Kolejny odcinek z testowania perfumek, aby urozmaicić nieco niedzielne popołudnie.

D.S. & Durga / Grapefruit Generation
Cytrusowy świeżak jakich wiele w mainstreamie i tańszej niszy. Wcale nie powalający naturalnością, ani szczególnie grejpfrutowy, bo czuć vibe cytrynowego płynu do naczyń. Od biedy można się psiknąć latem albo na siłkę, ale można znaleźć lepsze i tańsze pachnidła na takie okazje. Słabo.

D.S. & Durga / St. Vetyver
Większość znanych mi wetyweriowych perfum pachnie zimną zielenią w odcieniach albo trawiastym, albo ziemistym. Tym bardziej miło zaskoczyła mnie interpretacja autorstwa Davida Setha Moltza. Już w otwarciu zielona, trochę guerlainowska wetyweria miesza się z zapachem brązowego cukru trzcinowego tworząc efekt raczej miły i ciepły niż poważną, dystansującą zieleń. W ogóle nie kojarzy mi się z mokrą trawą, a przybiera postać podobną jak Le Couvent Vetiver, przypominającą mi orzechy włoskie, tylko tym razem w słodkawym, przez co lekko deserowym wydaniu. W tle pojawia się też akord rumowy, ale nie mocno alkoholowy, a w formie mocno rozwodnionej, jakby mohito pozbawione mięty. Znakomite, bardzo komfortowe pachnidło i jedna z bardziej oryginalnych interpretacji wetywerii jaką miałem okazję wąchać. Jeśli miałbym do czegoś porównać, to najbliżej byłby zapomniany Guerlain Homme L'Eau Boisee. Należy podkreślić, że nie jest to żaden dziwoląg, St. Vetyver jest bardzo noszalny i raczej uniwersalny. Podoba mi się, nawet bardzo i polowałbym na flakon gdyby nie to, że mimo dobrej trwałości wydał mi się bardzo delikatny.

Tom Ford / Black Lacquer
W zasadzie wszystko się zgadza, miał być lakier, jest lakier, tylko nie do drewna, a do paznokci w towarzystwie toksycznego dymu z palonego plastiku. Po kilkunastu minutach zostaje w zasadzie sam topiony/palony plastik. Dawno nie wąchałem nic tak chujowego.

Wolf Brothers / Wolf
Nie wiem dlaczego spodziewałem się czegoś mocno niszowego. Tymczasem wilk okazał się przyjemniaczkiem. Otwarcie bardzo pieprzne, świętujące, ocieplone nieco szczyptą kardamonu. Po chwili jasnym się staje, że dominantą będą jednak akordy leśne, mamy zatem sosnowe igły, żywice oblepiające pnie drzew, akordy drewniane, tartaczne i przestrzenną, molekularną wetywerie zaserwowaną w sposób zbliżony jak w Biosie Imperialnym. Aby leśny obrazek był kompletny, to baza jeszcze pachnie mchem dębowym. No i sam nie wiem, bo z jednej strony podoba mi się kompozycja, z drugiej drażni ten boisikowy motyw.

Ilustracja z oficjalnej strony Wolf Brothers
#perfumy #recenzjeperfum #smrodysaradonina
3d21b4d1-7590-40b3-8863-1d6ca853b94c
7

Komentarze (7)

Te Wolfy to chyba polskie pachnidła? Swojego czasu bylem ztargetowany ich reklamami.

@Earl_Grey_Blue tak, polskie. Trochę mnie ciekawiło na ile będzie 'dziko' no i nie do końca, bo wyszło dość grzecznie.

@saradonin_redux No właśnie tak przeczuwałem, że może być trochę kiszka. Szkoda.

@Earl_Grey_Blue źle nie jest, wyczuwam jednak kompromis pomiędzy niszą koncepcyjną, a gustem masowym.

@Earl_Grey_Blue @saradonin_redux co do Wolf Brother to testowałem wszystkie te ich zwierzęce tylko z nazwy perfumy,oczywiście te pierwsze bo teraz coś doszło, i fakt brakuje tam pierdykniecia cywetem czy kastoreum które podkreśliło by obcowanie że zwierzem ,ale jak na polska markę to z tego co pamietam to nie było tragedii,tak jak pisał kolega saradonin to taki konsensus między nisza a mainstreamem.Mieli ciekawy kierunek ale jest tam dużo niewykorzystanego potencjału.

@saradonin_redux Ford w formie, największy chemol jaki czułem od dawna

@Qtafonix i też już zdążyłem komuś oddać xd

'marka premium'

Zaloguj się aby komentować