Kiedyś obiecałem zrobić recenzję Ajmal Amir One, ale trochę to zaniedbałem przez brak weny, a później to trochę też zapomniałem, ale z tyłu głowy cały czas miałem że obiecałem @kris1111 recenzję tego gagatka, bo to częściowo za jego namową nabyłem tego perfuma. Jako że to było trzy miesiące temu także nastał już czas na napisanie tej recenzji.
Słowem wprowadzenia to prezentacja tego dzieła, czyli pudełko i flakon jest naprawdę na wysokim poziomie, sam kartonik ma magnetyczną klapkę z przodu a flakon przysłonięty jest dwoma kawałkami materiału. Flakon ciężko zrobiony z grubego szkła, korek podobnie jak i flakon ma swoją wagę i jest naprawdę ślicznie zrobiony, daje vibe takiego arabskiego turbanu na naszym flakonie.
Pytanie było następujące 'czy mocno wali oborą i czy zwykły chłopak ze wsi nie zostanie tym zmieciony?'.
Już odpawiadam, tak ale też i nie. Mnie nie zmiotło, może i czuć to na początku ale potem to przechodzi dość szybko bardziej w drugi plan, cały czas dając o sobie znać. I muszę przyznać że przez złożoność zapachu urzekł mnie ten Amir. Tej obory/zwierzaka jest tu znacznie mniej niż w drugim gagatku Amira (czyt. Amir Two), bo ten to akurat i mnie zmiótł, nie pododałem wyższej perfumerii i musiałem oddać to starcie.
Zapach po otwarciu gdzie tej obornika jest znacznie najwiecej szybko się uspokaja i mocno przytłumiony nowoczesny fougere wychodzi bardziej naprzód kompozycji, nie ukrywa całkowicie tego obornika, istnieje obok niego jako wspólny twór, nie dominując go. Nie wiem co w tym perfumach daje ten zapach nowoczesnego fougere ale zakładam że to swoiste połączenie lawendy i szałwi z drzewkiem, gdzie unowocześnione to jest delikatnie bergamotką, jest wyczuwalna ale raczej schowana. Całość oparta na mocno drzewnej bazie która podtrzymuje cały zapach na swoich barkach, co do kwiatów w spisie nut to one dla mnie są bardziej jako miraż gdzie jestem je sobie w stanie tylko wyobrazić spoglądając na nuty, w każdym innym wypadku zbyt mocno zlewają się w całość. Zapach przy noszeniu globalnym na mnie dawał znać o sobie co jakiś czas, a to co dochodziło już w ogóle ze zwierzakiem nie miało nic do czynienia, zakładam że rzeczony zwierzak najbardziej buszuje kiedy go się z bliskości denerwuje.
Co do parametrów, to jest całkiem dobrze, co prawda już jakiś czas temu był faktyczny global tej perfumy, jest naprawdę dobrze, chociaż nie jest to mocno lotny zapach przynajmniej na mojej skórze to siedzi całkiem poprawnie. Raczej spokojnie strzyma standardową dniówkę, czyli te -+ 8h.
Uważam, że to bardzo dobra pozycja, wręcz obowiązkowa jeśli ktoś chce się zapoznać z prawdziwym oudem i zobaczyć w ogóle z czym to się je. Szczególnie, że idzie te perfumy nieraz złapać i w cenie mniejszej niż 5 zł/ml, co jest bardzo dobrą ceną jeśli chodzi o naturalny oud. Zauważyłem też że zależnie od temperatury akurat Amir One potrafi mocno się zmienić, bo kiedy było trochę zimniej to pamietam że lekko oborowy odór był znacznie mniej wyczuwalny.
#perfumy
Nice nice, dzienx
@loopie fajnie, że opisałeś, dzięki!
@loopie oud często ma takie otwarcie które może skojarzyć się z oborką, ale dość szybko tovznika i nadaje balansu kompozycji zostając w tle. Są też rodzaje oudu które nie dają takiego efektu, ale to już nie za 5zł za ml, chociaż za niedużo więcej bo w okolicach 12-13zł da się wyrwać Sapphire Royal Oud Areej Al Ameerat który ma najprawdopodobniej wysokiej klasy olejki aged oud bo jest kremowy, ma sto twarzy drzewa i skóry i ani kropli znanej nam oborki
@Qtafonix @loopie Zauważyłem coś ciekawego u siebie. Przy pierwszej aplikacji Amira Drugiego czułem megaoborę w otwarciu, podobnie przez kilka kolejnych prób, czy to strzał z atomizera, czy maźnięcie skóry rurką. Aż w pewnym momencie obora zniknęła. Od samego otwarcia cudownie pachnie drewnem i obocznościami. Zero krowiego zadka. Nic, null, zero. Natomiast otoczenie dalej czuje zwierzaka i jego pochodne (odchodne?). Podobnie w przypadku jedynki, zwierzęce nuty "zniknęły" i czuje tylko same oudowe wspaniałości. Zatem da się wypracować tolerkę na oud.
BTW. Ciekawe ile wartościowych zapachów puściłem dalej w świat, ponieważ przetestowałem je zbyt pobieżnie i nie dałem sobie szansy na ich lepsze poznanie.
@fryco Ale coś w tym jest, bo faktycznie przedtem jak więcej amira one psikałem do testów to to wrażenie było słabsze z każdą aplikacją, tak jakby nos się do tego przyzwyczajał po prostu i reszta zapachów była bardziej wyczuwalna, w tym właśnie ta głęboka oudowa drzewność
z tym PS to akurat sam na pewno wiele takich miałem gdzie po prostu testowałem zapachy czy to w niesprzyjającej aurze czy po prostu zbyt zniesmaczyłem się początkowym stadium zapachu
@fryco kurde i ja to zauważyłem. Psiknąłem na kumplu UAE Oud od Taif Al Emarat i nie poczułem ani grama oudu, nic, zero obory, a pierwsze szoty były grube, Kris i Pedro_Migo mi świadkiem
Zaloguj się aby komentować