Mam takie pytania.
Od jak dawna świadomie kolekcjonujecie perfumy/poznajecie zapachy? Dla mnie to są jakieś dwa lata i gust wciąż ewoluuje. Z ulubionych zapachów "od pierwszego niucha" z tamtego czasu nie zmienił się w zasadzie tylko African Leather. To jedyny, który wciąż odbieram tak samo. Poza tym moja percepcja szyprów, słodziaków, morskich, oudów... wciąż fluktuuje - póki co bez szansy na dobicie do brzegu. Postrzeganie zmienia się wraz z porami roku, nastrojem, sytuacją życiową, poziomem wyjebki/zaangażowania we własne istnienie. Oczywiście wzrasta rozeznanie, jednak wciąż czuję się jak leszcz. Potrafię nie rozpoznać róży, pomylić miętę z chmielem... a piżmo i ambra to dla mnie zgadywanki.
Granie na instrumentach na dobrym poziomie zajmuje mi rok. Jako dzieciak wykonałem dużo pracy nad predyspozycjami i teraz po prostu mam zmysł. Słyszę muzykę i nie jest dla mnie żadnym problemem "dograć się" do czegokolwiek. A z zapachami... W wypowiadanych przez niektórych z Was zdaniach na temat perfum wyczuwam sensoryczną wirtuozerię. To upragnione znamię mistrzostwa w postrzeganiu i zrozumieniu.
Nie sposób nie zadać nasuwającego się, drugiego pytania. Czy są wśród Was tacy, ktorzy zawsze wiedzieli, że czują jabłko, miętę, figę, pomidora, ananasa (o kiełbasę nie pytam, bo to zapach aksjomatyczny, niemal jak brzmienie słowa "Mama")?
Znałem kiedyś takiego chłopaczka, który niezaprzeczalnie rozumiał szachy. Widział całą planszę i wszystkie możliwości. Ja byłem entuzjastą, a on to po prostu wiedział. Kiedyś wytłumaczył mi, że postrzegał to na zasadzie podobnej do rozróżniania barw. Patrząc na daną figurę i jej domniemaną pozycję po ruchu, na szachownicy widział barwy (ściśle korespondujące z jego emocjonalną strukturą), które podpowiadały mu, co jest bardziej korzystne, a co mniej. Oczywiście było to poparte jakąś wiedzą. Był w to tak dobry, że nie interesowało go jeżdżenie na turnieje. Spłonął w namiocie w wieku 20 lat.
...bo nie wszyscy jesteśmy tak samo uzdolnieni w różnych dziedzinach.
Mój staż: 2
Pojma: 5/10
Talent: 3/10
...tak widzę siebie w tej dziedzinie.
Dajcie znać. To ciekawy temat.
#perfumy
Edytowałem ten post 17 razy. A na królu z obrazka miał być napis: Kouros. W zamian dostałem zęby na jednym z koni. Ale co ja tam wiem o promptach.
@dziadekmarian kiedyś wybierałem zapach na zasadzie fajny/niefajny. Staż mam krótki w zaawansowanym hobby i dalej tak to działa
@Lodnip Mam takiego kolegę, co od lat używa tylko GGA. Ale zawsze mi komentuje zapachy. I chłop czuje piniądz. To jest ciekawe. Właśnie ma ten "gust". "o, goździk; o,szafran; o, drogie" - jebaniutki. I wciąż, niezmiennie to GGA... No znalazł. Zazdro.
