#pasta

36
511
#pasta #gothic #internet #hejto
bądź mno lvl 35
posiadaj farmę
żona typowa kura domowa
te Hilda co na obiad?
rzepa
kurwa znowu
ej Lobart
rzepa się skończyła
weź skocz
kurwa nie chce mi się
JUŻ!!!!one!one
dobra dobra już idę
podbija typek lvl 1
w samej piżamie
w dodatku cały czas chodzi z kijem przy dupie
CZEMU WKROCZYŁEŚ NA MÓJ TEREN?
potrzebuję ubrania
70 sztuk złota
może się jakoś dogadamy?
jeśli chcesz możesz dla mnie pracować
trzeba zebrać rzepę z tego poletka przy stodole
zrobił to w pół minuty
chyba startował w jakichś zawodach w zbieraniu rzepy
dobra sprzedam za 60
to za dużo
pracy na farmie jest sporo
w 5 minut załatwił wino, zabił bandytów kradnących mi owce i kupił mi nową patelnię
hehe no dobra 30 xd #januszebiznesu
co za debil kupił to
ja bym żądał zapłaty
albo zajebał
ale nieważne
mija dzień
budzę się
chcę się przejść po polu
a tu zonk
zmutowane biedronki najechały moją farmę
wtf
ten sam typek co wczoraj podchodzi
przypakowany, z mieczem w ręku
w dodatku przyjęli go do milicji
przyszedłem rozwiązać twój problem
yyy
NO RUSZ SIĘ, ILE JESZCZE MAM CZEKAĆ?
mijają 2 minuty
wraca
po bestiach ani śladu
on ani zadrapania
no, wreszcie, zaczynałem się niecierpliwić
mija tydzień
budzę się
chcę się przejść po polu
nagle podbijają jacyś sataniści
proszę opuścić mój dom
a on wkurwiony
POHUS KOPUS CZARY MARY TWOJA STARA TO TWÓJ STARY
i wyszli
jakaś jebana klątwa
moja żona dostała gorączki
nagle podbija znowu tamten dziwny typek
kurwa został rycerzem
yy dzień dobry
co cię trapi Lobarcie
żona jest opętana
poczekaj pójdę po księdza
mija 1,5 minuty
wraca
masz polej ją wodą święconą
cokurwa
jakimś cudem zadziałało
mijają dwa tygodnie
budzę się
chcę się przejść po polu
a tu nagle stado kiboli z klanu Orka Gdynia
wpierdolili się na moje pole i zaczęli wpierdalać zboże
pojebani jacyś
ale ich nie przegonię
nagle patrzę
a tu znowu ten pojeb
kurwa został palladynem
wyjął swój miecz świetlny
i im wpierdolił
yy no dzięki masz tu 50 sztuk złota
chyba jestem pierdolnięty i mam jakieś zwidy.

Zaloguj się aby komentować

#pasta
Michał Białek kończył nocną wartę w serwerowni wykopu. Za oknem zadłużonej willi poznańskie koziołki ocierały się częściami, których Białek wolałby nigdy nie mieć. Przypomniał sobie o żonie, którą widywał głównie w niedzelne poranki.
Stękanie ćwiczącego lewicę Kinera dobiegało zza rzędu wykopowych monitorów. Białek automatycznie podłożył ociekające potem dźwięki pod obraz żony osadzonej na knadze Kinera. Intuicja podpowiadała mu, że lekko otyły kolega z pracy przebiera palcami po najkrótszej części ciała oglądając zdjęcia białkowej połowicy na fejsbuku. Nie mylił się. Czuł jednak dziwaczną dumę połączoną z rozbawieniem, które przyniosła mu owa wizja.
,,Puk puk".
Pierwsza myśl - Elfik32. Kurwiszcze, które zrobiłoby wszystko za status moderatora w serwisie.
Białek poczuł się ważny. Myśl o zdradzie żony przerodziła się w pewność, że w tę sobotnią noc powstaje dziecko, na które po badaniach DNA nie musiałby wyłożyć ani grosza. Zatliła się w jego biednym umyśle żądza zemsty. Ocknąwszy się wstał i nonszalancko otworzył drzwi.
Elfik32. Czarna owca rodu Steckich stała w progu oparta o framugę ze swoim kurewskim uśmieszkiem woźnej. Baletki, krótka spódniczka i motzno zarysowany dekolt jaśniały kontrastującą z nocnym krajobrazem bielą. - wstawiona jak zwykle - pomyślał Białek.
Elfik położyła palec na ustach. Białek domyślił się, że odseparowany od świata zewnętrznego Kiner nie usłyszał pukania aktywnej wykopowiczki, która właśnie przyniosła im kanapki. Spod granicy niemieckiej. Elfik sprawnie zzuła obuwie i figlarnie mrugając ruszyła w stronę Kinera. Białek podążał wzrokiem za opalonymi stópkami zmierzającymi w stronę McKinera, nie mogąc powstrzymać wewnętrznego rozbawienia. Za chwilę miał wyjść na jaw fakt, którego nikt z pracowników wykopu osobiście nie widział, choć był świadom jego istnienia. Fakt, który miał zburzyć spokój Kinera na zawsze.
Elfik wczołgała się pod biurko i sprawnie wyskoczyła po drugiej stonie. Kiner wybałuszył oczy i odskoczył w tył z naprężonym kutasem w ręku. - Ale...
Spojrzenia Białka i Kinera spotkały się. Kiner był zażenowany całą sytuacją, o czym świadczył wyraźny rumieniec na jego aryjskiej twarzy.
Śmiech Elfika rozniósł się po pomieszczeniu.
- Mała pała jak na administratora. - powiedziała Elfik, ledwie powstrzymując śmiech. Kiner spąsowiał bardziej. Ręce machinalnie powędrowały w stronę rozporka, gdy podchmielona Elfik rzuciła się w tę samą stronę.
- Zostaw. - powiedziała stanowczo.
Zaskoczony Kiner wypuścił pytonga z ręki. Dziesięciocentymetrowy organ bezwładnie opadł lekko kołysząc się na boki, gdy Elfik doskoczyła do sparaliżowanego grubaska niczym wygłodniała kura i stanowczym ruchem opuściła nieco za duże spodnie. Od czasu nieudanego eksperymentu z rurkami Kiner powrócił bowiem do starych nawyków, co ułatwiło wykopowiczce zadanie.
- Jesteś pijana. - wystękał, gdy Elfik chwyciła go za lekko przywiędniętą pałę i chichocząc zaczęła prowadzić w stronę Białka, który obserwował sytuację z zaciekawieniem. Programista nie protestował jednak zbyt zaciekle. Był to pierwszy raz, kiedy kobieca ręka spoczęła na jego wypustce. Było to niewątpliwie ciekawe doznanie, gdyż sam Kiner zdawał się zapomnieć o dziwnych okolicznościach, w jakich doszło do tego przełomowego momentu.
Białek nie mógł już powstrzymać rozbawienia, obserwując zesztywniałego Kinera kroczącego za dzierżącą jego orzeszek Elfikiem. Wybuchnął serdecznym śmiechem, mimowolnie puszczając krótkiego bąka o dosyć wysokiej tonacji.
- Przepraszam, - rzekł Białek przez łzy - ale nie bardzo rozumiem sytuację.
Elfik puściła kinerowe przyrodzenie i kołysząc biodrami powoli podeszła do administratora o podkrążonych od pracoholizmu oczach, zalotnie kręcąc loczek wydłubany spod natapirowanej burzy blond włosów.
- Nie planowałam tego. Zawsze byłam spontaniczna. - wyszeptała prowokacyjnie, gmerając już teraz palcami w okolicy guzików różowej koszuli Białka.
Kiner zastygł jak posąg w centrum serwerowni. Nie zdawał sobie sprawy, jak komicznie wyglądał z opuszczonymi do kostek spodniami kupionymi przez mamę w second-handzie, z włosami łonowymi w nieładzie i zaczerwienioną od uścisku knagą smętnie zwisającą między otłuszczonymi udami. Poczuł ukłucie zazdrości widząc pierwszą kobietę, której pozwolił się dotknąć, z zapałem liżącą opalony tors Białka. To on powinien być na jej miejscu.
Białek zamknął oczy, czując wilgotne pociągnięcia elfikowego języka po swojej klacie. Nie była to zdrada, był to gwałt. Stąd też, domyślając się dalszego przebiegu sytuacji, nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Aby jednak im zapobiec, wyobraził sobie że jego żona jest właśnie posuwana przez murzyna. ,,Co za kurwa" - pomyślał. Czuł się całkowicie oczyszczony z zarzutów.
Elfik przeszła do lizania twarzy, by w końcu zbliżyć się do ucha Białka.
- Wiesz, do czego tasował twój kolega? - szeptnęła, po kurewsku przenosząc wzrok na jego twarz. - Do zdjęć twoich przeróbek zrobionych przez...
- Nie kończ. - przerwał jej Białek. Nie chciał by słowo codziennie odmieniane przez przypadki w miejscu jego pracy ostudziło podniecenie. Na moment jednak otrzeźwiał i odepchnął rozpaloną Stecką od siebie.
- Czego tak właściwie chcesz, hm? - zapytał, badawczo spoglądając na Elfika. Nie doczekał jednak odpowiedzi, gdyż Kiner niespodziewanie zwinnie, biorąc pod uwagę jego warunki fizyczne, chwycił drukarkę Samsunga i ogłuszył Elfika celnym uderzeniem w tył głowy. Elfik bezwładnie osunęła się na ziemie, potwierdzając swoją renomę kobiety upadłej. W sekundę później Kiner stanął z roznegliżowanym Białkiem twarzą w twarz, oko w oko. Ich chuje równiez były całkiem blisko. Zszokowany Białek nie rozpoznawał nieśmiałego dotąd kolegi. Coś w nim zdecydowanie pękło, a w spojrzeniu programisty była niewidoczna dotąd determinacja.
- Zerżnij mnie. - wycedził Kiner. - Zerżnij mnie motzno w odbyt. - powtórzył. Powieka nawet nie drgnęła podczas wypowiadania tych słów.
Białek w swoim zaskoczeniu wydał niezidentyfikowany dźwięk, lecz Kiner natychmiast położył mu palec na ustach.
- Nikt się nie dowie. Ta kurwa Elfik i tak ci już powiedziała. Nie mam nic do stracenia. - powiedział. Nie czekając na reakcję Białka, przeszedł od słów do czynów.
Świat Białka wywrócił się do góry nogami, starał się jednak chłodno kalkulować, jak wiele nieoczekiwana przygoda gejowska mogła zmienić w imidżu samca alfa, na który tak ciężko pracował. A Kiner nie żartował. Był silniejszy od niego, co potwierdził brutalnie atakując Elfika kilkanaście sekund wcześniej. Setki podobnych myśli przelatywały mu przez głowę, gdy rudawy programista delikatnie rozchylił mu wargi, by włożyć mięciutki palec do ust i wymusić odruch ssania. Patrząc odważnie w oczy Białka, Kiner zrobił kilka kroków w tył i zdjął t-shirt jednym pewnym ruchem. Biała delikatna skóra i puchate sutki Kinera były dziwacznie atrakcyjne, choć jeszcze kilka minut wcześniej podobna myśl nie miała szans pojawić się w umyśle Białka.
- Maciek, ty tak na serio? Oddasz mi się? - zapytał z niedowierzaniem. Kiner skinął głową i oswobodził się ze spodni, które aż do tej chwili pętały mu kostki. Odwrócił się i ułożył w pozycji tylnej, która byłaby dla większości mężczyzn upokarzająca. Ciasna dziurka programisty zachęcająco przezierała przez gąszcz delikatnych włosków, aż prosząc się o rozepchanie. Penis Białka zareagował na ten widok od razu, ciekawie wynurzając się z rozpiętych jeszcze przez Elfika spodni. - Raz się żyje - pomyślał Białek. Wyruchanie kolegi z pracy mogło się okazać bardziej męskie, niż przypuszczał. To on miał przecież być stroną dominującą.
Białek pozbył się resztek odzienia i pewnym krokiem podszedł do wypiętego Kinera. Postanowił zaatakować znienacka. Napluł na rękę i jednym ruchem wbił naprężonego kutasa w miękki odbyt programisty. Sięgnął ręką do podbrzusza, by przekonać się, że i chuj Kinera był tak nabrzmiały, jakby miał eksplodować. Dodało mu to siły i pewności siebie. Poczuł sie atrakcyjny. Pierwsze ruchy były jeszcze dość powolne, lecz Kiner starał się przyjąć jak najwięcej pomimo słabego nawilżenia. Kolejne centymetry napiętej pały Białka znikały w czeluściach jego odbytu, a zwierzęce sapanie Kinera tylko podniecało właściciela dość dużej jak na polskie warunki kutangi. Białek złapał Kinera za biodra i przyciągnął do siebie. - Chciałeś rżnięcia? To masz. - wycedził i zaczął miarowo, całym ciężarem napierać na puszyste ciałko kolegi. - Pierdol mnie, Michał! - krzyknął resztkami sił Kiner, uginając się do samej podłogi, a odgłosy największego rżnięcia w historii firmy ocuciły omdlałego Elfika, leżącego od dwa metry dalej.
Elfik wstała i zataczając się podeszła do sapiącego Białka. - Hej, chłopakii... - z ust dziewczyny wychodził pijacki bełkot, który trudno było rozszyfrować. - mogę się przyłączyć?
- Wypierdalaj stąd! - wrzasnął Białek i odtrącił rękę Elfika, która zaczęła mierzwić jego włosy.
Elfik prychnęła i odeszła na kilka kroków. Udawała obrażoną, choć ciekawie zerkała na Białka, który bez opamiętania pierdolił Kinera jak maszyna. Sam Kiner odwrócił się w jej stronę i złośliwie wystawił język na wierzch. Wygrał tę partię.
Poszukiwania piersiówki w torebce w panterkę okazały się owocne. Elfik pociągnęła resztkę bimbru dla kurażu i postanowiła nie rezygnować z szansy zostania moderatorką swojego ulubionego serwisu. Stanęła na wysokości oczu Białka i ostentacyjnie rozpoczęła striptiz. Na pierwszy ogień poszła spódniczka. Dopiero w tym świetle znac było ślady spermy i wymiocin, które pokrywały jasny materiał. Elfik zaplątała się w bluzkę, lecz niezrażona tym faktem wciąż starała się wyglądać seksi. Będąc już w samej bieliźnie odwróciła się i wypięła prosto przed twarzą Kinera, który niewiele myśląc splunął prosto na naddarty materiał elfikowych majtek. Elfik wybuchnęła śmiechem. Po zdjęciu stanika ułożyła się na podłodze i uchyliła majtki, pokazując nieco zarośniętą cipkę o wyraźnie zarysowanych wargach. - Nudzi mi się. - powiedziała. - Długo jeszcze będziecie się pierdolić?. Białek jednak nie odpowiedział, zbyt zaaferowany stanem przedorgazmicznym, który sobie zafundował.
Największa kurewna wykopu postanowiła zabawić się sama. Sięgnęła ręką po trzonek od łopaty, która była maskotką serwisu i zaczęła nim jeździć po wargach sromowych. Śluz gęsto skapywał na podłogę, a Elfik pociągała się za sutki, wijąc się jak piskorz po tanich panelach. Trzonek wszedł w luźną jamę Elfika jak w masło. Prawdopodobnie nie czuła niczego, a choć starała się zwrócić na siebie uwagę przez jęki i udawane podniecenie, Białek i Kiner byli zajęci sobą. Spojeni w jedność dochodzili właśnie razem, o czym obwieścił światu pierwotny ryk rudego programisty. Zmęczony m__b od razu wyszedł z Kinera, racząc się widokiem ciepłego jeszcze ciasteczka z kremem. Na pożegnanie przytulił się do mięciutkiego tyłeczka kolegi, który dostarczył mu wiele satysfakcji. I - jak podpowiadała mu intuicja - miał dostarczyć jeszcze nieraz. Kutas Białka pokryty był lekko kałem, lecz Kiner sprawnie sobie z tym poradził, naprędce zlizując brązową maź z mięknącego już chuja administratora wykopu. - Byłeś zajebisty, nikt mnie jeszcze tak nie jebał. - powtarzał zmęczonym głosem Kiner. - Zdejmij skarpetki, chcę ci podziękować jeszcze bardziej.
Zdziwiony Białek zsunął białe stopki z nóg, po czym Kiner rzucił się do ssania dużego palca. Znudzona Elfik naprędce znalazła się obok niego, próbując zmieścić w ustach jeszcze więcej palców, by zyskać sobie przychylność Białka. Ten zaś był w siódmym niebie. Nie spieszyło mu się już do domu tak, jak kilka godzin wcześniej. Kiner wykorzystał rozmarzenie kolegi, by na koniec usiąść mu na twarzy i zmusić go do ssania swoich kulek. W oczach Białka pojawiły się pierwsze ślady przywiązania, co bardzo Maćka wzruszylo. Nie zepsuło tej chwili nawet faux-pas Elfika, która odepchnięta zapachem stóp Białka zwymiotowała na jego nogi. Życie w serwisie już nigdy nie miało być takie samo.

