#koty #zwierzaczki #adoptujniekupuj
@serotonin_enjoyer
@Zielczan świeżo otwarte oczy i takie rozczarowanko ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
#czujedobrzeczlowiek
@AndrzejZupa trochę tak, i polecam ten uczuć. A tak na serio to na prawdę polecam bycie domem tymczasowym dla różnych fundacji czy stowarzyszeń. Plusy są takie, że można się pocieszyć zwierzakiem, kiedy nie można zwierzaka mieć na stałe, może spróbować jak się będzie czuło jako posiadacz psa, czy kota no i można w ten sposób uratować jakieś małe żyćko. A to co się dzieje w tym roku jeśli chodzi o wyrzucone zwierzaki to jest jakaś masakra. Ten rok jest jakiś rekordowy, przynajmniej u nas. A wąskie gardło tego typu organizacji to właśnie domy tymczasowe, środki zawsze można jakoś zdobyć ale jak nie ma gdzie umieścić zwierzaka to po prostu nie ma go jak przyjąć. Na fb wszystkie Grażynki i Marlenki się awanturują, że "jak to? nie zabezpieczyliście zwierzaka?" ale chętnych na przygarnięcie nieraz tylko na noc, na tydzień nie ma. Nie mówiąc już o zabezpieczeniu do momentu aż znajdzie się dom stały. W samym tylko lipcu w moim mieście powiatowym pod opiekę lokalnego stowarzyszenia trafiło 25 kociąt. Sorry że tak pod twoim postem wylałam żale
@serotonin_enjoyer luz...ale ciekawe fakty...
Ja nigdy nie praktykowałem "domu tymczasowego"...mam na pokładzie własny zwierzyniec.
A z fundacjami i stowarzyszeniami mam słabe doświadczenia - żeby przygarnąć zwierzaka to jakieś wizyty, wywiady, "umowy adopcyjne" (co to kurwa jest?!), oszustwa też się zdarzają...
Pozdrawiam cieplutko, robisz dobrą robotę!
@AndrzejZupa a szukałeś kiedyś domu dla jakiegoś zwierzaka? Bo mi się też kiedyś to sprawdzanie wydawało głupie bo lepiej niby żeby zwierzak miał jakikolwiek dom niż nie miał żadnego. Dopiero jak zwierzak ode mnie z tymczasu miał trafić do adpcji to zobaczyłam jak to jest. Wychuchasz takiego malucha, odżywisz, wyleczysz, zaszczepisz a później ci co się zgłaszają chętni na zwierzaka to jakaś porażka. Uwierz mi takich ludzi co to chcą zwierzaka a nie powinni jest mnóstwo. Koty najczęściej chcą na zabawki dla dzieci, albo żeby w gospodarstwie myszy łapały. Psy na podwórze, łańcuch albo kojec. Wyobraź sobie że masz kociaka czy szczeniaczka który u ciebie śpi na łóżku, wyleczyłeś go z jakichś cholernych chorób, wstawałeś do niego w nocy a potem masz oddać komuś żeby na łańcuchu domu pilnował albo żeby dzieciaki go szarpały. Nie żebym uważała że dzieci i zwierzęta się wykluczają - raczej niektórzy dorośli nie dorośli do posiadania dzieci i zwierząt. Twoje zwierzaki cudne - widać że im dobrze. U mnie 12 własnych kotów i dwa takie psie rudasy jak twój. Również pozdrawiam!
@serotonin_enjoyer patola jest wszędzie…grunt to umieć odróżnić ziarno od plew. Masz rację.
Ja się nie nadaję na dom tymczasowy...nie dałbym rady oddać komuś takiego malucha a są ograniczenia lokalowe.¯\_(ツ)_/¯
Co do "zwierzaka dla dziecka"...to nie jest wbrew pozorom najgorsze story - gówniaki uczą się odpowiedzialności, empatii do zwierząt, zarażają się pozytywnie....jak kocica poszła w tango miesiąc temu na nieznanym terenie i czekałem.na powrót to córka co kilka godzin pytała "czy coś już wiem, czy mam dobre wieści?"...nie zawsze jest to "zabawka", nie skreślajmy gówniaków.
