odpowiedni, ale nie dla Kowalskiego-Kowalskie
go (ten kto zakombinował, zasłużył, wygrał, ten miał).
126p to tak naprawdę inna buda Fiata 500, rozwiązania wtedy 20-letniego, podobnie do 125p. Tylko czy ludzie byli wtedy gotowi na świeżą technologię prosto z deski kreślarskiej? Naprawiali czym się dało, często nie wiedząc jak naprawiać (stąd książki "Sam naprawiam" itd.). Poza tym kontrola jakości leżała. Niewydolna i nieudolna gospodarka centralnie planowana robiła z wielkim marginesem błędu i zatrudniała ludzi z przymusu. To nie było tak, że 126p psuł się, bo był wadliwie zaprojektowany. Psuł się, bo przyłożyło się do tego wiele rąk i głów.
Sam jeździłem przez 8 lat jako jedyny samochód. Nie było sytuacji żeby coś się rozleciało i musiałbym stanąć poza dwiema, gdzie ze świadomością tego zaniedbałem serwis (raz miałem śrubkę przepustnicy w cylindrze, raz nie dokręciłem głowicy). Teraz jeżdżę nim na wakacje po 800 km w jedną stronę i... robię normalny serwis kiedy coś po prostu wzywa. Jak w zwykłym samochodzie.
Popatrz z perspektywy ówcześnie dostępnych pojazdów w "naszym" kraju skomunizowanym
@macgajster Alez patrzę. I widzę, że rzeczywiście potrzebny był tani samochód segmentu B, czyli powiedzmy wielkości syrenki, a nie A minus. Na zachodzie tanie samochody takiego typu były, dlatego kaszel miał rację bytu jako miejskie toczydełko. U nas nie. A już zwłaszcza w latach 90. Gdy w końcu ludzie podnieśli się z komunistycznej biedy, to z ulgą i pogardą porzucili te kaszlące śmiecie.
Z innych opcji podobno rozważany był garbus i jego następca. Czyli golf. To by był najlepszy samochód w bloku wschodnim, ale Niemcy nie zgodzili się na eksport na zachodnie rynki ani na spłatę licencji "w naturze", ideologia też nie pomogła, więc pomysł upadł.
Tylko czy ludzie byli wtedy gotowi na świeżą technologię prosto z deski kreślarskiej? Naprawiali czym się dało, często nie wiedząc jak naprawiać
Zaraz tam "świeżą". Fiat 124 który dał początek ładzie był bardziej zaawansowany techniczne od kaszla i kredensa, podobnie jak Fiat 128, którego klepali w Jugosławii jako Zastavę. Były przecież i u nas na ulicach zachodnie wozy i jakoś jeździły i były naprawiane, a nie stały za szkłem w muzeum jako dziwo z kosmosu. Więc nie róbmy z Polaków jakichś debili.
Teraz jeżdżę nim na wakacje po 800 km w jedną stronę i... robię normalny serwis kiedy coś po prostu wzywa. Jak w zwykłym samochodzie.
Chciałeś powiedzieć: jak w prawdziwym samochodzie?
Gorszy od kaszla był tylko trabant. Chociaż i on miał swoje zalety – więcej miejsca w środku i w bagażniku. Ale skoro takie masz upodobania, to proszę bardzo, nie mam nic przeciwko i oby dobrze Ci służył
Miałem, stawiałem w zakręcie na 2 kołach. Żadnego auta tak nie czułem jak „bolida”… myślę, że się rozpędziłeś z tym „ciesz się młodzieży” …¯\_(ツ)_/¯
@AndrzejZupa A Ty byś się cieszył, jakbyś musiał?
Zaloguj się aby komentować