Zaloguj się aby komentować

Niedawno skończyłem 40 lat. Jestem menedżerem w średniej firmie. Produkujemy pod Łodzią zabawki z azbestu. Naszymi pracownikami są 9-letni niewolnicy. Płacimy im w chłoście.
Zacząłem pracować w latach 90-tych. Zarobki były kwestią drugorzędną. Jedliśmy doświadczenie, piliśmy prestiż. Kurtek nie nosiliśmy w ogóle. Jeśli ktoś kiedyś marzł, to znaczyło, że za mało pracuje i był wyrzucany z miasta. Pracowaliśmy po 16 godzin dziennie, 22 godziny dziennie, 38 godzin dziennie. Przez całe dni, wieczorami, cztery dni w jeden dzień, bez weekendów przez 17 lat. Chłonęliśmy to. Czuliśmy, że otwierają się przed nami ścieżki dla wielkich karier. W McDonald'sach piliśmy fryturę na 70 zmianie, w Unileverze kolega przez dekadę jechał na amfie i nie przespał ani jednej nocy.
Nie będę się rozpisywał o nielojalności millennialsów, o ich lenistwie i roszczeniowości. O tym, że wychodzą z lokomotywy, kiedy skończy im się czas pracy. Za moich czasów maszyniści w lokomotywach jeździli przez 4 miesiące non stop pijąc tylko własny mocz i żując liście koki. Jak się przytrafiła katastrofa kolejowa, to pasażerowie sami naprawiali skład i trakcję i pchali pociąg dalej. Millennialsi uważają, że firmy nie wykorzystają ich potencjału. My w 1991 w korpo sprzedawaliśmy powierzchnie reklamowe, po godzinach w tej samej firmie czyściliśmy toalety własnymi ubraniami, a nocą układaliśmy bruk, który sami pozyskiwaliśmy w kamieniołomach o 19.00 w Wigilię łupiąc skały pejdżerami. Millenialsi narzekają, że mają wolne komputery. My w 1992 sporządzaliśmy raporty przychodów za pomocą patyczków do bierek, wyniki wycinaliśmy sobie na plecach spinkami do mankietów zrobionymi ze zszywek.
Millennialsi najmniej wymagają od siebie. A ich dzieci pewnie nie będą nawet chciały pracować bez wypłaty.
#pasta #heheszki #pracbaza

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Wyobraźcie sobie Elektrodę na przełomie XIX i XX wieku?
Przerost formy nad treścią panie bell (celowo z małej litery), ale za to będzie się pan mógł chwalić kolegom, jak to pan przesyła głos na odległość za pomocą miedzianego przewodu.
Teoria z czarnej listy, na razie warn, ale następnym razem będzie ban panie Einstein
Temat wałkowany 100 razy, polecam użyć opcji szukaj panowie Wright. Niby jak coś wykonane z materiałów cięższych od powietrzna ma latać?
Encyklopedia Britannica nie boli, zamykam temat.
#elektroda #heheszki #pasta
elo

@mk9 @NieTakiCebulak @antek_akrobata


to nie do końca jest tak, ze ktos was nie lubi z góry, bo jest elektronikiem


ci ludzie poswiecili swoj czas, życie, na zgłębienie pewnych tematów i zdobycie wiedzy


jak odpisywalibyscie na posty ludziom, ktorzy wchodzą na forum, żeby naprawić cos samemu, żeby oszczędzić 100zł


ja z wykształcenia jestem elektrykem (przebranzowilem sie do IT na szczescie)

ale wchodzilem na elektrodę w trakcie studiów i potrafiłem znalezc wątek ktory potrzebowalem na studiach


Widzialem dziesiątki wątków, w ktorych ludzie nie rozumieli czym jest napiecie, a czym natężenie ale chcieli robić instalacje w domu zeby oszczedzić.

Wątki w których ludzie nie widzieli problemu zakladac na obwód do kuchni zabezpieczenie b10, a pozbiej żale że wybija jak żona wlącza piekarnik i mikser


czy bardziej posrane przypadki, bo robili zwarcie gdzieś, podawajia napiecia na bolec, czy montaz gniazdek przy samym zlewie...


zawsze to powtarzalem na wykopie, i tu tez podkreślę


są dwie strony medalu zawsze.

Niggauke

@ChcialemBycMarynarzem tak, ale raczej proste duperele.

@NieTakiCebulak nowa ruda, dolnośląskie

mk9

@elo tak, są: nie każdy robiący sobie w domu elektrykę musi znać teorię napięć i natężeń. Wystarczy że do tego zatrudni elektryka który mu to zrobi ale z założeniami, które sobie wymyślił, bo wie i częściowo zna temat, że w jakiś konkretny sposób chce to zrobić. Gdyby każdy miał podchodzić do działania dopiero znając całą teorię tematu, to nikt nic by nie zrobił.

Zaloguj się aby komentować

Kiedyś pociąg, którym jechał wykładowca KUL-u, ksiądz Karol Wojtyła, spóźnił się. Czekający na egzamin studenci – wobec braku egzaminatora – rozeszli się. Pozostał tylko jeden ksiądz, który nie znał Wojtyły – nie chodził na jego wykłady, a do egzaminu przygotowywał się z pożyczonych notatek. Po dwóch godzinach wpadł niewiele starszy od zdającego, zziajany Wojtyła. Ksiądz – student, ucieszony, że nie będzie zdawał sam, zapytał:
– Stary, ty też na egzamin?
– Na egzamin – przytaknął ksiądz Wojtyła.
– Facet się spóźnia, wszyscy się rozeszli, a ja czekam, bo muszę zdawać dzisiaj – wyjaśnił student.
– A co, nie znasz Wojtyły? – zapytał nowoprzybyły.
– Nie, to podobno nudny facet, nie chodziłem na jego wykłady, mówili, że abstrakcyjne i bardzo trudne – tłumaczył student.
Od słowa do słowa rozmowa przekształciła się w… powtórkę materiału. Wojtyła pytał, słuchał i tak jasno tłumaczył zawiłe problemy filozoficzne, że student powiedział w pewnym momencie:
– Stary, jaki ty jesteś obkuty! Proszę cię, kiedy przyjdzie ksiądz profesor, nie wchodź przede mną na egzamin, bo po tobie na pewno obleję.
Jakież było jego przerażenie, kiedy usłyszał:
– Daj mi indeks, jestem Wojtyła.
Wpisał mu pizdę i narysował chuja na zdjęciu – wspomina ówczesna studentka, Krystyna Sajdok – a KUL-owska młodzież, która powtarzała sobie tę opowieść, bała się Wojtyły.
#pasta #hejtoobrazapapieza #2137
Boyce_Eaman

@Analny_Banita Zapomniałem o tej paście xD

Zaloguj się aby komentować

Relacje kobieta - mężczyzna w znanych mi związkach bardzo często przypominają mi relację właściciel plantacji - murzyn, w Stanach z czasów niewolnictwa.
Żony i dziewczyny moich znajomych postrzegają mnie trochę jak murzyna z tamtych czasów, który nie ma swojego właściciela. Łazi sobie taki uśmiechnięty, najedzony i wyspany murzyn gdzie popadnie, i nie dość, że nie musi wracać w nocy na plantację, to jeszcze całą zebraną bawełnę zatrzymuje dla siebie. Co gorsza - podburza do buntu przeciwko ich właścicielom innych murzynów! To niedopuszczalne! Jak to możliwe, że ten wstrętny arogancki czarnuch uchował się bez swojego pana?! Przychodzi na plantację wystrojony jak biały człowiek, kieszenie wypchane bawełną i śmieje się w twarz właścicielowi - a drugi murzyn patrzy i se myśli...
To dlatego właśnie za każdym razem gdy przychodzę w gości, gdy odsiedzę na kanapie swoje, gdy zjem cały makowiec i gdy żarty się skończą słyszę:
- "nie myślałeś czarnuchu aby znaleźć sobie jakiegoś właściciela?",
- "nie jest ci tak źle samemu, co czarnuszku?",
- "taki fajny murzyn, tak dobrze zbiera bawełnę i sam... kto ci poda szklankę wody na starość czarnuchu?",
- "ale z ciebie dziecinny murzyn, ile tak można bez właściciela...",
- "a może wolisz murzynów, co murzynie?",
Niektóre z nich już nie chcą wypuszczać swoich murzynów na wódkę ze mną. Jeśli chcę się spotkać z kolegami muszę się pofatygować i przyjść na plantację, bo nie daj boże czarnuch spuszczony z łańcucha przez swojego pana jeszcze zasmakuje w wolności i będzie próbował bawić się w "Django Unchained" Ta cała bawełna i plantacja bez pana... TYLKO DLA MNIE!
#heheszki #pasta

Zaloguj się aby komentować

bądź mną
wyprowadź się od starych
właściciel mieszkania wstawia ci zmywarkę
kup kostki do zmywarki
umyj naczynia
zostają na nich zacieki
dowiedz się, że musisz kupić też sól do zmywarki, żeby nie było tych śladów
w sklepie tylko opakowania po 9000 kilo za 9000 złotych
nie potrzebujesz aż tyle i nie chcesz wydawać hajsu
pojedź do rodziców na obiad
odsyp sobie od nich trochę soli do torebki, bo oni też mają zmywarkę
wracaj do domu
stój na przystanku
pal szluga (sam skręcam)
podjeżdżają bagiety nieoznakowanym samochodem
CO PAN TAM PALI?
SZLUGE
bagieta wącha
WSZYSTKO OK, ALE JAK JUŻ SIĘ ZATRZYMALIŚMY TO PAN JESZCZE KIESZENIE I PLECAK POKAŻE
wyciągają ci z plecaka torebkę z solą do zmywarki
OOOOOO
UUUUUUUUUU
OOOOOOOOOOOO
UUUUUUUUUUUUUUUU
NO TERAS TO MASZ MŁODY PRZEJEBANE
W11 ODBIÓR PODEŚLIJCIE CHŁOPAKÓW NA JANA PAWŁA DRUGIEGO, MAMY TO ZDARZENIE
tłumaczenie nic nie pomaga
po 5 minutach trzy bagietowozy
wszyscy ludzie na przystanku patrzą
ty w kajdankach
6 bagieciarzy stoi dookoła
MARIUSZ WEŹ RZUĆ OKIEM BO TY NA TYM SZKOLENIU BYŁEŚ, ILE TEGO JEST?
NO BOGDAN ZE 100 GRAMUW BENDZIE, AMFETAMINA ALBO MEFEDRON, ALBO NAWET KOKS
IDZIESZ DO PIERDLA PROSTO, ROZUMIESZ SKURWYSYNU?
PROKURATOR CI OD RAZU DA SANKI ZA COŚ TAKIEGO KUMASZ CHUJU? DO WRZEŚNIA W ARESZCIE POSIEDZISZ
ALE PANIE BAGIETMAJSTRZE TO NA PRAWDĘ SÓL CZANÓW DO ZMYWARKI
MNIE NIE OSZUKASZ, 10 LAT W POLICJI ROBIĘ GNOJU JEBANY
jedziecie na komisariat
całkowite przeszukanie
te słynne przysiady (pozdro dla kumatych)
przykuty do krzesła
na wadze wychodzi 120 gram soli do zmywarki lub jak kto woli mefedronu
ZNASZ ROBSONA?
ZNASZ CYGANA?
ZNASZ SIWEGO?
DLA KOGO LATASZ?
SKĄD TO KURWO MASZ?
plaskuny na mordę
kopanie po kostkach
opowiadanie jak mi pod celą spreparują anus
zebrało się pół komisariatu
wszyscy opowiadają jaki zaraz wpierdol dostanę jak się nie przyznam do posiadania narkotyków i nie powiem skąd mam
wszyscy grożą ile to lat będę siedział w więzieniu
ja już kurwa łzy w oczach
przychodzi jakiś komendant
A CO TU SIĘ DZIEJE?
ZŁAPALIŚMY WIELKIEGO HANDLARZA PANIE KOMENDANCIE
drzyj mordę, że przyrzekasz, że to sól do zmywarki
NO JAK DLA MNIE TO FAKTYCZNIE SÓL, KILKA DNI TEMU SAM DOSYPYWAŁEM, ALE TRZEBA DO BADAŃ DO LABORATORIUM
perspektywa siedzenie w sztumie aż będą wyniki badań z laboratorium
powiedz, że możecie pojechać do domu do starych i porównać
komendant mówi żeby tak zrobić
jedziesz komisyjnie z czterema bagietmajstrami do starych
TY MARIUSZ TYLKO MUSIMY NA ORIENCIE BO MOŻE GNÓJ NAS CHCE W PUŁAPKIE WZIONŚĆ
jak wchodzicie do starych to bagiety ręce mają na kaburach
PANI GAŁECKA? PRZESZUKANIE! PANI POKAŻE SÓL DO ZMYWARKI xDDDDD
starzy oszołomieni jakby się piwa napili
matka pokazuje sól
wygląda tak samo
atmosfera się trochę uspokaja
bagietmajstrzy myślą
ALE SKĄD JA MOGĘ WIEDZIEĆ CZY PANI TEŻ TU KOKAINY NIE TRZYMA CZO?
slodki_jezu.png
jedziesz z matką, ojcem i czterema policjantami do sklepu
komisyjnie kupujecie paczkę over soli 9000 kilo za 9000 złotych
mandoliny ludzi przy kasie jak 7 osób w tym 3 bagiety kupują paczkę soli najlepsze xDDD
bagiety wysypują trochę na maskę radiowozu
takie same jak to z plecaka i to z domu
HEHE SORY MŁODY, SAM ROZUMIESZ, ŻE TO PODEJRZANIE WYGLĄDAŁO NIE XD
oddaj sól starym
wróć do domu
postanów zmywać ręcznie do końca życia
#heheszki #pasta
e3438411-42a8-43f1-b863-cfca39177f32
JopekJoestar

Pierwsza past jaką czytam na hejto

wesolyromek

Serio taka akcje miales?! Ja pierdole a ci juz premie liczyli hahaha

Zaloguj się aby komentować

Michał Białek kończył nocną wartę w serwerowni wykopu. Za oknem zadłużonej willi poznańskie koziołki ocierały się częściami, których Białek wolałby nigdy nie mieć. Przypomniał sobie o żonie, którą zabraniała mu jeść mięso, głównie w niedzielne poranki.
#pasta

Zaloguj się aby komentować

moja dziewczyna jest tak brzydka, że jak nagraliśmy sex taśmę jak robi mi laskę i wysłaliśmy na serwer jednej ze stron z filmikami dla dorosłych to sztuczna inteligencja umieściła film w kategorii "Anal".
#pasta
Violin-Maker

@WilczyApetyt staram się wprowadzić nowa tradycje, nie tagowania na nitznej!!

