Zdjęcie w tle
Dalian

Dalian

Mocarz
  • 52wpisy
  • 250komentarzy
Tomki, Tomkinie mam pytanie. Po aktualizacji do Androida 12, każda aplikacja Googla tak wygląda. Oczywiście, jak zmienię kolor to tło się także zmienia, ale nie jest czarne. Da się to jakoś zmienić. Nie umie się do tego przyzwyczaić.
3041bac9-8946-45d3-a176-caa79c87a66b
Dalian

@Cybulion @Bodzias1844 No właśnie, Panowie Tomeczki, nie. Ochrona wzroku jest wyłączona. @Isitiah No właśnie tę opcję mam wyłączoną. Mam "ręcznie" ustawiony jeden kolor.

NiebieskaGumaBalonowa

@Dalian a przypadkiem najnowszy andek nie dopasowuje koloru aplikacji do wybranej tapety?

Krogulec

Od A12 bierze średnią x pi z kolorów tapety i googlowskie apki maja ten odcień. Niektóre fony, chyba te z czystym A12, w opcjach mają możliwość zmiany zakresu danego akcentu. Jeszcze niedawno jak miałem OP 9pro to była apka w sklepie, gdzie można było ręcznie zmienić ten kolor, niezależnie od aktualnej tapety, ale nigdy nie będzie to czysty biały, czy czarny/szary.

Zaloguj się aby komentować

Odkryłem nowy ficzer na #hejto . Jak dasz plu...pioruna, to obok pojawia się liczba piorunów. Kliknij w liczbę i widzisz kto zapiorunował wpis. Nie wierzysz? Sprawdź sam.
Dalian

@Frasad Ciii. Nie psuj zabawy!

yourgrandma

@Dalian odkryłem to jak chciałem dać pierwszego pioruna, bo zamiast dania pioruna wyświetliła mi się lista piorunujących i kombinowałem, jak to zrobić właściwie xd

Zaloguj się aby komentować

Swego czasu moja mama pracowała w butiku w pewnej galerii handlowej. Pewnego razu, mama zabrała się za zmianę wystawki na manekinach, które stały pomiędzy oszklonym frontem sklepu a ścianką przebieralni. By się dostać do wspomnianych manekinów trzeba było zamknąć przeszklone skrzydło drzwi od butiku (oczywiście druga strona została otwarta).
W pewnym momencie, gdy mama zajęta była przebieraniem wystawki, nagle usłyszała jak coś uderzyło w zamknięte drzwi a te się lekko poruszyły. Szybko wyszła by zobaczyć co się stało. Przed zamkniętymi drzwiami stała kobieta, która trzymała się za nos a na jej czole zaczynał wyrastać guz. Jak się można domyśleć Pani nie zauważyła zamkniętych drzwi ze sklepu (mimo metalowego uchwytu na długość prawie całych drzwi) i zamiast wybrać otwartą cześć drzwi, wlazła z całym impetem w zamknięte skrzydło drzwi.
Po udzieleniu jej niezbędnej pomocy, pani zaczęła się awanturować. Została wezwana najpierw ochrona, a potem na życzenie Pani nawet dyrekcja galerii. Pani wygrażała, żądała odszkodowania od galerii, gdy jednak nic nie wskórała, obrażona wyszła z budynku i skierowała się do lekarza na obdukcję a potem do prawnika, złożyć pozew o odszkodowanie, o czym moja mama i jej szefowa dowiedziały się kilka dni później. Long story short: Pani sprawy nie wygrała, ponieważ sąd uznał obdukcję lekarską za bardzo naciąganą (pewne obrażenie miały się nijak do tego uderzenia).
Mimo wszystko, kilka dni po zajściu, cała galeria dalej żyła sprawą tej kobiety, a do mojej mamy przyszła jedna z Pań, która zajmowała się utrzymaniem porządku w budynku, by jak to powiedziała, usłyszeć relację z pierwszej ręki.
Mama opowiedziała wszystko jak na spowiedzi, co Pani sprzątająca skwitowała słowami:
  • No jak można nie widzieć zamkniętych drzwi, jak jeszcze klamka na cała długość?
Po czym odwróciła się i wyszła. Jakiś czas później moja mama postanowiła się udać za potrzebą do łazienki. Zamknęła drzwi, powiesiła na uchwycie od nich dużą, czerwoną kartkę, formatu A4 z napisem ZARAZ WRACAM i poszła. Gdy wróciła chwilę później na drzwiach zobaczyła odbicie czyjejś głowy.
Z wyjaśnieniem tego pospieszyła "sąsiadka" z butiku na przeciwko. Okazało się że gdy mama była w łazience, Pani sprzątająca, która z Nią wcześniej rozmawiała, chciała się coś dopytać i nie zauważywszy dużej, czerwonej kartki, wlazła w drzwi, rozbijając przy okazji czoło.
Jak widać można było nie zauważyć dużych, metalowych uchwytów oraz nawet dużej, czerwonej kartki, z dużym napisem "zaraz wracam".
sullaf

