Historię, chronologicznie i logicznie, chciałbym zacząć od Pierwszej Moskiewskiej Fabryki Zegarków (później: im. Kirowa), która w trakcie swojej działalności zmieniła nazwę na Poljot.
Poljot, czyli Lot.
Który jednak początki miał zupełnie przyziemne. W jaki sposób zegarek dostał taką podniebną nazwę? Posłuchajcie....
Dziś na tapecie sikor z puzdereczka otrzymanego od mojego starego kumpla. To niezły model, wpadajacy w oko egzemplarz o kapitalnym wyglądzie, który w czasach swego powstania z pewnością był oznaką prestiżu (mowa jest ciągle o zegarku, nie o koledze). Złocona, beczkowata koperta o promiennym szlifie wokół szkiełka jest większa niż inne z tamtych lat, ma kilka rys, ale bez tragedii. Jest to wersja eksportowa z lat 80-tych, na zwykłym, 17-kamieniowym mechanizmie, o taktowaniu 6 uderzeń na sekundę. Przyzwoicie. Tutaj dodano podwójny kalendarz (a nawet potrójny, bo oprócz daty i dnia tygodnia, jest jeszcze 1 przy poniedziałku, 2 przy wtorku...żeby nikomu się nie pomyliło
Na zdjęciu mechanizmu jest smaczek: na wewnętrznej stronie dekla są gmerki zegarmistrzowskie, czyli maleńkie, wyryte podczas napraw oznaczenia, czasem data serwisu a czasem jakiś niezrozumiały szyfr. Tutaj są to trzy wyraźne daty, ostatnia z 1993 r. Zegarek pochodzi z 1. Moskiewskiej Fabryki Zegarków, która – jak to u Ruskich – była co prawda moskiewska, ale wcale nie pierwsza. Wcześniej zakład produkcyjny nazywał się inaczej (GosCzas Zawod), ale trzeba było rozróżnić dwie fabryki w jednym mieście, stąd Pierwsza (późniejszy Poljot) i Druga (późniejsza Sława). A gwoli ścisłości, wcześniej powstała fabryka w Petrodworcu (późniejsza Rakieta) i w Penzie (Zaria), której osprzęt później powędrował do innych fabryk: do Mińska (Łucz), Czystopola (Wostok) i wymienionego już Petrodworca. Bez wodki nie razbieriosz.
O początkach ruskiego przemysłu zegarkowego pokrótce:
W ramach pierwszego planu pięcioletniego, w 1936 r. zakupiono od Amerykanów 2 bankrutujące fabryki, Ansonia Clock i Dueber – Hampden, wraz z gotowymi produktami, półproduktami i liniami produkcyjnymi. Pod względem technicznym, zegarki tych fabryk miały rozwiązania z wysokiej półki. Przewieziono je drogą morską, a potem lądową, w 28 wagonach pod Moskwę. Zakontraktowano oprócz tego 23 amerykańskich pracowników na 2-letnie umowy, z dobrym uposażeniem w dewizach, bezpłatnym wyżywieniem i pobytem w osiedlu wybudowanym specjalnie dla robotników fabryki, z którego kolejka dowoziła ich do pracy. Cud – miód? No chyba bardziej chodziło o to, żeby poza robotą nigdzie nie poleźli.
Jedną z fabryk zmontowano w budynkach dawnych zakładów tytoniowych „Czerwona Gwiazda”, to właśnie 1. Moskiewska. Później ochrzczono ją imieniem, czy raczej pseudonimem partyjnego działacza, Kirowa. Skracając temat, najpierw montowano zegarki z amerykańskich jeszcze części, potem zaczęto układać się ze Szwajcarami i Francuzami o know-how, a potem Niemcy i Sowieci napadli na Polskę i rozpoczęła się II Wojna Światowa.
Tu ważna uwaga: przemysł zegarkowy jest mechaniką precyzyjną, wymaga dużego wkładu myśli technicznej, możliwości wytwórczych, dobrze wyszkolonej kadry, a przy tym perfekcyjnie wspiera produkcję militarną. 1 Moskiewską przestawiono na produkcję elementów dla przemysłu zbrojeniowego, a jak już doszło do planu Barbarossa i Niemcy podeszli pod Moskwę, fabrykę ewakuowano do Złatoustu na Uralu. Potem odtworzono ją w starym miejscu, kontynuując jednocześnie produkcję w Złatouście.
Jak to, z jednej fabryki powstały dwie? Nie, tak naprawdę z dwóch (1. i 2. Moskiewskiej) powstały cztery (obie Moskiewskie, zakłady w Złatouście i Czystopolu). Jakim cudem? Ano, ruskim mirem. Armia Czerwona, przechodząc przez zdobyte tereny, demontowała i wywoziła wszystko, co stanowiło jakąkolwiek wartość. Tak prawem kaduka poległy zakłady Gustava Beckera w Świebodzicach, zegarkowe zagłębie w Saksonii, w tym najwyższej jakości sprzęt z Glashuette, oraz fabryka braci Thiel (późniejsze zakłady Ruhla).