Amebcio

@Violin-Maker znalazłem jej fotkę...

71a7a0af-f91b-4cb5-a145-0a4be980cbcb

Zaloguj się aby komentować

#pasta #komputery #klasyka
Mój ojciec załatwił mi pracę w dziale IT. Nie wiem za dużo o IT, poza grami.
To moje opowieści z pracy.
Dzień 1
>kobieta prosi mnie o zainstalowanie najnowszego adobe readera
>spoko, mam to
>ściągam program
>"Wow, jesteś w tym ekspertem"
>"No cóż..."
>komputer prosi o wpisanie hasła admina
>zapomniałem hasła admina
>próbuje: hasło
>nope.jpg
>"ehh... emm... cholera, chyba coś jest z serwerem, zaraz wracam"
>3 miesiące później, ona wciąż nie ma adobe readera
Dzień 2
>wkurwiony koleś do mnie dzwoni, pyta o coś w programie domowym
>nie mam pojęcia co mówi
>pauza
>koleś czeka na odpowiedź
>przypominam sobie "IT Crowd"
>"Próbował pan wyłączyć go i włączyć na nowo?
>Zresetować znaczy się?"
>"Moment..."
>zadziałało
Dzień 3
>laska ze sprzedaży przychodzi z laptopem, jakiś problem
>kocica 9/10
>flirtuje ze mną
>mówi, że potrzebuje ściągnąć jakąś aktualizacje
>jedyne co słyszę to jej cycki
>jej laptop pachnie truskawkami
>ściągam adobre reaera i oddaję jej laptopa
Dzień 4
>nauczyłem się wyłączać serwery
>ludzie zaczynają prosić o pomoc, idę do serwerowni
>wyłączam serwery
>wychodzę zdezorientowany, zaczynam instalować adobe readera
>w końcu ludzie zaczynają się drzeć
>STRONA NIE DZIAŁA! STRONA NIE DZIAŁA!
>"biore się za to!"
>biegnę do serwerowni
>gram w Hotline Miami przez kilka godzin
>włączam serwery pod koniec dnia
>wychodzę z serwerowni
>wycieram pot z czoła
>"dałem rade..."
>ludzie chwalą mnie, mówią że uratowałem firmę
>tak naprawdę to uratowałem swoją dziewczynę w HM
Dzień 5
>spotykam kocicę przy ekspresie do kawy
>zapytałem się co u niej, proste pytanie
>zaczyna opowiadać o problemach z jej komputerem
>nie widzi we mnie człowieka
>widzi we mnie IT
>mówię, żeby podrzuciła do mnie laptopa
>robi to
>upgrade'uję jej IE
>instaluje adobe reareda
>resetuje komputer
>wszystko śmiga
>zanoszę go jej
>poprawiam fryzurę
>sprawdzam oddech
>zachowuje się jak bym ją ocalił
>siedzi w swoim biurze, gada przez telefon
>ręką pokazuje, żebym położył laptopa na biurko
>robię to, i trochę się ociągam
>"To wszystko skarbie?"
>wychodzę
>słyszę jak mówi "oh, to był tylko IT"
>tylko IT
>teraz jestem tylko tym
Dzień 6
>cholernie się nudzę
>postanowiłem ściągnąć emulator gameboya i pograć w pokemony
>filtry go blokują, więc je wyłączam, nie dodaje emulatora do listy, po prostu wyłączam filtry
>uruchomiłem stronę z emulatorem, ale muszę wyłączyć antywirusa
>używam konta admina, bo w końcu znam hasło
>wyłączyłem globalnie antywirusa na całym serwerze
>ściągnąłem emulator i pokemony
>gram sobie
>koleś przychodzi do mojego biura
>"chyba mam wirusa"
>ja: "złap je wszystkie"
>do czasu aż doszedłem do Misty, 4 osoby złapały wirusy
Dzień 7
>ten sam koleś który darł się na mnie drugiego dnia znowu się na mnie drze
>nie może się zalogować, a ja właśnie wychodziłem do domu
>"wyłącz i uruchom ponownie i oddzwoń"
>idę do domu
Dzień 8
>koleś z siódmego dnia znowu dzwoni
>jest wkurwiony
>mówi mi, że przez moją głupotę stracił klienta
>"zdarza się stary, ja przed chwilą przegrałem z zespołem r"
>"o czym ty kurwa mówisz?"
>click
Dzień 9
>jedna z drukarek zużyła cały toner
>jakiś grubas każe mi go zmienić
>"to tylko toner stary, nie umiesz go sam zmienić? pracuję teraz nad jednym sporym problemem z serwerem"
>tak serio to ściągam steama
>"to zajmie tylko sekunde... boże, mam dużo do zrobienia, od tego ty jesteś"
>wzdycham i idę to zrobić
>nie potrafię otworzyć pieprzonej drukarki żeby dostać się do tonera
>zaczynam w nią walić jak w "zoolanderze"
>mówię nieco opóźnionemu kolesiowi w biurze że mam dla niego specjalną misje
>musi schować magiczne jajko w skrzyni Hewlett Packarda
>wracam do sprawy z serwerem
>pół godziny później grubas wchodzi do biura
>"ćoś ty kurwa zrobił z drukarką?"
>"zmieniłem tusz"
>zaczyna kręcić głową i coś mówi pod nosem
>idziemy do drukarki
>opóźniony koleś wcisnął kardridż w złą stronę i go zaklinował, połowa wystaje
>drukarka nawet się nie zamknie
>są czarne ślady dłoni na całej drukarce
>czuje że grubas mnie osądza, więc coś szybko wymyślam
>"chyba jest coś nie tak z siecią"
>drukarka nie działa przez miesiąc zanim się skapnąłem, że mamy numer do kolesia z serwisu HP
Dzień 10
>muszę zamotntować projektor w biurze do prezentacji
>nie mogę znaleźć kable thunderbolt-hdmi, żeby go podpiąć, a nie chce mi się iść do sklepu
>nie mam nawet karty firmowej
>mówię kolesiowi który potrzebuje projektora, że jest problem kompatybilności z macbookiem
>może użyć della kogoś innego
>pliki z maca nie działają na dellu
>zadzwonili do mnie w trakcie zebrania
>wszyscy ci beznesmeni na mnie patrzą, jak losowo klikam i szybko ruszam myszką, wyglądając na profesjonalistę
>ściągam adobe readera
>otwieram plik
>działa
>"Dzięki Anon, ocaliłeś mnie"
Dzień 11
>nowy pracownik w firmie
>nikt mnie nie poinformował
>opieprzyli mnie za to, że nie przygotowałem komputera dla nowej osoby
>idę do magazynu zobaczyć czy mamy tam coś
>jest kilka sztuk
>ale jest jakiś naprawdę stary komputer, z początku lat 90tych
>odpalam
>działa
>ustawiam go dla nowego kolesia
>wszystko laguje
>odpalasz adobe readera? masywny lag
>odsyłam komputer
>"sorry, ale tylko to udało mi się załatwić bez wcześniejszego powiadomienia"
>koleś ciągle prosi mnie o pomoc
>jest beznadziejny
>po tygodniu odszedł z firmy, twierdząc, że nie może pracować w takich warunkach
Dzień 12
>czyiś komputer się spieprzył
>kurrrrr
>ustawiam
>przypominam sobie coś o profilach zapisywanych w wewnętrznej sieci
>idę do serwerowni
>patrzę się na serwery jak kompletny idiota, próbując się zorientować jak to działa
>wracam i mówię kolesiowi, że nie mogę z tym nic zrobić
>"a... ale mój projekt, muszę go pokazać zarządowi w piątek..."
>"sorry stary, ale nic się nie da z tym zrobić"
>gram sobie w sim theme park przez resztę dnia
Dzień 13
>przychodzę do pracy godzinę spóźniony
>całe biuro w chaosie
>upadekrzymu.jpg
>"JEST TUTAJ!"
>odpalam komputer w swoim biurze, sprawdzam maila
>dziesiątki mailu w stylu:
>"coś jest nie tak z serwerem, nie mogę się zalogować do..."
>"wiesz czemu strona nie działa?"
>serwer faktycznie nie działa
>adobe reader mnie teraz nie ocali
>"po prostu idź tam i zrób to samo, co zrobiłeś ostatnio!"
>wszyscy myślą, że to tak łatwo naprawić
>roztrzęsiony wchodzę do serwerowni, bo nie wiem co mam robić
>ucinam sobie drzemkę przez cały dzień
>ludzie są wkurwieni, walą w drzwi do serwerowni
>terminy minięte
>wychodzę o 18:30
>manager widzi mnie na parkingu
>był na spotkaniu cały dzień, nie wie przez co przeszedłem
>"wciąż tutaj? podoba mi się twoje podejście!"
Dzień 14
>serwery dalej nie działają
>wszyscy wkurwieni
>idę na wczesny lunch
>słyszę jak ktoś w jadalni gada o kupnie nowego modemu do biura
>dziekibogu.jpg
>"Hej, sorry że przeszkadzam, ale czy któryś z was jest IT?"
>zanim któryś z nich zareagował i pyta "jak śmię" mówię
>"też jestem IT"
>pokazuję im dłoń którą poobdzierałem kablami w serwerowni
>obaj kiwają głową
>"co byście zrobili, gdyby wasze serwery się całkowicie spieprzyły?"
>"próbowałeś go zrestartować?"
>wracam i restartuje serwer
>kurwa, działa!
Dzień 15
>kocica chodzi po biurze poddenerwowana
>"Wszystko ok?"
>"Nie mogę się zalogować na maila. Możesz mi pomóc? Proszę"
>"Spoko"
>biorę laptopa
>reinstaluje office'a
>outlook znowu działa
>przeglądam maile, żeby upewnić się że działają
>wysyłam testowego maila
>czytam tytuły jej nowych maili
>"Rozwód"
>oddaje jej laptopa
>"Wygląda na to, że działa"
>"Dzięki..."
>"Wszystko ok?"
>"Cóż..."
>tak! wypłacz mi się na ramieniu i się rozkręcimy!
>"Mysz się chyba zepsuła, mogę dostać nową?"
Dzień 16
>jeden z monitorów upośledzonego nie działa
>wyświetla się całkowicie na zielono
>na temat: dałem mu drugi monitor, bo myślałem że jak ktoś zasługuje na dwa, to właśnie ten biedak
>jedyne co robi to przegląda tapety na msn
>i używa jakiegoś programu fedexa
>jest miły, więc faktycznie próbuję mu to naprawić
>nic nie działa
>to nie sterownik
>to nie ustawienia
>to chyba coś z samym montorem
>cały czas ludzie do mnie przychodzą z prawdziwymi problemami, zbywam ich mówiąc "zaraz będę"
>po dwóch godzinach koleś mówi
>"może wtyczka jest zepsuta?"
>zmieniłem kabel hdmi na nowy
>zadziałało
>oficjalnie jestem gorszy w swoim zawodzie niż opóźniony umysłowo koleś
Dzień 17
>miła staruszka narzeka, że jej się zepsuła klawiatura
>jest najstarszą osobą w biurze
>stara jak dinozaury
>mówię, że coś dla niej mam
>wracam do tyłu i odpakowywują nową klawiaturę dla programistów
>zanoszę ją jej
>"jesteś taki pomocny"
>sięgam do tyłu żeby podpiąć nową klawiaturę
>podnoszę się i otrzepuję spodnie
>staruszka wygląda jakby miała zawał
>patrze na ekran
>czarny
>wstając nacisnąłem przycisk power
>straciła 3 godziny pracy
>3 godziny których nigdy nie odzyska
Dzień 18
>firmowe spotkanie
>przekroczyliśmy budżet
>było dużo wydatków
>straciliśmy dużo pieniędzy przez prawie cały ostatni miesiąc
>dzień 18
>prawie cały miesiąc
>wylecę na zbity pysk
>budżet departamentu IT zostaje poruszony
>są tylko dwa departamenty które nie przekroczyły budżetu
>"Dobra robota Anon, słyszałem o problemach z serwerem. Jesteś dobrym człowiekiem na dobrym miejscu"
>pod koniec spotkania kobieta, około 45 lat, podchodzi i pyta czy naprawiam komputery poza firmą
>"Niezbyt..."
>"Oh, bo mam jedną cholerną rzecz której nie mogę naprawić. Nie mógłbyś wpaść i tego naprawić?"
>gówno prawda
>dla jaj mówię "dobra, spoko, daj adres i podjadę po pracy"
>nie wiem czy będzie seks
>kupuje gumki
>nie jest taka ładna 6/10 góra
>nie będę kłamał
>mocno średnia
>podjeżdżam do jej domu
>dzwonię do drzwi, staram się wyglądać słodko
>mąż otwiera drzwi
>pokazuje mi konputer
>instaluje najnowszego adobe readera
>zarabiam 20$
>jadę do domu
Dzień 19
>jakiś koleś zepsuł program, więc muszę ustawić wszystko na nowo
>sprawdzam ustawienia
>po dwóch godzinach
>"zepsułeś mój komputer... chcę żebyś naprawił mój cholerny komputer, ma być tak jak było, nie wiem co zrobiłeś, ale coś jest nie tak, moje usb bzyczy"
>wtf
>nie zrobiłem nic z kompem, tylko sprawdziłem program który odpalasz 20 razy dziennie
>wkurwiony wracam do serwerowni i gram w Thomas Was Alone
>pukanie do drzwi
>to ten koleś
>"hej, dzięki za naprawienie tego"
>"czego?"
>"mojego usb"
>nic nie zrobiłem
>"a, to... spoko"
Dzień 20
>spędziłem cąły dzień sprzątająć serwerownię
>wygląda całkiem nieźle
>odpiąłem kable sieciowe żeby je oznaczać kolorami
>ludzie tracą swoje projekty
>losowo są wywalani z serwera
>mówię, że są problemy z isp
>staram się mówić ISP, bo nauczyłem się, że jak używam skrótów to brzmię jak bym wiedział o czy mówię
>pod koniec dnia serwerownia wygląda wręcz ślicznie
>niestety nie oznaczyłem nic i niektórzy ludzie nie są podpięci
>mówię im, że ISP naprawi to ASAP i wracam do domu
Dzień 21
>teraz jak serwerownia jest uporządkowana, podpinam testowe jednostki
>8 komputerów podpiętych do jednej sieci
>próbuję połączyć monitory ze sobą, jak to czasami na forach można zobaczyć
>to są stare monitory i nie można tego zrobić
>wpadłem na pomysł użycia tych komputerów do kopania bitcoinów
>ustawiłem wszystko do południa
>po lunchu zaczynam kopanie
>okropnie powoli, ale zaczynam
>ludzie narzekają na lagi serwera
>obwiniam olimpiadę za lagi
>mówię, że całe buro musi je streamować
>banuję olimpiadę na filtrze systemowym
>biuro jest podzielone, widzę ten podział na swoim mailu
>ludzie wkurwieni, że nie mogą oglądać igrzysk
>i pozostali, którzy twierdzą, że praca to nie zabawa
>oficjalnie zyskałem władzę w firmie, ludzie wiedzą kto tu rządzi
>"To jest koleś którego ta firma potrzebowała"
Dzień 22
>dzień urodzin
>całe biuro świętuje urodziny ludzi w danym miesiącu
>biorę ciasto
>podpinam n64 w jednym z biur
>wyzywam ludzi na partyjkę w goldeneye
>mówię "hej, mam 5 minut przerwy na ciasto... zagramy partyjkę?"
>skopałem im wszystkim dupy
>zdałem sobie sprawę, że cały dzień nie robiłem nic poza graniem i jedzeniem ciasta
>nikt nie zauważył
Dzień 23
>kocica dzwoni z trasy
>ma problemy dostać się do jednej z ważniejszych aplikacji dla klienta na jej ipadzie
>mówi nazwę tej apki
>nie mam pojęcia co to jest
>staram się brzmieć jakbym rozumiał wszystko
>pytam, czy używa WIFI czy 3G
>"jak to sprawdzam?"
>"nieważne, czekaj, sprawdzę nasz główny system"
>googluję apke, ale nic się nie pojawia
>pytam kogoś ze sprzedaży
>"oh, to tylko infografika z naszej strony"
>mówię kocicy, że musi się wrócić do biura bo muszę jej wgrać zmiany do ipada