Nikt nie zginął? Szkoda. Nic tak nie ożywia akcji jak trupy.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
AMBER PIORUN 
  1. Piorunujesz post 
  2. Piorunujesz wszystkie komentarze 
  3. Dopisujesz swój komentarz
  4. Reszta piorunuje Twój komentarz 
  5. Stonks
Każdy kto weźmie udział zyskuje i nic nie traci!!!!
9772c970-2c1c-4e7b-ac10-d3ab6d6f4e0f
5tgbnhy6

@arcy Ty masz w nosie, ale może inni nie mają, a plusując gównokontent psujesz zabawe innym i w sumie powodujesz, że te rangi są bez sensu, więc po co twórcy hejto w ogóle je stworzyli? Jednocześnie jestem przeciwnikiem zabraniania tego przez regulamin i prób ukrócenia takich praktyk przez modów, dlatego powinniśmy jako użytkownicy trochę się zastanowić czy to co piorunujemy to ma jakiś sens.

arcy

@5tgbnhy6 Plusy, piorunki i inna forma docenienia nie funkcjonuje w Internecie w celu oceny dobrego, wartościowego kontentu, tylko aby docenić to co danemu użytkownikowi się podoba w danej chwili.

Dziś plusuję gównokontent, jutro zaplusuję wykład profesora Meissnera, a pojutrzę teledysk OSTRego. Do tego to wszystko służy.

Na YouTube też widzisz problem, bo użytkownicy plusują filmy Ekipy i innych patologi, więc po co twórcy YouTuba stworzyli łapki? I Ci którzy to plusują psują zabawę innym użytkownikom YouTuba? Nie kupuję tej argumentacji ani trochę.

Łapki, piorunki, rangi i osiągnięcia są bez sensu w założeniu, nie mówią nic o niczym, a są tylko wyrażeniem uznania lub dezaprobaty pod daną treścią rozdawaną w przypływie impulsu i bez głębszego zastanowienia. Tak to działa w całym Internecie, gdzie byś nie spojrzał. Nie wiem skąd masz oczekiwania, że te wszystkie formy uznania będą funkcjonować tylko w odniesieniu do wartościowych treści. Znasz choć jeden portal gdzie tak się dzieje?

