#rwanda

0
11
Prezydent Rwandy Paul Kagame rozpoczyna wizytę w Łotwie. Są to pierwsze odwiedziny Prezydenta z Afryki w tym kraju.

Podczas wizyty prezydenta Kagame w Bibliotece Narodowej Łotwy zostanie odsłonięty pomnik upamiętniający ofiary ludobójstwa z 1994 r. dokonanego na Tutsi.

Będzie to pierwszy pomnik upamiętniający to ludobójstwo wzniesiony w państwach bałtyckich i Europie Wschodniej

https://x.com/onduhungirehe/status/1840651148157653025?t=w2bh2tUeAb76ypl8UBbojg&s=19

https://www.ktpress.rw/2024/09/kagame-makes-first-official-visit-by-an-african-president-to-latvia

#wiadomosciswiat #lotwa #rwanda
5e0598a7-651c-47cb-a3b9-0cd3a66069ad
DEATH_INTJ

lotysze fajne routery robia.

Zaloguj się aby komentować

Paul Kagame rządzi Rwandą od ponad 20 lat, cały świat jest pod wrażeniem wyników gospodarczych kraju. Czy krwawy dyktator może być dobrym przywódcą?

Prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu, do tego żylasty, prezydent Rwandy ma posturę człowieka, o którego obawiałbyś się w razie mocniejszego podmuchu wiatru. Kagame emanuje energią kogoś grającego w zespole na tamburynie albo osoby, która uważnie studiuje warunki sprzedaży, zanim nabędzie znicz.

Kagame dorastał w obozie dla uchodźców w Ugandzie. Jego rodzina znalazła się pośród tysięcy Tutsi zmuszonych do ucieczki z Rwandy w 1959 roku, kiedy Hutu – reprezentujący około osiemdziesięciu procent populacji kraju – przemocą przejęli władzę od rządzącej Rwandą od wieków monarchii Tutsi. Napięcia pomiędzy obiema grupami etnicznymi celowo podsycano w okresie kolonialnym, ponieważ Niemcy, a później Belgia faworyzowały władzę mniejszości Tutsi, utrwalając tym samym podział klasowy w całym kraju.

To w Ugandzie Kagame jako młody chłopak zaczął planować swoją zemstę. Krótko po trzydziestce awansował na dowódcę Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego (RFP) – sił rebelianckich Tutsi w Ugandzie, które planowały usunięcie rwandyjskiego rządu, na którego czele stali Hutu. RFP zaatakował Rwandę w 1990 roku, rozpoczynając czteroletnią wojnę o władzę.

W kwietniu 1994 roku, po wspieranych przez ONZ negocjacjach pokojowych z RFP, samolot z rwandyjskim prezydentem Juvénalem Habyarimaną, Hutu, na pokładzie został zestrzelony rakietą. Choć ciągle nie wiemy, kto ją wystrzelił – zarówno ekstremiści Tutsi, jak i Hutu mieli ku temu własne powody – zabicie Habyarimany stało się pretekstem, którego potrzebowali silni liderzy Hutu, żeby zrobić to, co od dawna chcieli zrobić: zorganizować totalną eksterminację wszystkich Tutsi.

A więc z przerażającą, skrupulatną skutecznością, chodząc od drzwi do drzwi, właśnie do tego się zabrali. W zaledwie sto dni około miliona Tutsi, mężczyzn, kobiet i dzieci – oraz każdy Hutu, który starał się powstrzymać masakrę – zostało zaszlachtowanych.
Ludobójstwo skończyło się dopiero wtedy, gdy RFP Kagamego przy pomocy ugandyjskiej armii przejął kontrolę nad stolicą, Kigali, w lipcu tego roku, zmuszając miliony Hutu do ucieczki do sąsiedniego Zairu, obecnie Demokratycznej Republiki Konga.

W nowym układzie władzy Kagame jako dowódca wojska był w zasadzie najpotężniejszym człowiekiem w Rwandzie. Potrzebował sześciu lat, żeby dopasować tytuł do rzeczywistości. Sfrustrowany swoim malejącym wpływem na kraj, prezydent Pasteur Bizimungu na początku 2000 roku złożył rezygnację. Kagame został zaprzysiężony na prezydenta miesiąc później.