@AndrzejZupa Nie, no przeciez napisalam że nie skreślam gówniaczków. Wręcz uważam ze dzieciaki powinny się wychowywać ze zwierzakami ale to pod nadzorem rodziców. Raz odbieralam z adopcji kotkę gdzie dwojka trzylatkow caly czas ja szarpala i miętolila a kot nie mial sie gdzie schować aż zaczął sikać po kątach. Kotka wróciła ze stresem i do dziś jest nadwrażliwa (jest u mojej siostry) Ja tez sie nie nadaje na dom tymczasowy - stad 12 kotów u mnie 😁 I dlatego powiedzialam sobie ze już dość, no ale w takiej sytuacji nie mogłam odmówić, tym bardziej ze bylam pewna tego że moim dupochronem jest to ze to tylko na kilka dni. Ale nie pyklo. No ale tego miotu na pewno juz nie zostawię, jak sie znajdzie dobry dom to papa kotki. Jak sie znajdzie bo wiadomo stowarzyszenie ma 25 kociąt do adopcji ¯\_(ツ)_/¯
@serotonin_enjoyer trzymam kciuki kobieta!
Ehhh mi sie wydaje ze Boga niema ale jak jest niech cie po smierci powiozą prosto do niego boś jest wspaniały człowiek.
@ErwinoRommelo ta weź, ja nie chcę do Boga, mi tam wystarczy obrócić się w pył a jeśli śmierć to nie koniec to piszę się na drugą turę rozgrywki ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@serotonin_enjoyer ament!🙃
@serotonin_enjoyer Przechodziłem to samo.
Moja córa jest po Pielęgniarstwie Weterynaryjnym i pracowała u wetów, co przyjmują takie opuszczone kociaki i psiaki. Oni tam nie wyrabiali, więc zwierzątka lądują często w domach tymczasowych. Miałem takie trójki (to zawsze były trójki, ciekawe) już 3 razy. Ba, po jednym kocie z dwóch pierwszych trójek mam w domu do dzisiaj
@Fly_agaric Ja wyjściowo mialam cztery koty. Dwa pierwsze to bracia z jednego miotu teafily do mnie gdy jeszcse mialam swojego pierwszego kota ever, który juz niestety nie zyje. Bliźniaki - Lucyfer i Behemot mają już 11 lat i to tez moje oczka w głowie. Szczegolnie Lucyfer - najmadrzejszy z moich kotów. Potem przygarnęliśmy dwie koteczki w odstepach rocznych. A potem zostalismy domem tymczasowym i się sypnęło kotami. Do mnie trafialy parami, tylko raz mialam 3 kociaki ale wtedy przytrafila się nam w domu panleukopenia i jedno z tej trójki oraz jedno z rok starszej dwójki straciliśmy. Raz trafily da mnie tez dwójk nie spokrewniona ze sobą - dwie kotki z Ukrainy. Tylko ze ze mnie taki dom tymczasowy jak z koziej d... trąba. Nie umiem sie rozstać z kociakami i sie uzbierało. Pochwal sie swoimi kociakami.
Moja szarobura, dachowa trzylatka jest bardzo mądra. Rzadko odstępuję mój, lub żony bok i wymaga sporo uwagi (klasyczny attention seeker). Ale o przytulasach nie ma mowy. Z moją młodszą córą ma stosunki jakby to była jej siostra. Zadziwiająco dużo od niej toleruje tzw. miętolenia. Ze starszą stosunki baardzo się pogorszyły, choć to ona ją praktycznie wykarmiła, bo zajmowała się nią nawet w pracy, jak koty już od nas wracały do kliniki. Niestety, ale teraz starsza córa kojarzy jej się tylko z zabiegami weterynaryjnymi, których od niej regularnie doświadczała...
Młodszy, to Main Coon. Kot córy. Taki niezbyt rasowy, bo nie jest zbyt duży, jak na tą odmianę. Z wyglądu to słodziak straszny, ale głupkowaty do bólu, jak wiele Coonów. Okropnie dużo jego sierści doświadczamy absolutnie wszędzie. Nie umiem się do tego przyzwyczaić, choć to już 2.5 roku, a poza tym nie jest uciążliwy ani trochę. Pieszczochem też nie jest, więc to taki trochę koci autysta jest.
Co ciekawe, nigdy nie chciałem kota - jestem (byłem) psiarzem. Ale do mojej malutkiej Yodki tak się przywiązałem, że choć długo zgrywałem opór przed błagającymi mnie dziewczynami, to od razu wiedziałem, że zostanie, bo sam ją już wtedy chciałem. Jak odkopię zdjęcia w fonie, to może wrzucę.
