Dość regularnie zaczynają mnie nachodzić myśli o starości i o tym, że zostanę zupełnie sama. Oczywiście to tak jak teraz, ale wtedy będę stara, może chora, więc mniej lub bardziej bezradna. Nie wygląda to dobrze. W zasadzie takie myśli jeszcze w ogóle nie powinny mnie nachodzić, mam jeszcze całe lata wieku "średniego" przed sobą, a jednak już mi się zdarzają.
#zalesie
Rozważ związek, lub przyjaźń z kimś, albo Twoje fobie będą tylko rosły. Albo pierdol to i skup się na sobie zamiast losowo liczyć na czyjąś uwagę.
@l100e @MiernyMirek gdybym umiała znaleźć sobie partnera, albo jakąś przyjaciółkę czy przyjaciela, już bym to zrobiła.
@rain czy masz jakiś poważny defekt fizyczny, może jesteś brzydka jak noc listopadowa? Jeśli nie, to raczej jakieś chopy się już tobą zainteresowały. Kwestia wyczucia takiego zainteresowania/uwiedzenia delikwenta.
O szczegóły pytaj @GtotheG @moll one zdaje się mają większe doświadczenie. Kartofelek to nawet hejtowicza uwiodła ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@MiernyMirek @rain nic tak dobrze nie działa jak podryw na schabowego xD
Tylko większym problemem może nie być zainicjowanie interakcji, a dalsze jej pociągnięcie. Ludzie tak zdziczeli, że nie wiedzą co dalej
dlaczego dopisałem też 2 zdanie
@MiernyMirek ja to jestem zawodową uwodzicielką, ale nie zdradzam swoich sztuczek
@moll też bym chciała być poderwana na schabowego jak mam być szczera... :3
@GtotheG w sensie że tego schabowego serwujesz czy komplementujesz?.xD
@moll nie no, wolałabym komplementować, żeby tak chłop mnie nakarmił :3 przez żołądek do serca jak to mówią!
@GtotheG a mało to chłopów co gotują?
@GtotheG przynajmniej wiesz że przy tym drugim się najesz
@moll może najem, ale nie porucham. Tragiczny los...
@GtotheG why not both? ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@moll bo zatkane tętnice źle działają na erekcje. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@GtotheG od razu zatkane tętnice... na razie uwidoczniłaś tylko bojler w miejscu sześciopaka, do tętnic jeszcze kawałek xD
@moll jak ktos ma taki beben to niestety wszystko siada
@GtotheG zawsze można razem przed pierwszym zawałem. Większa motywacja
@GtotheG skąd masz moje zdjęcie?
@moll to łgarstwo, z bojlerem hydraulika działania normalnie
@MiernyMirek
@moll no tak, tylko taki typ sylwetki mnie zwyczajnie nie podnieca
@GtotheG to na co był ten mem?
@moll mem był żeby się uśmiechnąć
@GtotheG pośmiali się, to teraz ruszaj na łowy na #gotowanie
@moll eee ja już na żadne łowy nie ruszam, mam inne rzeczy do roboty
@GtotheG radykalna postawa ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@rain chopa se jakiegoś przygruchaj. Samotność jest wujowa, ludzie mają swoje życia. Podziel się z kimś własnym, ten ktoś podzieli się z tobą.
Będzie 2x tyle problemów, nie będzie czasu na takie rozkminy
@MiernyMirek albo będzie zamknięta w czterech ścianach z kimś kto jej nie rozumie, a kogo będzie bała się zostawić poprzez strach przed samotnością.
Twoje uogolnione rozwiązanie ma równie duże szanse się udać co nie.
@rain przykro mi, że tak się czujesz i że dziś szczególnie dopadły Cię takie myśli. Wszyscy potrzebujemy mieć kogoś bliskiego i czuć się zrozumianym. Trzymam za Ciebie kciuki.
@rain ༼ つ ◕‿◕ ༽つ
Od stycznia chodzę na „siłownię” bardziej to zajęcia z trenerem i trzaskanie ćwiczeń przez godzinę. Chyb wszyscy to 30+ i powoli widzę jak kiełkują tam znajomości. Może w tym kierunku spróbować
@PornoKing od paru miesięcy chodzę na siłownię. Nie widziałam tam nikogo, kto zawierałby z kimś znajomość. Ja sama też nie umiem tego robić. A nawet po prostu wstydzę się kogokolwiek zaczepiać.