Nagle na czele Rwandy stanął dowódca wojskowy uformowany przez pobyt w biednym obozie dla uchodźców, wygnany tam przez te siły, które później dokonały jednego z najbardziej przerażających ludobójstw w historii, mając za jedyny cel zniszczenie całego jego klanu.
Historia uczy nas, że w takiej sytuacji powinny od razu nastąpić rewanżystowskie rządy niepohamowanej destrukcji, domagające się od Hutu zapłaty za ich zbrodnie. Rzeczywistość jednakże nie mogła być bardziej odmienna.

Kagame szybko porzucił swoje wojskowe maniery na rzecz spokojnego i pokojowego stylu oksfordzkiego profesora. Zaangażował się bez reszty w rozważne zarządzanie, przeglądanie raportów finansowych i najnowszych teorii rozwoju.

W rezultacie niewiele krajów przez ostatnie dwadzieścia lat mogło się pochwalić takim rozwojem gospodarczym i społecznym jak Rwanda. Pod rządami Kagamego gospodarka kraju wzrastała średnio osiem procent rocznie, i eksperci twierdzą, że ten trend będzie trwał. Jego rząd wprowadził państwowy system opieki zdrowotnej i zainicjował znaczące reformy systemu szkolnictwa. Nazywana Singapurem Afryki Rwanda znalazła się obecnie wśród czterdziestu najlepszych miejsc na świecie do robienia interesów. Jej miasta są jednymi z najbezpieczniejszych na kontynencie. Z ponad sześćdziesięcioprocentowym przedstawicielstwem Rwanda ma zdecydowanie najwięcej kobiet w parlamencie w stosunku do jakiegokolwiek rządu na świecie. W ramach swojej narodowej inicjatywy „Vision 2050” Rwanda – kraj bez dostępu do morza, ze skromną ilością poszukiwanych na rynkach bogactw naturalnych – planuje w ciągu następnych trzydziestu lat stać się krajem o wysokim PKB.

Jednak osiągnięciem Kagamego, które robi największe wrażenie, jest niewątpliwie to, w jaki sposób zahamował brutalne napięcia na tle etnicznym – a trzeba pamiętać, że te z łatwością mogły już dawno temu zniszczyć kraj. Dokonał tego częściowo przez uchwalenie prawa przeciw mowie nienawiści powiązanej z etnicznością oraz przepisów, których interpretacja każe uznać za nielegalne – a w każdym razie niewskazane – identyfikowanie się według grup etnicznych. Wprowadził te zarządzenia w okresie pokoju politycznego i stabilizacji, kiedy spodziewano się czegoś przeciwnego, przy okazji głosząc przebaczenie i tolerancję.

Sposób sprawowania rządów przez Kagamego jest niemal powszechnie wychwalany. Regularnie bywa ekspertem na szczytach międzynarodowych i na uniwersytetach; został zasypany doktoratami honoris causa, a pośród jego największych admiratorów znajdują się tacy ludzie jak Bill Clinton, Bill Gates i Tony Blair.

Ten podziw przyciąga zaś nie tylko płomienne słowa, ale także twardą walutę. Niemal połowa rwandyjskiego budżetu pochodzi z pomocy zagranicznej, i są to fundusze, które rządy Zachodu i organizacje pozarządowe uważają za dobrze wydane pieniądze.
I z tego powodu „New York Times” określił Kagamego jako „ulubionego silnego człowieka globalnej elity”.

I oto dotarliśmy do komplikacji.

Zasługi Kagamego nie są tak zupełnie krystaliczne. Może być popularny w całej Rwandzie, ale kwestii utrzymania władzy nie zostawił czystemu wyborczemu przypadkowi. Kagame nie jest uważany za dyktatora. Czy jego rządy są autorytarne? Być może. Jest tyranem? Może. Czy jest człowiekiem silnym? Z całą pewnością. Lecz niezupełnie jest dyktatorem. Skutecznie utrzymuje się przy władzy od ponad dwudziestu lat dzięki wygrywanym wyborom. Raz jednak powiedział o swoich politycznych oponentach: „Wielu z nich ma skłonność do umierania”.

