Przykład: Jak usłyszymy od kolegi, że kolega kolegi coś tam zrobił, to podając dalej tę historię jak powiemy ją tak jakby to nasz znajomy był jej bohaterem, to jest to nadużyciem czy nie?
Przywłaszczenie sobie czyjejś historii:
Zalezy czego dotyczy ta sprawa
@Spleen nie jest szkodliwe, ale to może być początkiem mitomaństwa
@Spleen w świecie antymoralności zadajesz takie pytanie?
@Spleen ale... po co? Opowiadanie historii/kawału jako podbudówki do kawału, ok. Na przykład zamiast "wchodzi baba do lekarza" dać siebie, kolegę, swoją starą, nieistotne. Ale po co opowiadać czyjąś historię jako swoją?
Edit. Nie wiem czy coś się zmieniło we wpisie, czy nie umiem czytać, czy mnie pytanie w ankiecie zmyliło XD. Skracanie znajomych znajomych znjomych do znajomego nic nie zmienia jak dla mnie w historii, chyba że znajomy którego znajomy to robił jest w pobliżu, to bym uwzględnił XD
Nie rozumiem i nigdy nie rozumiałem potrzeby niektórych ludzi do ściemniania nagminnie i nałogowo, czy to w internecie czy na żywo. Maiłem w szkole takiego gościa ponad dekadę temu. Zawsze miał coś do opowiedzenia. Tylko jakoś nie pokrywało się to z innymi rzeczami które mówił. Potem porównywaliśmy sobie co komu pierdolił do ucha i patrzyliśmy jak to się rozpada jak domek z kart XD
@Spleen Przykład nieadekwatny do pytania.
Jak przekazuję dalej historię z piątej ręki, to i tak skracam do "znajomy", jeśli to nie ma żadnego znaczenia dla historii. Niektórzy mają taką manierę poprzedzania opowieści rysem geneaologicznym wszystkich bohaterów i jest to strasznie męczące.
A i tak jest to co innego niż opowiadanie jako swoją historię.
BTW przypomniało mi się. Miałem taką znajomą (tym razem bez skracania, bezpośrednia znajomość :D), której japa się nie zamykała. Nigdy. Naprawdę. Jeśli znacie kogoś gadającego bez przerwy, to pomnóżcie to razy trzy i może wyjdzie Wam jakiś amator przy niej. Spotkania z nią przy okazji klubowych koncertów wyglądały tak, że staliśmy z ekipką w tłumie, a ona przed nami tyłem do sceny i non stop nadaje wykrzykując nam wydarzenia z jej życia od ostatniego spotkania.
A gdy po trzech czy czterech godzinach historie się wyczerpywały i zachodziło ryzyko, że zamknie się na 10 sekund, to... Zaczynała opowiadać, co jej koleżanki ostatnio opowiedziały.
Dobrze, że ta ekipa się rozleciała. Wiem, piękna przypowieść
@Shagwest moja mama też ma oczy zsynchronizowane z ustami. Jak tylko wstaje to zaczyna nadawać. Koncepcja posiedzenia w ciszy jest jej nieznana.
@ImTheOne Myślę, że dogadałyby się
@Shagwest najznamienitszym przykładem byłoby jak kilka lat temu słyszało się historię o jeżdżeniu w nocy po rondzie do tyłu lub o misji na Marsa w akademiku i o dziwo to zawsze opowiadano w stylu, że to jacyś tam dalsi znajomi robili xd
@Spleen Kilka lat temu? Ja to słyszałam ponad 25 lat temu, od kogoś kto zapewniał że przydarzyło się to jego znajomym we właśnie jego akademiku
@Spleen Tak powstają urban legends.
@Spleen no ja kiedyś powiedziałem żart "nowemu" a ten się odwrócił i opowiedział go moim kumplom centralnie chwilę po. Nie wiem co to w ogóle było i co miało na celu, bo oni raczej słyszeli jak mu go opowiadałem, ale też zrobiło się dziwnie jak skomentowałem co on odpierdala opowiadając im żart co to jemu przed chwilą opowiedziałem. To nas utwierdziło w tym, że gość jest zjebem.
@KLH2 nie próbowałem, zwyczajnie powiedziałem głośno co o tym sądziłem.
@Rimfire Aha.
@KLH2 no
Jak słyszę że kolega kolegi coś tam to od razu wiem że to sciema
Zaloguj się aby komentować