Zaloguj się aby komentować

Pomyślałem że podzielę się z Wami taką historią z pracbazy, która pokaże że kłamstwo ma krótkie nogi.
Miałem w pracy takiego klienta, którego na potrzeby wpisu nazwiemy "Przyjemniaczek". Pan Przyjemniaczek był Naszym stałym klientem, tak zabieganym że nigdy nie miał czasu wypełnić dokumentów dot. tzw. kredytu kupieckiego, prościej ujmując by móc brać rzeczy na "przelew" z odroczoną płatnością.
Pewnego razu Przyjemniaczek, przyjechał by zamówić rozdzielnie elektryczną, co ważne dla historii, na taką "skrzynie" trzeba było poczekać ponieważ była wykonywana pod indywidualne zamówienie. Tak się składało że termin realizacji tego zamówienie miał przypadać akurat wtedy gdy moja przełożona, która zajmowała się tematem Pana Przyjemniaczka, miała być na urlopie, bez dostępu do służbowego komputera oraz telefonu, bo wiadomo, urlop rzecz święta.
Oczywiście, nie stanowiło to problemu. Ustaliliśmy z Przyjemniaczkiem, że gdy tylko rozdzielnia zejdzie z produkcji i przyjedzie do Nas na hurtownie to zadzwonię do Niego, on przyjedzie z pieniędzmi ja wystawię fakturę i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie. Pan niechętnie, ale przystał na taką propozycję (jakby miał inne wyjście).
I tak od tamtego momentu, wesoło minęły dwa tygodnie. Szefowa, wypoczęta wróciła z urlopu, by już na wejściu do firmy otrzymać telefon od Pana przyjemniaczka:
  • Gdzie jest, kurła, moja skrzynia?
No właśnie gdzie. Przez to iż przez 2 tygodnie, byłem sam jak palec na oddziale i musiałem robić za dwóch to całkowicie wypadł mi z głowy temat nieszczęsnej rozdzielni. Nic to, biorę telefon w łapkę i dzwonię do producenta, dowiedzieć się o co chodzi, dlaczego tak długo. I tu słyszę coś co zmroziło mi krew żyłach:
  • No przecież to już dawno wyjechało do Was.
  • Jak wyjechało dawno, skoro ja tu u siebie tego nie mam. - Odpowiadam
  • No, bo to poleciało bezpośrednio na budowę - odpowiada mi przemiła Pani
  • Jak, kurła, na budowę jak miało to trafić na hurtownie i stąd klient miał to odebrać
  • Nie wiem. To trzeba rozmawiać z Panem X on jest od Waszych zamówień.
Więc dzwonie do Pana X, wyjaśniam po co dzwonię:
  • Dalian: Cześć, tu Dalian z hurtowni X dzwonię odnośnie Naszego zamówienia.
  • Pan X: No przecież to już na budowie dawno stoi.
  • Dalian: No jak na budowie, jak na zamówieniu, stoi jak byk że dostawa do oddziału.
  • Pan X: No ale dzwonił do mnie ten Wasz klient, poprosił o dostawę bezpośrednio na plac budowy i że wszystko ustalał z Panią X (moja przełożona).
  • Dalian: Jak mógł ustalać jak X była na urlopie, bez dostępu do służbowego telefonu. Dzwoniłeś do Niej, potwierdzałeś to?
  • Pan X: No, właśnie miała wyłączony telefon...
Dalszego przebiegu rozmowy już nie będę streszczał. Poprosiłem go jeszcze o numer listu i kto odbierał zamówienie na miejscu a w międzyczasie dzwonie do Przyjemniaczka. Ten jednak wszystkiemu zaprzecza. Nigdzie nie dzwonił z nikim nie rozmawiał, gdzie jest moja skrzynia.
No więc sprawdzam na liście, kto odbierał zamówienie. Nazwisko, którego nie znam. Nie myśląc długo zamykamy z szefową drzwi, naklejamy kartkę zaraz wracam i dawaj na plac budowy, który mieścił się parę ulic dalej od hurtowni. Zajeżdżamy na miejsce i oczywiście Naszym oczom ukazuje się poszukiwana rozdzielnia. Już gotowa, wkopana, podłączona.
Tutaj włączył mi się tryb W11 i niczym Maciej Friedek postanowiłem poszukać śladów. Akurat nieopodal, przechadzał się Pan ochroniarz więc postanowiłem zadać mu parę pytań.
I tak okazało się że rozdzielnie podłączał nie kto inny, jak pan Przyjemniaczek a tajemnicze nazwisko odbiorcy na liście to nazwisko inwestora, do którego trochę nie chętnie Pan Cie... ochroniarz Nas zaprowadził. Ten z początku wypierał się wszystkiego, ale gdy tylko szefowa zagroziła zgłoszeniem sprawy na Policję, dość szybko zaczął współpracować. Okazało się że Pan Przyjemniaczek obiecał mu dużo taniej rozdzielnie (nawet poniżej ceny naszego zakupu), jeśli tylko ten nie będzie potrzebował faktury. Inwestor na to przystał a resztę już znacie.
Coby, nie przedłużać, daliśmy panu Przyjemniaczkowi czas do zachodu słońca (no, do konkretnej godziny, ale do zachodu słońca brzmi bardziej poetycko) na przyniesienie pieniędzy. Jeśli nie to zgłaszamy sprawę na Policję. Pan próbował się tłumaczyć że te pieniądze zainwestował w inną robotę i jak tylko ją skończy to pieniądze dostaniemy, na co szefowa rzuciła mu: "to weź chwilówkę" i się rozłączyła.
Pan Przyjemniaczek, przyjechał dosłownie w ostatniej chwili (szefowa już sięgała po słuchawkę by dzwonić bezpośrednio do dyrektora sprzedaży w Naszej firmie), obrażony rzucił pieniędzmi i nawet na fakturę nie poczekał. I wierzcie mi że trochę "popłynął" na tej swojej próbie przekrętu, bo cena jaką podał inwestorowi, różniła się dość sporo od ceny za jaką kupił rozdzielnie.
S2k0

