Hej!
Mam na imię Paweł. Jestem pielęgniarzem. Pracuję na Oddziale Detoksacyjnym, Chirurgicznym i Paliatywnym na południu Polski.
Dziś będzie o dilerce alkoholowej.
Święta, święta ho, ho, ho!
Cały rok praca i w końcu grudzień. Magiczny miesiąc. Spadł pierwszy śnieg, bierzemy dłuższy urlop, pokombinowany i połączony z ustawowo wolnymi dniami i cyk, pyk mamy 10-14 dni urlopu.
Zaczyna się niewinnie. Od flaszeczki, kilku piwek... i tak urlop leci, dzień po dniu, bez trzeźwienia, opanowania, bo mi się nie należy? Pracowałem/am cały rok!
A w Święta to już dubeltowo. Bo Święta.
I kiedyś trzeba przestać, bo za parę dni praca. No to siup, no to cyk, od jutra styk.
Przychodzi wizja powrotu do pracy za dzień, dwa. Odstawiamy alkohol.
Noc nieprzespana, bo organizm lepiej spał nawodniony cudowną substancją, a tu nie idzie ani zasnąć, a jak zasnę, to zaraz pobudka.
Wory pod oczami, jakiś dziwny lęk, drżenie rąk. Kurde, gdybym mógł/a piwko albo dwa, by przeszło.
No to cyk, praca dopiero jutro. Trzecie piwko, czwarte, no to stop. Drżenie nie ustąpiło. Lęk nie ustąpił. W dodatku sąsiad mnie obgaduje a "wszyscy" chcą mnie "zabić". (objawy zwiastujące)
Tak oto, proszę Państwa, zaczyna się delirium tremens (majaczenie alkoholowe). To klasyka gatunku.
Oczywiście każdy przypadek jest inny, ale bardzo podobny.
Halucynacje wzorkowo-słuchowe plus drżenie rąk to 80% pacjentów.
Zaczyna się panika rodziny. Najczęściej żony/męża, która/y widzi zły stan potencjalnego pacjenta. Pojawia się obawa o utratę pracy, źródła dochodów, o zdrowie najbliższego.
Szukanie ratunku. Najczęściej wizyta trzeźwego członka rodziny u lekarza pierwszego kontaktu (no bo przecież nie zabiorę męża/żony w takim stanie do lekarza, trochę wstyd..). I tu zonk. Musi być pacjent. A lekarz niegłupi, zobaczy chorego i widzi co się dzieje. Skierowanie na detoks.
Procedurę przyjęcia na oddział opisałem w tym wpisie: https://www.hejto.pl/wpis/hej-mam-na-imie-pawel-jestem-pielegniarzem-pracuje-na-oddziale-detoksacyjnym-chi
Pacjent trafia do nas najczęściej w złym stanie higienicznym, psychicznym i fizycznym.
Będę pisał bardzo ogólnie. Pewnych przypadłości można by wymienić 500 stron A4, ale nie o to chodzi. Chcę żebyście mniej więcej mieli pogląd jak to z reguły wygląda.
Zacznijmy od higieny.
Myślicie, że zły stan higieniczny to domena bezdomnych czy ludzi z tzw. niższych sfer? a guzik!
Ogarnięci ludzie, po studiach, klasa średnia i zaniedbany stan higieniczny jednego z członków rodziny? Niemożliwe! Otóż tak, proszę Państwa. Tego na 1 rzut oka od razu nie widać. Żona/mąż stwierdzili, że to chyba normalne, że po 11 miesiącach orki w pracy, należy się "trochę wypić", więc machnęli ręką na postępowanie chorego. No więc pije się to... nie myje, nie zmienia bielizny, a jak już to nie codziennie, żona/mąż śpi w sypialni mąż/żona na kanapie w salonie i ten "krótki" okres urlopu wszystko zostanie jakby niezauważone.
A my to widzimy na oddziale, przy przyjęciu. Zaschnięty kał na bieliźnie? Norma. Siniaki, uderzenia, otarcia? norma. Brudne buty? Norma. Brudne zaniedbane paznokcie? Norma. Tłuste, niemyte włosy od kilku dni? norma. Niemyte przez kilka dni zęby? Norma. Brudne stopy, mimo że wcześniej na nich markowe buty? norma. Wstawało się rano na kacu, to cyk pyk piweczko, później do 9:00 drink dżony łolkera, to gdzie tu mowa o prysznicu?
Ile razy miałem do czynienia z chorym, który na lewym ręku miał drogi zegarek, w prawym trzymał kluczyk do BMW, a czuć było kał i mocz. Po prostu bielizna nie zmieniana, brak prysznica.
Stan psychiczny pacjenta
- napęd psychoruchowy obniżony. Zaburzone tempo działania procesów myślowych i aktywności ruchowej. Dekoncentracja, odpowiedzi krótkie po dłuższym namyśle.
- często na początku orientacja allopsychiczna i autopsychiczna jest w normie. Ten stan rychło zmienia się. Wystarczy parę godzin, żeby pacjent zaczął mówić że jest rok 1992, podawać aktualne miejsce przebywania Hamburg lub UK, kompletnie zatracić się co do własnej osoby,
- nastrój obniżony,
- pojawiają się wyspy pamięci,
- podwyższony afekt,
- zaburzone funkcjonowanie poznawcze, a w szczególności: pamięć, koncentracja, percepcja własnej osoby, własnego zachowania.