@serotonin_enjoyer masz ogromne serce. Wzruszyłem się, bo zawsze propsuje pomoc ludziom i zwierzakom (° ͜ʖ °)
@serotonin_enjoyer z kotami już tak jest że nigdy nie wiadomo kiedy się jakiś pojawi
Moim marzeniem jest zostać domem tymczasowym dla kociąt, ale nawet jeśli byliby sensowni chętni na adopcję, to wiem, że mój kocur by ich nie oddał. Jest hiper opiekuńczy, już jedno kocię wychował i do dzisiaj traktuje jak swoje dziecko. Ba, myślę, że nawet do dorosłego kota by się przywiązał, o ile zostałby przez jego polubiony.
@WhiteBelle To w takim razie kwestia tego na ile masz kotów miejsce w domu. Mi sie z czterech dwanaście zrobiło 😉
@serotonin_enjoyer moje 3 pochłaniają tyle pieniędzy (każdy ma inne problemy zdrowotne), że z dwunastoma poszłabym pod most xD panie umawiające taksówki już nieraz wysłały nam auto z zaznaczeniem, że będzie jechał kot, mimo że tym razem o to nie prosiliśmy, tak się przyzwyczaiły do tych stałych kursów do weterynarza xD także podziwiam za serce do zwierząt, nie tylko z powodu kosztów, ale też, jak podejrzewam, ilości sprzątania i ogólnej opieki, na które trzeba poświęcić czas.
@WhiteBelle Wiem coś o tym, utrzymanie tyłu zwierzaków kosztuje szczególnie od niedawna kiedy wszystkie ceny poszły w górę. My mamy nasz zaufany gabinet weterynaryjny gdzie weterynarze znają naszą sytuację, wiedzą że nigdy sie nie tergujemy i zawsze gotowi jesteśmy leczyć zwierzaka bez względu na koszty i chyba w związku z tym traktują nas teiche ulgowo. Często płacimy taniej, nieraz placimy za leki, operacje a nie płacimy na przyklad za wizytę kontrolną. Jak przychodzimy z czymś drobnym to placimy tylko za badania i leki. Wiec dajemy radę. A pracy nie mam tak wiele bo siedze w domu z racji tego że opiekuje sie mamą z demencją, wiec nie wypada mi 8-10 godzin życia dziennie na pracę zarobkową. Zwierzaki sprawiaja że życie jest przyjemniejsze. Mam z kim pogadać 😉
@serotonin_enjoyer oj tak, ceny wzrosły tragicznie, a jednocześnie jakość wielu karm spadła. Co do lekarza, to za mniejsze sprawy też nie płacę dużo, kontrole wcale, gorzej jednak jak mają np. problemy z zębami 2 na raz i nagle na zabiegi 1500 idzie. A to tylko wierzchołek kosztów
@serotonin_enjoyer zapomniałam - oczywiście zgadzam się, że z kotami jest weselej
@WhiteBelle Wiesz, przyznam ci sie że przy takiej ilosci kotów to jest troche tak jak w wielodzietnej rodzinie. Jak masz jedno, dwoje dzieci to sie nad nimi trzesiesz, jak 12 to sie trochę same wychowują. Moje wszystkie koty jedza ta sama karmę, chociaz dwa z nich powinny jeść specjalistyczną bo przy takiej ilości zwierzaków nie da sie tego wyegzekwować. Najczesciej jak mam specjalistyczna fla któregoś to ta karma jest najlyszniejsza dla wszystkich oprocz tego który powinien byc zainteresowany. Dwojka z moich kotów jest chora, jedna kotka ma cukrzyce i tu po prostu dostaje dwa zastrzyki dziennie. Moj najkochańszy najstarszy kocur ma nadczynność tarczycy i w domu to tez sprowadza sie do podania mu dwa razy dziennie po tabletce ale jest z tym wiecej problemu bo ta nadczynnosc się pogłębia, mial juz zoperowany jeden płat, po tym kilka miesięcy bylo dobrze i nadczynność wróciła, wrocilismy do leków i pomoglo tylko na chwile a potem znowu wrocilo, zwiekszona dawka tez przyniosla tylko chwilową poprawę a operowac już nie można bo operacja tarczycy niesie ze soba duze ryzyko usuniecia przytarczyc a to oznacza dla kota smierc w przeciągu 2 dni. No