@PornoKing to zależy. Na mordowniach raczej tak, ale sieciówkach chyba nie jest tak, że ludzie się poznają, ja widze ludzi ćwiczących w parach a ja się witam i chwilkę pogadam z ludźmi, których osobiście znam z fryzjerem czy z szkoły się kogoś spotka. Ewentualnie po boksie się chwilę pogada, ale to są takie typowo znajomości w jednym miejscu i przy okazji
@rain a jesteś otwarta na nowe znajomości?
@Lubiepatrzec chciałabym wiedzieć, na czym to miałoby polegać.
@rain ogólnie pytam czy jakbyś miała okazję to skorzystalabyś z możliwości poznania kogoś nowego.
@Lubiepatrzec jak sądzisz, jaka może być odpowiedź w sytuacji, kiedy czuję się naprawdę samotna?
@rain no właśnie może być inaczej niż myślisz. Czasem coś deklarujemy a podświadomie działamy odwrotnie na przykład ze strachu przed nieznanym.
Może czas na inicjatywę z Twojej strony. Zacznij od "cześć" do mężczyzn, którzy wydają Ci się ciekawi.
@rain Wysyłam wirtualnego przytulasa i trzymam kciuki za zmianę tej sytuacji. Jednocześnie rozumiem Cię i współczuję - samotność to najgorsze z uczuć jakich doświadczam.
Miałem te same przemyślenia dosłownie 20 minut temu. Ludzie wokół będą pierdolić że trzeba sie czuć dobrze z samym sobą. Zamknij takiego w izolatce na kilka miesięcy, i zobacz jak sie wspaniale czuje z samym sobą.
@redve no bo trzeba się dobrze czuć z samym sobą, co Ty myślisz, że jak ktoś nie lubi siebie i znajdzie partnera, to w magiczny sposób polubi siebie i będzie czuć się ze sobą dobrze? Związek nic nie zmienia w tej kwestii, a wręcz przeciwnie - nasila pewne problemy, które się miało wcześniej. I w sumie to jest dobre, bo wtedy człowiek już musi się zająć pewnymi kwestiami, które wcześniej ignorował.
@koniecswiata czuć sie dobrze z samym sobą, nie oznacza czucia się dobrze w ciągłej samotności.
@koniecswiata z resztą, sam opisałeś co myślę w komentarzu niżej
@redve potrzebowałam doprecyzowania Twojej myśli, bo być samym, a być samotnym to dwie różne rzeczy
@koniecswiata ja też źle sie wyraziłem. Po prostu za każdym razem jak komuś mówiłem że jestem samotny, to słyszałem tą samą formułke
@redve Ty nie do końca rozumiesz co to znaczy "czuć się samym ze sobą". To nie chodzi o to, że masz unikać ludzi/nie podejmować kontaktów towarzyskich/nie być socjalny. To chodzi o to jak Ty postrzegasz siebie, czy siebie lubisz, kochasz, szanujesz, akceptujesz, że niezależnie od tego czy jesteś sam czy jesteś w związku - dobrze się mentalnie czujesz. Znam masę osób, które wyrażają całego siebie poprzez związek i bycie w związku - tylko fakt, że są w związku świadczy o tym czy mają wartość, a jak nie są w związku to myślą, że są beznadziejni "bo nikt ich nie pożąda". Pamiętam kiedyś jak jedna koleżanka na studiach, która zawsze miała full make up - przez 5 lat ani razu nie widziałam jej bez makijażu, przeżywała jak to miała kiedyś okres w życiu gdzie nie miała żadnego chłopaka i jak to źle jej było. I myślę, że to jest ten typ osoby, która właśnie nie potrafi być sama zupełnie. Cały czas potrzebuje zewnętrznej walidacji "że wszystko jest ze mną w porządku".