- halucynacje wzrokowo-słuchowe (śledzą mnie, chcą mnie okraść, obgadują, chcą zniszczyć zabić, rozmowa pacjenta z członkiem rodziny, którego fizycznie nie ma na oddziale, zwolnić z pracy, zazdrość, oskarżanie bliskich o zdradę)
Stan fizyczny pacjenta
- wyraźne drżenie mięśniowe dalszych odcinków kończyn, głównie rąk.
- podwyższone ciśnienie (najczęściej ok. 150/110 100u'),
- podwyższona temperatura ciała (najczęściej 37-37,5stC)
- odwodnienie (paradoksalnie... alkohol wypłukuje z organizmu przede wszystkim elektrolity),
I co teraz? Tu zależy od lekarza, który przyjął pacjenta. Najczęściej zlecane jest podanie 3xdziennie benzodiazepinów czy to domięśniowo czy bezpośrednio do krwioobiegu. Typowo jest to relanium 10mg ampułka albo lorabex 4mg ampułka. Nawadniany pozajelitowo pacjenta. Jak wiemy, że ryzyko zamajaczenia jest wysokie, często decydujemy się na podłączenie dwóch niezależnych wkłuć obwodowych (dlaczego? o tym niżej). Zaczyna się terapia tiaminą (wit B1).
I czekamy na rozwój sytuacji. Mijają 3-4 (czasami 2 dni) godziny i zaczyna się. Wyrywanie klamek w oknach, pacjent idzie próbuje odpalić ciągnik, bo trzeba zaorać pole, nauczycielka krzyczy "na uczniów", strażak próbuje "ratować" ludzi z "płonącego" budynku.
Zaczęło się delirium tremens.
Następuje bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia pacjenta. Ale nie tylko. Przy okazji może on zrobić krzywdę innym chorym i personelowi.
Trzeba podjąć decyzję. Kładziemy pacjenta do łóżka, zabezpieczamy barierkami. Co z tego, "jak po 20 minutach" barierki są wyrwane, pacjent rozwalił łóżko (znowu!) i rzuca się na chorego z łóżka obok. Zabezpieczamy chorego pasami bezpieczeństwa. Powiadamiamy lekarza, rozpoczynamy oficjalną dokumentację z zastosowania środków przymusu.
W takim złym stanie pacjent może pozostać nawet i 6 dni (oczywiście pacjent jest co kilka godzin zwalniany z pasów), aczkolwiek spotkałem się z majaczeniem trwającym i dłużej. Oczywiście jest pampersowany, w skrajnych przypadkach cewnikowany. W tym czasie są podejmowane próby dopajania, dokarmiania, jeżeli stan pacjenta na to pozwala (nie krztusi się, nie pluje jedzeniem, chce w ogóle przyjąć cokolwiek bo często pacjenci zamykają usta i co zrobisz).
Prowadzimy monitoring funkcji życiowych (mega dla nas uciążliwy). Zobowiązani jesteśmy co 15 minut badać ciśnienie, temperaturę, saturację, tętno pacjenta i wpisywać to do dokumentacji medycznej. Przez cały okres zabezpieczenia pasami.
Jest zakaz odwiedzin pacjenta unieruchomionego. Jest to spowodowane nieprzewidywalnością odwiedzających, którzy mogą i mają prawo nie rozumieć co się dzieje z pacjentem, zdarzało się że na przykład rodzina próbowała nakarmić chorego winogronem i ledwo nam się udało uratować pacjenta. Więc żadnych wyjątków: żona, matka, córka, nieważne. Trzeba zaczekać aż czas zabezpieczenia pasami zakończy się.
W sytuacjach nadzwyczajnych podajemy dożylnie/domięśniowo haloperidol, clonazepam, pyralginę, paracetamol 1000mg, podajemy we wlewach KcL itd. Mimo że pacjent jest zabezpieczony pasami, w tym piersiowym, bardzo często zrywa pampersy, wyrywa sobie kaniule (dlatego zakładamy dwie, a poza tym chcemy mieć dojście na np. 0,9% NaCL w jednej i paracetamol w drugiej).
Pojawia się potliwość. Stan gorączkowy (nawet do 40 stC). Chory zwiduje koło łóżka bliskich. Twierdzi często że jest w pracy/na imprezie/w domu. Pojawia się bezsenność, która może trwać kilka dni: w tym czasie chory mówi do siebie, innych niewidzialnych ludzi, opowiadać co właśnie teraz robi w pracy (leżąc przypięty), śpiewać, krzyczeć. Krwistość w oczach, popękane naczynka. Ropa. Suchość warg. Padaczka.
I po ustąpieniu dilerum nic z tego nie pamięta. Po zakończeniu przymusu pasami jest pionizowany i rehabilitowany.
To co napisałem wyżej proszę traktować bardzo ogólnikowo. To tzw. "typówka". Natomiast każdy przypadek pacjenta jest inny i często wymaga specyficznego sposobu przechodzenia tego stanu. Mój wpis wpis należy traktować bardziej jako ciekawostkę, aniżeli wykładnię "tak jest wszędzie" bo nie jest. Ale tak jest z reguły.
Mój tag do obserwowania:
#hejtoangello
Dodaję do zasięgu
#medycyna
Pytania?
Pozdrawiam serdecznie