#zeglarstwo #nurkowanie #narkotykizawszespoko
#bezpieczenstwonamorzu
Afera z uratowanymi przez SAR hiszpańskimi płetwonurkami, którzy byli m.in. podejrzewani o rozpoznanie Naftoportu, a nawet próbę dywersji na ten obiekt czy udział w przemycie narkotyków ma ciekawy wydźwięk. Z jednej strony cieszy nas to jako osoby zajmujące się bezpieczeństwem morskim że informacja spotkała się z szerokim echem medialnym i komentarzami. To dobrze, że jeszcze istnieje pewnego rodzaju społeczna świadomość zagrożeń. Nie ma to większego znaczenia, że argumenty o próbie dywersji na znajdujący się niedaleko zatrzymanej łodzi z nurkami instalacji o charakterze strategicznym Naftoportu, a jeśli już to bardziej rozpoznania nie były trafione. Cieszy nas, że temat został podjęty a wiele osób próbowało złożyć z elementów całość. Nocne nurkowanie, wzburzone morze, łódka bez świateł, skuter wodny Seabob, bliskość Naftoportu. Kojarzymy fakty czyli myślimy i to jest dobre. W rzeczywistości bardzo często wypływają łódki w morze niezarejestrowane, a ten jeden znaleziony przy nurkach skuter podwodny wcale nie jest sprzętem wojskowym (co dziwne był jeden skuter, a nurków było dwóch). Skutery podwodne także są bardzo często wykorzystywany przy nurkowaniach rekreacyjnych. Co więcej znaleziony sprzęt nurkowy butle i automaty, nie był sprzętem o obiegu zamkniętym. Sugerowane działania wykonuje się na sprzęcie który nie dekonspiruje obecności nurką pod wodą bąbelkami wydychanego powietrza. Dzisiaj z aparatów o obiegu zamkniętym korzystają już także kartele narkotykowe które przemycają narkotyki z wykorzystaniem statków. Sprzęt z jakiego korzystali Hiszpanie nie był sprzętem wykorzystywanym w działaniach specjalnych.
Poza tym gdyby to były działania dywersyjne czy rozpoznawcze czy wykonujący te zadania Hiszpanie (a być może nawet nie Hiszpanie bo skąd to wiadomo skoro nie mieli ze sobą dokumentów?) wzywali by pomocy na kanale 16 VHF bo zepsuł im się ster na łodzi i dryfuje ich na pełne morze. Zapewne nie wzywali by pomocy. Takie działania realizuje się z zasady w sposób skryty aby nikt o nich się nie dowiedział. Wezwanie SAR do pomocy zdekonspirowałoby nurków i całą misję specjalną.
Wątek z poszukiwaniem w toni morza narkotyków, które mogły zostać zrzucone z któregoś ze statków z punktu widzenia modus operandi przemytników był na swój sposób całkiem realny. Metoda przerzutu narkotyków nazywana „drop off” polega na tym, że ze statku zrzucany jest do morza lub na inną łódź ładunek narkotyków tuż przed samym wejściem do portu. Potem odzyskuje się go albo przez płetwonurków czy inną łódź w zależności od tego czy chciano żeby pływał na powierzchni czy wylądował na dnie morza. Wykorzystywany przez nich sprzęt i ich 5 metrowa łódka której zepsuł się ster, stary 5 KM silnik przyczepny TOHATSU nie był sprzętem jaki wykorzystują kartele do odzyskania wartych miliony narkotyków. Podjęcie ewentualnego zatopionego "ładunku" powinno nastąpić szybko i tak powininien wyglądać powrót do portu żeby nie zostać zatrzymanym.
Okazało się, że znalazła się firma, która miała kontakt z płetwonurkami i od której oni pożyczyli sprzęt nurkowy. Przedstawiciele firmy mający doświadczenie w różnych nurkowaniach specjalnych wykluczyli, że sprzęt nurkowy pożyczyli ludziom wykonującym zadania związane z rozpoznaniem czy jakimś sabotażem. To nie tylko nos naszych kolegów ale także znajomość tematyki i logika wskazują że z Hiszpanów to raczej żadni dywersanci bo do tego typu akcji nie tylko wypożycza się sprzętu z wypożyczalni ale także nie działa w ten sposób jak oni działali.
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,29371885,nurek-dementuje-informacje-na-temat-hiszpanskich-poszukiwaczy.html
Wydaje się że rzeczywiście Hiszpanie dali się skusić wizji dużych pieniędzy związanych z bursztynami. Dlaczego nurkowali w nocy? Bo większość bursztynów zależnie do składu chemicznego, wykazuje właściwości fluoroscencyjne, dlatego często organizuje się ich nocne poszukiwania z wykorzystaniem UV.
Należy pamiętać, że bursztynów nie szuka się tylko przy brzegu przy wzburzonym morzu tak jak nam się to najczęściej wydaje ale również jak się okazuje nurkuje się Bałtyku w ich poszukiwaniu.
https://www.youtube.com/watch?v=BNuRad3v0j8
Czy nurkowie mieli lampy UV żeby rozświetlać sobie bursztyny? Należałoby o to spytać tych którzy ich zatrzymali na miejscu. Samych Hiszpanów ciężko będzie spytać bo podobno nie ma już ich w Polsce. Telefonicznie raczej też się nie dowiemy bo podali policjantom nieaktywne numery telefonów :).
Więc wydaje się, że tym razem na szczęście nie były to działania dywersyjne, przemytnicze czy rozpoznawcze.
Zdarzenia takie jak to opisywane to pewnego rodzaju nauka, a także wnioski, które należy po nim wyciągać gdy coś nie funkcjonowało tak jak powinno.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, że przed wojną na Ukrainie obiekty takie jak Naftoport czy Gazoport pozostawały w szczególnym zainteresowaniu Federacji Rosyjskiej i były rozpoznawane wszelkimi możliwymi sposobami od metod wywiadowczych poprzez środki rozpoznania technicznego. Po tym co nastąpiło ponad rok temu i naszym bezpieczeństwie energetycznym informacje te są dla tego kraju jeszcze bardziej cenne. Informacja która przy okazji całego zdarzenia wypłynęła medialnie, a także to co nastąpiło po zatrzymaniu nurków, którzy mogli wykonywać działania rozpoznawcze, dywersyjne czy przestępcze nie stawia naszą policję i służby w najlepszym świetle. Oby to nie był przysłowiowy dzwonek w antrakcie. Może się okazać, że pierwszy i ostatni. Cieszę się że to najprawdopodbniej byli niezbyt rozgarnięci nurkowie którzy wpadli na niezbyt mądry pomysł i uratował ich SAR po tym jak wezwali pomoc, a nie płetwonurkowie bojowi, którzy nie wyzwaliby pomocy tylko realizowali swoje zadania. Teraz powinniśmy skupić się na weryfikacji istniejacych zabezpieczeń i bezpieczeństwa. Wyciągnimy wnioski i traktujmy poważnie bezpieczeństwo morskie oraz zwiększmy ochronę obiektów strategicznych na morzu.
SAR
Źródło
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02oDsAotXVBDKreyeVs4y5HP9vyhWv5hqtnUc2cwsMEyf4qkeZbCVBqcQJhLMyHeNtl&id=100064054541621