Kiedy byłem w podstawówce, powszechne było mówienie "moja stara", "mój stary", "moi starzy" o swoich rodzicach.
Byłem małym bajtlem, który dopiero próbował zrozumieć rzeczywistość.

I tego akurat zrozumieć nie mogłem. Kochałem moją mamę, troszczyła się o mnie. Na dzień mamy robiłem dla niej laurki.
Ona zimą robiła dla mnie gorące kakao kiedy zmarzłem, robiła też takie kolorowe kanapeczki. Tato ciężko pracował, był i jest dla mnie wzorem odpowiedzialności i klasy. Mimo, że w domu się nie przelewało i mieszkaliśmy skromnie, to było bogactwo, którego bym na nic nie zamienił.

Jak mógłbym na podwórku mówić o Mamie "moja stara" i później spojrzeć jej w oczy?

Teraz przenoszę się do teraźniejszości.
Ogromnie kocham moje dzieci. Kiedy rodzi Ci się dziecko i widzisz je pierwszy raz, masz wrażenie, że znacie się od dawna. To Twój najlepszy przyjaciel. Do tego jest zupełnie niewinne i zdane na Ciebie. Z czasem staje się trochę niesforne, ale już razem żartujecie, bawicie się w zapasy, budowanie bazy, odkrywanie świata. Niesamowita przygoda, trwale zmienia człowieka.

I chodzę po necie, forach dla ojców, i widzę "kaszojad" albo co gorsza "gówniak". I nie pojmuję.

Mało, że nie licuje mi to z godnością tego małego człowieka, to jeszcze są to określenia, których używają ci, którzy gardzą rodzicielstwem. Uważają dzieci za gorsze wersje psieci, utrudnienie w zabawowym życiu piotrusia pana.
Każdy niech żyje jak chce, ale szacunek do własnych dzieci to absolutny grunt do tego, żeby poradziły sobie w dorosłym życiu.

I najgorszą robotę dla demografii robią paradoksalnie rodzice. Młodzi rodzice. W pracy tysiące razy słyszałem te egzaltacje i biadolenie, że dziecko trzeba odebrać, że znowu chore, że spać nie daje, itd. NIGDY nie słyszałem w pracy od młodego ojca zachwytu na tym, że ojcostwo to piękno warte trudu. Matki gadają dużo, więc może i coś pozytywnego. Wstawiają też obsesyjnie zdjęcia na FB, bo w jakiś sposób je to dowartościowuje. Ale ojcowie robią spory dysbalans w tym, jak pokazują ojcostwo.
Ojcostwo to genialna przygoda, będę o tym mówił. I zachęcam, warto.

#rodzicielstwo #dzieci #ojcostwo #rodzina #spoleczenstwo #relacjerodzinne
koszotorobur

@jestemjimmy - a Twoje dzieci to już nastolatki? Jak nie to życzę powodzenia w otwieraniu się na nowe emocje i w odkrywaniu w sobie pokładów cierpliwości i zrozumienia dla drugiego człowieka

Half_NEET_Half_Amazing

@jestemjimmy

ale delikatesik z cb

Rudolf

@jestemjimmy tl;dr dla postronnych

op narzeka że idioci są głośniejsi od normalnych ludzi

Belzebub

Jednych śmieszą żarty o Holokauście drugich nie. Jedni mają kija w dupie drudzy nie.

slawek-borowy

@jestemjimmy o ile sformułowania tj. "stary" czy "kaszojad" wydają mi się niezbyt pogardliwe, o tyle bardziej zastanowiło mnie co napisałeś na końcu - o rodzicach, którzy tylko narzekają na swoje dzieci.

Miałem taki moment w życiu, kiedy przez takie obserwacje miałem trochę problem z pomysłem na posiadanie własnych. Faktycznie ciężko usłyszeć coś dobrego (chociaż bywa), ale to może nasza polska natura, że skoro narzekamy na wszystko, to narzekamy też i na dzieci?

dzangyl

Sprowadzanie na ten świat kolejnej świadomej istoty jest najgorszą zbrodnią jaką może zrobić człowiek. Może stąd wynika to czego nie rozumiesz, uważasz że zrobienie dziecka, bycie rodzicem, to coś dobrego, pozytywnego, gdy jest to coś złego i okrutnego. Większość ludzi podświadomie to rozumie, być może stąd takie słownictwo.

KierownikW10

@dzangyl w dupie byłeś gówno widziałeś


(Sorry ale z takimi twierdzeniami nie da się inaczej dyskutować). Ja rozumiem antynatalizm i te sprawy, fajnie fajnie. Ale może jak twierdzisz, że życie ludzkie to pasmo ciągłego cierpienia i nie ma sensu dawać kolejnym ludziom życia, to po kiego grzyba żyjesz?