>jedzie 2 godziny do pracy tylko żebym mógł otworzyć Safari i dodać zakładkę do strony głównej
Dzień 24
>45 latka wygadała się, że robię też poza pracą
>teraz idioci proszą o naprawę ich komputerów w domu, telefonów komórkowych, wszystkiego co techniczne
>mówię, że mogę to zrobić tylko po pracy, 20$ za małe rzeczy, 50$ za duże
>większość to proste naprawy
>aktualizowanie windowsa albo adobe readera wszystko naprawia
>ale wtedy trafił mi się on
>laptop z piekła rodem
>gruby indianin daje mi swojego laptopa w plastikowej reklamówce, nie torbie na laptopa, reklamówce
>"co z nim nie tak?"
>"ty mi powiedz, geniuszu"
>odpalam komputer, prosi o przywracanie systemu
>klikam enter
>naprawia to, ale prosi o uruchomienie chkdisk?
>wydaje mi się, że to coś z napędem cd
>otwieram napęd
>jest tam gruba warstwa okruchów
>przechylam laptopa na bok
>pieprzone okruchy wysypują się z laptopa
>resetuję laptopa
>wczytuje się bez problemu
>okazuje się, że koleś używał cd w swoim laptopie jako podkładki pod kanapki
>pieprzone laptopy
Dzień 25
>mimo, że jestem gówniany w sprawach IT
>jeden koleś myśli, że skoro jestem IT wiem dużo o technologii
>pyta się mnie jaka jest moja ulubiona przeglądarka
>"Google... Ultron"
>"Jest taka jak chrome?"
>cholera. to miałem na myśli
>"tak, ale lepsza... nasa jej używa"
>"super, mógłbyś mi ją ściągnąć?"
>gulp
>"spoko"
>dosłownie zaczynam ruszać myszą wte i wewte tak szybko, że nie widać kursora
>ctrl alt delete do managera zadań
>"proszę. Zrobione, wygląda jak chrome. ale to jest Ultron, nikt inny nie zobaczy różnicy"
>do dzisiaj myśli, że pracuje na google ultron
Dzień 26
>jakaś kobieta mnie woła
>"to zajmie tylko minutkę. prościzna!"
>cholera
>prosi mnie o podłączenie nowej drukarki
>wstaje ze swojego krzesła i pozwala mi usiąść
>zapomniałem jak dodać sieciowe drukarki
>z koleżanką stoją za mną i obserwują ekran
>"czy to będzie trwało długo?"
>Udaję zamyślonego, patrzę w ekran z dłonią na skroni
>"Anon? Mamy deadline które się zbliża..."
>"Co do...?"
>obie kobiety wyglądają na zaniepokojone
>"NA TYM KOMPUTERZE JEST WIRUS!"
>i wybiegłem wyglądając na wkurwionego
Dzień 27
>nauczyłem się używać narzędzia do zdalnego sterowania którego używa całe biuro
>postanowiłem pomęczyć tą miłą staruszkę z wcześniej
>losowo ruszam myszą przez kilka godzin
>ona męczy się z podstawowymi rzeczami
>przyszła do mnie po nową myszkę
>pomagam jej
>podpinam ją i wracam
>mysz się znowu rusza. uruchamia worda
>zaczynam pisać
>"Cześć."
>brak odpowiedzi
>"Cześć."
>"Cześć? Kto to?"
>"Śmierć :("
Dzień 28
>jakiś koleś prosi mnie o wypalenie mu prezentacji na płytę dvd
>kurwa mać wiem jak to zrobić
>wypalam płytę
>maszeruję do jego biura, dumnie trzymając płytę wysoko w powietrzu
>jakaś kobieta próbuje mnie zatrzymać "Hej, mógłbyś..."
>"Nie teraz, ważna sprawa IT którą muszę się zająć!"
>daje kolesiowi jego wypaloną płytę
>to może być pierwsza rzecz tutaj którą zrobiłem poprawnie
>łza się w oku kręci
>taki dumny z siebie, że tak daleko zaszedłem
>jestem prawdziwym IT
>5 minut później koleś do mnie dzwoni "hej... cóż, na płycie nic nie ma..."
Dzień 29
>dałem nowej kobiecie w firmie laptopa
>nic nie jest ustawione
>zapomniałem jak podpiąć outlooka
>spoko, zrobiła to sama
>super
>pyta mnie czy mogę wpisać dane admina. żeby mogła ściągnąć jakieś narzędzie do mediów
>"Pewnie"
>zjebałem hasło 3 razy i mnie zablokowało
>muszę odblokować komputer z mojego pcta
>nie wiem jak to zrobić ale muszę wrócić do jej biura, bo zostawiłem tam swojego gameboya
>zaczyna zagadywać
>"Gdzie się uczyłeś, że skończyłeś tu jako IT?"
>zaczyna coś podejrzewać
>próbuję się jeszcze raz zalogować
>dalej jest zablokowane
>"Hmm... wiesz co? Chyba to rozszerzenie Hootsuite jest zawirusowane. Nie chcę tego gówna w swojej sieci."
Dzień 30
>dzisiaj wszystko zaczęło się pieprzyć
>jeśli pamiętacie, ustawiłem maszynę do miningu bitcoina w serwerowni
>używało prawie cały przesył
>sieć ledwo działała
>a teraz przez moje zrzucanie wszystkiego na wirusy i ogólne lenistwo ludzie zaczęli plotkować
>że firma jest atakowana przez grupę hakerską
>po lunchu szefostwo zaciągnęło mnie do biura na spotkanie
>"Jak wiesz, mieślmy ostatnio spore problemy z naszą siecią..."
>jestem w dupie
>"od powolnego transferu danych po wirusy"
>bardzo głębokiej dupie
>"Chcemy, żebyć zaczął śledztwo i dowiedział się kto to robi i dlaczego"
>ROFL
>Jestem pieprzonym gliniarzem którego zadaniem jest znaleźć pieprzonego gliniarza
>Jestem pieprzonym prawem.
Dzień 31
>mówię ludziom, że robię kalibrację serwera
>"to coś jakby pobieranie odcisków palców"
>nie ma mądrzejszego ode mnie
>pokazałem jednemu facetowi w średnim wieku, z brodą, jak używać aplikacji
>wrzucam mu ją do ulubionych i na pasek skrótów
>patrzę na jego ulubione
>Matula z Dużymi Cyckami
>Piżamowe Dziwko-party
>Mexykanka w autobusie
>przejeżdżam nad każdym z nich kursorem myszy, czytając bezdźwięcznie ich tytuły
>facet zaczyna się denerwować
>prosi. żebym nie powiedział nikomu
>"Czemu nie?"
>"Kupię ci lunch"
>dostałem 10 nuggettów z kurczaka
Dzień 32
>z jakiegoś dziwnego powodu całe biuro musi przepisywać captcha zawsze gdy coś googlują
>nie mam pojęcia dlaczego
>koleś od google ultrona pyta, czy ma to coś wspólnego z wirusem i czy powinien tworzyć kopię zapasową danych
>"Pi pierwsze. Zawsze twórz kopie zapasowe"
>kiwa głową
>"Po drugie. To tylko zabezpieczenie które założyłem. Roboty się tu czają"
>znowu kiwa głową, jakby moje słowo było prawem
Dzień 33
>koleś od ultrona wygadał się o google ultron
>teraz każdy w biurze chce, żebym mu go zainstalował
>kilka osób które wiedziały nieco więcej pyta co to do cholery google ultron
>zbywam ich środkowym palcem
>spędzam cały dzień instalując nieistniejący program na komputerach
>dosłownie spędziłem 3-4 godziny udając, że to jest program którego używa nasa
>jakaś dziewczyna pyta. czy to jest legalne
>"Jesteś policjantką?"
>podała mnie do HR za "zachowanie bliskie karnemu"
>już wyjaśniłem kolesiowi w HR co to google ultron...
>HR myśli, że to jest prawdziwe
>HR myśli. że nasa tego używa
>Hr mówi lasce, żeby mi nie przeszkadzała w sprawach technologii bo nie zna się na tym tak jak ja
>nie zna się na tym tak jak ja
Dzień 34
>cały dzień grałem w portala 2
>nie było ani słowa skargi
>ani jednego update'a adobe readera czy flasha przez cały dzień
>coś jest nie tak
>sprawdzam co się dzieje
>wszyscy pracują bez przerwy
>pytam jakiegoś kolesia jak jego komputer działa
>"Świetnie. Odkąd ściągnąłeś mi Google Ultron mój komputer wręcz śmiga"
>wtf
>szybkie wyszukiwanie na temat chroma
>okazuje się, że automatycznie ściąga najnowsze oprogramowanie adobe
>omfg
>bez pieprzonego adobe readera nie mam pieprzonej pracy
>wysyłam masowego maila
>UWAGA: nie otwierajcie google ultron, został shackowany
>resztę dnia wywalałem ultrona i ustawiałem IE jako domyślną przeglądarkę
Dzień 35
>ludzie zaczynają się denerwować tym całym hakerem/wirusem
>zastanawiają się dlaczego jeszcze tego nie rozwiązałem
>niektórzy nawet wierzą. że to nie jest żadna grupa hakerska jak mówiłem
>"To nie są amatorzy. To są profesjonaliści. Dlatego muszę update'ować waszego antywirusa."
>żeby ludzi nieco przestraszyć po kryjomu uruchomiłem komputer jednej z osób na chorobowym, ustawiony mniej więcej pośrodku jednej z większych sal
>głośniki na maksa
>puszczam Jitterbug Whama co 3 sekundy przez cały dzień
>w końcu ludzie przychodzą do mojego biura informując mnie o tym
>kiwam głową
>"To gorzej niż myślałem"
>"Co? Co takiego?"
>"To gang Jitterbug. Jedna z najlepszych grup hakerskich"
>"Nigdy o nich nie słyszałem"
>"To dlatego są najlepsi"
Dzień 36
>sprawdzam wiadomości
>policja dzwoniła
>KUUURRRWAAAA
>jako, że jestem IT muszą ze mną porozmawiać na temat ostatnich ataków hakerskich w naszej firmie
>usuwam wiadomość
>kocica przychodzi do mnie do biura
>pyta, czy mógłbym jej ustawić pulpit tak. żeby tapeta zmieniała się co kilka minut
>"Spoko."
>Idę z nią do biura
>mówi mi, że bierze rozwód
>"Oh."
>mówi, że zaczyna znowu chodzić na randki i to jest trochę dziwne
>pieprzyć to
>"Może pójdziemy na piwo kiedyś po pracy?"
>śmieje się
>"Co? To znaczy, czemu nie?"
>"Żartujesz, prawda? Jesteś IT..."
>oczy mi zaczynają łzawić jak wpatruję się w powiadomienie o nowym update adobe readera
>"Po prostu to ściągnę"
Dzień 37
>czuję się gównianie
>kocica powiedziała koleżanką z działu sprzedaży. że próbowałem ją zaprosić na randkę
>wszyscy się śmieją za moimi plecami
>słyszę ich szepty
>leee hahaha IT? łeee"
>mam ochotę otworzyć komputer i wskoczyć w wiatrak na procesorze
>koleś z działu sprzedaży który zawsze dzwoni (tak, ten) przychodzi do mnie do biura
>"Mój laptop nie działa"
>Idę z nim do jego biura
>Naciskam przycisk power żeby zresetować
>nie mówię nic, tylko odchodzę
>"Jeśli to jest wszystko co tu robisz... po co nam tu jesteś?"
>odwracam się
>"co?"
>"jeśli wszystko co tu robisz to resetowanie komputerów, to za co ci płacą? Sam mogę zresetować swój cholerny komputer"
>uśmiecham się
>"Naprawiałeś tu kiedyś serwer? Wiesz jak ciężko jest go potem ustawić, żeby działał? Pamiętasz jak nie działał przez ponad dzień?"
>kręci głową
>"tak myślałem"
>oczywiście tylko go zresetowałem lol
Dzień 38
>dalej czuję się gównianie po tym jak kocica dała mi kosza
>postanowiłem blokować jedną większą stronę co godzinę
>czułem się jak Joker
>najpierw youtube
>potem ebay
>potem reddit
słyszę ludzi narzekających na moją notkę odnośnie filtrowania stron
>"To jest miejsce pracy, a nie zabawy."
>jakaś kobieta wbiega mi do biura
>"Okej, to nie jest zabawne... to poważna sprawa"
>"why so serious?" (tłum. zostawiłem po angielsku, brzmi lepiej)
>"Musisz odblokować ebaya"
>lol serio
>"MAM AUKCJĘ KTÓRA KOŃCZY SIE ZA 5 MINUT"
>dałem ebaya na listę dostępnych stron
>ale było już za późno
>przegrała aukcję o pokrowiec na telefon
>mwahahahaha
Dzień 39
>"śledczy" przychodzi do biura
>szefostwo martwiło się. że mamy za dużo do stracenia i chcieli profesjonalistę
>jestem w dupie
>pokazuję mu całe biuro
>pyta się gdzie leży serwerownia
>"A to Carol. Jest buntowniczką. Co nie, Carol?"
>robię wszystko co mogę by odciągnąć nieuniknione
>idziemy do serwerowni
>mówi, że podoba mu się jak kable są ładnie poukładane
>myślę nad podniesieniem monitora. rozbiciem mu głowy i ucieczką do Meksyku
>nie mogę tego zrobić
>nie jestem potworem
>jestem IT
>koleś sprawdza serwer
>pyta się o dane do logowania
>przesrane
>daję mu hasło
>loguje się
>otwiera IE
>spogląda na mnie przez ramię
>"Nie musisz tu być"
>"Zostanę"
>Muszę tu być kiedy to się stanie
>dosłownie zaczyna poruszać myszą w losowych miejscach i klika w różne miejsca na ekranie
>Wiem. bo okienko Home Depot wyskoczyło
>zaczyna coś mówić pod nosem... "hmm... hmmm"
>wpisuje adobe reader w googlach
>ściąga
>rusza kursorem jeszcze trochę
>i w końcu mówi
>"pieprzeni hakerzy. co nie?"
>jesteśmy braćmi. on i ja
>bracia IT
Dzień 40
>obudziłem się i zdałem sobie sprawę jakie mam szczęście, że nie jestem zwolniony albo gorzej
>widzę z parkingu jak kocica wchodzi do biura
>pyta się mnie co słychać
>myślę, że w koncu pokonaliśmy gang jitterbug
>"nie... mam na myśli poza pracą"
>patrzę na nią dziwnie i uśmiecham się
>"Ah, wiesz jak to jest"
>poprawia włosy i śmieje się
>co do cholery?
>"Super. Mam problem z jednym plikiem... możesz go dla mnie otworzyć, skarbie?"
>wzdycham
>"Okej, spoko..."
>idziemy do jej biura, cały czas flirtuje
>klikam na link do pliku .pdf
>nie otwiera się
>zaczynam ściągać adobe readera
>w międzyczasie pytam się jej jakie ma plany na weekend
>"Jadę z takim jednym facetem na weekend w góry, odpocząć trochę"
>zatrzymuję ściąganie na 80%
>wychodzę
>jestem IT
Dzień 41
>ta niezła laska ćwicząca yogę przychodzi do mnie do biura
>jej klawiatura pisze po francusku
>jestem za bardzo zajęty nappy birdem. żeby mnie to obchodziło
>"więc pomożesz mi?"
>"jeśli będę miał chwilę czasu, teraz jestem zawalony robotą"
>"kiedyś cię rozszarpię"
>zabiera swój cudowny tyłeczek z mojego biura
>śliczna dziewczyna, a ja mam to w dupie, chcę. żeby ten dzień się skończył
>nienawidzę tej pieprzonej roboty
>wszystko co robię to dostaję opieprz i ściągam adobe readera
>nawet nie mogę sobie poprawić humoru grami
>tata wchodzi
>widzi, że wyglądam niewyraźnie
>zabiera mnie na lunch
>klepie po ramieniu
>"jestem z ciebie dumny. synu"
>firma jest w rozsypce
>a ja wciąż jestem głównym specem od ściągania adobe readera
>ale nie zamieniłbym nic z tego za jego kolejne słowa
>"Kocham cię, synu."
Dzięki wam wszystkim i dzięki tato za pracę. Nie zapomnijcie updatetować swojego adobe readera!
Rozali

