Wtorek w moim januszexie to zawsze telefon "z góry". Telefon nieuchronny niczym święta Bożego Narodzenia czy fakt że jutro też będzie dzień.
Rytuał rozpoczyna się zazwyczaj około 10.00.
-Dzień dobry Panie Fishery, Justyna Bździńska, starszy stażysta departamentu LH w mega uber ważnej firmy logistycznej. Dzwonię w takiej sprawie...
Wchodzę zazwyczaj wtedy w słowo i grzecznie kończę za rozmówcę:
-Dlaczego transporty (tutaj trzy numery) przyjechały opóźnione 23 minuty i dlaczego zjechały z trasy?
-Bo tak... A skąd Pan wie o co chodzi?
-Może dlatego że od roku, odkąd wprowadzono kontrolę na granicy co tydzień dzwonicie z tymi samymi pytaniami?
Typowe korpo jest typowym korpo. Rok temu wprowadzono kontrole przy wjeździe do DE i trasy prowadzące przez Świecko omijają to przejście zjeżdżając już w Rzepinie na landy, potem Słubice, Frankfurt i wracają na autostradę. Dzięki temu towar trafią jeszcze na samolot tego samego dnia. Ale qrva co tydzień trzeba zadzwonić i zapytać co się stało? Dlaczego nastąpiło opóźnienie i jaki jest powód że kierowca opuścił wyznaczoną trasę?! Przecież to naruszenie procedur!
Parę razy rozmawiałem z kimś decyzyjnym i zawsze to samo : Tak, rozumiemy i doceniamy że kierowcy objezdzają, oczywiście że damy znać żeby nie dzwonili...
I we wtorek telefon.