DiscoKhan

@dzangyl to jest chory tryb myślenia, bo jeżeli myślałbyś konsekwentnie to byś z pasem szahida chciałbyś się wysadzić w jak największym tłumie.


Skoro posiadanie świadomości jest takie złe to pozbawienie jej byłoby przecież w prost pozytywnym czynem.

RogerThat

@KierownikW10 no żyje, bo co ma innego do roboty. Zabić siebie to trzeba sporo odwagi pewnie i zaniechania resztek nadziei. To nie takie proste.


@DiscoKhan dlatego nie myśli się zbyt konsekwentnie i te neutralne momenty i brak odwagi dają żyć. Poza tym jest też instynkt samozachowawczy. Poza tym niech każdy decyduje za siebie, więc bez przesady z tym wysadzaniem innych ludzi. Wystarczy siebie, innym może się podobać. To jak z religią.

PlastikowySmith

@DiscoKhan Ale to niby jak wysadzenie się zminimalizowało by cierpienie? Wręcz odwrotnie, kosztem siebie zwiększyło by cierpienie otaczających ludzi, którzy żyją i ich rodzin. Jak i pewnie rodziny samego denata.

DiscoKhan

@PlastikowySmith no jak odwrotnie - mniej ludzi, mniej cierpienia. Krótka kontra długa perspektywa. Wyobraź sobie - co prawda zabijając go jego rodzina by przez jakiś czas cierpiała ale w perspektywie 40 lat do przodu to suma cierpienia statystycznie rzecz ujmując wedle myślenia tego typu będzie ograniczona.


@RogerThat no spoko, wiaodmo że każdy jest hipokrytą ale mi chodzi o tok myślenia. Jeżeli życie z definicji antynatalistcznych jest zawsze negatywne to usunięcie innej świadomości to przecież stricte pozytywne wydarzenie, prawda? Nawet jeżeli tego nie robią to powiedzmy zabicie bezdomnego tak, że nikt się nie dowie - tylko instynkty przed tym hamują, bo tak bardziej racjonalnie to ukrócili po prostu komuś cierpień.

PlastikowySmith

@DiscoKhan Tylko to jest twoje osobiste przemyślenie, projekcja, a nie postulat tej filozofii. Tylko opisujesz, co ty byś zrobił. Podobnie brzmi to jak to, co mówią ludzie, którzy są katolikami: 'No, jakby nie religia, to mordowałbym ludzi.

RogerThat

@DiscoKhan po drugie: gdybym był radykalem lub zwierzęciem bez rozumu za to z instynktem antynatalistycznym to tak, zabijajmy bezdomnych. Ale mam rozum i niech każdy decyduje za siebie.

A po pierwsze: antynatalizm przypisuje wartość negatywną prokreacji, nie życiu. Antynatalisci nie mówią: zabijajmy się. Mówią: nie rozmnazajmy się. Bo życie to jest ból. I w sumie z grubsza się zgadzam: są bogate wyjątki, ale w większości życie to ból. A jak jesteś bogaty to też nie wiadomo.


A ja osobiście mówię: moze nie rozmnazajmy się na sposób afrykański xd ale to już nie antynatalizm tylko kwestia przeludnienia. Toteż w tym wątku to żart.

DiscoKhan

@PlastikowySmith stary, proste pytanie i prosta matematyka:


Życie = -1 jako wartość ze względu na potencjał na cierpienie. Także tutaj naprawdę zaawansowanej arytmetyki nie potrzeba żeby dojść do takich a nie innych wniosków.


No właśnie ta cała filozofia raczej dziurawa jest po prostu. Zwłaszcza, że patrząc jak jest broniona to same fundamenty muszą być dosyć liche jak się tego broni poprzez "nie rozumiesz ale ci nie wytłumaczę ale innych będę do tego myślenia przekonywać i będę taki rodzaj myślenia propagować".


To w końcu życie powinno się ograniczać, rozprzestrzeniać, ignorować czy jak sprawę widzisz i dlaczego?

DiscoKhan

@RogerThat no ale skoro życie to ból to co to za logiczna różnica między ograniczeniem tego cierpienia jak ktoś to cierpienie będzie ograniczać? Z czego się to rozróżnienie bierze poza zwyczajnymi konwensami, tak na logikę?


Do tego z Afryką to nikogo nie trzeba przekonywać u nas, nie ma po co takich rzeczy głosić po polsku, bo jeszcze zanim internet się pojawił to Polska się populacyjnie już kurczyła. To się lepiej nauczyć jakiegoś języka afrykańskiego i tam wieść głosić, bo tak to nie ma to za bardzo sensu. Jakby wśród oddanych hinduistów promować wegetarianizm - tych to już nie trzeba przekonywać.

