Po dniu przez drogi bieży i pastwiska,
Przez ludne miasta i ciche pustelnie...
„Jo-hej!“ radosny głos wola weselnie,
I jak fontanna śmiech z ust jego tryska.
A kędy ujrzy ludzi, niepodzielnie
Oddanych cichej pracy bez nazwiska,
Owoce słodkie pomiędzy nich ciska:
„Jedzcie. To ciało me dojrzałe dzielnie“.
Kruże źródlanej rozdawa im wody:
„Pijcie. To bowiem krew ciała mojego.
„Na mą pamiątkę wznawiajcie te gody“.
Lecz w noc, gdy gwiazdy snów człowieczych strzegą,
W innej snom ludzkim postaci się zbliża:
Upiór, gwoździami przybity do krzyża.
Ilustracja: Francisco Goya, Disparate de miedo (pol. Szaleństwo strachu), druga rycina z cyklu Los disparates (pol. Szaleństwa), 1823-24
Zaloguj się aby komentować