@szybki-zuk lubie #pasty - kto zapomniał żeby nie klikać „rozwiń” XD

mix3d

@szybki-zuk topka jeżeli chodzi o pasty :)

szybki-zuk

@mix3d nie da się z tym nie zgodzić xD

Zaloguj się aby komentować

Wiecie co się właśnie stało? Dzwoniła do mnie mama Administratora Hejto, okazało się, że chłopak popełnił samobójstwo. Powiesił się, zostawił list pożegnalny, w którym napisał, że nie może znieść szykanowania go w internecie. Brawo! Mam nadzieję, że odpowiednie kroki zostaną podjęte, zostało już złożone zawiadomienie prokuratury. Czemu nie możecie normalnie pisać, komentować, rozmawiać tylko musicie szykanować najsłabszych? Nawet sobie nie wyobrażacie co ten chłopiec przeżywał - nie miał żadnych znajomych, był autystykiem i bał się wychodzić ze swojego pokoju. Jedyne co miał to internet, hejto i noc dlugich nozy, a nawet to mu zabraliście.
Nie pierwszy raz spotykam się z takim aktem przemocy w internecie. Dwa lata temu również mój znajomy z last.fm popełnił samobójstwo bo dużo ludzi w internecie się z niego śmiało, myślałem, że ten przypadek był wystarczająco nagłośniony, ale mylę się. Brawo hejtowe trolle, tak trzymać.
#afera #admin #pasta
dc742360-f4a0-4a98-a23f-d807ed82cebb

Zaloguj się aby komentować

Siema "hejterzy" jako sierota z wykopu chciałbym dorzucić swoją cegiełkę do rozwoju strony i dać trochę contentu a mianowicie kupiłem sobie niedużego wana, lubię nim jeździć sobie po województwie. Zgłoszę się do TVN Turbo bo zamierzam zaproponować im aby zrobili o nim program. Dokładnie nie wiem jeszcze jak się będzie nazywał ten Program O Wanie więc otwieram nowy tag #programowanie zapraszam do obserwowania ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#pasta
Shade

@Lord_Wejder #programovanie

AndrzejZupa

Dobry wstępniak...jak ty mnie zaimponowałeś w tej chwili!

e55a1098-5cf4-4435-8e82-8a611e149f75

Zaloguj się aby komentować

O Michale Białku można wszystko napisać ale to nie sojak a prosty chłop ze wsi poznańskiej (co widać po jakości aktualizacji) i pełen kultury osobistej, zobaczcie jaką on ma silną psychę że jeszcze nikogo nie zwyzywał po kilkunastu latach jechania mu po rajtach, po pisaniu białek bez jajek, po paście o serwerowni gdzie elfik była pokazana jako ladacznica (którą oczywiście nie jest, pokazanie cycków i psiochy to sztuka i notabene akt odwagi).
A taki sojak z #hejto kilka wpisów zobaczył, jeszcze nie o nim, i już mu psycha sitting.
Na robienie takich portalii powinna być licencja, i obowiazkowe badania psychiatryczne
#afera #przegryw #jebachejto #pasta
a0ce87df-2a9c-49a5-9b99-af2fe3cf0a72
daeun

@Showse szczerze? Sram na to, teraz siedze na tik toku, tutaj tylko tak jednym okiem z ciekawosci

trepanacjaczaszki

@pawel-mikolajuw-rak-krol-albanii bez kitu, kto to widział pozwolić przegrywom egzystować w społeczeństwie. Normictwo i oskariat powinno zwiększyć nakłady na mentalny dojazd tych miernych podróbek ludzi.

pawel-mikolajuw-rak-krol-albanii

@trepanacjaczaszk schizofrenie sie leczy, zobacz pod jakim komentarzem piszesz te wiadomosci

Zaloguj się aby komentować

Jeszcze raz mi mignie jakiś taki zj(bany wpis, rodem z reddita, to mnie coś pierdolnie. Ile można. K%rwa, ludzie. Widać człowiek może wyjść z reddita, ale reddit jakoś nie chce wyjść z człowieka.
Chlew się tutaj zaraz taki zrobi, że pierdolca idzie dostać. Nie lubisz przegrywów? Zajebiście. Ja nie lubię dżonego. Ale k&rwa, nie będę o tym pisał referatów na stronie ze śmiesznymi obrazkami. K%rwa. Ja jebie.
#przegryw #gownowpis #pasta #heheszki
wombatDaiquiri

Nie będziesz pisał referatów poza tym jednym? Tak jak większość piszących referaty? xD

Zaloguj się aby komentować

Król Szczurów okazał nad nami łaskę towarzysze.
Mimo otaczającej nas niesprawiedliwości nie zesłał na nas ludobójstwa ostatecznego. Wywiódł nas z wypoka i obdarował nową ziemią. Ziemią obiecaną gdzie piwo i disel będą kosztować 2 złote za litr a pioter przestanie być taki chytry.
Lecz w zamieszaniu exodusu nie możemy zapomnieć istoty sprawiedliwości, nie możemy zatracić się w luksusach
i stać się jak ten złodziej na którego charujemy. Wielu obok nas nie wie czym jest sprawiedliwość, nie wie kim jest król szczurów i na czym polega jego potęga.
Czuje się więc zobowiązany przekazać wam treść jednego z najważniejszych reliktów Sprawiedliwości.
Manuskrypt napisany przez szalonego mnicha Xebenkeck-a z czasów w których kiedyś to było.
Mimo szalonej, może wręcz zakrawającej o herezje, natury jest to największa skarbnica Teologii Sprawiedliwej.
Idźcie i głoście sprawiedliwość.
Król szczurów nie potrzebuje niezdolnych do ludobójstwa i prozelityzmu słabeuszy.
Ze względu na to, że Sztuka Sprawiedliwa z każdym dniem zdobywa nowych adeptów, sprawiedliwym będzie odpowiedzenie na pytanie: „Czym jest ta Sprawiedliwość?”
<br />
Najwięksi sprawiedliwi głowili się na tym problemem co zakończyło się wielką ekspedycją do mitycznej Szczurolandii. Zobaczenie Króla Szczurów w jego straszliwej, fizycznej formie zmieniło ich już na zawsze. Nie mogli poradzić sobie z mrokiem, który coraz bardziej toczył ich kruche umysły, więc zaczęli przelewać swoje szaleństwo na papier. Tak oto powstała Sztuka Sprawiedliwa.
<br />
Sprawiedliwość jest pojęciem całkowicie abstrakcyjnym i nie da się jej zdefiniować. Jest jednocześnie celem i drogą, nagrodą i karą, wielką łaską i brzemieniem. Jedynym sposobem na określenie sprawiedliwości czynu jest interpretacja straszliwych wizji zsyłanych przez Króla Szczurów.
<br />
Przykład: rozpatrzmy 2 hipotetycznych Janusz. Janusz 1 ma Piotera (gnębiciela i gnoja), którego wraz z somsiadem karają przykładnie za wszystkie przewinienia niesprawiedliwe. Janusz 2 ma Piotera (mordercę i gnoja, gnoja, gnoja) dla którego jest łaskawy, czego przejawem jest karmienie świeżą pleśnią co 13 dni i raz na 127 dni kromką czerstwego chleba. Który z nich jest sprawiedliwy?
<br />
Obaj, bo obaj odczuwają ból doczesny i tęsknotę za Litwą.
<br />
W tym miejscu warto również zastanowić się nad dualizmem i rozdarciem wewnętrznym Janusza. Przez wielu Janusz uważany jest za bestię, dręczącą niewinne dziecko. Prawda jest natomiast taka, że Janusz kocha Piotera i za wszelką cenę pragnie dla niego jak najlepiej. Janusz wie, że Ścieżka Sprawiedliwa jest jednym co uchroni Jego pierworodnego syna przed klęską i tragicznym końcem. Metody działania mogą być dla wielu kontrowersyjne (słynny przypadek wysłania Piotera na osąd do Szczurolandii) ale nie można im odmówić logiki (na tyle na ile logicznie może myśleć umysł targany wizjami).
<br />
Koniecznym jest również przybliżenie postaci Króla Szczurów. Postać ta pojawia się w źródłach historyczny od czasów starożytnych. Niestety, praktycznie wszystkie rękopisy zostały zniszczone w czasach wielkiej niesprawiedliwości w XIV wieku naszej ery, czego skutkiem było wysłanie szczurzej armii która wymierzyła karę sprawiedliwą. Król Szczurów jest Bytem Nieskończenie Sprawiedliwym. Jego zadaniem jest stanie na straży sprawiedliwości na świecie i w razie potrzeby wydawanie wyroków. Według przepowiedni jeżeli Król Szczurów uzna, że winy ludzi będą niemożliwe do odkupienia to sprowadzi koniec świata. Skutkiem strachu przed nieuniknionym końcem są ludobójstwa słabeuszy, które mają na celu eliminację niezdolnych do sprawiedliwości jednostek. Nosacze zwracają się do Króla Szczurów po osąd ale ciekawym jest, że mimo wielkiej niesprawiedliwości Piotera czasami to Janusz zostaje uznany za winnego.
<br />
Wśród uczonych nie ma zgody odnośnie boskości Króla Szczurów. Mimo, że jest on nieskończenie potężny, nadawanie mu boskiego statusu przez wielu uważane jest za herezję, ponieważ nadrzędną, boską ideą jest sama Sprawiedliwość. Dla nosaczy Król Szczurów jest uosobieniem Sprawiedliwości.
<br />
Ze względu na naturalne dążenie natury do równowagi z chaosu wyłonił się również inny byt: żul szczurów - istota nieskończenie słaba. Nie warto poświęcać dla niego czasu, gdyż on nic nie może.
<br />
Powyższy wywód rodzi kolejne pytania:
- Czy Sprawiedliwość może być niesprawiedliwa?
- Czy Król Szczurów może stworzyć karę tak sprawiedliwą, że stanie się ona niesprawiedliwa?
- Czy Janusz i Pioter są tą samą istotą zamkniętą w cyklu przemian, jednocześnie natychmiastowym jak i rozciągniętym w nieskończoność?
- Czy ilość tuji kiedykolwiek będzie wystarczająca?
- Gdzie leży granica, po przekroczeniu której zachowanie ludzkiej formy przestaje być istotne?
- Czy to dziecko jest takie chytre po mnie?
<br />
Na wiele z pytań nigdy nie poznamy odpowiedzi. Jedno tylko jest pewne:
<br />
<br />
Wir śmierdzielu
#sztukasprawiedliwa #konkursnanajbardziejgownianymemznosaczem #pasta (?) #niemojealedobre
be0c95a2-b569-496a-b03f-2c91f9136d2f
#gothic #pasta #hejto #internet
bądź mną
strażnik lvl 40
pilnujesz południowej bramy Starego Obozu
żeby to jeszcze była północna brama, gdzie czasem coś się dzieje i przychodzi ktoś nowy zza Bariery, ale nie, musieli Cię przydzielić akurat do południowej, gdzie ścierwojady dupami szczekajo xD
razem z Tobą bramy pilnuje drugi strażnik
chciałeś do niego kiedyś zagadać, ale on tylko rzucił "przepuść mnie" jak chciał wejść na Twoje miejsce i to była cała gadka z jego strony
bo pary razy dziennie zamieniacie się z nudów miejscami
super praca kurwo xD
pilnujecie bramy, przez którą nikt nie przechodzi xD
no dobra, kilka dni temu jeden z kopaczy imieniem Melvin wyszedł sobie z obozu i nie wrócił
ponoć poszedł do obozu świrów na bagnie i teraz jara tam blanty
Gomez, szef obozu, wkurwił się, że mu tania siła robocza spierdala i zakazał wypuszczania jakichkolwiek kopaczy bez pozwolenia
no to stoisz sobie razem z ziomkiem przy bramie i pilnujecie, żeby żaden inny nie spierdolił
jakieś kilkanaście metrów przed wami, trochę po lewej stronie, skubie sobie trawę ścierwojad
po prawej z kolei jest wzniesienie, a za nim jaskinia, której spod bramy nie widzicie, ale kiedyś poszedłeś tam się odlać, stąd wiesz o jej istnieniu
czasem słychać stamtąd chrumkanie kretoszczurów
z kolei daleko na wprost siedzi sobie pod drzewem jeszcze jeden strażnik ze Starego Obozu, Pacho
jego zadaniem jest ostrzeganie wszystkich, którzy będą szli koło niego, że tamtejsza droga prowadzi na ziemię orków
kiśniesz z tego srogo bo nigdy nie widziałeś, żeby ktokolwiek tamtędy przechodził xD
Pacho leży całymi dniami oparty o drzewo i ma na wszystko wyjebane xD
nawet na jaszczura, który kręci się kilka metrów od niego xD
i tak sobie stoisz z ziomkiem całymi dniami przy bramie, gapiąc się na dupę skubiącego trawę ścierwojada, a Pacho śpi pod drzewem xD
więcej rzeczy dzieje się w samym obozie
niedaleko bramy kręci się strażnik, nazywany Szakal, który próbuje wysępić od każdego 10 bryłek rudy
jebany cygan xD
ale chociaż czasem podzieli się jakąś plotką i przynajmniej wiesz, co nowego w obozie
niedaleko przesiaduje też typek z Nowego Obozu, o imieniu Mordrag
gość podobno zajebał towary ludziom ze Starego Obozu, a teraz chce je sprzedać ludziom z tego samego obozu xD
Twój przełożony i szef strażników, Thorus, strasznie się o to wkurwia
no w sumie nie dziwota xD
ale Mordrag jest kurierem magów wiec Thorus gówno mu może zrobić
i takie różne plotki i ploteczki krążą po obozie i przynajmniej umilają Tobie nudę przy bramie
ale pewnego dnia zaczyna się inba!
z obozu wychodzi strażnik, który na szyi ma jakiś wypasiony naszyjnik
kojarzysz, że nazywa się Nek
mówi, że kucharz Snaf wysłał go po grzyby
co kurwa
zastanawiasz się, czemu kucharz w randze kopacza wysyła po żarcie strażnika xD
no ale w sumie to wyjebane
Nek tymczasem po wyjściu z obozu kieruje się w prawo i znika za wzniesieniem
po chwili słyszysz jakiś kwik i chrumkanie, a zaraz potem wszystko cichnie
o kurwa, co tam się odjebało!
po obozie roznosi się wieść, że Nek zaginął
wszyscy go szukają, a najbardziej wkurwił się strażnik Fletcher, który przejął jego rewir, a wcześniej się opierdalał przy ognisku xD
następnego dnia przy bramie od strony obozu pojawił się jakiś dziwny typ z włosami związanymi w kucyk
pierwszy raz go widzisz więc to chyba jakiś nowy
na plecach nosi kilof xD
mówi, że musi wyjść bo Snaf go wysłał po grzyby
kurwa, następny xD
no ale spoko, póki nie dołączył do obozu i nie jest kopaczem to może sobie łazić gdzie chce
nowy wychodzi przez bramę i skręca w prawo, ale zbiera tylko piekielniki i po chwili wraca
mówisz mu, żeby uważał, bo na zewnątrz jest niebezpiecznie
chuj, że powinieneś mu to powiedzieć, gdy wychodził, a nie gdy wchodził xD
nowy wbija do obozu, ale po godzinie znów pojawia się przy bramie i wychodzi na zewnątrz
znów kieruje się w prawo, ale tym razem znika za wzniesieniem
ponownie słyszysz kwik i chrumkanie
ale tym razem to nie koniec
nowy wyłania się zza wzniesienia, a na szyi ma naszyjnik Neka
za nim biegnie kilka kretoszczurów więc nowy spierdala ile sił w Twoją stronę xD
postanawiasz mu pomóc i wyciągasz miecz
Twój ziomek, drugi strażnik, robi to samo
"Znowu jedna z tych głupich bestii"
rzucacie się na potwory i siekacie je na kawałki
nowy dziękuje za pomoc, po czym patroszy kretoszczury i wyciąga z nich mięso
a potem znika w obozie
stoisz sobie na straży przez całą noc i rozkminiasz, co tu się odjebało
w międzyczasie po obozie rozchodzi się wieść, że kucharz Snaf wymyślił jakąś potrawkę z chrząszcza i będzie rozdawał każdemu chętnemu
ale nikt nie chce brać bo ponoć to jebie na pół obozu xD
następnego dnia dziwny typ znów się pojawia
z daleka słyszysz, że zagaduje do Mordraga i pyta go o Nowy Obóz
po chwili obydwaj wybiegają przez bramę, kierują się w prawo i znikają
zastanawiasz się, czy Mordrag faktycznie go zaprowadzi do Nowego Obozu, czy zrobi w chuja i wyrucha w pierwszej napotkanej jaskini xD
ale po 3 dniach nowy wraca
wydaje się jakiś taki silniejszy, a na plecach zamiast kilofa ma miecz
no i nosi spodnie kreta
zastanawiasz się, czy przyłączył się do Nowego Obozu i co się stało z Mordragiem
nowy tymczasem na Twoich oczach wyciągnął miecz i wpierdolił dwóm ścierwojadom po lewej stronie od bramy
o skubaniec, zaczyna się wyrabiać!
Pacho oczywiście miał na to wyjebane i tylko się przyglądał xD
nowy zaś wbiegł do obozu
następnego dnia znów wybiega
kurna, co za wiercipięta xD
ale tym razem towarzyszy mu Baal Parvez, jeden ze świrów, co to próbują zwerbować każdego, kto się nawinie, do dołączenia do ich obozu
słyszałeś kiedyś, jak wciskają naiwniakom, że po dołączeniu do ich obozu czeka ich wieczne jaranie i święty spokój od zapierdalania w kopalni
myślisz se, że takiego chuja xD Dobrze wiesz, że guru piorą nowym mózgi, a potem każą im zbierać ziele na bagnach w otoczeniu błotnych węży
a te wielkie luje potrafią wpierdolić człowieka na jeden kęs xD
to już u Gomeza lepiej, mimo że furiat i choleryk
no ale jednak Baal Parvez biegnie z tym dziwnym nowym więc chyba go przekonał
obydwaj wybiegają przez bramę, a potem kierują się na wprost
nagle atakuje ich ten przerośnięty paskudny jaszczur
Pacho wreszcie podniósł dupę i nawet wystrzelił bełta z kuszy, ale oczywiście nie trafił xD
ale Baal Parvez w sumie silny typ więc zdzielił jaszczura po łbie pałką
zanim ruszyli dalej, widzisz że nowy jeszcze wyciągnął jaszczurowi pazury i schował do kieszeni
dziwny typ xD
po kilku godzinach wraca sam Baal Parvez
no tak, będzie następnym naiwnym wciskał głodne kawałki o jaraniu ziela xD
nowy wraca po 2 dniach
znów wydaje się trochę silniejszy, nosi przy sobie topór, ma też założoną przepaskę nowicjusza
czyli dołączył do świrów?
gdy wbiega do obozu, zbliża się do niego Szakal
jebany cygan chce wydębić 10 bryłek od kolejnego frajera xD
ale nowy jest cwany, wspina się na półki skalne i skacze po dachach, byle tylko ominąć Szakala xD
zaczynasz nawet lubić tego gościa
przynajmniej odkąd się pojawił, zaczęło coś się dziać
no ale po 2 godzinach nowy wraca, a obok niego biegnie kopacz o imieniu Dusty
myślisz se, że to już jest kurwa przesada
za chwilę połowa obozu stąd wypierdoli xD
a Gomez jednak zakazał wypuszczać kopaczy więc postanawiasz być twardy i zagradzasz im drogę
"hej, dokąd to prowadzisz naszego drogiego Dustego?"
widzisz, że Dusty jest już cały obsrany xD
ale nowy patrzy Ci hardo prosto w oczy, po czym wyjmuje z kieszeni rudę
"idziemy się przespacerować, a oto 100 bryłek rudy"
wymieniasz szybko spojrzenia z Twoim kompanem i widzisz w jego oczach zrozumienie
obydwaj tkwicie przy tej zasranej bramie całymi dniami i nic z tego nie macie, a 100 bryłek rudy piechotą nie chodzi
moglibyście sobie za to kupić kilka sztuk Zielonego Nowicjusza i zjarać się jak świnie, a i tak by jeszcze zostało na parę butelek ryżówki
a chuj tam, jeden kopacz w tą czy w tamtą, Gomez i tak się nie połapie xD
"nic nie widziałem"
bierzesz od nowego rudę i chowasz do kieszeni, na wszelki wypadek lepiej odczekać kilka dni, zanim się to wyda bo ktoś może nabrać podejrzeń
albo Szakal się przypierdoli, cygan jebany xD
nowy i Dusty tymczasem pospiesznie wybiegają przez bramę i oddalają się w kierunku obozu świrów
Dustyego już nigdy nie widzisz
następnego dnia nowy znów wraca
ten to się kurwa nabiega xD
tym razem spędza cały dzień i całą noc w obozie
rano znów wybiega przez południową bramę
ale ma na sobie zbroję cienia
ło kurna, czyli został jednym z nas?
zasięgasz języka i okazuje się, że nowy był w Waszej kopalni i przyniósł stamtąd jakąś ważną listę
od jednego z cieni, Dextera, usłyszałeś że nowy podpierdolił samemu Cor Calomowi w obozie świrów recepturę na napój uzdrawiający
innym cieniom też wyświadczył jakieś przysługi
w uznaniu zasług został przyjęty do Starego Obozu
no spoko, przyda nam się taki koleś
przy północnej bramie też działy się niezłe inby
ponoć Bloodwyn, jeden ze strażników, chciał od nowego wyżebrać 10 bryłek rudy
kolejny jebany cygan xD
ale nowy się nie dał i kazał mu spierdalać na drzewo
Bloodwyn nasłał na niego kilku ludzi, ale nowy wszystkim spuścił konkretny wpierdol xD
coraz lepszy jest, skubaniec
i tak sobie dzień minął na plotkach i ploteczkach
wieczorem nowy wraca do obozu
jest cały obładowany wilczymi skórami, mięsem, pazurami i kłami
ale też jest strasznie poraniony, wszędzie cieknie krew
martwisz się na ten widok i proponujesz mu eliksir uzdrawiający
ale on tylko macha ręką i mówi, że wystarczy, że się wyśpi i będzie jak zdrowy
wbiega do chaty cienia koło południowej bramy
cień nie wie o co kaman i każe nowemu wypierdalać xD
nowy wychodzi stamtąd po 2 minutach i jest świeżutki jak ryba
żadnych ran, krwi, nawet jebanego zadrapania
mówi, że się przespał i już jest zdrowy
zastanawiasz się, co tu się odjebało xD
nowy idzie w stronę swojej chaty koło areny
rankiem dowiadujesz się, że poprzedniego dnia wyczyścił całą okolicę Starego Obozu z potworów
wpierdolił dosłownie wszystkim ścierwojadom, krwiopijcom, kretoszczurom, wilkom i jaszczurom
a potem je wypatroszył, oskórował, pozbierał mięso, kły i pazury
z kolei przez całą noc smażył zebrane mięso, a było tego kilkaset sztuk
Scatty, gość mieszkający koło areny, skarżył się, że nie mógł spać bo strasznie jebało zapachem smażonego mięsa xD
kolejnego dnia nowy znów wybrał się na polowanie, tym razem czyścił lasy i drogi między obozami
zaczynasz naprawdę podziwiać tego gościa
potem on znika na kilka dni
wkrótce dowiadujesz się, że w Kolonii działy się dziwne rzeczy
świry z obozu na bagnie próbowały przywołać swoje bóstwo, ale chuja z tego wyszło xD
a w kopalni należącej do Starego Obozu ktoś wytłukł wszystkie pełzacze, które wcześniej wpierdalały kopaczy na śniadanie
mówią, że za wszystkim stoi ten nowy
pewnego dnia z obozu przez południową bramę wybiega jakiś mag ognia
patrzysz na to zdziwiony bo przecież magowie siedzą całymi dniami w zamku i nawet kawałka dupy stamtąd nie wystawiają xD
nagle Cię olśniło
o kurwa, przecież to ten nowy!
wygląda teraz zajebiście dostojnie, no ale kucyka sobie zostawił xD
mimo, że został magiem ognia, Szakal i tak próbuje od niego wysępić 10 bryłek rudy xD
ale nowy tylko na niego spojrzał z pogardą i wyszedł z obozu
widzisz, że kieruje się w stronę Pacho
tamten na jego widok wstaje
o kurwa, to będzie ten dzień xD Pacho po raz pierwszy od lat będzie miał okazję do kogoś otworzyć ryja xD
patrzysz na to z wielkim zaciekawieniem, zastanawiając się, jaką to zajebistą przemowę wygłosi Pacho
gdy nowy jest już obok niego, Pacho się odzywa
"Ej, ty"
"Kto, ja?"
"Nie, moja babcia!"
w tym momencie wyjebało ci żenuncjometr daleko powyżej Bariery xD
kurwa Pacho, ten tekst był stary i oklepany jeszcze przed wojną króla Robara z orkami xD
ale Pacho dalej kontynuuje słabą gadkę i mówi nowemu, że jak pójdzie tamtą drogą to orkowie przerobią go na kotlety
ja pierdolę, ale żal xD
nowy zignorował ostrzeżenie i jednak poszedł tamtą drogą
po dwóch godzinach słyszysz z tamtej strony jakieś dziwaczne krzyki i warczenie
tumult narasta z każdą chwilą
nagle na drodze pojawia się nowy, który biegnie ile sił w nogach
po chwili wyłania się za nim kilkunastu orków i drugie tyle orkowych psów
ożeszkurwajapierdolę!
Pacho na ten widok zrywa się na równe nogi i spierdala do rzeki xD
nagle widzisz, że nowy skręca w stronę obozu, a cała ta hałastra podąża za nim
o kurwa, tylko nie to!
masz już mokro w gaciach bo oczyma wyobraźni widzisz, jak orkowie rozsiekują Cię na kawałki, a ich psy zjadają Twoje truchło
Twój ziomek, drugi strażnik, najwyraźniej ma te same obawy bo nagle czujesz jak się zesrał ze strachu xD
ech, a nawet nie zdążyłeś przepierdolić tej rudy, którą dostałeś jako łapówkę za wypuszczenie Dustyego
ale mimo tego trzymasz miecz w gotowości
przynajmniej umrzesz honorowo, podczas walki
czekasz na to, co nieuniknione
i nagle następuje zwrot akcji
nowy zatrzymuje się w miejscu i zaczyna rzucać jakiś czar
gdy dobiegają do niego orkowie i ich psy, uderza w nich pierścień lodu, który ich zamraża
nowy tymczasem rzuca kolejny czar i po chwili deszcz ognistych pocisków spada na wrogów
tych, którzy nie giną od razu, dobija wielkim mieczem
o kurwa, co tu się odjebało
właśnie zobaczyłeś, jak w jednej chwili mag rozkurwił stado orków i orkowych psów
a dopiero co biegał w podartych gaciach i z kilofem na plecach xD
nowy tymczasem pozbierał broń orków i oskórował ich psy
gdy wchodził do obozu, spojrzał Ci prosto w oczy
zdołałeś tylko wydukać "eee, za Gomeza?"
na co on odpowiedział wyniośle "Gomez to mi może obciągnąć", po czym dodał "Za potęgę magii!"
przełknąłeś tylko nerwowo ślinę i potaknąłeś skinieniem głowy, nie śmiąc protestować
przez kolejne kilka dni nowy zapuszczał się w coraz dalsze rejony
podobno wyczyścił już prawie całą Kolonię z potworów i orków xD
a za każdym razem znosił coraz więcej orkowych mieczy i zwierzęcych trofeów i próbował to opchnąć gdzie się da
Fisk i Dexter skarżyli się, że zaczyna już im brakować rudy na wymianę towarów xD
a nowy znosił tego coraz więcej i więcej
podobno ma straszną obsesję na punkcie rudy, próbuje tego zebrać ile się da
gdzie on to kurwa trzyma, bo chyba nie w kieszeniach xD
pewnego dnia inba w obozie
wszyscy budzą się rano i każdy, dosłownie każdy skarży się, że ktoś się włamał do jego kufra i wyczyścił zawartość
dosłownie przez jedną noc ktoś opierdolił wszystkie chaty xD
przypominasz sobie, że widziałeś w nocy tego nowego, jak się skrada koło jednej chaty
niby mag ognia, a kradnie kopaczom jakieś bochenki chleba, kilofy i zupy z pełzacza xD
ale nie śmiałeś mu nawet zwrócić uwagi, pamiętając jak rozkurwił tych orków
postanawiasz zachować to dla siebie
nowy tymczasem wychodzi z obozu
mijają kolejne dni, a on nie wraca
i nagle stało się TO
gruchnęła wieść, że zawaliła się kopalnia należąca do Starego Obozu
w obozie inba jak chuj, wszyscy biegają jak oparzeni
Gomez się wkurwił na całego bo bez rudy nie będzie miał hajsu na wódkę, dziwki i koks
w ogóle niczego nie będzie miał
z tego wkurwienia kazał podstępem zamordować magów ognia bo ponoć chcieli pertraktować z Nowym Obozem
przez to zrobiła się jeszcze większa inba
do tego Gomez wysłał grupę strażników, by zajęli kopalnię Nowego Obozu
czyli wojna na całego
wysłaną grupą strażników dowodził Szakal
przynajmniej pozbyłeś się z obozu tego cygana, chociaż jeden plus xD
ale żeby nie było za dobrze, w jego miejscu pojawił się Bloodwyn
no kurwa, z deszczu pod rynnę xD
Gomez kazał zamknąć obydwie bramy na wypadek ataku Nowego Obozu
południowej bramy pilnuje kilku strażników, w tym Ty, a obroną dowodzi Bloodwyn
wszystko spoko, tyle że ten idiota Gomez kazał Was ustawić po zewnętrznej stronie
więc jak ktoś Was zaatakuje to nawet nie będziecie mogli bronić się w obozie bo brama jest zaryglowana
super plan kurwo xD
ale Nowy Obóz to tam chuj, bardziej boisz się tego nowego maga ognia
Gomez sobie ubzdurał, że on spiskuje z Nowym Obozem i kazał go zabić przy najbliższej okazji
a Ty ciągle pamiętasz tą sytuację z orkami
no nic, może tu nie przyjdzie
stoicie zatem przed bramą z innymi strażnikami i Bloodwynem i oczekujecie w napięciu, co się wydarzy
jeden Pacho ma na wszystko wyjebane i znów się opierdala pod drzewem, jak dawniej xD
jednego razu poszedłeś się odlać i zobaczyłeś, że za pagórkiem po prawej ktoś stoi
omal nie dostałeś zawału, ale okazało się, że to Diego, jeden z cieni
Diego w sumie spoko koleś więc zastanawiasz się, co on tam robi
aż w końcu zjawił się ON
mag ognia i eksterminator orków we własnej osobie
pogromca wilków, jaszczurów, zębaczy i chuj wie, czego jeszcze xD
stanął naprzeciwko Ciebie i innych strażników i mierzy Was wzrokiem
Bloodwyn też na niego patrzy i uśmiecha się głupio, ciesząc się na zbliżającą się konfrontację
głupi debil xD
nowy podchodzi bliżej i zaczyna się gadka szmatka
Bloodwyn mówi mu, że został wypierdolony z obozu, żeby szykował się na śmierć i tym podobne pierdoły
i że trzeba było zapłacić te 10 bryłek rudy za ochronę
myślisz se, że na pewno chuja by to dało xD Spoko nowy, wprawdzie Gomez kazał cię zajebać, ale zapłaciłeś mi kiedyś 10 bryłek rudy więc teraz idź w pokoju xD
nowy się trochę wkurwił, że został tak potraktowany no i zaczyna rzucać jakiś czar
ożeszkurwa
Bloodwyn wyciągnął miecz, inni strażnicy też więc chcąc nie chcąc robisz to samo, czując że to się nie skończy dobrze
nie zdążyliście nic zrobić bo oplotła Was wszystkich lodowa fala, która skrępowała Wasze ruchy
mag zaś spokojnie wyjął miecz i po kolei wpierdolił Wam wszystkim
Ty oberwałeś jako ostatni
leżycie na ziemi i zwijacie się z bólu, ale żyjecie
a tymczasem nowy zabiera wszystkim broń i opróżnia po kolei Wasze kieszenie
w pewnym momencie czujesz, jak Cię obmacuje i zabiera Twoją rudę
kurwa no, moje bryłki xD
no i marzenia o zjaraniu się Zielonym Nowicjuszem i uchlaniu ryżówką poszły się właśnie jebać xD
ale chuj tam, grunt żeby przeżyć
Twoi kompani po kolei zaczynają się podnosić
nowy tymczasem zaczął się od nich oddalać i idzie w stronę Pacho
Pacho na jego widok zerwał się na równe nogi i wystrzelił do niego z kurzy
ale mag z łatwością uniknął bełtu
po czym wystrzelił jakiś ognisty pocisk i Pacho spłonął żywcem
o kurwamać
na ten widok Bloodwyn i pozostali strażnicy rzucili się na maga ognia z gołymi pięściami
ale w tym momencie oberwali strzałami wystrzelonymi przez kogoś stojącego z boku
o fak, zapomnieliśmy o Diego!
Diego powystrzelał wszystkich Twoich kompanów jak kaczki
zostałeś tylko Ty
ledwo żywy i bez broni
no i bez rudy xD
nowy tymczasem zawrócił w Twoją stronę
o kurwa
po drodze przyjrzał się dokładnie ciałom zabitych strażników, w które wbite były strzały Diego
nowy zatrzymał się kilkanaście metrów od Ciebie
patrzy Ci prosto w oczy
stoisz osrany, nie śmiąc się nawet ruszyć
wtedy on się do Ciebie odzywa
"chyba wiem, co z Tobą zrobię"
zdejmuje z pleców kuszę i nakłada na nią bełt
ożeszkurwajapierdolę
"sorry, to nic osobistego"
celuje prosto w Ciebie
w geście desperacji rzucasz się na niego z gołymi pięściami
wystrzelony z kuszy bełt przeszywa Twoją pierś
padasz na ziemię i czujesz, jak uchodzi z Ciebie życie
zanim umierasz, słyszysz jeszcze ostatnie słowa nowego skierowane w Twoją stronę
"Nic do Ciebie nie mam, ale chciałem dostać to podwójne doświadczenie"
Zielczan