PlastikowySmith

@DiscoKhan No właśnie, to Twoje spojrzenie na rachunek życia, to jest takie analityczno proste pozbawione empatii to jest problem nie filozofia.


Jeśli ktoś ma rodzinę, bliskich znajomych, którzy mają Ok życie, a typ się zabija. To niszczy też ich doświadczenie, dodaje im do życia cierpienia na wiele lat.


Nóż w oko, a uderzenie się w stopę to dwie różne spektrum cierpienia.


Skoro więc tutaj już jest to może nie mieć dzieci, a jednocześnie sprawić, że życie dla innych stanie się lepsze. Może adoptować dziecko, działać na rzecz ludzi, zwierząt, którzy już tu są.


Życie powinno się kontrolować w miarę możliwości. Skoro jesteśmy jedynym gatunkiem, który ma sporą kontrolę nad kształtowaniem tego doświadczenia, zarówno ludzi jak i zwierząt. To powinniśmy podejmować realistyczne kroki, by te cierpienie minimalizować.


Eutanazja za zgodą, lub uświadamianie ludzi żeby nie mieli dzieci jak istnieje spore ryzyko choroby genetycznej. Czy chociażby żeby nie bzykali się z bliskimi z rodziny, co w wielu kulturach dalej istnieje.


Do dobre kroki by zacząć.

RogerThat

@DiscoKhan z Afryką się już nie odnoszę, bo to żart był. Ale pierwszej części nie rozumiem w ogóle.

Orzech

@DiscoKhan Tam Cię @PlastikowySmith wyjaśnił - ciekaw jestem co odpiszesz

HolQ

@RogerThat dla mnie takie podejście i takie stwierdzenia śmierdza trochę depresją albo w najlepszym wypadku jakimś ciężkim okresem w życiu.

DiscoKhan

@Orzech nie za bardzo jest co odpisywać, bo właśnie niewiele wyjaśnił, przekierował rozmowę na wygodniejsze dla siebie tory zamiast dać bezpośrednią odpowiedź.


@PlastikowySmith ale empatia i tak dalej, ja to wszystko rozumiem, instynktowana rzecz. Ale z czego wynika, że instynkt empatii jest w jednym miejscu akceptowany, a jak ta sama empatia skłoni kogoś do chęci do posiadania dzieci to już powinno się ją tłumić. Jaki proces logiczny za tym stoi, jak w sposób racjonalny antynatalizm to tłumaczy?


Zaś język matematyki to jest dosłownie pofstawa filozofii, to jest tylko model podstawowych pojęć i absolutnie pojęcia o filozofii nie masz jeżeli twierdzisz, że to nie jest język filozofa. Filozofia głównie opiera się na logice i jej językiem jest współcześnie zapisywana. Zaś do systemu moralnego po prostu oprócz tej matematyki przypisuje się, że akcja X ma wartość Y co wynika z takiej linii rozumowania. I mi się właśnie o zdradzenie tej linii rozumowania się zasadniczo rozchodzi. Czemu w antynataliźmie robienie dzieci jest widziane jako bezwzględnie złe - czy rzeczywiście jest bezwzględnie złe itp,


Bo jeżeli argumentacja jest tego rodzaju, że żyj wedle instynktów i emocji, wedle wcześniejszej moralności poza sprawą robienie dzieci. Zaś sprawa ronienia dzieci to jest dogmat którego tłumaczyć nie trzeba, tak jest i basta, nie musi to z niczego wynikać, z żadnej mornej logiki - bo jest zasada ograniczonego cierpienia ale ta zasada wedle dogmatu tylko w tej jednej sytuacji robienia dzieci jest stosowana a poza tym ta zasada jest nieważna.


Ale filozofia i matematyka to są prawie bliźniacze dziedziny, tak było za Pitagorasa i tak jest obecnie. Po prostu logikę efektywniej się matematyką zapisuje niż słowami jak ktoś się tym zajmuje na poważnie i naprawdę dużo czasu na to poświęca.

RogerThat

@HolQ nawet w lepszych okresach nie zapominam, że najlepsze lata życia spędzam głównie w pracy. Itd, nawet mi się nie chce odpalać.

GitHub

@dzangyl zbrodnią przeciwko komu/czemu? Rozwiń myśl bo bardzo chętnie przeczytam co takiego zbrodniczego jest w spłodzeniu dziecka.

HolQ

@RogerThat mi też jest przykro, że nie urodziłem się jako syn milionera. Niestety większość ludzi na świecie nie miała takiego szczęścia.

Trzeba brać to co jest i tyle. Skoro jedynie w jaki sposób postrzegasz pracę to strata czasu to znaczy, że jest chujowa i robisz coś w czym się nie odnajdujesz.

