Widzę że sporo osób piszę o swojej pracy jak to wygląda, pomyślałem żeby prowadzić serię i czasem podzielić się swoimi sytuacjami w pracy i uchylić trochę rąbka tajemnicy jak wygląda praca w #gamedev . Nie mam jakiegoś olbrzymiego doświadczenia w tej pracy, ale jak to mawiał klasyk – „Coś nie coś potrafię”. Myślałem, żeby zrobić to na zasadzie luźnych wpisów w stylu #pamietnikgamedeva .Chronologii nie będę zachowywać, bo raczej nie mogę wpisywać co konkretnie się u mnie w projektach dzieje, ale postaram się żeby było to w miarę poukładane i ciekawe nawet dla osób nie siedzących w branży.
Więc na pierwszy wpis z pamiętnika – opiszę moje pierwsze dni w #gamedevelopmentpracy z #gry .
Listopad, zaraz po wszystkich świętych. Melduje się pod dużym przeszklonym biurowcem niedaleko centrum miasta. Ubrany w Jeansy i sweterek. Wtedy nie wiedziałem jak wygląda typowy outfit w Gamedevie. Na recepcji starszy Pan ochroniarz kieruje mnie na pierwsze piętro i – 1 przeszkoda. Nie mam karty do wejścia do środka. Telefon do producenta, mówi że go nie ma na miejscu ale dziewczyny z administracji mi zaraz otworzą. Przychodzą 2 dziewczyny i witają mnie jak Biskupa. „Hejka, miło nam Cię poznać, czego się napijesz, zaraz „Pan Kanapka” będzie z jedzeniem, zapraszamy!” No miło, mega pozytywnie. Pierwsza stacja ich biuro, podpisanie papierów, umowa na okres próbny, NDA, dostępy do kont, cała papierologia. Na 11 umówiony jestem z moim Leadem który wprowadzi mnie do pracy. Za chwile zjawia się mój kolega z którym zatrudniliśmy się do tej firmy, oczywiście te same problemy – stoi pod drzwiami, pożyczyłem kartę firmową i wprowadzam go jakbym pracował tam już z 10 lat :D. Tutaj ekspress do kawy, tutaj miejsce do jedzenia, zaraz będzie „Pan kanapka”. O historii jak się razem zatrudniliśmy też pojawi się pewnie osobny wpis :).
O 11 spotykamy się z naszym Leadem. Pierwsze pytanie – macie pobrane Repo? (Repozytorium – cały projekt)
-Yyy nie?
- A swoje laptopy?
- Nie?
-Ok, kurde. Dobra, to wprowadzę Was do projektu na swoim i wszystko ogarniemy.
Lekkie zamieszanie, nasz Lead lekko chaotyczny – ale pokocham tego gościa podczas mojej podróży w gamedevie. A znajomość będzie się baaardzo ciągnąć. Idziemy do salki konferencyjnej, odpala nam projekt i pokazuje aktualny stan tego nad czym będziemy pracować. Krótki wywiad czy robiliśmy coś podobnego, czy widzimy jakieś zagrożenia w których będziemy musieli się doedukować. Oczywiście – silnik. Nigdy nie pracowałem na silniku #unity . Miałem styczność z silnikiem #unrealengine w większej mierze i faktycznie trochę w Unity, ale to bardzo podstawowo. I tak cały pierwszy dzień zszedł na ogrywanie nowej gry, która była w fazie Vertical Slice (Vertical Slice to tak jakby demo gry, które jest prezentowane inwestorom/wydawcom, żeby byli skłonni dodatkowo zainwestowaćw nasz projekt i dowieźć go do końca). Wróciłem do domu, odpaliłem wszystkie dostępy na swoim poczciwym laptopie i pobieram REPO. Zafascynowany i trochę przerażony nową przygodą – czekam na kolejny dzień.
