@BoTak niby tak, ale z czysto ekonomicznego punktu widzenia na dłuższych trasach w obrębie kraju auto się po prostu bardziej opłaca. Jak już wchodzisz w kilkanaście godzin to taniej cię wyniesie bilet na samolot, bo takie pendolino cię zbankrutuje. Jedziesz tyle samo, też jedziesz wygodnie, w dodatku jak nie masz dzieciaków, to jeszcze w aucie nie jesteś narażony na kilka godzin słuchania ich wrzasków i kwiczenia. Tyle, co robisz postoje na kawę i siku, to tyle samo stoi sumarycznie pociąg na kolejnych stacjach, ale za całą podróż płacisz przykładowo 200 złotych, zamiast 350, jak jeszcze ktoś jedzie z tobą to już tylko czysty zysk. No i masz taki plus, że do auta wsiadasz kiedy chcesz, jedziesz gdzie chcesz i wysiadasz na miejscu. Nie ma potrzeby zżymania się, że ci braknie 5 minut, żeby dolecieć na stację, nie ma wytrząsania się nad jakimiś przesiadkami i zastanawianiem się, czy jest dość czasu, czy trzeba będzie czekać na następny pociąg 1,5 godziny i nie ma potrzeby po wyjściu z pociągu drałowania czasem ekstra kilometrów, żeby dostać się tam, gdzie potrzebujesz.
Dla mnie takie rzeczy to są konkretne minusy, bo w życiu całkiem sporo się najeździłem pociągami i po dłuższej chwili potrafią już tylko wkurwiać. I możnaby na to przymknąć oko, gdyby jeszcze cena była niższa, ale tak nie jest i ludzie to widzą i @Rozpierpapierduchacz słusznie przytoczył mechanizm, który się tu odjaniepawla- spółka widzi, że jeździ mniej ludzi, więc notuje straty, więc w typowy dla siebie sposób wprowadza najłatwiejszy mechanizm wyrównania manka- podniesienie cen. Co powoduje jeszcze większy odpływ ludzi, przez co jest jeszcze większe manko prowadzące do kolejnych podwyżek. Błędne koło. A ja- no sorry, nie czuję jakoś radości z usilnego utrzymywania im biznesu w czynie społecznym.