Jak byłem w szkole to myślałem, że na studiach będę miał doczynienia z poważnymi ludźmi i że będą mnie traktować jak normalnego człowieka, na studiach myślałem, że w pracy każdy będzie chciał się dogadać bo robotę trzeba zrobić i koniec końców każdy chce zrobić swoją robotę. Podsumowując dobrze ,że poszedłem na studia bo nie doznałem szoku poznawczego i twardej szkoły życia bo to co się w pracy odwala czasem przeczy całkowicie logice

SCC

@Dalian jeden skład budowlany, z jakim pracuję, ma ubezpieczenie i oni mogą i ze trzy miesiące czekać na zapłatę. A jeśli nie dostaną pieniędzy, to zgłaszają to ubezpieczalni i ubezpieczalnia ściga cwaniaczków, a oni się tym już nie przejmują.

A przynajmniej takie odniosłem wrażenie, z tego co zasłyszałem. Podejrzewam, że taki myk nie jest zbyt tani.

Dalian

@SCC Tak większość hurtowni ma takiego ubezpieczyciela. Sęk w tym że klient musi najpierw wypełnić papierologie, wymaganą przez ubezpieczyciela. Natomiast, Panu Przyjemniaczkowi nie chciało się czegoś takiego wypełniać (zasłaniał się brakiem czasu).

Druga sprawa w tym przypadku, takie ubezpieczenie nie dałoby nic, ponieważ klient nie podpisał faktury ani WZ na dodatek twierdził że towaru nie dostał.

Tutaj winę ponosi handlowiec producenta, który bez potwierdzenia ze strony hurtowni (czyli Nas) przekierował zamówienie na adres podany przez Pana Przyjemniaczka. I gdyby nie to, że plac budowy był prawie za rogiem to wyjaśnianie tej sprawy zostawiłbym producentowi.