@dziadekmarian u mnie dopiero niedawno stuknął rok stażu
Także moja autoocena samego siebie:
Staż: 1
Pojma: 2/10
Talent: 2/10
@Tylko-Seweryn fajną masz charyzmę z tymi zapachami. Ja czekam, w którą stronę to pójdzie
@dziadekmarian Ciężko mi odpowiedzieć kiedy się to zaczęło ale od zawsze lubiłem ładnie pachnieć. Od kiedy pamiętam Cuba Gold, czy dezodorant Kanion Gold zawsze stały na półce. Kolejnym kamieniem milowym były moje osiemnaste urodziny gdy kupiłem sobie pierwszy "lepszy" zapach, czyli Dior - Fahrenheit i od tamtej pory tak to trwa. Trzy lata później poczułem w hotelu od pewnego pana przepiękne perfumy i nie zawahałem się zapytać cóż to tak ładnie pachnie, a był to Le Male który dzień później stał się moim ss na kolejne trzy lata, z tym że po tych trzech latach ostatnie flaszki nie miały już takich parametrów. Kolejne lata minęły na poznawaniu i kupowaniu nowych flaszek, Guerlain Ideal EDT wraz z Dior Homme Parfum trafiły do mnie zaraz po premierze (normik kupował w Douglasach bo Perfumesco jeszcze ich nie miało a innych perfumerii nie znałem). Myślę że łącznie przewinęło się mi przez ręcę około 900 flakonów, dodatkowo z tyle samo sampli/dekantów ale czy rozróżniam poszczególne nuty? Gdy się skupię tak, ale najczęściej rozkładam zapach na poszczególne fazy trwania i rozważam całość w kategoriach fajny/niefajny co sprawia że ciężko mi się piszę recenzję bez posiłkowania się listą nut. Pewnie by było łatwiej gdyby normickie nisze miały w sobie naturalne olejki a nie Norlimbanoly Super+.
Staż: łącznie z 20 lat, z silniejszym fokusem od 6 lat
Pojma: sporo
Talent: pewnie średni
@Qtafonix No tak właśnie czułem, że tu nie będzie żartów w liczbach
@dziadekmarian U mnie to jakoś 3,5 roku i choć gust na pewno się rozwinął to nadal wiele zapachów z początku przygody i pierwszej paczki z dekantami bardzo lubię. Tom Ford Beau De Jour, Lalique Hommage A l'homme, Dior Homme (irysowy), DG Light Blue Intense to nadal zapachy które wywołują u mnie dużo radości (a TF nadal trzyma moje Top1 z Lyric Man). Wszystkich z nich poza Lalique trzymam flakony (a bardzo bym i jego chciał ale niestety już dostępność boli).
Co się zmieniło? Na pewno dużo bardziej akceptuję i lubię kwiaty (nie tylko różę), suche zapachy za to bez zmian mój brak pociągu do wszelakich słodziaków.
Czasem coś wyłapię ale zdecydowanie jest to zarówno nos jak i pióro nowicjusza, nie jestem dobry w rozbieraniu zapachów na czynniki pierwsze. A w pisaniu w ogóle
Staż: 3,5
Pojma: (tu po ostatniej edycji perfum w ciemno powinno być 0) XD, ale niech będzie że coś się poprawiło i 3
Talent: 2
Granie na instrumentach na dobrym poziomie zajmuje mi rok.
@dziadekmarian Noice. Zazdroszczę. Zawsze chciałem, nigdy nie umiałem. Mimo wielkich chęci w młodości chłop głuchy na dźwięki i za co by się nie wziął, to na końcu i tak wychodził z tego grindcore (a musiecie wiedzieć, że historycznie Blackstock był europejską stolicą grindcore), ewentualnie marsz imperialny na ukulele XD Także zostaję przy słuchaniu, wszystkiego co dobre, od klasyki po deathmetal.
Zaczęło się od jakichś promocji na Lalique na pepperze. Wcześniej nie bardzo przywiązywałem do tego wagi, ale zawsze miałem ciągoty sensoryczne i mogę wzdychać godzinę nad 30ml whisky. Potem jakieś Azzaro Sensual Blends, ze 20 rozebranych flaszek Le Couvent. Później to samo jakoś tak się potoczyło bez wielkiego parcia.
Natomiast co do wykrywania nut, uważam, że jest to umiejętność wyuczona, poza nielicznymi jednostkami, które mają do tego jakieś wybitne predyspozycje. Aromatów można się wyuczyć z czasem, nos się przyzwyczaja, a mózg zaczyna kojarzyć. Jeśli 5000x powąchamy świeżo obraną mandarynkę to powstaną nowe połączenia neuronowe i będzie można tą nutę wyłapać. Tak to wyglądało w ramach nauki oceny cech sensorycznych i wykrywania wad w piwach, w pewnym momencie (cytując klasyka) ten "skunks" i "mennica" stają się oczywiste. W perfumach może to być o tyle problematyczne, że mandarynka rzadko jest mandarynką. Mandarynkę najczęściej udaje jedna, dwie lub nawet pięć molekuł lub naturalnych substancji aromatycznych. Tymczasem na zapach prawdziwej mandarynki może się ich składać nawet 200, bo owoc to nie tylko sok, ale i albedo.