Sprowadzenie mini-człowieka na świat z góry określasz jako najgorsze co można zrobić, bo zakladasz, że też będzie miało przejebane i będzie nieszczęśliwe. Nie masz pojęcia jak życie tej osoby się potoczy i czy też będzie cierpieć, czy straci poczucie sensu jak Ty. Życzę Ci, żeby kiedyś udało Ci się zmienić nastawienie. Pozdrawiam

PlastikowySmith

@DiscoKhan Empatia to umiejętność wczuwania się w emocje, myśli i perspektywy innych osób. Jak może być emocją odpowiedzialną za chęć posiadania dziecka?


Mówimy o argumentach czy szalonych decyzjach ludzi. Równie dobrze możesz mnie zapytać jak Antynatalizm sprawi, że ćpunka na heroinie nie będzie miała 10 dziecka z rzędu.


Nie. Ja twierdzę, że odnośnie przykładu, który podałeś to nie odwołuje się do tego, bo Cały czas mówimy o ludziach, którzy już tu są istnieją ! Co innego jak ktoś nie istnieje.


Możemy grać na liczbach. Jeśli są dwie planety i 100 miliardów ludzi do zasiedlenia i podziału. Jedna to planeta cierpienia, każdy tam rodzi się i żyje będąc torturowanym, w totalnej agonii, a druga to planeta super radości każdy tam żyje w pełni szczęścia. Na tej podstawie jaki procent usprawiedliwiać będzie egzystencję życia na drugiej. 20% radosnych do 80% torturowanych. Będzie Ok? 50/50 %? Kiedy byś powiedział Basta, a może 100% torturowanych i 0% szczęśliwych. Jaki masz matematyczny próg, który określi tą górną granicę radości i cierpienia?


Pomimo tego i tak podejdziesz do tematu używając standardowych Aksjomatów, bo już masz życie. Ale jakbyś wiedział, że w najbliższym czasie masz bilet na jedną z tych dwóch planet Losowo, to totalnie, zmieniłoby ocenę dopuszczanej rozbieżności, oceny poziomu ryzyka.


Oceniasz z punktu obserwatora. Matka co urodziła dziecko, które potem wysłali obozu koncentracyjnego. Pewnie by się wstrzymała gdyby widziała co nastąpi.


Czy wtedy była by moralnie zła decyzja gdyby wiedziała? Oczywiście.


Jedyne co chroni randomową osobę, przed taką oceną, to fakt ignorancji, że przyszłości nie znamy. Ale jakiś % i stopień ryzyka możemy ocenić.

Bylina_Rdestu

@PlastikowySmith Twoje deliberacje na temat płodzenia dzieci to jedna ze smutniejszych rzeczy jakie czytałem na hejto.


Ale i tak szacun że podjąłeś próbę uzasadnienia swojego zdania. Chociaż dla mnie nie ma w tym krzty logiki co generalnie jak dla mnie sprowadza się do takiego defensywnego bajania bez ładu i składu.

Orzech

@Bylina_Rdestu Czemu? IMO dobrze pisze.


@HolQ Nie trzeba brać co jest. Kto Ci każe? A potencjalne spierdolenie komuś życia zamiast np. adopcji - okrutne.


@DiscoKhan Wyminales odpowiedź, szkoda. Chyba nie rozumiesz tego, że mówimy o osobach które już są vs o osobach które mogą sobie chillowac w nicości.

HolQ

@Orzech "Nie trzeba brać co jest. Kto Ci każe?" - masz rację, nikt nie każe. Takim tokiem rozumowania najlepszym rozwiązaniem jest sobie odebrać życie, zamiast cieszyć się i doceniać to co się ma.


"A potencjalne spierdolenie komuś życia zamiast np. adopcji - okrutne". - ale jaka masz pewność że ten ktoś będzie miał spierdolone życie? Bo jego ojciec/matka tak miała? Każdy jest kowalem własnego losu

Orzech

@HolQ Po co się cieszyć i doceniać to co się ma? Przecież to nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Idiotyczny argument z odbieraniem sobie życia btw, ale jak ktoś ma ochotę to czemu nie. I tak jego życie, podobnie jak nikogo, nie ma żadnego sensu ani znaczenia


"Każdy jest kowalem własnego losu" to tak fałszywe powiedzonko, że aż mi witki opadają. Nie zrozumiałeś istoty - po co grać czyimś życiem, gdy można tego nie robić i zamiast tego poprawić życie kogoś, kto już został zmuszony istnieć?

PlastikowySmith

@Bylina_Rdestu Nie wiem czy twój komentarz czy kogokolwiek, co dali like komentarzowi, który dosłownie pisze komuś, żeby się zabił, a no najlepiej wysadził jako postulat filozoficzny. Nie mogę brać was poważnie.


Jeśli to dla was jest ten super logicznie wyszlifowany filozoficzny postulat. To nie jest to smutne, tylko Trochę Pojebane.