Zaloguj się aby komentować

Opowiem Wam historię jak moja babcia dostała "bana" na wyjazdy typu pokaz garczków. I nie od Nas jako rodziny, ale od organizatorów tego typu pokazów.
Jako że moja babcia już jakiś czas siedzi na emeryturze, to by
nie nudzić się w 4 ścianach znalazła sobie hobby jakim były wyjazdy na pokazy.
Jeździła głównie przez wzgląd na to, że za ok. 50 zł (czasem mniej), mogła
pozwiedzać różne miasta zarówna w Polsce jak i na Słowacji lub Czechach, zjeść
dobry obiad (często w restauracji), również na koszt organizatorów i w
autobusie poplotkować z innymi emerytami.
Pewnego dnia wybrałem się z Nią na tego typu wyjazd. Po
zwiedzeniu miasta i zjedzeniu obiadu, nastąpiła prezentacja "super ekstra garnków,
w których nie możliwe jest przypalenie czegokolwiek". Po pierwszej części,
w której to Pan akwizytor piał z zachwytu nad w/w garnami, nastąpiła cześć
druga i Nasz "showman" zaprosił chętną osobę z widowni na praktyczny
pokaz.
Ręka mojej babci wystrzeliła w górę, ledwie tylko prezenter
skończył zdanie. Ucieszony Pan akwizytor zaprosił ją na scenę i wskazał na
garnek, w którym to już gotowały się ziemniaki i na drugi pusty i stojący obok
karton z mlekiem. Babcia została poproszona o wlanie i ugotowanie mleka.
Zrobiła posłusznie co gość kazał, a ten w między czasie, znów zaczął swoje
przemówienie na temat doskonałości owych garnków.
W tym momencie, mojej babci włączył się tryb małego dziecka
poznającego świat i zaczęła zasypywać prowadzącego pytaniami. Z jakiego
materiału są zrobione garnki, gdzie produkowane, jaka jest gwarancja. Po prostu
grad pytań, na które oczekiwała odpowiedzi a prowadzący sam musiał zerkać na
kartkę dołączoną do naczyń, bo nie umiał odpowiedzieć.
Po chwili mleko zaczęło kipieć, tu jestem pewien, że to spryt
babci a nie przypadek, ale prowadzący razem z Nią stali tyłem do kuchenki, na
której gotowały się ziemniaki oraz mleko i Nim ten zorientował się co się
dzieje to można by rzec "mleko się rozlało" ale nie tylko rozlało,
ale i przypaliło a zaraz po chwili też i ziemniaki (gotowały się już jakiś czas
w małej ilości wody).
Prowadzący próbował obrócić to w żart, iż babcia należy chyba do
osób, które nawet wodę w czajniku elektrycznym potrafią przegotować, jednakże
na nic się to zdało po pod koniec pokazu bilans zakupionych garczków wyniósł
okrągłe zero.
Z późniejszych opowiadań w autokarze, niektórzy opowiadali, że
to nie jeden pokaz, w którym babcia udowadniała, że coś co reklamowane było
jaki doskonałe, wcale takie nie było. Jednakże, nigdy na taką skale.
Od tamtej pory, mimo iż zaproszenia na pokazy dostawała to przy
późniejszej telefonicznej rejestracji, w której to wyrażała chęć na takie
wyjazdy to nagle okazywało się, że po podaniu danych nagle brakowało już miejsc
(mimo że np. jej koleżanki rejestrowały się później i miejsca były).
FIN
Nebthtet

@Dalian super babcia - takich ludzi trzeba więcej.

Pumeks

@Dalian te przekręty z garnkami, kołdrami itp. przyszły z zachodu i tutaj to także była plaga wśród emerytów, ale się skończyło, bo emerytom powoli pieniędzy zaczęło brakować i przestali kupować. A tak poza tym to gratulacje dla babci!

Dalian

@lizakoo Tak, to wszystko świadomie. Ona nawet jeśli znajdzie coś co jest jej potrzebne to wcześniej, zakup konsultuje z kimś z rodziny by nie dać się naciąć.

Zaloguj się aby komentować

W ramach dodawania kątentu to opowiem Wam historię z pracbazy.
Mamy w pracy elektryka, na potrzebę historii nazwijmy go Tomek. Pewnego razu pojechał On do Państwa Iksińskich naprawić zepsuty domofon.
Po przyjeździe i zapoznaniu się ze stanem urządzenia, poinformował Pana i Panią Iksińskich że naprawa tego domofonu mija się z celem i za samą robociznę musiałby wziąć więcej kasy niż za nowy domofon.
W tym momencie pani Iksińska wpadła, jak określił to Tomek wręcz w histerię. Zaczęła prosić by jednak coś spróbował zrobić. Jej mąż w międzyczasie przyniósł z garażu pudełko, z jakimiś częściami z dwóch innych domofonów:
  • Panie Tomeczku, przecież z tego może da się coś zrobić?
Kolega dalej próbuje tłumaczyć, że łatwej kupić nowy model, lepszy i że nawet nie ma pewności jak ten domofon będzie działał po włożeniu starych części.
Nic z tego Państwo są uparci.
(Tu trzeba nadmienić że Owi państwo pieniędzy mają jak lodu, więc nie chodziło o kwestie tego że nie stać by ich było na nowe urządzenie).
Kolega w końcu ulega i bierze się za naprawę zepsutego domofonu. Trwa to dość długo ale koniec końców udaje się przywrócić urządzenie do stanu używalności. Czas było przejść do przyjemniejszej (dla elektryka) części czyli rozliczenie.
  • Panie Tomeczku, to ile to Pan za to chcesz.
  • Panie Iksiński, to wyszło X złotych.
  • Co kur*a? Za co?
Kolega stara się tłumaczyć że zeszło to prawie cały dzień, że dużo roboty i na początku zaznaczał że taniej było by kupić nowy domofon.
Iksiński jednak nie zamierza płacić, argumentując to tym że przecież dał części do naprawy.
Tu na szczęście Tomek wyciąga kartę pułapkę w postaci podpisanej umowy sporządzonej przed naprawą i grożąc że sprawa będzie miała swój finał w sądzie a jeśli Iksiński przegra to dojadą mu koszty sądowe.
Gość w końcu odpuszcza i czerwony ze złości daje koledze kasę wyzywając go od wyzyskiwaczy.
Ale ta historia się tu nie kończy. Ale to trzeba usiąść na spokojnie.
RufusVulpes