A, że jesteś samotny - każdy z nas czasem jest, nawet jak bedziesz w związku możesz się czuć emocjonalnie samotny
@rain Współczuję, ale też rozumiem co czujesz. To nie jest prawda, że człowiek jest samowystarczalny i może żyć samotnie niczym na bezludnej wyspie. Tzn. może, ale co to za życie. Przynależność jest ważna, wsparcie bliskich osób też jest ważne. Niektórzy mają szczęście i dostają to od najbliższej rodziny - mają swoje "plemię", od którego mogą dostać wsparcie w każdej sytuacji, jednak większość z nas musi szukać tego plemienia "na zewnątrz" i to wcale nie jest łatwe. Ja w tamtym roku musiałam pożegnać parę moich znajomości, bo już za bardzo się rozjechaliśmy i to nie miało dłużej sensu. Ale szukam dalej. Być może będę szukać całe życie, ktoś będzie przychodził, inny odchodził, i tak będzie się kręcić - bo tak naprawdę nie ma nic stałego w życiu. Ale moim zdaniem warto i życzę Ci żebyś się nie poddawała w szukaniu swojego plemienia
Po co szukać, jak można zrobić swoje?
@l100e to znaczy?
@l100e możesz sprecyzować, bo nie rozumiem o co Ci chodzi?
@rain aaa rozpisałam się, ale chyba się nie dodało. Sama mam często podobne rozkminy, a dodatkowo x nawarstwiających się problemów zdrowotnych w ostatnim czasie, więc dopada człowieka przygnębienie, wiadomo, że życie we dwójkę jest łatwiejsze. Z drugiej str. patrzę na związki moich znajomych typu laska 10/10, a koleś ją zdradza i sobie myślę, że stworzenie jakiegoś naprawdę stabilnego związku w dzisiejszych czasach jest mega ciężkie. Każdy szuka co chwilę "czegoś lepszego", ludzie się nudzą, poddają przy jakichś często niewielkich problemach. Widziałam ostatnio taką starszą parkę u lekarza - pani pomagała się panu ubrać. Pomyślałam sobie, że ja czegoś takiego mieć nie będę, kogoś kto o mnie zadba itd., ale no właśnie... nie jestem jedyna, Ty nie jesteś jedyna - ludzi w podobnej sytuacji są setki. Standardowo mogę Ci powiedzieć "wyjdź do ludzi", ale ja jedyne trwałe znajomości w ostatnich latach to miałam z pracy, ale i one się z czasem wykruszają jak ktoś zaczyna żyć własnym życiem, zakłada rodzinę itd. Chyba jedyną radą jest znalezienie sobie jakiegoś hobby, ale takiego, które wymaga interakcji między ludźmi, albo zmiana pracy. Bez takich kroków to ciężko kogoś poznać.
A mamą się nie przejmuj, jej zachowanie nie jest do końca normalne i ona raczej nie wie, że cię krzywdzi faworyzowaniem drugiej córki. Myślę, że to jest coś o czym się w ogóle nie mówi - z tego co widzę to większość rodziców sobie wyobraża, że dziecko będzie taką ich małą kopią i przedłużeniem ich życia, a jak dziecko wychodzi inne niż sobie wyobrazili - ma inne gusta, nie idzie się dogadać to niestety wielu rodziców nie umie tego psychicznie ogarnąć, że dziecko jest osobną niezależną jednostką i nie będzie się dopasowywać pod Ciebie, nie będzie takie jak ty, nie będzie robić rzeczy, które mu nakażesz robić itd... Nic na to nie poradzisz, ale to nie jest twoja wina. Twoja mama zwyczajnie nie dojrzała do rodzicielstwa i się w tym nie odnalazła dobrze. Różne rzeczy się w życiu zawala, niektórzy zawalają rodzinę.
Tak czy inaczej życzę Ci powodzenia i żebyś kogoś wartościowego poznała.