Dla mnie jest smutne jak widzę przypadki, gdzie babeczka w UK urodziła dziecko, któremu odchodziła skóra i 24h musi być pod opieką, w ciągłym bólu dożyje może 20 lat. miała rzadką chorobę, lekarz powiedział, że jak będą mieli kolejne i ryzyko jest 60%, że będzie miała to samo.


No i mieli drugie i skazali siebie i je przy okazji na kolejne na 20 lat cierpienia. Nikt tego jej nie mógł zabronić. Brak nawet prawa do Eutanazji gdzie człowiek może w razie czego uciec z padołu, które zaserwowali mu Inni.


Dla mnie to jest k*rwa smutne, dla innych najwidoczniej komentarze na hejto SMUCĄ.

HolQ

@Orzech wspilczuje Ci takiego podejscia do zycia . Gdybym myslal w podobny sposob to nigdy nie przezwyciezylbym problemów, które miałem i może życie wyglądałoby jak koszmar. No bo przecież po co walczyć o poprawę swojej sytuacji? Lepiej się poddać, bo walka nie ma sensu. To właśnie jest tego typu podejście

HolQ

@Orzech a w kwestii bycia kowalem własnego losu chodziło mi o to, że w duzym stopniu od Ciebie będzie zależeć, czy będziesz czerpał radość z życia, czy nie.

Orzech

@HolQ Nie mówię nic o poddawaniu się. Rób, na co masz ochotę. Ale naprawdę dla nikogo nie ma żadnego znaczenia, czy coś robisz, czy nie. Twoje życie nie ma sensu, ale możesz sobie sam go poszukać I tak zaraz umrzesz, ale to jest git.

emdet

@jestemjimmy w innych bańkach zyjemy. Z moich obserwacji, od kobiet często słyszę przeróżne biadolenia na wszystko, za to od ojców małych dzieci niejednokrotnie spotkałem się z wylewnym zachwytem nad pięknem rodzicielstwa.

ZygoteNeverborn

@jestemjimmy Wiesz, jest na to specjalna społeczność.

zuchtomek

@jestemjimmy

"Zgredzi to są starzy, a starzy to są jarzy

Moi jarzy są ze sobą lat prawie trzydzieści

Poznali się na studiach w

Jakimś innym mieście

Potem ja się urodziłem, trochę w domu pobyłem

Skończyłem siedem lat, do szkoły ruszyłem

W szkole jak to w szkole - raz lepiej

Raz gorzej

Jedno co wiadomo było - nie mam uzdolnień

W naukach ścisłych tata se wymyślił:

'Politechnika będzie miejscem twym'

Bo w życiu to jest tak, że raz biorą

A raz dają

Ale zgredzi to kompletnie już nic nie kumają

Bo w życiu to jest tak"


Ludzie zakładają w życiu różne maski, młodzież co rusz tworzy nowy slang żeby mieć 'coś swojego' i namiastkę przynależności do jakiejś grupy.


W drugą stronę - rodzice na graupach posługując się kaszojadami i gówniakami, też po prostu w pewien sposób odreagowują czy też dają upust emocjom - nie muszą przecież wcale tak myśleć o swoich dzieciach - jak jadę autem to też niektórych kierowców pod nosem wyzywam mimo, że nic takiego nie zrobili i nawet ich nie znam


Przygodami z dzieckiem lubię się 'chwalić' i raczej staram nie narzekać, ale to chyba kwestia pewnej świadomości (lub jej braku), że dziecko to jednak poważne zobowiązanie i jeśli chcesz je wychowywać, a nie tylko mieć no to trzeba się poświęcać - jedni z tego 'poświęcenia' potrafią czerpać radość - inni nie.


W drugą stronę też nie ma co zakłąmywać rzeczywistości bo życie nie jest czarnobiałe i nawet najbardziej kochany purchlaczek moze najspokojniejszego rodzica wyprowadzić z równowagi

KierownikW10

@jestemjimmy nie wiem z czego to wynika, ale o moich rodzicach nie mogłem nigdy mówić "stara" "stary".


