Fitzjames na początku sprawiał wrażenie pyszałka, ale kiedy gówno wpadło w wiatrak zachowywał ciągle trzeźwy osąd niezależnie od swoich osobistych sympatii. Dopiero później okazało się że dręczy go niepewność własnego pochodzenia i wychowania. Stąd potrzeba wykazania się i bravado jego przeszłości.
Crozier bardzo skutecznie wkurwił mnie kiedy zaczął ostrzej pić i myślałam że to koniec jego wątku, ale później odkupił się moim zdaniem w całości. Nie bał się poprosić o pomoc w momencie totalnej słabości i już więcej nie pozwolił sobie na rozluźnienie umysłu. "Hickey" próbował przekonać go że nie jest mężczyzną do jakiego chce aspirować, ale dla mnie samo to że Crozier i Fitzjames próbowali stanąć na wysokości swoich ideałów sprawia że im się to udaje.
Było jeszcze dużo ciekawych charakterów jak doktorek zachowujący chłodną wymuszoną posturę aż do momentu nagłego, całkowitego załamania, cudowny ciepły i mądry nie-doktorek którego wszyscy jednak traktowali jak doktora, albo religijny kapitan Franklin. Wydaje się to być studium człowieka i różnych jego zachowań w momentach próby.
Pojebane że utkwiły ze mną te częściowo fikcyjne postacie. Obejrzałam to jakiś miesiąc temu, a przy porannej kawie mój mózg dalej próbuje ukuć z tego jakąś lekcję.
#przemysleniazdupy #seriale
Also mój mózg podczas oglądania (・へ・)
A co sie stalo, ze straciles ojca po serialu?
Zaloguj się aby komentować