@GtotheG mam właściwie takie same spostrzeżenia i przemyślenia jak Ty. Niczego tak bardzo nie chciałabym, jak poznać jakiegoś fajnego mężczyznę i przeżyć z nim całe życie. Nigdy nie chciałam mieć "powodzenia", "adoratorów" i tym podobnych. Poznać jednego człowieka i wystarczy. Ale się to nie zdarzyło. A z drugiej strony - czytam i słyszę o różnych historiach jak ludzie się zdradzają, wykorzystują, źle traktują itd. i myślę wtedy, że pewnie ja sama nie miałabym tyle szczęścia, żeby mnie coś takiego ominęło. Co do ogólnie - znajomości z ludźmi, zauważyłam, że gdy kończą się wspólne "interesy", kończą się i znajomości. Zwłaszcza, jeśli kolegujesz się z kimś, kto ma partnera, rodzinę itd. A ja jestem wiecznie sama i w każdej nowej grupie ludzi automatycznie ląduję na marginesie.
Co do mojej mamy i siostry to jest długa historia. Właściwie od zawsze moja siostra była faworyzowana, niezależnie od tego, co robiła. Starsza, ładniejsza, "uśmiechająca się" (kiedyś mój ojciec powiedział mi, że "ona się chociaż uśmiecha, a ty nic" - a zadbaliście o to, żebym miała powody do cieszenia się?), "pomocna" itd. I pewnie faktycznie podobna z charakteru do mojej matki. A ja zawsze byłam tą "złą". Co jest w zasadzie zabawne jak pomyśli się jak moja siostra jeszcze parę lat temu potrafiła naprawdę w parszywy sposób zachowywać się w stosunku do moich rodziców.
Ale faktem jest - może po prostu nie da się mnie lubić, no i tyle. A skoro już dawno jestem "dorosła", no to kogo to obchodzi, że jak wszyscy wiedzą, jestem strasznie osamotniona. Zadzwonić raz na jakiś czas i zapytać, co u mnie? Zapomnij. A może zresztą to, jak bardzo mi nie idzie w życiu jest właśnie dla moich rodziców przypomnieniem, jak bardzo spieprzyli sprawę jako rodzice? Nie wiem.
Komentarz usunięty przez moderatora
@roberto07 a drugi przegryw siedzi i dodaje bezsensowny, hejterski komentarz.
@roberto07 skąd wiesz co siedzi w głowie jej matki? Na co dzień widzisz jakieś odcienie szarości czy postrzegasz świat tylko w czerni i bieli? Gdzie Twoja empatia? Potrafisz zrozumieć, że życie ludzi różnie się układa i nie ma gotowych schematów, od linijki? Że nie każdy ma wpływ na to jakich ludzi spotka na swojej drodze? Tobie się udało zrobić dużo dzieci i gratuluję, ale co z tego? Jakie to ma przełożenie na życie Opki? Odpowiadam: żadne, więc Twoje "rady" są o kant dupy potłuc.
@rain gdzieś tam w jakiejś książce do psychologii czytałam, że naszymi przyjaciółmi i miłościami zostają po prostu ludzie z którymi przebywamy na co dzień - czy to szkoła, czy to studia, czy praca. Nie ma znaczenia jaki rodzaj ludzi to jest - najprawdopodobniej się zaprzyjaźnicie poprzez przebywanie
Ja sama miałam partnerów poznanych, albo w ten sposób, albo przez internet - niestety większość życia dzisiaj przenosi się do internetu i ciężko o takie zwykłe interakcje jak kiedyś. Jak byłam mała to wszyscy sąsiedzi nagminnie się odwiedzali, ktoś robił imprezę to za chwilę wpadał ktoś nowy, nikomu to nie przeszkadzało i było jakby normą na tamte czasy. Teraz ludzie wymagają zapowiedzenia się miesiąc w przód (ja też xD).
W jakiej grupie znajomych się znajdziesz tego oczywiście nie przewidzisz, ale może spróbuj przy kolejnej zmianie pracy zwrócić uwagę np. na wiek współpracowników - im młodsi tym większe prawdopodobieństwo, że będą na tym samym etapie życia co Ty.