Zaś o mojej curce nie mam problemu mówić "gówniak" "bąbelek" "kaszojad". Kocham ją bardzo i jest wyjątkowa, a te określenia chyba odbieram po prostu pozytywnie, mimo, że w sumie są prawdziwe bo "gówniak" i "kaszojad" z niczego się nie bierze xD

koszotorobur

@KierownikW10 - pozamiatane, powiedziałeś o córce "gówniak" - znaczy nie kochasz

KierownikW10

@koszotorobur zawartość jej pampersa sprawia, że w pełni zasługuje na to określenie

koszotorobur

@KierownikW10 - a poczekaj aż zacznie pyskować - wtedy pozostaje tylko gryźć się w język lub pójść wykrzyczeć się w poduszkę - a jak jednak wtedy powiesz dziecku coś niemiłego to jesteś z automatu złym rodzicem - bo przecież nie wolno stresować bombelka

KierownikW10

to jesteś z automatu złym rodzicem

@koszotorobur nie mam ambicji bycia dobrym rodzicem, także na spokojnie Patrząc na to, jak nieogarnięci byli moi rodzice, a wyszedłem jako tako na ludzi, to nie mam się czym martwić.

solly

@KierownikW10

Zaś o mojej curce nie mam problemu mówić "gówniak" "bąbelek" "kaszojad". Kocham ją bardzo i jest wyjątkowa

TY KURWA PA PA PA

CYNIK JEBANY

KierownikW10

@solly nie rozumiem w czym problem. Co złego jest w mówieniu bąbelek, kaszojad albo gówniak? Pamiętam, że moi pokolenie naszych rodziców mówiło "smarkacz" i to też było adekwatne.

solly

@KierownikW10 bo w tym nie ma niczego zlego

Piechur

Takie narzekanie i naśmiewanie to zwyczajnie wentyl. Jesteśmy dorośli, ale w nas też kotłują się emocje, a tych negatywnych trochę jednak się zbiera przy opiece nad dziećmi - bo przy nich trzeba zachować spokój, nie można sobie pozwolić na wybuchy ani wrzaski (a przynajmniej wypadałoby sobie nie pozwalać). Jeśli nie masz gdzie tych emocji zrzucić, to po prostu zjadają Cię od środka. A tak, spotkasz się z osobami, które znają temat, ponarzekacie wspólnie, pośmiejecie się, trochę jak z naprawami samochodów. Dostaniesz nie tylko zrozumienie, ale też wyrzucisz z siebie trochę jadu. Imho nie ma w tym niczego złego, a również nie dyskredytuje to w żadnym stopniu Twojej miłości do dziecka. Mimo, że sam o swoich dziewczynach nie mówiłem nigdy "gówniak" ani "kaszojad", to też nie uważam tego za coś złego - no chyba, że ktoś mówi tak do swoich dzieci bezpośrednio albo w ich towarzystwie.

koszotorobur

@Piechur - rodzicielstwo ewoluuje z wiekiem i ilością posiadanych dzieci - polecam Opowi wracać do swojego posta co kilka lat by zobaczyć czy przypadkiem jego myślenie się nie zmieniło

FoxtrotLima

Panie @Piechur, zdradź pan proszę jak nie wybuchnąć czasem przy dziecku.

Staram się jak mogę, ale mam aktualnie 2,5 łatkę pod strzechą i generalnie to bardzo spokojne i ułożone dziecko, no ale bycie dwulatkiem rządzi się swoimi prawami i czasem naprawdę nerwy wywala mi poza skalę.

Piechur

@FoxtrotLima Nie będzie lepiej Jasne, że się nie da czasami nie wrzasnąć, chodzi o to, żeby się starać panować nad nerwami. Ja mam raczej mało wybuchowy charakter, więc mi łatwiej, ale jak mnie już na prawdę roznosi to próbuję zamknąć oczy i oddychać głęboko, trochę się oddalić od tego miejsca, w którym jestem, i spojrzeć z góry: poszukać powodu, racjonalizować zachowanie dziecka, zastanowić się nad innymi krokami. Nie zawsze wychodzi, bywa, że tylko podniesienie głosu działa, ale to też jest dziecku potrzebne ¯\_(ツ)_/¯

FoxtrotLima

@Piechur kurde, ja niestety mam "krótki ląt" (jak to mówi moja żona) i szybko mnie nerwy biorą. Staram się robić jak mówisz, szczególnie racjonalizować i starać się patrzeć na daną sytuację oczami dziecka, żeby lepiej ją zrozumieć, no ale niestety, mam czasem nieco wybuchowy charakter.

Nawet nie chodzi o to, że jakoś często wrzeszczę, bo staram się powstrzymywać jak tylko mogę, ale same nerwy jakie mnie biorą i stres jaki się z tym wiąże, to boję się, że mnie jakiś szlag jasny trafi i mi pikawa siadzie po czterdziestce czy coś podobnego.

Pirazy

@jestemjimmy a ja Ci powiem, ze fajnie, ze jestes szczesliwym ojcem, ale pamietaj tez, ze mozesz to zachowac dla siebie sa ludzie, ktorych ani Twoje ani zadno inne rodzicielstwo nie interesuje. I pamietaj rowniez zlota zasade, ktora tutaj tez ludzie uskuteczniaja, w szczegolnosci do starszych, ze na szacunek trzeba sobie zasluzyc, wiec czemu wobec dzieciakow mialoby to dzialac inaczej? (Oczywiscie pisze to przesmiewczo)

Wyrocznia

Ojcostwo to genialna przygoda, będę o tym mówił. I zachęcam, warto.


