Wieczorna rundka po okolicy z psem, wchodzimy na sąsiednie osiedle, na chodniku zatrzymuje nas starsza kobieta i prosi nas o coś, mówiąc o pozostawionej czterolatce, żebyśmy jej przekazali, że ktoś ją zabierze. Wtf? Jako że niezbyt dobrze kobietę usłyszałam, sklejam w głowie zlepek informacji w całość- ktoś zostawił czteroletnie dziecko bez opieki na placu zabaw po zmroku? ಠ_ಠ
Otóż nie. Albo i tak. Baba zostawiła - ta, która stoi na przeciwko nas i do nas mówi. I używa słów, że jej się nie chce wracać po to dziecko.
Moment, pytam, chce mi pani powiedzieć, że zostawiła pani czteroletnie dziecko bez opieki i prosi obcych ludzi, żeby ją postraszyli, bo pani się nie chce do niej wracać? I tu chyba babie nieco zatrybiło w głowie jaką kurtyzanę z logiki zrobiła, bo odpowiedziała tylko 'no nie'.
Kuźwa. Mówię babsku że mogę podejść do tego dziecka, ale straszyć go nie zamierzam, natomiast mam nadzieję że nigdy nikt jej więcej tego dziecka pod opiekę nie powierzy, bo to jest obrzydliwe. Odwróciliśmy się w swoją stronę, bo akurat w tę, gdzie podobno dziecko przebywało i serio, było - jakieś 50 metrów dalej, lepiło sobie coś w śniegu.
Co usłyszeliśmy? Że to nie nasza sprawa xD A następnie nawoływania babska w stronę dziecka, cytuję: "bo jak przyjdę to będziesz płakać" i "chodź bo cię ktoś ukradnie" xD
Dziecko na szczęście niewzruszone, a ja się zastanawiam czy pisać o tym na spotted #bielskobiala żeby może jakaś matka ogarnęła komu swoje dziecko powierza ಠ_ಠ