Co do twojej rodziny, nie obwiniaj się, nie jesteś "tą złą" - może nie planowali dziecka po prostu, może jakość życia im spadła przy drugim dziecku, może zwyczajnie nie podźwignęli tej odpowiedzialności i wyładowują to na tobie, nie widząc, że to oni są powodem twojego smutku. Swojej rodziny nie naprawisz, możesz tylko pracować nad sobą. Skup się na sobie, postaw sobie jasne cele w życiu i popracuj trochę nad pewnością siebie. Możesz wyglądać jakkolwiek - być brzydka, ładna - to nie ma na dłuższą metę żadnego znaczenia, koniec końców jak będziesz nieprzyjemnym w obyciu człowiekiem to i tak nic to nie da. Każdy z nas ma jakieś problemy z którymi się musi zmierzyć. Myślę, że temat rodziny musisz sobie po prostu odpuścić, bo nie zmusisz ich do interakcji z tobą. Jak zaczniesz o siebie dbać, odnosić zawodowe sukcesy, czy po prostu być szczęśliwa - to to zainteresowanie naturalnie przyjdzie. Tylko przestań oglądać się na nich, postaw na siebie
@GtotheG trochę zaczynając od końca - osiągnęłam więcej niż ktokolwiek w mojej rodzinie ever. Jestem wykładowcą akademickim, podczas gdy np. moja urodzona jeszcze przed 1 wojną światową nieżyjąca już niestety babcia nawet nie umiała czytać i pisać. A np. moja siostra? Jest gospodynią domową, która wreszcie po latach od skończenia studiów może zacznie jakąś prawdziwą karierę zawodową. Ale jeśli jej się to uda, to moja mama będzie pewnie pękać z dumy. Tak mocno, jak teraz nie pęka z dumy z uwagi na moje osiągnięcia.
Ogólnie zawsze byłam "tą złą" i nie do końca potrzebną. Jak miałam może z 10 lat mój ojciec powiedział mi, że urodziłam się przypadkiem, że nie planowali mieć tylu dzieci (mam jeszcze starszego brata). Super, dzięki tato, że mi mówisz. To było bardzo miłe, pamiętam to do dziś. Nie było ich też stać na trójkę dzieci - jak pomyślę teraz o tym, jak bardzo byliśmy biedni, to jak słyszę dzisiejsze narzekania różnych ludzi, to nawet nie chce mi się nic mówić, że nie wiedzą co to jest być biednym, tylko po prostu przytakuję. Na moją "niekorzyść" działało zresztą mnóstwo rzeczy - w pewnym momencie mój ojciec wpadł w alkoholizm, nawet nie pamiętam jak to się zaczęło. W każdym razie - przepijał nawet te marne pieniądze, jakie mieliśmy i generalnie był domowym tyranem i damskim bokserem. Taki Jacek Kaczmarski mu pod tym względem nie dorastał do pięt. Ale moja matka i starsze rodzeństwo ubzdurali sobie, że jestem "córeczką tatusia". Nie wiem tylko na jakiej podstawie, no i łatwo się domyślić - czasem odbijali sobie na mnie to, że jemu nic nie mogą zrobić. Ogólnie - moje dzieciństwo było pełne przemocy. Wszystko to wpędziło mnie wówczas w nerwicę, do tego doszło gnębienie w szkole. I zero wsparcia z żadnej strony. A przy tym - nie byłam "posłuszna", no i nigdy nie byłam "jak inne dziewczynki". I tak oto w wieku niemal 40 lat jestem totalnym rozbitkiem życiowym, nie mającym zupełnie nikogo bliskiego i nawet szans na to. Przecież ja nawet nie wiem jak się z kimś zakolegować. A na domiar złego cały czas, mimo swego wieku i mimo tego, że od ponad 20 lat nie mieszkam z rodzicami, nadal "potrzebuję" ich aprobaty dla moich decyzji. I to jest też jeden z powodów, dla których nie chcę "poznawać" nikogo w internecie - ich zdaniem w necie siedzą tylko zboczeńcy i wykolejeńcy, na których trzeba uważać. Dobrze, że nie wiedzą o istnieniu wykopu, mieliby potwierdzenie swoich przypuszczeń.
@rain Hehe, wypisz wymaluj moi "Warszawiacy", dlatemuż odwiedzam ich maks. raz na rok.
Jak blisko 40-to latek odwiedzając rodzinę po 21:00 może nie dostawać pierdolca, gdy dzwoni Ciotka i każde "szybko do domku uciekać bo ciemno i Ona się boi że mi się krzywda stanie, po 21:00 to się śpi a nie biega albo spaceruje"
Gratuluję kariery, też słyszę od swoich, że dużo mi się udało osiągnąć, ale jak zbierałem na własne M to ciągle pisali "weź kredyt, do usranej śmierci nie uzbierasz, tutaj i takie mieszkanie masz kupić... ", nawet mi chcieli urządzać pokoje, co się oczywiście wzięło i spadło z rowerka przy wykończeniówce
Coś mamy wspólnego z tymi przeżyciami, z internetowymi relacjami też miałem jazdy, więc bez spotkań "w realu" ni ma mowy i kwita.
@pluszowy_zergling może w Warszawie po 21:00 naprawdę jest strasznie i bojówkarze ruchów anty-biegowych ganiają (ale tak spacerkiem, żeby nie było, że sami też biegają) za ludźmi, którzy wyszli pobiegać?
@rain miałaś mega ciężkie warunki dorastania, dalekie od normalnych. Musisz się pogodzić z tym, że uwagi czy aprobaty ze strony rodziców nigdy nie będzie i się odciąć. Sama tak kiedyś czekałam, że moi rodzice będą normalni, kochani, mili - już wiele lat temu się poddałam i gadam z nimi raz na parę miesięcy, ale to nie ja podejmuje w ogóle kontakt tylko oni, już od dawna ich na szczęście nie potrzebuje, chociaż do pewnego stopnia dalej sterują moim życiem, mówią mi co mam robić/jak żyć itd. W ogóle w Polsce w dużej mierze jest kultura "uzależniania" dziecka od siebie, nie uczenia go jak żyć, tylko żeby zawsze było przy rodzicu.
Poza tym standardowo - polecę Ci terapię żebyś sobie jakoś poukładała te rzeczy w głowie.
A co do miłości - to nigdy nie jest za późno, mam znajomą, która poznała swojego partnera dopiero po 50 i wzięła z nim ślub mając 60
A to, że w necie są dziwni ludzie - to są ci sami, których spotykasz na co dzień, tylko w necie się mniej wstydzą i od razu wiesz, czy ktoś jest normalny czy jebnięty - moim zdaniem to spore ułatwienie
No i musisz to też skonfrontować ze swoją rodziną - twoja rodzina mówi Ci, że w internecie poznasz tylko określony typ człowieka, podczas gdy oni sami od normalności i zdrowia daleko odbiegają - przemoc, alkoholizm, nieumiejętność panowania nad sobą/antykoncepcji, jednocześnie zwalanie później na dziecko winy za swoje błędy - no nie są to raczej ludzie od których powinnaś słuchać porad. Możesz być z siebie dumna, bo wykonałaś masę ciężkiej roboty, osiągnęłaś więcej niż twoja cała rodzina kiedykolwiek osiągnie i musisz mieć niesamowity hart ducha, żeby być nieustępliwa w swoich planach i je realizować. Daj sobie szansę i zacznij coś robić ze swoją psychiką, bo żyjąc z takim "zakrzywionym obrazem świata" krzywdzisz samą siebie. Spróbuj terapii, spróbuj poszukać jakiejś pomocy - może pomoże, może nie, ale przynajmniej będziesz wiedzieć, że zrobiłaś wszystko co mogłaś aby być szczęśliwą i spełnioną.
@rain Oczywiście
@GtotheG co do miłości - nie chciałabym znaleźć sobie partnera dopiero w wieku 50 lat. To byłoby już dla mnie o wiele za późno. Już teraz przecież widzę, że osamotnienie wypacza mój charakter.
Wiesz, może nieco za ostro przedstawiłam sytuację w mojej rodzinie, były przecież (i są) lepsze momenty. Ale ogólnie - czuję, że to ja wkładam nieraz więcej wysiłku w podtrzymanie jakichś relacji, niż ta druga strona. I może to jest tak, że gdybym miała jakiegoś partnera, albo może swoją własną rodzinę, to sytuacja wyglądałaby inaczej - nie miałabym ani czasu ani potrzeby rozmawiania o swoich problemach, czy też po prostu o tym "co u mnie słychać", no bo od takich rozmów byłby mój partner. I wtedy okazałoby się może, że czasem moja matka też potrafi zadzwonić.