@jestemjimmy do pierwszego pojawienia się problemów. Domyślnie w tym kraju nie masz co liczyć na opiekę nad dzieckiem ani opiekę naprzemienną.

Panda

@jestemjimmy Też raczej nigdy nie używałem zwrotów "mój stary", "moja stara" mówiąc o rodzicach. Dziś natomiast niesamowicie kłuje mnie w uszy mówienie tak o swoich partnerach. To jakaś dziwna moda i mam wrażenie, że niektórzy na siłę wciskają to w konwersacje "moja stara z twoją starą coś tam" mówiąc o żonach/dziewczynach.

Mam wrażenie, że kiedyś można było takie słowa o partnerce usłyszeć tylko od patusa, dziś niestety bardzo dużo moich rówieśników (lvl 31 here) mówi tak o swoich dziewczynach. Ja nie wyobrażam sobie tak mówić o swojej żonie, a żeby nie było to też nigdy nie robię w drugą stronę, czyli nie zdrabniam czy nie mówię o niej, że moja jakaś żabcia/myszka i inne pedovibe`y opowiadając o niej xD

Pirazy

@Panda no, tez mnie to kluje jak na partnera ktos mowi "stary/stara", a mamy tu jednego popularnego, ktory to uskutecznia

Opornik

@jestemjimmy z jednej strony cię rozumiem i zgadzam się, z drugiej moje potomstwo mówi na mnie El Starro i mamy z tego bekę.


Jak ze swojej strony nie mogę zrozumieć jak na swoją laskę można mówić świnia, chociaż sam mówiłem dupa za młodu.

ZmiksowanaFretka

@jestemjimmy Mówienie "stary/stara" "gówniak/kaszojad" nie ma nic wspólnego z brakiem szacunku, zwykły slang czy nowomowa, przynajmniej u mnie. A łączenie demografii z tym, że anetka czy zbyszek z biura narzeka na dzieci to już kompletna odklejka. Serio myślisz, że ktoś decydując się na dziecko lub jego brak bierze takie rzeczy pod uwagę? xD

solly

@ZmiksowanaFretka w dodatku kazdy rodzic moze narzekac na dziecko, nie znaczy to, ze nie ma do niego szacunku, albo go nie kocha. Najwazniejsze, ze nie robi wyrzutow dziecku z tego tytulu

Prucjusz

@ZmiksowanaFretka może mieć. Jeżeli posiadanie wielu dzieci nazywane jest patologią, albo młodzi słyszą, że gówniak/kaszojad itp odbiera smak życia i wymaga wielu wyrzeczeń i poświęceń, a psiecko i psiacierzyństwo jest najwspanialsze i najfantastyczniejsze, to może taki wpływ mieć.

Pirazy

@Prucjusz jezu, jak zobaczylem to "psiacierzynstwo" w Twoim komentarzu, to az mnie reka zaswierzbila, zeby Ci przyblogoslawic

Prucjusz

@Pirazy przepraszam. Mnie też skręca jak słyszę o wychowywaniu psów. Nie ja wymyśliłem ten idiotyzm.

Pan_Buk

@jestemjimmy Uważam, że obecnie dzieci są traktowane z dużo większym szacunkiem i troską, niż w czasach mojego dzieciństwa. Relacje między ludźmi były wtedy bardzo przemocowe. Podobnie jak niektórzy nazywali rodziców "moim starymi", sami byli przez nich nazywani "gówniarzami" albo mówiło się "dzieci-śmieci", "dzieci i ryby głosu nie mają".

Dzieci to coś niesamowitego, relacje z nimi zmieniają postrzeganie świata, otwierają oczy na wiele rzeczy. Ale nie ma obowiązku ich rodzenia i wychowywania (to znaczy w Polsce jest), jeśli ktoś chce zamiast tego rozwijać karierę, znajomości czy zwiedzanie świata, to też ok.

Ciekawe tylko że takie rozkminy mają tylko młodzi ludzie rasy białej, natomiast ludzie o ciemniejszych odcieniach skóry radośnie płodzą potomstwo

FoxtrotLima

@Pan_Buk kraje, o których myślisz są w kwestii wychowywania dzieci tam, gdzie my byliśmy w latach '60, albo coś koło tego. Tam się dzieci hoduje, a nie wychowuje. Dlatego im tak łatwo mieć ich całe stado.