Organizacje broniące praw człowieka od lat spisują dane wielu dziesiątek jego prominentnych i mniej znanych politycznych wrogów, którzy nagle zostali znalezieni martwi albo na wiele lat trafili do więzienia po tym, jak skrytykowali jego rządy. Jeden z jego największych krytyków, Paul Rusesabagina – którego bohaterskie czyny podczas ludobójstwa z 1994 roku zainspirowały film Hotel Rwanda – został aresztowany i skazany za rzekome czyny terrorystyczne w 2021 roku.

Żadna z tych rzeczy nie jest jakąś szczególną tajemnicą dla świata Zachodu. W 2013 roku Departament Stanu USA zauważył na temat Rwandy: „Najważniejszym problemem, jeśli chodzi o przestrzeganie praw człowieka w kraju, pozostaje ściganie przez rząd przeciwników politycznych i obrońców praw człowieka, którzy padają ofiarą prześladowań, aresztowań i nadużyć; nieposzanowanie rządów prawa przez siły bezpieczeństwa i sądownicze; [i] ograniczanie wolności obywatelskich".

Anegdot o ostrym charakterze Kagamego jest bez liku, od raportów na temat jego zdolności do przemiany w ciągu kilku sekund ze spokojnego profesora we wrzeszczącego tyrana, do historyjek o tym, jak osobiście chłosta ministrów, którym nie udało się osiągnąć wyznaczonych celów.

Pozostający u władzy przez ponad dwie dekady, obecnie żwawy sześćdziesięciokilkulatek, Kagame będzie koło osiemdziesiątki przy kolejnym poważnym sprawdzianie swoich rządów. Miał odejść w 2017 roku po wypełnieniu konstytucyjnego maksimum dwóch siedmioletnich kadencji. Szczęśliwie dla niego parlament wprowadził poprawkę do konstytucji, co oznacza, że będzie mógł rządzić do 2034 roku.

Przeprowadzane dotąd wybory nie były modelowym przykładem tych wolnych i uczciwych. Kagame często startuje w zasadzie bez przeciwnika, więc wciąż pojawiają się oskarżenia, że wyborcy, którzy mają zamiar wybrać innych kandydatów są wyprowadzani z błędu przez żołnierzy przy lokalach wyborczych. Pojawiają się nawet sugestie, że zakaz publicznego wyrażania się źle o innych grupach etnicznych jest próbą przykrycia wszelkich wewnętrznych sprzeciwów wobec tego, że Tutsi – którzy stanowią niespełna czternaście procent społeczeństwa – przejęli niemal wszystkie wyższe stanowiska w rządzie i administracji. Lecz i tak kubeczek prezydenta – pełen zagranicznej pomocy, zaproszeń do przemawiania na prestiżowych wydarzeniach i głośnych pochwał dla jego wzorowego afrykańskiego przywództwa – dalej się napełnia.

Rządy Kagamego są skomplikowaną zagadką i skłaniają do zadawania pytań o naturę demokracji oraz o to, jaka forma rządów najbardziej pasowałaby do tych młodych, siłą podzielonych państw zmagających się z własną tożsamością. Zapewnił pokój i dobrobyt małemu krajowi z bardzo małą ilością surowców naturalnych, który w przeciwnym razie mógłby implodować pod ciężarem dawnej ksenofobii. Niektórzy eksperci twierdzą, że tym młodym, podzielonym państwom potrzeba silnej i kompetentnej ręki. Jednak niezwykle trudno jest trzymać taką siłę w ryzach w nieskończoność. Ludzka moralność jest notorycznie nadwyrężana przez nieograniczoną władzę. W każdej chwili prąd może stać się jeszcze bardziej rwący i może odsunąć kraj od dobrobytu, a silny człowiek, któremu nikt nie rzuca wyzwania, może zwiększać swoją władzę, uwalniając falę przemocy, która nie oszczędzi nikogo, ponieważ będzie chciał ugruntować swoje – a dane mu z bożej łaski, jak sądzi – panowanie. Autorytarni władcy bardzo rzadko odchodzą, nie pociągając za sobą w otchłań swojego kraju.

