@Okapi22 Przegryw to człowiek, który nie umie chodzić po wodzie. Prosta sprawa, każdy człowiek się tego uczy w dzieciństwie. Przegryw jednak tego nie umie i jest sfrustrowany tym, że próbował, a ciągle się topi. Jest zmęczony słuchaniem cennych rad typu: "po prostu stawiasz stopę na wodzie i idziesz", "to jest proste jak oddychanie, bro", "ale dlaczego nie spróbujesz? co jest z tobą nie tak?", "przyjdzie czas i będziesz śmigał, zobaczysz", "musisz innej wody spróbować, bo różne są" itd. itp. Jest przekonany, że jemu już się nie uda. Jest zły, bo wierzy, że go okłamywano. Jest pełen żalu i goryczy, bo nikt mu nie pomógł, śmiano się tylko i lekceważono albo zupełnie olano.
A wystarczyłoby, aby uwierzył i poszedłby. Rzeczywistość nauczyła jednak, jak Pawłow psa, że wiara nie ma wartości.
Przegrywa kobiety nie chcą, bo to człowiek okaleczony emocjonalnie. Półżywi weterani wojen, ci co powrócili bez ręki, nogi, oka, ci co sprzedawali medale za miskę kaszy w przytułku. Oni wrażenia na kobietach nie zrobili, nie mdlały na widok bohaterów moczących się w nocy po kolejnym koszmarze mimowolnych halucynacji o śmierci współbraci z okopu. Mierna renta i perspektywa utrzymania kaleki latami nie rozpala namiętności i nie sprzyja prokreacji. Dynamika w stadzie ludzkim się nie zmienia, reguły te same.
Ale może gdyby byli bardziej pewni siebie, bardziej życzliwi i otwarci na życie? Może gdyby odrobili lekcję od swoich władców i generałów, że serca kobiety nie zdobywa się wymówkami, ale umiejętną propagandą? Czym innym jest ta szpetna morda okaleczona bagnetem, ślepota i oparzenia od chloru, czy urwana granatem noga, jeśli nie sygnałem, potwierdzeniem, wyzwaniem rzuconym konwenansom, że nie to wygląd, a charakter niezłomny i serce palące miłością do ojczyzny to znamiona mężczyzny? Tylko nieliczne kobiety zdolne z godnością przyjąć ten dar, ten wielki ciężar możliwości zgłębienia własnej natury, poznania granicy wygrywu.
"Chyba cie powaliło człowieku z tą analogią" napiszesz. Taa, jest słaba. Niezbyt adekwatna. I w sumie nie w temacie. Przegrany argument.
Edit: Edytowałem ten post w sumie kilkanaście razy, na początku miało być smutno i poważnie, ale jakoś tak popłynąłem w pustosłowie i zbędną elokwencję, i efekt jest żenująco miałki. I choć moje poczucie żenady będzie miało jutro zakwasy, to jednak pouczającym doświadczeniem jest ilość autokrindżu, którego można samemu sobie zaaplikować i nadal to znieść.
Muszę tak robić częściej xD