Z jakiegoś powodu wyszła mi ściana tekstu, więc....O Poljocie c.d.n... #zegarki #zainteresowania #hobby #tikutak #ciekawostki
i jeszcze, bo ładna bestia
Bardzo interesujące. Dawaj więcej!
@ada-szubak mam nadzieję pociągnąć teraz kilka wpisów o Poljocie, erze lotów kosmicznych, oraz wstecz o początkach fabryki. Tylko że, cholera, musiałbym przysiąść i przede wszystkim zrobić naprawę kilku zegarków, a potem ich foty do pokazania. I robi się pod górę.
Przypomniało mi się jak mój starszy brachol dostał poljota na komunię. Kuźwa jak mu zazdrościłem. Ja 6 lat później dostałem jakąś badziewną montanę z melodyjkami
Pełno tego na OLX. Chętnie poznam historię tego wynalazku
@t0mek zauważyłem że zegarki firmy Sturmanskie też się nazywają Poljot. Te firmy jakoś się ze sobą przeplatają?
@Wojtas78 ejejej, ale Montanę to ty szanuj
@szarik.411 a oczywista. I będzie o tym oddzielny wpis już wkrótce. Spoiler: to ta sama fabryka, a pierwszy "Szturman" był zegarkiem.....wypożyczanym? udostępnianym? Nie wiem sam, jak to określić. Dawanym w użytkowanie absolwentom radzieckiej szkoły oficerskiej. Nie stanowił ich własności, lecz przez okres używania należał do państwa (takie cuda, proszę ja was).
@Jaszczomp jeśli piszesz o Poljocie (a nie Montanie), to wszystkiego niestety nie dowiesz się. Część danych jest utajniona ze względu na to, że zakład produkował na potrzeby armii radzieckiej.
@szarik.411 Szturmanskie, Komandiskie itp to chyba robiły te same fabryki (Moskiewskie), tyle że to były chyba jakieś pamiątkowe zegarki dla wojskowych. Tak coś mi się kojarzy, ale @t0mek zapewne będzie bardziej zorientowany w temacie
@Pigachu Komandirskie to Czystopolski Czasozawod, późniejszy Wostok. Który powstał z 2. Moskiewskiej Fabryki Zegarków (późniejsza Sława). Będę pisał i o Wostoku i o Sławie, ale ponieważ te fabryki powstały później, chcę zachować pewien porządek.
@t0mek o taki kontent nic nie robiłem, fajne dawaj wiecej super takie rzeczy na hejto!!!
Powiedzcie, w którym zakładzie zegarmistrzowskim/galwanizacyjnym mogę bez obaw oddać mosiężną kopertę Poljota do złocenia? Interesuje mnie starcie obecnej powłoki, usunięcie rys przez dokładne wypolerowanie koperty, niklowanie a potem złocenie 10/20 mikronami. Jestem świadomy, że usługa będzie kilkukrotnie przewyższać wartość zegarka, ale nie o wartość rynkową mi chodzi.
zdjęcie poglądowe: https://i.etsystatic.com/19889903/r/il/bcaacc/3742083816/il_1080xN.3742083816_fcld.jpg
@t0mek dzięki za sprostowanie. Ps. zrób jakiś tag autorski, bo chętnie zaobserwuję. Masz potężną wiedzę na temat, o którym ciężko coś znaleźć w necie
@Pigachu do wpisów dodaję mój tag #tikutak, można obserwować
@Neto nie odpowiem. Są zakłady, robiące całościową renowację, ale nie korzystałem z ich usług. Ktoś robił mi takie złocenie (i to nie osobiście, ale na około przez jakiegoś podwykonawcę) i było to tak spaprane, że szkoda gadać. Natomiast zapomnij o tym, że koperta będzie złocona 20 mikronami. Ni hu hu. Myślę że jest sens mówić bardziej o 5 mikronach niż 20. Natomiast: zegarek, który pokazujesz jako przykładowy, to dość popularny Poljot jajo. Zawsze można kupić taki zegarek z przyzwoitą kopertą i zrobić przekładkę. Będzie to tańsze, niż renowacja koperty. Odwieczny dylemat brzmi: ile można części wymienić, żeby to ciągle był oryginał? Żeby to był ten sam zegarek? Czy nóż, w którym zmieni się rączkę, a potem ostrze, jest tym samym nożem? Więc rozumiem podejście, że chciałbyś odnowić złocenie, a nie wymienić "skorupę". Widziałem też na YT filmiki z samodzielnego procesu renowacji, może kiedyś tego spróbuję, na razie nie mam jak..
Zaloguj się aby komentować