A na końcu ocena i tak się sprowadza do fajny/niefajny.
Staż: 4
Pojma: ujwie/10
Talent: ujwie/10
@saradonin_redux No właśnie - mam wrażenie, że z piwem było łatwiej. Kokos w Sorachi Ace był oczywisty... albo i nie, bo dla innych to był koper. No i często jednak operowało się - może i przetworzonymi termicznie, ale jednak naturalnymi dodatkami. A ściery, DMSy, kanalizy i monety człek opanowywał wraz z doświadczeniem.
Potrafię nie rozpoznać róży, pomylić miętę z chmielem... a piżmo i ambra to dla mnie zgadywanki.
@dziadekmarian a cwiczysz selektywnie rozpoznawanie tych zapachow czy myslisz, ze nauczysz mozg jak pachną poszczegolne skladniki wąchając mieszanki?
@GrindFaterAnona Niestety - łatwiej się 5 minut wstydzić, niż tydzień ćwiczyć... Ale pewnie kiedyś się wezmę;)
@dziadekmarian
Staż: w zabawie na ostro 5
Pojma: od kiedy pomacałem rzemiosło horyzont uciekł w okolice pasa kuipera i samoocena spadła do 2-3.
Talent: brak
Nie posiadam nadzwyczajnych umiejętności tylko jakieś tam doświadczenie z przetestowanych tysiąca czy dwóch aromatów.
@Grzesinek Kurde. Ja jednak postawiłbym taką tezę, że bez talentu do rozpoznawania (może nawet nie nazywania, tylko samego odczuwania) nie da się dobić tak daleko - a nawet wydaje mi się, że nie powstałaby taka potrzeba... Ale widzę już w kilku odpowiedziach, że ogromne doświadczenie bardzo pomaga. Dzięki:)
Szczerze nie pamietam ile juz w tym siedze, ale bedzie cos kolo dwoch lat. W oudy wszedlem doslownie kilka miesiecy po zaznajomieniu sie z sawazami i chanelami xD. To calkowicie zmienilo mi spojrzenie na swiat perfum. Teraz to nie jest dla mnie tylko pachnaca woda, a bardziej sztuka, podroz czy doswiadczenie. Sam sie czesto gubie w tym co tak naprawde czuje i mam wrazenie, ze malo jest osob ktore tak na dobra sprawe wiedza co jak pachnie. Ja np pizmo uwielbiam w kazdej postaci, ale wyluskac je calkowicie w danej kompozycji to jest dla mnie nie lada wyczyn. Btw co ciekawe to obecnosc pizma w danej kompozycji dostrzegam bardziej po "efekcie" jaki ma niz po samym zpachu, ktory potrafi sie dla mnie bardzo roznic ze wzgledu na koncentracje pizma i jego rodzaj, wiek czy sposob maceracji itp. Paradoksalnie czym wiecej zapachow poznaje, to pomimo ciagle rosnacego doswiadzenia uswiadamiam sobie jak malo wiem i jaki malutki jeszcze jestem. Nie wspomne juz o bardzo ograniczonym slowniku jaki posiadam i calkowitym braku umiejtnosci przelewania slow na papier. Parametry bym sobie chetnie dal takie jak dziadek, ale porownujac talent to moge sobie tam wstawic co nawyzej dwa, choc jesli dziadek by sobie podniosl o note wyzej to mysle ze wtedy na trzy tez bym zaslugiwal
@pomidorowazupa ach ta skromność xD Akurat uważam, że masz zajebiste wyczucie - zwłaszcza po tak krótkim stażu. Propsy.
@dziadekmarian Zawsze miałem na półce jakieś playboye, adidasy czy pumy i sobie popsikiwałem idąc do szkoły czy na studia. Natomiast pierwsze świadomie kupione perfumy to Versace Pour Homme 6.5 roku temu. Po złapaniu komplementów w pracy po pierwszym globalu zajarałem się strasznie i wkręciłem w temat. Później było Versace Blue Jeans, kilka flakonów z Zary i Bentley for men Intense. Stopniowo zwiększałem kolekcje, kupowałem, sprzedawałem i tak się to kręciło przez ostatnie lata. Teraz trochę zwolniłem, bo pojawiły się zdecydowanie ważniejsze priorytety i wydatki niż pachnący alkohol więc zostałem z paroma ulubionymi flakonami i staram się już nie dokupywać nic.