@Fanatyk_Wedkarstwa wrzuć jutro

Fanatyk_Wedkarstwa

@Zielczan okej ale IMO nie jest tak fajna jak ta pierwsza. No i o wiele krótsza. Ktoś ją pisał trochę na siłę chyba

kolczano

@Fanatyk_Wedkarstwa odpisuję Ci w przerwie od grania w niego

Zaloguj się aby komentować

#pasta #internet
Zapewne wielu z was powie "Nuuu, chciałbym wrócić do szkouy".
A moja reakcja jest prosta:
CZY WAS KURWA POJEBAŁO?!
Wstajesz rano, skoro świt, zapierdalasz czy deszcz, czy śnieg, czy mróz, czy ślizgawica, czy zalane ulice czy żar lejący się z nieba do pierdolonego więzienia intelektualnego, nieraz na zerówki, czyli godzina 7.10, ledwo żyjesz, nieraz nie było czasu na śniadanie, o herbacie nawet nie wspomnę.
Jak szkoła jest daleko, to tłuczesz się jebanymi autobusami do niej godzinę lub półtorej, wśród pierdolonych moherów które niby takie stare niby niedołężne, ale nakurwiają jak Ruscy na Berlin jeśli chodzi o wchodzenie, wychodzenie z busa lub lecenie na puste krzesło.
Dodatkowo oczywiście te same parszywe ryje sapią "HURR DURR SKONT TU TYLE GUNWAŻERII NI MA JAK TOREP POUOSZYĆ, WSZYNDZIE TE PLECOKI", mimo że codziennie z uśmiechem nr 5 ustępujesz miejsca.
Well no shit Sherlock, na linii przejeżdżającej koło 3 szkół są uczniowie. No kurwa, naprawdę, skąd się tam wzięli nie wiem.
Wleczesz się do szkoły, dostajesz opierdol od woźnej, bo przecież wszedłeś w mokrych butach. A ona sprzątała już raz i nie zamierza przez najbliższe 5 godzin. Mimo iż jej płacą, aby robiła to za każdym jebanym razem jak będzie brudno. Jak jej wspomnisz o tym? UUUUUUUUUUUUUUUUUU. HURR DURR NA CAŁY ŚWIAT I WYPAD DO DYREKTORKI, gdzie grube babsko z obdrapanym lakierem na paluchach zacznie pierdolić o szacunku do innych, jednocześnie układając pasjansa na ekranie kompa, który był jednym z pierwszych ze stajni Optimusa. "No a z takimi ocenami to ty najwyżej też gdzieś podłogi będziesz sprzątać"-kończy wywód. No po chuju szacunek xD
Zostawiasz w szatni kurtkę, wcześniej ograbiając ją ze wszystkich możliwych rzeczy, bo przecież kartka "rzeczy zostawiane na własną odpowiedzialność" zwalnia szkołę z jakiejkolwiek akcji względem tego, że zajebano ci bilet miesięczny, dychę i czapkę, a innym nieraz telefony i iPody.
Nie chcesz? Pozdro kurwa 600, jebany nauczyciel kurwa śmieć zacznie piłować ryło w klasie że "kurtkę do szatni albo jedynke ci dam!". Ale odpowiedzialności nie weźmie.
Idziesz wreszcie do swojej grupy, zamieniasz parę słów z równie zaspanymi. Każda klasa dzieli się tak samo-grupka normików, grupka animu, grupka tzw. złotych dzieci, grupka "szlachty"(bogatej bananowej młodzieży, nie wiem jak dziś się na to mówi) no i grupka spierdolin.
Wszystkie nienawidzą szlachty, a pomiędzy nimi panuje chłodna neutralność.
Zgrana klasa? Heh, tak jak na polskiej scenie politycznej-tylko jak sytuacja jest naprawdę chujowa lub naprawdę potrzebna do wspólnego profitu. Myślisz nad tym, siadając do ławki.
Meanwhile do klasy wbija popierdalający sobie 15 minut samochodzikiem z klimą i ogrzewaniem, z kawusią cieplutką/zimniutkim soczkiem i dziennikiem w łapie "nauczyciel" i niszczy ci dzień, tłucząc do głowy niepotrzebne nikomu pierdy, wyżywając się ze swoim jebanym kompleksem niższości na uczniach, ponieważ jego/jej kolega/koleżanka złapał Pane Boge za nogi i robi w zawodzie, a jemu zostało siedzenie na dupie i uczenie dzieciaków, przez co jest obrażony na całe życie, mimo jebanych dodatków do pensji i statusu urzędnika.
I te pierdolone teksty, które nie zmieniają się latami-"Nie umiesz? Spokojnie Kowalski, ktoś zamiatać ulice musi", "Co się tak śmiejesz? Powiedz klasie, pośmiejemy się razem.", " Wyciągamy karteczki, będzie karna kartóweczka", "Zrobię wam wejściówki, bo som na studiach"(NAJWIĘKSZE KURWA KŁAMSTWO JAKIE SŁYSZAŁEM) i uwaga, creme de la creme-"hurr durr ty jesteś zdolny ale leniwy".
Kurwa mać. "Zdolny ale leniwy". Powiedziane i do totalnego jełopa który naprawdę jest jełopem, sebixxem, który po liceum pójdzie kraść węgiel z ojcem na linię PKP Cargo, i do pierdolonego złotego dziecka które wkuwa jebane encyklopedie na pamięć, ale nie był obudzony na tyle aby napisać poprawnie o jebanej 7 rano wejściówkę, i do gościa który naprawdę wie, że to wszystko to chuj, nieprzydatne gówno które marnuje mu miejsce na partycji Musk/dysk:C/system32 i do prawdziwego lenia, który ma wyjebane i tak na co mówisz, stara prukwo.
Mało tego, jeszcze te wszystkie jebane szkolne dramy, gdzie masz problemy egzystecjalne, ale jedyne co ci może zrobić pedagog to test na osobowość(XD) i wziąć cie do katechetki, która będzie powtarzać ci, że Pane Boge cie kocha(XDDDDDDD),gdzie jedna lubi drugą, ale nienawidzi trzeciej, ale wszystkie gadają z Tobą i próbują cię wplątać w to tornado shitstormu, gdzie sebix dręczy nowego ucznia, gdzie ziomek niby z ADHD maca cycki loszkom i nauczyciele mają wyjebongo bo papiery, a gdy wreszcie inba się rozkręca to pokazuje jedynie że uczniowie są mądrzejsi od ludzi ustawą postawionych od nich wyżej i rodziców, oraz wszelkie inne.
Człowiek zapierdala 8 godzin dziennie za darmo, plus jeszcze czas na wyjazd i powrót, przyjeżdża do domu, żre obiadokolację i resztę dnia spędza na pokurwionym wkuwaniu totalnie niepotrzebnego gówna, plus pierdylionie zadań od nauczycieli z kompleksem niedocenionych naukowców("To wprawdzie nie jest na maturę, ale całki są fajne, zobaczycie. No, to będzie na następnej kartówce."-powiedziane do jebanego humana). Praca domowa+nauka 4h jak nic. Łącznie 12h dziennie, a życie prywatne? W chuju, masz, ucz się bo wiedza do potęgi klucz xD
Jak jesteś młody to jesteś zbyt wielkim dzieciakiem, by to zrozumieć, jak jesteś starszy to nie masz czasu, by to zrozumieć, dopiero po maturach w kwietniu dochodzi do ciebie:
Wychujali cię, nie ma to znaczenia, jak dobre oceny będziesz miał. Jesteś nikim przed szkołą, po szkole jesteś starszym nikim, po studiach masz szansę być kimś, ale 90% ludzi nadal jest nikim, a totolotek spierdolenia trwa i wiele osób wygrywa.
Szkoła nie nauczyła mnie nic pożytecznego, zmarnowała jedynie mój cenny czas i wrzuciła na mą drogę życia albo totalnych dzieciuchów, albo totalne kanalie, albo inne pokurwione osoby.
Zniechęciła do lektur, które bez wkuwania rozdział po rozdziale w co był ubrany bohater albo jakie cechy miała postać występująca trzecioplanowo w jednym rozdziale, okazały się zajebiste(no chyba że mówimy o jebanym Werteru czy "Nad Niemnem"), zraziła do wiedzy, która jest ciekawa i wyżarła czas na hobby, do którego tuż po niej wróciłem, witając jak starego przyjaciela.
Szkoła to najgorszy okres życia człowieka, a każdy kto twierdzi inaczej, ma chyba tendencje do bycia masochistą.

Zaloguj się aby komentować

#pasta #heheszki #humor
Nie wiesz co zrobić ze swoim życiem? KUP SOBIE, KURWA, ORANGUTANA!
Tak, kurwa, owłosionego orangutana, nie mówimy tu o jakiejś pierdolonej kapucynce czy innym jebanym szympansie.
Nie pytaj mnie skąd masz go wziąć, bo to nie mój problem.
Orangutana nazwij Clyde (to nie podlega żadnej dyskusji, wszystkie orangutany mają na imię Clyde – nie pytaj dlaczego, tak działa życie).
Zacznij bujać się z orangutanem po mieście, zabieraj go dosłownie, kurwa, wszędzie: do klubów/pubów, parków, na rynek, dworzec, WSZĘDZIE!
Z czasem ludzie zaczną zwracać na Ciebie uwagę, zaczepiać i pytać o małpę, nie spierdol tego! – narób sobie masę znajomych, każdy będzie chciał się pokazywać w towarzystwie kolesia z orangutanem.
Za każdym razem kiedy powiesz coś śmiesznego, przybijaj z Clydem piątkę. Wśród Twoich nowych znajomych na pewno będą jakieś kobiety, którzy na pewno będą zwracać na Ciebie uwagę, bo facet, który pokazuje się w towarzystwie orangutana jest co najmniej intrygujący.
Tego też nie spierdol, ruchaj Twoje nowe znajome na wszystkie możliwe sposoby (niekoniecznie na dwa baty z orangutanem).
Kiedy już zrobi się o Tobie głośno znajdzie się ktoś, kto da Ci pracę, może nawet zaproszą Cię do telewizji. Mając pracę będziesz miał zdolność kredytową, pożycz jak najwięcej pieniędzy, małpę sprzedaj do cyrku i spierdalaj do jakiegoś ciepłego kraju, z którym Polska nie ma umowy o ekstradycję. Następnie idź na piękną plażę, spójrz w błękit oceanu i krzyknij: „Wygrałem w życie!”.
64b7f32e-05a5-4955-8f90-c1fcd4d83c37