i ostatnio juz zastanawialismy sie z wetem co robic, czy operować i kiedy. Na razie na szczęście wyniki na tabletkach sie poprawily (zmiana leku) Tabletki ktore bierze kosztuja dwa zlote za jedną tabletkę. Wczesniej bral ludzki odpowiednik który kosztowal ze 20 zlotych za opakowanie. Ale przestał działać. No ale wracając do opieki i jak mi z tym schodzi dwa koty biora lrki dwa razy dziennie, karmione sa wszystkie albo dwa albo trzy razy dziennie, zależy od tego jak szybko znika karma i na ile sa zainteresowane jedzeniem. Kuwety mam 4. Trzy w lazience i jedna na balkonie. Na balkonie sprzatam raz, a te w lazience jak sama korzystam i widze ze trzeba ogarnąć to sprzatam. Na zabawę z nimi niestety nie mam czasu, zdarza sie nam sporadycznie. Mlodziez najczesciej bawi sie sama w ganianego po calym mieszkaniu. Jedna kotka przynosi mi zabawki do aportowania to kręcąc się po domu rzucam jej zabawkę a ona przynosi. Odkurzam ze żwirku raz dziennie, oczywiscie codziennie ale posprzatam raz a potem na ewentualny zwirek przymykam oczy. Glaskamy sie w przelocie w wolnych chwilach ale jak tylko zdarza mi sie usiasc to od razu koty na zmianę albo po kilka naraz staraja sie wejsc mi na kolana. Juz nie pamiętam jak to jest usiąść i nie miec zaraz kota na kolanach. To samo przy komputerze, od razu jeden na kolanach, drugi na blacie zaslania mi monitor. No i śpię zawsze z kilkoma kotami w łóżku i jednym albo oboma psami 😁 Jak mialam tak do czterech kotów to staralam się nie ruszac żeby kotom bylo wygodnie, teraz spie jak mi wygodnie a zwierzaki sie dopasowują. No i moj maz twierdzi ze koty nauczyly nas zenu, bo jak cos sie zniszczy to nie porusza to w ogole naszych emocji. Rzeczy to rzeczy. A jesli chodzi o wolny czas to mam go mało ale z doswiadczenia wiem że im mniej go mam tym lepiej go zagospodarowuje, jak trafi mi sie luźny dzień to ten wolny czas przepieprzam na glupoty, typu skrolowanie na telefonie. A tak staram sie poczytać książkę chociaż chwilę i ucze sie jezykow z Duo Lingo. Właśnie skonczylam kurs norweskiego. A podczas obowiazkow domowych slucham audiobooków albo podkastow. Nieraz teskni mi sie za takim luźnym dniem zebym nic nie musiala ale jak sie trafi to marnuje ten wilny czas wiec lepiej jest jak jest 😉 Żarcie i żwirek tylko online, nigdy nie mialam z tym problemów. A zakupy spozywcze robi mój maz jak wraca z pracy. Tak ze jak widzisz tragedii nie ma.
@WhiteBelle Akurat moja mam nie jest klopotliwa, wczesniej mialam pod opieka jeszcze tatę tez z demencja i on potrafil dać do wiwatu. Moja mama choc zyje juz calkiem w swoim świecie i nie rozpoznaje nas zupelnie jest jeszcze kontaktowa lekko, zawsze miala pogodny charakter i to jej zostalo, nie jest juz na tyle mobilna żeby móc coś zrobić w domu albo sobie, spedza dzien na siedząco. Ale jest na tyle jeszcze sprawna ze mogę zaprowadzic ja do lazienki czy na posilki do kuchni wiec tez nie jest tak źle. Aha, zwierzaki sprawdzaja sie przy takim chorym czlowieku, jak ja caly dzien krece sie przy obowiązkach domowych to zawsze kilka kotow siedzi u mojej mamy. Pakija sie do niej na kolana, ona je glaszcze albo ciagnie za ogony a one to znoszą i chyba nawet lubią że mogą przyciagnac jej uwagę. A mój piechol Maciek zawsze asystuje mi w czynnosciach przy mamie. Jak prowadze ja do lazienki czy kuchni on zawsze idzie przed moja mamą jakby ją pilotował. Rano zawsze idzie ze mna ja budzić.
Zaloguj się aby komentować