Kolejny dzień w biurze, przygotowany w konferencyjnej salce z laptopem z kolegą z pobranym REPO, odpalamy projekt zanim nasz lead przyjdzie i… długi ekran inicjalizacji projektu (pierwsze odpalenie). Wszystko się ładuje a ja poznaje inne osoby z biura, chodzimy na fajeczkę, wymieniamy doświadczenia (bardziej ja zagaduje bo moje doświadczenie z Gamedevem opiera się tylko na handlu – ale o tym w innym wpisie J ).
Godziny mijają, projekt cały czas się ładuje, nasz Lead żebyśmy się nie nudzili, pokazuje nam jak pracuje i czym będziemy się zajmować. Nagrywa dla nas pierwsze tutoriale żebyśmy nie zepsuli projektu przy wprowadzaniu naszych zmian i oglądamy, jak robi animację kamer do Cutsceny otwierającej grę. Przyglądamy się, mamy już ochotę pracować, ale laptopy mielą mocno ten projekt. I tak kolejne 2 dni, ponieważ projekt mieli się i mieli. Na przyszły tydzień jest inny plan. Przez weekend Repo ma się już nam załadować. Jakoś muszą nas wykorzystać, a że mamy doświadczenie z systemami Motion Capture – na poniedziałek robimy review sprzętu firmy i przygotowujemy go pod sesję Motion Capture, która ma właśnie w być w kolejnym tygodniu.
Poniedziałek, oczywiście Repo prawie się załadowało by wyskoczyły 3 crashe przez weekend ze względu na brak pamięci (RAM 16 GB, przydzieliłem dodatkowo wirtualną pamięć na dysku), zostawiam go do mielenia i przychodzimy do biura i zaczynamy rozkładać cały sprzęt. Właśnie, rozkładać. Pewnie niektórzy z Was wiedzą, że systemy #motioncapture to sala wypełniona kamerami i aktorzy ubrani w kombinezony, które mają markery – nie tutaj. Tutaj są systemy, które z kolegą bardzo dobrze znamy – bo nimi handlowaliśmy. I to był też jeden z argumentów, dlaczego znaleźliśmy się w tej firmie. Rozkładamy sprzęt w … kuchni (jadalni, ogólnie jest tam dużo miejsca a kuchnia jest wspólna dla wszystkich firm, które znajdują się w tym biurowcu. Jak możecie się domyślić już – to nie CD Projekt, a mniejsze studio Indie J ). Sprawdzamy, aktualizujemy sprzęt, robimy remament, dopisujemy do listy rzeczy które trzeba dokupić, statywy, taśmy, trytytki, materace itp.). Na laptopie firmowym sprawdzamy oprogramowanie, robimy testy – wszystko śmiga, jesteśmy gotowi do sesji #mocap .Ustalamy ją na środę z aktorami i tutaj kolejny „zonkl” – sesja w godzinach 17-22, bo aktorzy mają zajęcia i nie mogą wcześniej. Trudno – nowe miejsce, praca wymaga poświęceń (chociaż na początku). Wracam do domu po wszystkich, sprawdzam – MAM! Repo się załadowało. Jak dzieciak zaczynam klikać wszystkie levele, postacie, sprawdzać animacje. Odpalam pierwszy tutorial od mojego Lead, przechodzę do mojego pierwszego zadania – zrobienie animacji Lifeplace (Lifeplace – animacja nadająca życie na Levelu, czyli jakieś NPCe które wykonują jakąś czynność, sprzedawcy, strażnicy itp.), edytuje prefab i… Zacina się wszystko na levelu niemiłosiernie. 16 GB RAMu jest stanowczo zbyt małą ilością do pracy. Niestety, pada decyzja o upgradzie mojej stacjonarki i okazuje się, że kolega z którym pracuje doszedł do tego samego wniosku i właśnie zamówił sobie nowy zestaw a swój stary może mi odsprzedać – więc kolejne dni przestoju w pracy na silniku ale przed mną pierwsza sesja Motion Capture z aktorami, którą opiszę w kolejnym wpisie J.