W długim wywiadzie dla „New Yorkera” Kagame opowiada o swojej rozmowie z młodym człowiekiem, który został zraniony maczetą i zostawiony na śmierć w jednym z masowych grobów, jakich mnóstwo było w Rwandzie podczas ludobójstwa. Jakimś cudem chłopak przeżył. Wiele lat później w ramach krajowego programu pokoju i pojednania prezydent Kagame kazał wypuścić z więzienia ekstremistów, którzy zorganizowali masowe mordy – i kilku z nich zamieszkało potem w wiosce tego młodego człowieka. Po tylu latach od tamtych wydarzeń Kagame chciał się dowiedzieć, jak ten mężczyzna radzi sobie, żyjąc o kilka kroków od ludzi, którzy próbowali zamordować jego i jego bliskich.

Zapytałem go więc: "Jak dajesz radę?" – mówi Kagame w wywiadzie. – "Kiedy ich spotykasz, co ci mówią albo co ty do nich mówisz? Co czujesz? Chcę, żebyś mi szczerze powiedział, co czujesz." Młody człowiek spojrzał na swojego prezydenta i odpowiedział: "Daję radę, bo poprosiłeś nas, żebyśmy dawali radę”.

Z książki Afryka to nie państwo

#czytajzhejto #historia #afryka #rwanda
7d1bf540-c20c-4188-bf86-dc12cc163617
5ca73b47-2281-44c1-a56f-0c91e23d1b0f
Bipalium_kewense

Z władzami autorytarnymi i dyktatorami tak już jest, że dzięki rządom silnej ręki często udaje im się zaprowadzić ład społeczny i wzrost gospodarczy, ale wystarczy jeden błędny krok, by wykrzesać iskierkę, która wznieci pożar. Wyjścia są wtedy dwa: albo utrata władzy, albo pozostanie przy niej, ale z popadaniem w coraz większą paranoję i totalitaryzm. Np. taki Łukaszenka. Kilka lat temu był coraz częściej wychwalany, że może autorytarny, może i nawet dyktator, ale przecież jaki spokój i porządek panuje na Białorusi, ewidentnie ma ogromne poparcie społeczeństwa, no i sprytnie lawiruje między Rosją a Zachodem, dzięki czemu może i tu, i tam coś dla siebie i swojego kraju ugrać. Wszystko zmieniło się po sfałszowanych wyborach w 2020 r. i masowych protestach po nich, kiedy wybrał drogę twardej dyktatury i ostrego kursu prorosyjskiego. Widzę tam sporo podobieństw z Rwandą - czy tam też wkrótce tak będzie? Albo np. Kim Dzong Un. Początkowo całkiem nieźle się zapowiadał. Stopniowa liberalizacja życia społecznego i gospodarczego w KRLD, wzrost ruchu turystycznego, pełne uśmiechów spotkania z władzami Korei Południowej i USA - a teraz? Rezygnacja z idei pokojowego zjednoczenia Korei, budowanie kultu własnej osoby wręcz przyćmiewającego poprzedników i coraz większą brutalność władzy wobec jakichkolwiek przejawów sprzeciwu. Co ciekawe, zmiana kursu władz Białorusi i KRLD zbiegła się w czasie z pandemią koronawirusa. Władze KRLD wykorzystały ją nawet do całkowitego zamknięcia kraju. Czy pandemia miała też wpływ na politykę Rwandy i sposób sprawowania władzy przez Kagamego?

Papiezak2137

@smierdakow Ty to parafrazujesz jakoś czy to jest kopiuj-wklej z książki?

smierdakow

@Papiezak2137 kopiuj wklej, ale usuwam niektóre fragmenty, żeby skrócić

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Ustawodawcy głosowali 320 do 276 za projektem ustawy mającym na celu przezwyciężenie blokady Sądu Najwyższego Wielkiej Brytanii w sprawie planu dla Rwandy. Jednak kontrowersyjna polityka imigracyjna, na której Sunak oparł swoją władzę, wciąż napotyka przeszkody polityczne i prawne.

https://www.dw.com/en/uk-house-of-commons-passes-rwanda-migrant-bill/a-68007631

#wiadomosciswiat #uk #rwanda
e2955bed-5e7a-4313-a133-a629d0742fe6
Mielonkazdzika

@smierdakow ja bym to sprostowal, ze chodzi o nielegalnych i ma to przedewszystkim byc straszakiem, i prostym przekazem, ze nie ma co nielegalnie jechac do uk.


Jestem za.

