Miałem ostatnio w jednej firmie ciekawą rozmowę. Człowiek, którego nigdy bym o takie rozkminki nie podejrzewał, podsunął hipotetyczną koncepcję dość łatwego przekrętu na jakieś 50 mln pln z bardzo niskim ryzykiem wykrycia. "Na łba" wyszłoby koło 20, może 30 mln, bo trzebaby kilka osób z zewnątrz "zaangażować". Minus taki, że najprawdopodobniej trzebaby było po fakcie na stałe wyjechać z Polski, tak na wszelki wypadek.
Żeby nie było, że coś planujemy, to wyszło to przy okazji omawiania zabezpieczeń przed fraudami i nie na poziomie menedżerskim, politycznym, etc., tylko zwykłego szeregowego pracownika, oczywiście takiego bardziej kumatego, zorientowanego w procedurach danej firmy, dostępem do systemów, etc.
I tak sobie myślę, co ludzie by w takiej sytuacji zrobili?
#hydepark #pierwszymiliontrzebaukrasc