Jeszcze wyjaśnię kwestię, dlaczego repo było stawiane na moim własnym laptopie. Profil firmy po Covidzie zmienił się i całą pracę wykonywaliśmy zdalnie, pracowaliśmy za pośrednictwem discorda i firma nie miała tyle sprzętu ale jak była potrzeba to upgrade’owała nam sprzęty (a to jakiś dysk, a to Karta graficzna). Ja w pełni się na to zgodziłem a w planach i tak miałem upgrade w niedalekim czasie więc nie robiło mi to zbytnio różnicy, a wolałem mieć typowo swój sprzęt bo na horyzoncie jawiło się otwarcie jdg.
Jeżeli się Wam podobało lub macie pytania – zostaw piorun i chętnie pogadam z Wami w komentarzu i dajcie znać czy taka forma jest dobra, a jeżeli macie feedback co do stylu – to też zapraszam, postaram się poprawić :).
#gownowpis #animacja #3danimation #grykomputerowe #praca #technologia
Spoko. Ale przewin do przodu i zdradź od razu czy poznałeś którąś z tych dwóch pań lepiej xD
@Belzebub
Ogólnie bardzo dobrze wspominam te dziewczyny, odwrotność Pań z dziekanatu :D. Imprezowaliśmy też trochę z nimi a imprezy firmowe zawsze były wytańczone
@invincible tylko mam bekę z tego, że firma nie ogarnęła wam sprzętu. Co niby zmienia przejście na pracę zdalną?
@monke Ogólnie mała firma Indie, doszły 2 nowe osoby i kolejne miały też i pytali mnie czy potrzebny sprzęt, a ja skromnie powiedziałem że spoko, mam. I tak trochę z mojej winy, kolega to samo że mamy. Jakoś dużo nie wymagaliśmy gdy zaczeliśmy przygodę. Ale już w aktualnej gdzie jestem to pomimo zapewnienia że mam swój (znowu to samo :D) to i tak przysłali żebym na ich pracował, więc tutaj więcej mojej winy w tym. Ale normalnie jak potrzebowałem sprzętu to dostałem jak miałem awarię i trochę na nim popracowałem.
@monke Gamedev to dość specyficzna branża. Trochę jak branża muzyczna - jak o tobie świat usłyszy, to pieniądze są. Ale do tego momentu to walka o przetrwanie. I jak wypłata jest w terminie, to jest to już coś
@grzmichuj_gniezno Taaak, to taki cykl życia w GameDevie. Zaczynasz projekt, jest finansowanie, wszystko pięknie, ślicznie. Jeżeli zarządzanie leży to dochodzimy do kolejnych Mileston'ów (etapów oddawania projektu) i wtedy jak coś się wywali to płynność zaczyna powoli leżeć i często jest tak że nawet zaawansowane projekty wykładają się przed premierą
@invincible Fajne, dawaj więcej.
@invincible Piękności, czekam na więcej bo coraz bardziej kusi mnie powrót do branży.
Moje doświadczenie to tylko rok na Q&A w wieśku 3 u redów, bawiłem się tam wspaniale. Niestety musiałem się zwinąć z wawy więc i robotę zmieniłem, ale coraz bardziej kusi powrót do tego towarzystwa. Atmosfera kiedy praktycznie wszyscy w firmie to nerdy była cudowna.
@Ziutson Oooo, do Red'ów byłem na "testach" do dodatku Krew i Wino, jednak to były "za wysokie progi" a to był mój całkowity początek :). Aktualnie rynek ciężki, trochę się oczyszcza ale to racja - trzon nerdowski nie zmienny
@invincible no to mogliśmy się minąć na rozmowach, bo ja zacząłem w lutym przed Krew i Wino
I też tam poszedłem jako początkujący w branży, choć już było kilka lat doświadczenia w innych tematach.
Zaloguj się aby komentować