AndzelaBomba

@Pan_Buk this. Ogólnie post OPa brzmi jak kolejny rant w stylu "zła młodzież bawi się do 40 zamiast zakładać rodziny, wolą się psami zajmować zamiast dziećmi, dzieci to dla nich balast, kiedyś było lepiej i ludzie się kochali" itd. Tylko, że kiedyś rodzicielstwo wcale nie wyglądało jak reklama Nutelli i gdyby OP przeniósł się w czasie do lat 90. chociażby to zdziwiłby się, jak wiele zachowań wobec dzieci, które z perspektywy dzisiejszej wiedzy o rozwoju małego człowieka są nieakceptowalne, wtedy przechodziło na porządku dziennym.

Ilirian

Ciekawe tylko że takie rozkminy mają tylko młodzi ludzie rasy białej, natomiast ludzie o ciemniejszych odcieniach skóry radośnie płodzą potomstwo


Ludzie białej rasy też nie rozkminiali za dużo, robili dzieci bo tak trzeba było ewentualnie dlatego że dzieci były produktem ubocznym ruchania się. Zachód rozwinął się i ludzie zaczęli myśleć nad sensem posiadania dzieci. Wchód europy dołączył nieco później a Afryka powoli dołącza do reszty.

solly

a ja lubie zajmowac sie dziecmi, prawie zawsze nazywam czyjes dziecko "kaszojadem" i planuje adoptowac jakies w przyszlosci, awaria matrixa?


i mysle, ze jeszcze lepiej swiadczy o rodzicu wlasnie adopcja, anizeli rodzenie kolejnego dziecka na swiat.

Felonious_Gru

@jestemjimmy co jest złego w kaszojadzie?

sadamasin

Dla mnie mówienie „starzy” na moich rodziców było ważnym elementem ściągania ich z piedestału. Mówię „stara” na moją żonę i jest to zabawne, słowo „stary” nikogo nie uraża i jest żartobliwe. Miałem z tym ogromny problem, ale moim zdaniem warto przez to przejść żeby nabrać dystansu i przestać traktować rodzica jak Boga, a zacząć jak zwykłego człowieka. Oczywiście, można powiedzieć „moja stara” na różne sposoby, takie który nie mają krzty szacunku, oraz takie które są z uśmiechem pod nosem. Osobiście u mnie to była zdrowa reakcja na wychowanie w dużym dystansie (mówię do moich rodziców w trzeciej osobie bo tak mnie nauczyli). Szanuję niemniej podejście oparte na szacunku. Życzę żeby Twoje dzieci nie zafundowały Ci rollercoastera jak będą burzyć swoje ściany i wybierać w życiu swoje społeczne normy :)

Limil8

Jesteś normalnym rodzicem. Tacy są zajęci rodziną i ogarnianem około domowym. Narzekacze siedzą w necie bo olewają rodzinę mając na to czas

Dudleus

Trzeba z dystansem podchodzić do takich tekstów. Jak powiem do kolegi " ty chuju" to nie znaczy, że go nie lubię tylko się droczymy. Jeden mój znajomy mówi na innych geje, mimo, że są hetero i nikt nie ma z tym problemu.

pfu

@jestemjimmy Gówniak i kaszojad to normalne określenia na gówniaki i kaszojady, które świetnie oddają ich pozycje w społeczeństwie. Jeśli cię to bulwersuje to jesteś nadwrażliwy

VonTrupka

Na Ślōnsku "stara/staro" to sie godo na małżonke, a "stary" to je mąż ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

w0jmar

@jestemjimmy


dla ojców, i widzę "kaszojad" albo co gorsza "gówniak". I nie pojmuję.


Chcesz ogarnąć patologię?

Po co?


"Gówno w głowie - gówno w słowie"

bartek555

o ile to razy za gowniaka przynajmniej sie z kims poszarpalem o to, ze powiedzial "twoja stara" o mojej mamie. teraz zartobliwie mowie tak czasami na moja ukochana i gowniak tez potrafie powiedziec na syna, ale to totalnie nie jest zwiazane z brakiem szacunku, bo kocham ich nad zycie. po prostu mam wiecej dystansu.


natomiast powiedziec na mame "stara" nie przejdzie mi nigdy przez gardlo, nawet zartobliwie. na ojca stary przejdzie (mowilem do niego per gruby) w duzej mierze dlatego, ze "stary" to kapitanj na statku, a moj stary byl starym

Neq

@bartek555 ja czasem mówię "stara", ale tylko przy niej. Ona wie, że żartuję. Ale przy innych osobach spoza rodziny to zawsze jest matula.

tj_lub

W końcu konkrety na tym zlewaczalym portaliku

GrindFaterAnona

@jestemjimmy mam dokladnie takie same przemyslenia. Ze starymi od podstawowki, z kaszojadami odkad pierwszy raz to uslyszalem.

No moze z ostatnim akapitem sie nie zgodzę. Narzekanie zwalibym na karb polskiej kultury, a zachwyty ze strony ojcow nie raz slyszalem. Pozdro

Zaloguj się aby komentować