Przez ten czas myślę, że flakonów kupiłem/sprzedałem koło 150 + odlewki. Nauczyłem się całkiem nieźle rozkładać zapachy na poszczególne nuty i jestem w stanie na ślepo rozpoznać jakąś część mainstreamu i popularniejszej niszy.
Gust zmieniał mi się na przestrzeni lat jakbym miał borderline. Na początku uwielbiałem cytrusy, żeby po chwili je znienawidzić i przerzucić się na gourmandy, irysowce itd. Później wróciła zajawka na świeżaki, ale równocześnie podtrzymywana była na wszelkie zimowe, cięższe zapachy. Później była skóra i oud, a później co raz to wieksze dziwactwa. Na szczęście zatrzymałem się w pore i nie wszedłem w arabską, drogą niszę. Finalnie, czyli obecnie, mam w kolekcji jedynie świeże, uniwersalne i nieskomplikowane zapachy. Takie mi najbardziej siedzą, takie też najbardziej lubi na mnie żona i są one też najpraktyczniejsze, bo po co mi jakieś dziwadło, które psikne raz do roku na nadgarstek?
Sprowadzą się to do tego, że patrzę już na perfumy jako na przyjemny, niewiele znaczący dodatek do życia, a nie wielkie hobby jak kiedyś. Czy to znaczy, że perfumy mi się znudziły? Nie, ale mam bardziej pragmatyczne podejście i przy masie innych obowiązków, zajęć, wydatków, perfumy tak naprawdę nic nie znaczą. Plus uświadomienie sobie, że nieustające, kompulsywne kupowanie nowych flakonów to bardziej zakupoholizm, a nie "hobby" pomogło mi przejrzeć na oczy.
Może trochę zboczyłem z tematu, ale podsumowując - raczej wątpię, żebym znowu wciągnął się jak kiedyś i miał kilkadziesiąt flakonów w kolekcji. Raczej zostanę przy 5-10 ulubionych i nie będę kombinował.
Dzięki wszystkim! Trochę mi to rozjaśniło w głowie.
@dziadekmarian Bardzo ciekawie napisane, plusik to i ja się podziele swoją historią perfumowego hobbysty.
U mnie zaczęło się od tego, że otrzymany od kogoś w prezencie Bruno Banani Dangerous Man się powoli kończył, bo rzadko go używałem, do tego miałem jeszcze jakiegoś adidasa pure game chyba. Stwierdziłem że skoro się skończył to warto było coś nabyć, żeby było na jakieś okazje/wyjścia/randewu i takie tam. A jako, że wtedy przeglądałem wykop dość często jak się nudziło w robocie to sam tag wielokrotnie mi się przewinął, to stwierdziłem że yolo, zamówię se pare próbek i zobaczę z czym to się je. Kupiłem od jakiegoś gostka , co później wyszło że też z trójmiasta, miał nick chyba bosoalenarowerze.
Który poniekąd mnie w uja zrobił, bo myślałem że mi polał Bottled Night (przez co szkalowałem zepsute soki, perfumerie że to nie jest to co od chłopa, plus swoją drogą jedna z pierwszych aplikacji perfum świadomie kupionych i zaraz wpadł komplement), a tak naprawdę to był sam Invictus, którego dopiero później skojarzyłem, po przewąchaniu już sporej liczby klonów dopiero, jak złapałem jakieś perfumy w Rossmannie w niebieskiej buteleczce to zaraz skojarzyłem że to właśnie klon tego zapachu co wąchałem pare lat wcześniej. Wtedy wszystko się złożyło, że to nigdy nie był Bottled Night i niepotrzebnie zarzucałem komuś zepsuty sok we flakonie.
Skończyło się na tym, że mam zawalone cały regał przeróżnych perfum, przewąchane pare setki różnych pozycji. Tutaj pomaga od parfumo, gdzie od zeszłego roku tak skrupulatniej zapisuje co było psikane, co jest na półkach i tak dalej, pomaga to trochę posegregować kolekcję, czy chociażby to co w ogóle wąchałem.
Czy potrafię rozpoznawać nuty? Poniekąd, bo tego się nauczyłem. I jestem zadowolony z postępów że już co nieco potrafię wyciągnąć z zapachów.