Co do terapii - próbowałam. Nawet teraz - 4 razy widziałam się z terapeutką i mam wrażenie, że nic to nie dawało. Już po drugim razie miałam wątpliwości, czy w ogóle do czegoś dojdziemy i czy jest jakiś plan terapii, czy tylko omawiamy sprawy, które nie zbliżają mnie do rozwiązania moich problemów. A w końcu też doszłam do wniosku, że może po prostu "wymyślam" i mam tak samo zwichniętą (lub nie zwichniętą) psychikę jak i inni ludzie? Tylko że ja nie chcę przejść nad tym do porządku dziennego i nie rozkminiać tak wszystkiego? Nie wiem.
Dziękuję Ci za bardzo mądre wypowiedzi i za poświęcony mi czas.
@rain Nie wiem czy w takiej sytuacji dobrze robisz zamykając się na ludzi z internetu. Sporo ludzi tak zaczęło prawdziwą znajomość. Oczywiście trzeba uważać i otwierać się powoli ale jest to jakaś szansa.
@rain trzeba zorganizowac #hejtopiwo
@bartek555 na jakim kontynencie?
@rain kontynencie polskim :)
@bartek555 No bez kitu, brzmi nieźle!
@rain Witaj w klubie, chodzę na tyle różnych grupowych aktywności od kilku lat i jeszcze nie wpadła mi "w oko" żadna taka konkretnie jebnięta Pani na punkcie sportu jak ja ,ale może kiedyś ^_^ Na siłę i z desperacją też niczego nie będę szukał, mam rodzinkę z Warszawy, która chciała się przeze mnie realizować (historycy sztuki, chcieliby by, bym łaził całymi dniami po muzeach i moje ciągłe szlajanie się kilometrami na rowerze uważają za totalne szaleństwo, skoro można przecież łatwo samochodem, a sport to dla "gawiedzi" i takie tam). Moje towarzystwo się wykruszyło, bo też siedzący i grający w gry, a ja od kilku lat sport wytrzymałościowy, jak się w weekend nie zmęczę to nie czuję frajdy z życia.
No i ta samotność czasem wraca, póki mam swoje grupki to jest ok, staram się przy urlopach poznawać kolejne fajne zakręcone sportowo osoby, może kiedyś, ale nic na siłę, już niektórzy "znajomi" ze studiów po rozwodach, nawet kilku 30-to latków odwiedzałem na pogrzebach
Chciałbym, by za te 30 lat nie trzeba było w Polsce powoływać "Ministerstwa Samotności", ale jednak ewidentnie sprawy idą w tym kierunku.
Trzymaj się tam, ciężko znaleźć kogoś, kto jest równie szalony jak Ty, Ja itd itp, może się uda, ale moim, zdaniem nic na siłę i na pewno nie na zasadzie wszystko albo nic, o nie.
Zdrowia i udanych przygód z siłownią @rain
\o/
@pluszowy_zergling wiesz, może taka pani nie musiałaby od razu być zapaloną sportsmenką, ale później by się w to wciągnęła?
Zaciekawiłeś mnie tymi historykami sztuki - pracują w jakimś muzeum czy czymś takim i chcą, żebyś podzielał ich zainteresowania? Czy też chodzi trochę o taki "snobizm"?
@rain Kochają to i nie rozumieją jak "młodsze pokolenie" zamiast "Literaturą Piękną" śmie interesować się popkulturą, rejczel snobizm
Endorfiny uzależniają, to prawda, piszę, bo właśnie tętno się po rowerku uspokaja i long zrobiony na dziś ^_^ Jeszcze może truchtanko jakieś wleci.
@pluszowy_zergling mam nadzieję, że przy całym tym uprawianiu sportu masz też czas na inne rzeczy w życiu?
@rain mhm, nic tak nie robi dnia jak po długiej wyprawie chill z książką czy serialem
Zaloguj się aby komentować