Zaloguj się aby komentować

Doświadczenie kobiet podczas ludobójstw, podobnie jak doświadczenie dzieci, długo niezbyt interesowało historyków. Uważano je za wariant powszechnego doświadczenia ofiar, a te akurat ofiary, bardziej jeszcze od mężczyzn, nie umiały i nie chciały o nim opowiadać.
Gwalt został uznany za zbrodnię wojenną dopiero w 1998 r., na fali doniesień o masowych gwałtach podczas wojny bośniackiej. Wcześniej tradycyjnie uznawano go za nieuchronne, ale też niezbyt ważne okropieństwo wojny: zwycięzcy biorą kobiety pokonanych, tak jak biorą ich życie, ziemię i mienie. Ale celowość bośniackich gwałtów, dokonywanych czasem na rozkaz, publicznie, by pohańbić kobietę i tych, którzy nie potrafili jej obronić, a także by, zapładniając ją, sprawić, by rodziła dzieci zwycięzcom, wymusiła werdykt MTKJ (Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii).
Trybunał z Aruszy (Międzynarodowy Trybunał Karny dla Rwandy) zaś traktował gwałty jako zbrodnię wojenną niemal od początku. Szacuje się, że popełniono ich w Rwandzie ok. pół miliona; dokładnej liczby nie poznamy. Tutsyjki uważano za szczególnie piękne i seksualnie atrakcyjne: branie ich, jak zarzynanie krów hodowanych przez Tutsich, było też formą symbolicznej przemocy. Ale dla nich przemoc ta nie miała w sobie nic symbolicznego: niszczyła, i niszczy nadal, ponad 20 lat po fakcie. Dla nich ludobójstwo się jeszcze nie skończyło.
Z książki Ostateczne rozwiązania.
#historia #cytaty #rwanda
4df25a9a-0223-4fee-986f-67a7727c2538
Anteczek

Chwila, to Bośniacy gwałcili, czy Bośniaczki były gwałcone?

smierdakow

@Anteczek ogólnie to na pewno obie strony, ale to Serbowie zrobili z tego narzędzie wojenne


https://tvn24.pl/swiat/gwalt-jako-taktyka-wojenna-dopiero-polski-premier-otworzyl-swiatu-oczy-ra558925

Anteczek

No wiem, ale napisałeś "bośniackie gwałty" co sugeruje, że to Bośniacy gwałcili. To jak z "polskimi" obozami koncentracyjnymi.

Zaloguj się aby komentować

Bardzo ważna wizyta mając na uwadze konflikt który trwa u granic Rwandy . Co więcej, kolejny element wzmacniania polskiej współpracy, tym razem wojskowej, z #afryka
<br />
#polska #wiadomoscipolska #wiadomosciswiat #rwanda
2da78d87-8033-4ecf-90f4-826d7ee47b99
Kosior

@smierdakow a oni sa z Tutsi czy Hutu?

Rebe-Szewach

@smierdakow Przyjechali po AHS Krab?

KciukDlaZarysu

@smierdakow a mówią, że my rasiści

Zaloguj się aby komentować

Ludobójstwo w Rwandzie w 1994 roku: powrót nurtem krwawej rzeki
Ludobójstwo w Rwandzie rozpoczęło się 6 kwietnia 1994 roku od zestrzelenia samolotu, którym leciał prezydent tego kraju. Wydarzenie to stało się katalizatorem jednego z największych aktów przemocy w historii. Dlaczego jednak tak ciężko było nazwać mordy na Tutsi ludobójstwem?
Trudno zrozumieć tak niewyobrażalny akt nienawiści. Pozornie ludy Tutsi i Hutu tworzyli jedno państwo, zamieszkiwali wspólnie miasta i wioski, czasami byli członkami jednej rodziny. Dlaczego więc doszło do tak potwornej tragedii? Dlaczego z dnia na dzień sąsiad mordował sąsiada, a mąż pozwalał zabić swoją żonę? Podłoże, podobnie jak w innych tego typu przypadkach, stanowi skomplikowana historia. Żeby spróbować zrozumieć okoliczności ludobójstwa w Rwandzie, należy cofnąć się do czasów kolonialnych, kiedy nastąpił pierwszy rozłam między Hutu i Tutsi.
Więcej na ten temat: https://histmag.org/Ludobojstwo-w-Rwandzie-w-1994-roku-powrot-nurtem-krwawej-rzeki-18519/

Zaloguj się aby komentować