Bardzo lubię też czytać o perfumach, recenzje i tak dalej. Samemu też coś napiszę, i doceniam to jak komuś się chce to przeczytać czy nawet rozwinąć jakąś myśl którą poruszyłem.
Chociaż mam też wrażenie, że zbyt dużo się tego zrobiło, ale nieraz rozmyślając nad tym co puścić dalej niekoniecznie potrafię coś wybrać czego chce się pozbyć, bo tak wiele zapachów lubię i mam w 'rotacji'.
A sam tag dostarcza mi bardzo dużo frajdy, rozmowy z ludźmi o swoich przemyśleniach na temat zapachów, pomaganie komuś w wybraniu czegoś, czasem jakieś dramy. Chociaż podsumowując to tag na hejto jednak bardziej mi leży. Niedawno jeszcze tag na wykopie miał ogromne powodzenie, gdzie rozbiórki znikały w minuty i się w brodę pluło jak się czegoś fajnego nie złapało, a teraz świeci prawie pustkami.
Staż: 4 lata
Pojma: 5-6/10
Talent: 2/10 (ale nadrabiam entuzjazmem)
@loopie Ciekawa rzecz: też zauważyłem, że czytanie recenzji i eksploracja cudzych spojrzeń bardzo rozwija postrzeganie zapachów. Dzienx
@dziadekmarian Jakieś 15 lat temu kupiłem pierwsze porządne perfumy: Miyake bleue, przez następne ~13 lat mój ss
staż: 15/1,5
pojma: 1/5
talent: 0
@lynx_ No to dłuuugi pas startowy. Ale po straganie to widzę, że jak się już rozkręciłeś, to na maksa
@dziadekmarian celem uzupełnienia, mój staż hobbysty to teraz 1 rok pyka właśnie od kiedy się tu z Wami zwaflowałem. I u mnie historia zaangażowania wyglądała tak. Rasasi Fattan, potem nie udało mi się kupić dylanika ubytkowego i byłem niechętny na amuaże i jerkofy. Posiedziałem na hejto, trochę odlewek pokupowałem. Cyk, ze 200 ml w odlewkach amouage, podobnie jerkoff, potem już z górki. Ominąłem średnią półkę praktycznie całkowicie (teraz uzupełniam braki w guerlainach i innych). Roja Krul i inne takie teraz w głowie.
Chciałbym podziękować wszystkim kolegom z tego tagu za wprowadzenie w świat niszy i wspólne rozkminy, rozbiórki, dyskusje i inne akcje. Fajne chłopaki jesteście i mimo, że się osobiście nie znamy, to wiem, że porządni z Was ludzie, całkiem serio tak uważam, z fartem!
@dziadekmarian od kiedy tylko pamiętam zapachy wzbudzały moje zainteresowanie i po prostu lubiłem dobrze pachnieć, nawet za dzieciaka trzeba było mieć dezodorant Old Spice, później doszły jeszcze perfumy typu Playboy, Adidas itp., ale pierwsze lepsze i bardziej poważne to Versace Blue Jeans kupione 10 lat temu. Od tamtego czasu przeszedłem długą drogę i odwiedziłem wiele zakamarków tego perfumowego świata, tak w skrócie:
mainstream bo markowe perfumy dawały jakiś tam prestiż a nie jakiś tam dezodorant > klony i tanie araby, bo po co przepłacać, skoro można mieć niemal to samo za mniej, a przy tym więcej flaszek kupić > powrót do oryginałów, bo jednak klony to nie to samo > zainteresowanie niszą, bo w mainstreamie już nic ciekawego nie ma > perfumy rzemieślnicze i arabska nisza
Ostatnie 2-3 lata to jak wspomniałem w ostatnim punkcie perfumeria rzemieślnicza itp., która skupia się na naturalnych składnikach i na jakości, co jest dla mnie jednym z kluczowych kryteriów przy wyborze perfum, choć nie ukrywam, że nadal kompozycja też musi się po prostu podobać.
Przełomowym było tu poznanie ASQ Safari Extreme i ASQ Makan Blend i wkręcenie się w arabskie marki, ich stylistykę i jakość. Polubiłem oud, kiedy poznałem go w naturalnym wydaniu i w tym kierunku to poszło Bortnikoff, Areej Le Dore, Jinkoh Store, Ensar Oud.
Teraz myślę, że jestem już na tym świadomym etapie perfumowego hobby, bo wiem czego chce, czego szukam - wiem gdzie to znaleźć, jacy producenci są w stanie spełnić moje oczekiwania i nawet jeszcze zaskoczyć.
Co do drugiego pytania to kwestia "przewąchania", zmysł węchu się rozwija w miarę poznawania, doświadczania i z czasem łatwiej poszczególne nuty wyłapać, choć nie będę ukrywał, że jest sporo skomplikowanych kompozycji, którym trzeba poświęcić więcej czasu.
Staż: 10 lat
Pojma: ciężko to wyrazić liczbą, w jakieś skali, bo do czego to odnieść skoro perfum jest od groma, ale uważam, że poznanie ponad 1000 zapachów z różnych kategorii świadczy o ponadprzeciętnym "przewąchaniu", więc coś tam wiem
Talent: jw. bardziej to doświadczenie niż talent. Własnych zapachów nie tworzę, nawet żadnego nie skomponowałem, więc w tej kategorii geniuszem też bym się nie nazwał
@pedro_migo Ech, u mnie to właśnie Safari Extreme spowodował ogromny przeskok w postrzeganiu tego, czym mogą być perfumy. Teraz siedzę nad serią Musk od ALD i... wciąż niewiele z tego rozumiem xD Jednak jakość po prostu kosmiczna.
@dziadekmarian tak właśnie to miałem na myśli, że Safari Extreme był przełomowy, bo jak mówisz to był przeskok, między tym co znałem dotychczas.
Kolekcja Musk jest świetna to prawda Cuirtis i Royal Barn lubię najbardziej, Creme de La Creme jeszcze ciekawy, choć w mój gust bardziej przypadła poprzednia, czyli Classics - Ottoman Empire IV, Russian Oud II i Chinese Oud II - jeśli nie poznałeś to polecam poszukać odlewek.
@pedro_migo Aj kurde, pomyliłem "ech" z "ach" xD Doskonale pamiętam rozbiórkę Nihilistycznego i Twoje słowa na temat Safari, że od tego się zaczęło. Dodatkowo słowa Kridzu, że to droga w jedną stronę. Zrozumiałem , kiedy dekant był już u mnie. Tych ALD poszukam. U Lukebora oczywiście
@BND no, skrobnij coś xD
@dziadekmarian No niech będzie 😁 Staż 4+ ale na poważnie to ostatnie dwa lata dzięki hejtoczłekom. Jak w większości tematów które mnie interesują bardzo szybko przeszedłem z etapu zainteresowania do pełnoprawnego zaciekawienia/ pasji. Od zawsze lubiłem dobrze pachnieć ale nigdy wcześniej nie przykładałem do tego większej wagi. Z racji wykonywanego zawodu który wymaga podróżowania po świecie przez większą część roku, mam łatwy dostęp do niemalże każdych komercyjnie dostępnych perfum na rynku w perfumeriach i sklepach rozsianych na lotniskach i w galeriach handlowych. Powiem wprost że szeroko dostępne perfumy sygnowane nazwami wielkich designerskich marek w żadnym stopniu mnie nie interesują i co więcej, nie darzę szacunkiem podejścia do biznesu tychże firm nastawionych na zysk, oferujących w zamian chemolan pro+ z dodatkiem etanolu. Cenie dobry stosunek ceny do jakości i nie lubię przepłacać (no chyba że to chłop z Pakistanu sam w garze na środku pustyni ukręcił i łzy dziewicy dodał) To co naprawdę mnie pociąga to jakościowe perfumy i kompozycje, naturalne składniki i rzemiosło. Nie dbam o to czy to jak pachnę podoba się innym, ważne że mi sprawia to przyjemność. Lubię dobry oud i jestem odporny na trudne otwarcia jeśli później jest to wynagrodzone dobrą trwałością i jakością kompozycji. Jeśli miałbym wskazać ulubioną markę to powiedziałbym że Ajmal robi robotę dzięki jakości dostępnej w przystępnej cenie i do tego z lokalną dystrubucją. Ot tyle 👍
@BND No trochę Cię przyłapałem;) Przepraszam i dziękuję!
Zaloguj się aby komentować