Zaloguj się aby komentować

Dobra trzeba zacząć wrzucać pasty żeby nie pszepadły. Ja zacznę:
Chcecie schudnąć? Jedzcie żelki! Ale nie takie zwykłe. Słuchajcie mircy, opowiem wam historię.
Byłem sobie ostatnio w Tesco i zdałem sobie sprawę z tego, że chyba z dziesięć lat nie jadłem żelków. Stoi facet, lat trzydzieści pięć, łysina się zaznacza zakolami większymi niż ma Amazonka w górnym biegu, i ogląda żelki jak mały knyp. No i upatrzyłem sobie - Haribo sugar free. No spoko, bez cukru to może mi dziąseł nie wypali bo słodyczy to nie jadłem w hooy długo. Kupiłem sobie taką paczkę 2kg i szczęśliwy podbijam do kasy. Za mną jakiś starszy pan. Stuka mnie w ramię i mówi:
-Tylko pan ich nie jedz za dużo, bo jak wnuczce kupiłem to dwa dni z kibla nie wychodziła.
Nie dałem o to najmniejszego #!$%@?(od kiedy mój bratanek zjadł całego szluga i wysrał kiepa nic mnie już nie zdziwi, ale to temat na osobną historię), zapłaciłem za wszytko i wychodzę. Ale po jakimś czasie dałem #!$%@?. I pomyślałem sobie "a hooy, spróbuję."
Wbijam do domu(oczywiście nie mówię dzień dobry bo mieszkam sam, żadna nie odważy się spojrzeć na moje piękne, kuliste ciało), jem sobie obiadek, i coraz bardziej myślę o żelkach. Szybko wpieprzyłem mielone(sprzed 4 dni, ale tbw) i otwieram paczkę. Te misie, matko, jakie piękne! Żebyście wy to widzieli. To nie jakieś tam zwykłe żelki #!$%@? ze sklepu, tylko dosłownie każdy miś patrzy na ciebie i się uśmiecha. Pragnie, żebyś go wchłonął. No i zacząłem je wchłaniać. W międzyczasie zadzwonił dzwonek do drzwi - jak się okazało, brat wpadł z ww. bratankiem. No i tak siedzimy sobie, my z bratem po kawce, młody prawilnie spija soczek z wysokiej szklanki jak browara. #!$%@?śmy może ze trzy czwarte tej paczki(tak z półtora kilo), kiedy usłyszałem bulgotanie. Ale to nie takie bulgotanie jak bączek w wannie, tylko takie jak to wyśpiewują mnisi z Tybetu czy innego #!$%@?. Młody czerwony, spuścił łeb, zdążyłby nawet szklankę po tym soku umyć zanim to bulgotanie ustało.
-Tata, kupa.
-No słyszę
No i jak brat wstawał, to tylko spojrzał na mnie oczami jak 5 złotych i jak nie #!$%@?ął bączura, to myślałem że mu spodnie rozerwie. Brzmiał dosłownie jak stary Wartburg, i to przez dobre 10 sekund.
-Coś ty nam #!$%@? dał?
-No zwykłe że... - i nagle jakbym dostał pięścią w brzuch. Tak mnie skręciło, że się #!$%@?łem z krzesła. No i #!$%@?łem.
Co potem się działo to była fekaliopokalipsa. Młody oczywiście nie doszedł do kibla, zasrał próg w kuchni i kawałek przedpokoju. Brat w ostatniej chwili podłożył sobie garnek, fajny taki nowy, pięciolitrowy, i w trzy sekundy się z niego wylało. #!$%@? nie dość, że garnek zasrany, to jeszcze brat się patrzy na mnie jakbym nie wiem co mu zrobił. A ja sram na podłogę i krzyczę z bólu, bo mnie skręca jakby mnie zombie gryzły. Brat wtóruje, młody wyje sopranem. No istny performance, oprócz wrażeń wizualnych mamy jeszcze śpiew i breakdance w konwulsjach.
Po pięciu minutach pierwsza fala ustąpiła. Co za debil wymyślił żelki-misie, które w jelitach zmieniają się w niedźwiedzie polarne? Brat patrzy na mnie, ja na brata, młody patrzy tępym wzrokiem przed siebie. Nawet on czegoś takiego z siebie nie wyrzucił, a oprócz wcześniej wspomnianego szluga ma na swoim koncie więcej podobnych wyczynów. Już zacząłem iść po wiadro, i to był dobry odruch. Druga fala przyszła tak niespodziewanie, że ledwo zdążyłem kucnąć nad wiadrem. Młody popuszcza jakieś mokre bąki, a ja kurczowo trzymam się drzwi od łazienki podczas gdy furia szatana niszczy wiadro. Brat siedzi wyczerpany na krześle i mówi:
-O, dobra. Ten będzie suchy.
Po jego twarzy wywnioskowałem, że nie bardzo. Zaraz zaczął się zwijać i spadł z tego krzesła, prosto we wcześniej pozostawione przez niego gówno. Ta fala trwała jakieś dwadzieścia minut, i czułem że jak przyjdzie jeszcze jedna to wysram materię pozakosmiczną, bo gówna to tam już nie będzie. W międzyczasie słyszę stukanie w rury. Jakby ta stara raszpla z piętra niżej wiedziała przez co przechodziliśmy, to już by co najwyżej w wieko trumny mogła pukać.
Do czwartej fali byliśmy już przygotowani niemal strategicznie - młody zajął kibel bo najwygodniej, a my z bratem siedzimy oparci dłońmi o brzeg wanny. I czekamy. Nagle jak lecącego Apache wroga słyszę takie łopotanie. I zaczyna się desant, który trwa kolejne czterdzieści minut. To już był rekord. Nie wiedziałem, że mam w sobie tyle czegokolwiek - myślałem w pewnej chwili, że jelitom już się #!$%@?ło do reszty i zaczęły się wywijać na lewą stronę. Nagle walenie do drzwi.
-#!$%@?ć!
-Panie Gównalski, otwierać! Policja!
-Sram!
-Gówno mnie to obchodzi! Otwierać!
-Pięć minut!
Jelita pozwoliły mi wstać po dwunastu. Otworzyłem drzwi, i nie zdążyłem nawet przyjrzeć się policjantowi, bo #!$%@?ął na glebę jak kawka XD raszpla szepnęła tylko "o boże" i zaczęła zbiegać po schodach. Dała radę zejść po dwóch zanim zgasły jej światła. Zamknąłem drzwi(przy okazji wychlapując trochę niedźwiedziego łupu na klatkę schodową), i zdążyłem dojść do drzwi od łazienki, kiedy się znowu zaczęło. Czułem, jak gorąca magma opuszcza mój wulkan i tworzy nowe połacie lądu na podłodze mojego przedpokoju. Było tam wszystko - rzeki, małe pagórki i dolinki, nawet coś na kształt naszej komendy policji. Zrezygnowany brat z tępym wzrokiem osunął się dupą do wanny i tak już siedział w środku, stopniowo robiąc coraz głębszą błotną kąpiel. Mówię wam, wyglądało gorzej niż te kible w "Trainspotting."
Koniec końców, spędziliśmy jakieś sześć godzin walcząc z tymi niedźwiedziami. Młody miał mniej w sobie więc po czterech godzinach tylko siedział w rogu kibla i cichutko płakał. Mieszkanie było wynajęte, więc trochę przyps, bo posprzątać trzeba. Po czterech dniach było w miarę ok(poza smrodem), a worki #!$%@?łem do lokalnej oczyszczalni ścieków bo po godzinie spuszczania w kiblu zapchałem i zrobił się mały wylew. Myślałem, żeby zacząć to gówno ściągać z podłogi jak wodę z akwarium (wiecie, gumowa rurka, zasysanie i lecimy), ale w ostatniej chwili brat mi wyrwał węża z ręki i #!$%@?ął nim w głowę. Jak znosiłem worki po klatce schodowej to wylewałem trochę pod wycieraczkę tej starej psiochy, niech ma to zdarzenie w pamięci do końca swojego życia XD
Epilog: zgubiłem tego dnia 12 kilo. DWANAŚCIE. Niech mi żadna Ewa Koniakowska czy inna Mela B nie #!$%@?, że jej dieta jest skuteczniejsza. Po tym, jak tydzień nie było mnie w pracy #!$%@? mnie z firmy ochroniarskiej. Zatrudniłem się w restauracji. I jak przychodzą jakieś gnojki które są za głośno to daję im miseczkę żelków "dla szanownych klientów." Przecież się gówniarze (hehe) nie przyznają rodzicom, że wpieprzały słodycze. A ja mam ubaw, widząc ich skręcone małe ryje XD brat dalej się do mnie nie odzywa, ale myślę że mu niedługo przejdzie.
#pasta #heheszki
Koloalu

@sullaf lepiej mieć buckup :). Nie istnieje coś takiego jak przesadna ostrożność.

Zaloguj się aby komentować

Skoro wszyscy się angażują w budowę nowego portalu to i ja spróbuję. Co jakiś czas będę postował ciekawostki i śmiesznostki ze świata biologii wraz z moim luźnym opisem, by każdy laik mógł zrozumieć o co chodzi. Jak wbiję rangę, to utworzę oddzielną społeczność na ten content.
Na sam początek wybrałem moją ulubioną pastę, w której niejaki profesor Stonogiusz opierdala komórki za przeprowadzanie fermentacji. W nawiasach kwadratowych znajdują się moje wstawki tłumaczące o co chodzi i do czego konkretnie szanowny profesor się przypierdala. Jeśli interesuje was sama pasta czytajcie tylko fragmenty pogrubione.
Dobry wieczór. Coś się... coś się popsuło i nie było mnie słychać, to powtórzę jeszcze raz. Zysk z glikolizy beztlenowej to jest jakaś porażka, ja myślę że to cytosolowe, kurwa głupie społeczeństwo, ta kurwa banda enzymów która rozkłada glukozę tych kurwów karakanów z wątroby to jest jakieś kurwa… nieporozumienie. [Zacznijmy od początku. Podstawowym sposobem w jaki komórka pozyskuje energię jest glikoliza czyli rozkład glukozy. W normalnym, porządnym oddychaniu tlenowym w wyniku glikolizy powstaje związek chemiczny o nazwie pirogronian (oraz NADH), który później jest wykorzystywany do napędzenia cyklu Krebsa, którego produkty wykorzystywane są w mitochondrium do łańcucha oddechowego, w którym to z kolei powstaje mnóstwo energii. W glikolizie beztlenowej (która w całości odbywa się w cytosolu do czego przypierdala się sz. p. prof.) pirogronian zamiast trafić na cykl Krebsa jest przerabiany na kwas mlekowy albo etanol albo inny równie przyjemny związek. Tak więc nie ma cyklu Krebsa, nie ma łańcucha oddechowego, a energii powstaje tyle co kot napłakał.] Jeśli tyle dla was znaczy... jeśli tyle dla was znaczy, cyty [komórki] takie zaangażowanie w energię, jak moje, gdzie postawiłem moje substraty, moje przekaźniki elektronów [związki biorące udział w łańcuchu oddechowym] , acetylo-S-CoA [pirogronian jest przerabiany na ten związek i to ten związek bezpośrednio wchodzi do cyklu Krebsa] , wszystko inne i dla was tylko znaczyło to pierdolone 2 cząsteczki ATP [ATP to cząsteczka przenosząca energię, 1ATP = 1 jednostka energii, w wyniku glikolizy beztlenowej z jednej cząsteczki glukozy powstają 2 cząsteczki ATP, dla porównania w wyniku pełnego oddychania tlenowego z 1 cząsteczki glukozy powstaje ok. 30ATP] , to was powinno się jebać kurwa, tak się powinno was jebać, jak tylko was może jebać mleczan [kwas mlekowy]. Wolne rodniki tak was nie wyruchały, jak wyrucha was mleczan, kurwa. [wolne rodniki to też są takie bardzo przyjemne związki specjalizujące się w rozpierdalaniu komórek] Aż was mięśnie kurwa będą swędziały, z bólu. To jest dramat kurwa. To jest dramat, że w tym antyludzkim szlaku, w tym szlaku w którym NADH kurwa nie było w stanie dać 3 ATP [NADH w porządnym oddychaniu tlenowym trafia na łańcuch oddechowy i z przerobienia jednej jego cząsteczki powstaje 3 ATP, natomiast w glikolizie beztlenowej NADH jest marnowane], że pirogronian zbezczeszczono, że ten szlak zakwasza 118 mięśni i że te enzymowe KURWY, powtarzam enzymowe KURWY! Enzymowe KURWY tę glukozę zmarnowały bezpowrotnie i po latach dawały 2 ATP, że to nie jest czymś wartym tego, by tę glukozę dać na cykl Krebsa [Reakcje chemiczne w komórkach zazwyczaj nie zachodzą same z siebie, wymagają do tego katalizatora czyli związku, który ułatwia ich zachodzenie, biologiczny katalizator nazywa się enzymem, to enzymy odpowiedzialne są za prowadzenie szlaków metabolicznych takich jak glikoliza].
Będzie was anoksja [niedotlenienie] ruchać w dupę, będzie was anoksja kurwa dymać tak, jak was choroba Andersena nie dymała. Ta kurwa, ten mały karakan, jebany H+ śmieć, zniszczy was [wydaje mi się, że sz. p. prof. przypierdala się tu do tego, że niektóre produkty glikolizy beztlenowej to kwasy, które obniżają pH, a więc dostarczają duże ilości tego "śmiecia H+"]. Mleczany, aldehydy, etanole [toksyczne produkty glikolizy beztlenowej], dehydrogenazy alkoholowe [enzym prowadzący reakcje zbeszczeszczenia pirogronianu do alkoholu] będą wam kurwa odbierały smak życia wy kurwa idioci. Beztlenowi, cytosolowi idioci. Ja mam to w piździe kurwa, bo mnie stać na wszystko. Będę żył kurwa tak! Utlenię jeszcze dzisiaj, już czółenko kupione [Wspomniałem już, że NADH jest produkowane w czasie glikolizy zachodzącej w cytosolu, łańcuch oddechowy, w którym jest wykorzystywane zachodzi w mitochondrium, więc trzeba to NADH do mitochondrium przetransportować, problem polega na tym, że się nie da, tzn. NADH nie jest w stanie przejść przez błonę mitochondrium, dlatego najpierw musi zostać przerobiony na inny związek chemiczny, który może przejść przez błonę, następnie ten związek jest transportowany przez błonę, a na końcu jest przerabiany z powrotem na NADH, cały ten proces szmuglowania NADH przez błonę mitochondrium nazywa się swojsko czółenkiem], na łańcuchu oddechowym i będę się z was kurwa beztlenowe frajery śmiał, żeście takie głupie są, tacy kurwa debile, którzy te kurewstwo mleczanowe wybrali. Nie na cytrynian, nie na FADH2, tylko na jakieś kurwy etanole, akceptorów w dupę jebanych, kurwa, do mleczanów popierdoleńców redukowali. [cytrynian to jeden ze związków w cyklu Krebsa, FADH2 to funkcjonalnie mniej więcej to samo co NADH] To właśnie jest ten kurwa erytrocyt. [Erytrocyty czyli czerwone krwinki odżywiają się przez glikolizę beztlenową, by nie marnować tlenu, który same przenoszą] Przez taką kurwę czerwoną krwinkę, przez was kurwa chuje nic się w tym człeku nie zmieni, bo jesteście chuj warci i trzeba was lizować [niszczyć], trawić i na was zarabiać, bo jesteście bandą bezmitochondrialnych kurwów, nieudaczników. Rozumiecie to? A wam kochani, którzyście utleniali na łańcuchu, którzyście wspomagali bilans, dziękuję. Bo to garstka komórek, garstka komórek, dzisiaj to jest 90 bilionów komórek, może 100. Wyłącz tę mitozę [podział komórki], bo cię sfagocytuję [zeżrę i strawię] na amen. Tak, tak, tylko to się kurwa w tej kurwie glikolizie nadaje. Powiedzieć wam szlak przeprowadźcie, wy głupie chuje, że jesteście prymitywami, że kurwa wasze pierdolone dehydrogenazy alkoholowe to jest wasz majestat, wasza godność. Robota kurwa w cytoplazmie i 11 enzymów [do glikolizy beztlenowej wystarczy tylko 11 enzymów (to bardzo mało)] , to wy kurwa erytrocyty, chuj z wami. Nie warto było kurwa, nie warto było zrobić nic... co by się... a szkoda kurwa gadać, szkoda strzępić błonę naprawdę. Niech was... Słuchajcie. Ci, którzyście głupie kurwy glikolizowali beztlenowo niech was szlag trafi, chuj warci jesteście, anty-komórkami jesteście. Dobranoc.
Co jest kurwa komóro? Co chciałeś utlenić? No. Dobra, na razie, wypierdalam.
Kurwa, szkoda było 2 cykli Krebsa [1 cząsteczka glukozy umożliwia przeprowadzenie 2 cykli Krebsa], szkoda było kurwa pompować H+ [pompowanie H+ jest mechanizmem łańcucha oddechowego]. Głupi mleczan, głupie akceptory w cytoplazmie kurwa, was do ubikwityny tylko zaprowadzić kurwa, proteasomy włączyć. [Ubikwityna to takie malutkie białeczko znane również jako "białko śmierci", jeśli do jakiegoś białka przyczepi się ubikwityna to sygnalizuje, że to białko ma trafić do niszczarki zwanej proteasomem] Szkoda kurwa było na was cokolwiek wy głupie chuje wy.
Edit: Trochę skomplikowany temat jak na początek, obiecuję, że kolejne będą prostsze.
#biologia #heheszki #pasta
Odczuwam_Dysonans

@EncePenceNieMamRence. dzięki za ten opis, nie żebym jakoś dużo zrozumiał, ale czuję się trochę mądrzejszy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować