234 + 1 = 235

Tytuł: Co gryzie weterynarza
Autor: Łukasz Łebek
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
ISBN: 9788366570474
Liczba stron: 316
Ocena: 6/10

Jako że z weterynarzami mam styczność bez przerwy z racji na ilość zwierzaków z ciekawością sięgnęłam po książkę jednego z nich. Całkiem spory zbiór anegdot dotyczących pracy ze zwierzakami albo raczej trudnej współpracy z ich właścicielami. Przydałoby się żeby każdy kto zwierzaka posiada i prędzej czy później z weterynarzem się zetknie tę książkę przeczytał i dowiedział się jak to wygląda z drugiej strony. Bo wniosek z tej książki jest taki że w weterynarii nie leczenie zwierząt jest najtrudniejsze ale właśnie dogadanie się z właścicielem zwierzaka i namówienie go żeby postępował tak jak trzeba. Jak chcecie wiedzieć czego u weterynarza nie robić to sięgnijcie po tą książkę.
Tak na marginesie - nie za bardzo podobał mi się styl pisania autora ale hej, to lekarz weterynarii a nie pisarz, ma wiedzieć jak leczyć nasze ukochane zwierzaki!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #literatura #ksiazki #hejtoczyta #czytajzhejto
353c3fc2-ca5d-4893-bc60-e7b3644d54ce
KatieWee

@serotonin_enjoyer mnie bardzo, bardzo nie podobał się styl pisania autora. Wyższość jaką okazywał wszystkim nie-weterynarzom była okropna. Lubię książki weterynarzy, zwierzolubów i tym podobnych, ale ta książka plasuje się u mnie na mało zaszczytnym przedostatnim miejscu książek tego typu, zaraz przed Chwałą weterynarii Witolda Wnukowskiego, jedną z najgorszych książek w moim życiu.

serotonin_enjoyer

@KatieWee No mi ze względu na styl tez nie podchodziła i odnioslam tez w pewnym momencie wrażenie ze bym się z panem doktorem nie polubiła ale kilka waznych kwestii opisał

Wrzoo

> Jak chcecie wiedzieć czego u weterynarza nie robić to sięgnijcie po tą książkę.


W skrócie, jakie są największe faux pas?

serotonin_enjoyer

@Wrzoo W skrócie: nie przychodzić do weterynarza z gotową diagnozą z internetów albo od znajomych których zwierzak miał podobne objawy, nie żądać porady przez telefon bo weterynarz musi zobaczyć zwierzaka, nie zmieniać samodzielnie dawkowania leków, nie dzwonić po godzinach z totalnymi pierdołami albo pytaniami, i na odwrót nie czekać do ostatniej chwili ze zwierzakiem z którym ewidentnie źle się dzieje żeby wbić do weterynarza z konającym zwierzakiem a jak się nie uda go uratować to twierdzić że "coś mu podali i zdechł"

Sama mam dużo zwierzaków i często bywam u weta więc sama też nieraz widzę różne kwiatki. Była kiedyś pani z jakimś ogromnym zaparciem u starszej suczki, której z trudem udało się opróżnić jelita i jak weterynarz tłumaczył jej żeby nie dawała suni kości bo kości powodują zaparcia to pani się ze trzy razy dopytywała czy aby na pewno nie wolno, czy ani kosteczki - bo jej suczka tak lubi, panie była ewidentnie załamana nie chorobą pieska tylko tym że koniec z kośćmi.

A jeszcze ważne jest żeby nie latać z wizyty na wizytę do kolejnych wetów - jasne nieraz skonsultować nie zawadzi ale diagnozowanie ma to do siebie że nie zawsze wystarczy jedna wizyta. W gabinecie do którego chodzimy ze zwierzakami pani weterynarz miała dużą kosę z jedną z lokalnych fundacji pomagających zwierzakom po tym jak dziewczyny najpierw poszły do jednego weta - chyba poprawa nie była taka jak liczyły i przyszły do tego "naszego" gabinetu nie mówiąc, że pies był gdzieś leczony. Weterynrarze podali lek i wystąpiła jakaś reakcja niepożądana która nie mogła wystąpić po tym leku, więc nie wiedzieli co się dzieje i dopiero potem dowiedzieli się że pies przyjął wcześniej inne leki.

Wrzoo

@serotonin_enjoyer Ok, czyli takie zdroworozsądkowe porady. Dzięki

Zaloguj się aby komentować