Powitać, hello there, dobry wieczór!
Przybywam z prośbą o poradę od mądrzejszych, bo jam w kwestiach budowlanych jestem nieopierzonym newbie.
Z różową właśnie finalizujemy zakup połówki bliźniaka. Fajna chata, po remoncie (potwierdzone info, gość odziedziczył większą chatę i w tej postanowił dokończyć remont i sprzedać, więc raczej bez niespodzianek).
Mamy 2 piece gazowe dwufunkcyjne z otwartą komorą spalania (jeden parter, drugi piętro - pokłosie podziału na dwa mieszkania X lat temu). Wiekowe i dawno nie chodziły, toteż przyjechał majster, posprawdzał poczyścił, pompkę rozmontował i zmontował i ruszyły.
Niestety na sam koniec stwierdził że w jednym to na jego oko to się spaliny cofają i go się nie powinno włączać. Sprawdził to przykładając rękę przy piecu i twierdząc że wilgoć czuć.
Cholera, ja tam nic nie czułem ale cóż, jestem newbie.
Jak pojechał odpaliłem jeszcze ten piec i poszedłem na dach - dym z komina niby normalnie leci. Fotka z lampą, komin wygląda na drożny. Nic innego pod ręką nie miałem to i od góry i od strony pieca wpuściłem żmijkę i nic nie zastałem blokującego drogę.
Czujnik czadu&dymu dziś zamontowany, pokazuje same zera.
Tak więc moje pytanie, poleci ktoś czym to można sprawdzić? Czy od razu dzwonić po kominiarza?
tl;dr
Gość od pieca gazowego twierdzi że w kominie ciągu nie ma, ja myślę że jest. Komin czysty i leci dym, jak to sprawdzić?
Za wszystkie sugestie dozgonne dzięki i Chwała Wam!