Pewnie myśleli, że przesadza i tak drogo nie będzie, tylko robić mu się nie chce ;]

TymczasowyNick66

Najlepsi są Ci, którzy nie chcą płacić za usługi IT. No bo przecież dla Pana to były 3 kliknięcia myszką

Zaloguj się aby komentować

Zastanawiam się nad upgradem komputera. Mój ma z 10 lat a zagrałbym sobie w Wieśka 3 po raz pierwszy.
Gość w komputerowym polecił mi Intel core i5-12400f. Co wy na to?
Dalian

@hubby Właśnie źle się wyraziłem z tym upgradem.


Po prostu nie mam budżetu na to by od ręki wydać 4-5k na nowy komputer. Dlatego myślałem o składaniu go "na raty".


Co do karty to logiczne że nie pociągnie ale dobra karta to znów ok. 2k co najmniej.


A co do GeForce now to nie mam dostępu do światłowodu i nie wiadomo kiedy takie coś zawita na moją wioskę (Polska B here!)

hubby

@Dalian Jeśli chcesz go składać na raty, to zacząłbym od kupowania podzespołów, które wmontujesz do każdego komputera i nie będą ze sobą powiązane, czyli: zasilacz, dysk SSD, karta graficzna, obudowa. Jak chcesz zacząć od płyty głównej i procesora to tylko w założeniu, że kupisz oba na raz. Jak znajdę chwile to siądę do konfiguratora morele i coś Ci tam wystrugam.

Zaloguj się aby komentować

Może się niepotrzebnie czepiam, ale jednak dla mnie jest to robienie klienta w bambuko.
Wbijam dziś do Żabki, kupić wodę. Cena na półce 2.50, po podejściu do kasy 2.90. Niby 40 groszy, ale czemu mam dopłacać?
Wracam do półki i widzę duże, tłuste 2.50, ale małym drukiem nad tą cenę napis "Przy zakupie w zestawie, cena za szt". Natomiast obok w małych kwadratach, mniejsza czcionką dopisane: "Cena poza zestawem za 1 szt. 2.90".
Czepiam się czy mam rację?
Nebthtet

@Dalian @piwowar legalne jest, było i będzie - UOKiK tu ma guzik do gadania. Są daty, są ceny - a że klient nie doczytał, to nie wina sieci. Model handlowy panujący w płazach znany jest nie od dziś - za to, że są praktycznie wszędzie, czynne codziennie i do późna płacisz właśnie w ten sposób.


Znacznie większy rak jest w stonce, gdzie ceny często są nieaktualne, lub za szybko o 1 dzień wieszają ceny promo.

Dalian

@Patrick Ja się ceny nie czepiam. Ale uważam że w głównym polu powinna być cena za sztukę a w bocznym kwadracie promocyjna.

Miedzyzdroje2005

@Dalian wczoraj miałem to samo. Też kilkadziesiąt groszy różnicy. Zrobiłem aferę

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry,
To jest mój pierwszy wpis tutaj. Przybyłem z planety #wypok za takim fajnym panem ze SpongeBobem w avatarze. @Aryo go zwą.
Jeszcze nie do końca ogarniam, ale design jakiś taki milszy dla oka niż toporny, aplikacji wykopu.
Mam nadzieję że to miejsce będzie jak wykop ale nie stanie się wykopem.
d36df6f5-1c92-4c6b-b44f-e55f39dc96f7
Atom

@Dalian umarł król, niech żyje król

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia